Bay....

Bay....

sobota, 23 maja 2015

Rozdział 10

*Vanessa*

Obudziłam się w dość fajnym humorze. Obok mnie spała Natalia która była rozwalona na całym łóżku z czego się zaśmiałam. Ja nie miałam ochoty tracić ani chwili dłużej i poszłam do łazienki się umyć. Przebrałam się w jasne jeansy z dziurami na kolanach, czarną bluzę oraz vansy. Zrobiłam lekki makijaż, wyprostowałam włosy i byłam gotowa. Gdy wyszłam z łazienki Nati siedziała na łóżku.
- Hejka!- krzyknęłam w jej stronę
- Cześć. Co ty w takim zajebistym humorze ?
- A nie wiem. Tak jakoś
- Mhm. Idziesz do Louisa i jesteś tym podjarana
- Po prostu nie mogę się doczekać kiedy go zobaczę!
- Widzieliście się dopiero wczoraj!
- No i co z tego?! Stęskniłam się za nim i mam zamiar go zobaczyć- uśmiechnęłam się w jej stronę a ona palnęła się w czoło z otwartej dłoni.
- Mogę skorzystać z łazienki?- zapytała a ja kiwnęłam głową twierdząco. Po 20 minutach Natalia była gotowa i postanowiłyśmy iść na spacer a następnie odprowadzić rudowłosą do domu i iść do Lou.
Właśnie idę do sali gdzie leży Louis, Nie mogę się doczekać kiedy go zobaczę! Zapukałam po cichu i weszłam.
- Cześć- powiedziałam uśmiechnięta a kiedy chłopak mnie zobaczył od razu "otworzył" ręce by mnie przytulić. Pobiegłam do niego i się wtuliłam.
-Tęskniłam. Kiedy wyjdziesz z tego szpitala?
- Nie mam pojęcia. Ale myślę że za niedługo... Nessa ja przepraszam za to wczoraj. Za ten pocałunek...
- Spokojnie nic się nie stało- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. W tej samej chwili wszedł lekarz.
- Dzień dobry. Jak się pan czuje?
- Dobrze. Ale jeszcze mnie bolą żebra. - powiedział a ja na niego dziwnie spojrzałam. Nic nie mówił o żebrach- Pękły mi 2 żebra- powiedział po cichu wiedząc że nie rozumiem.
- To normalne. Myślę że pan będzie mógł wyjść ze szpitala co najmniej za 2 tygodnie. Nie jest pan jeszcze przygotowany fizycznie. Będzie musiał pan chodzić codziennie na rehabilitację. To trochę potrwa.
-No dobrze. - powiedział Lou a lekarz wyszedł.- No nie... 2 tygodnie bez ciebie? Nie wytrzymam!
- Louis codziennie będę do ciebie przychodzić spokojnie
- No a szkoła? Nie możesz jej tak po prostu zawalić
- Kochanie ale szkołę to ja mam w dupie- zaśmiałam się a Lou się uśmiechnął
-Lubię kiedy tak do mnie mówisz- powiedział a ja się zarumieniłam.- Kocham cię...- powiedział a ja zaskoczona spojrzałam na niego. Tak wiem że mi to już mówił ale myślałam że mu przeszło.
- Pójdę się przejść...

Musiałam wyjść. Muszę to wszystko przemyśleć. Nie wiem czy jestem gotowa na poważny związek z osobą która może być niebezpieczna. W dodatku od dzieciństwa się przyjaźnimy. Też go kocham. Ale to trochę za szybko...

Wróciłam do szpitala po 20 minutach. Zdarzało się że Lou wysyłaj sms-y i dzwonił. Nie odbierałam.
Weszłam do sali Louisa.
- Vanessa! Martwiłem się o ciebie...- krzyknął z ulgą chłopak. Jednak było widoczne na jego twarzy zmieszanie. - Przepraszam nie powinienem...
-Louis. Nic się nie stało po prostu potrzebuję trochę czasu. Zrozum.- powiedziałam po cichu
- Czekaj czekaj... To znaczy że jakaś szansa jest?
- Tak... Ale nie teraz- powiedziałam a w jego oczach widziałam jakieś iskierki nadziei.
- Mogę liczyć na przytulaska?- zapytał a ja od razu go przytuliłam i pocałowałam w policzek.
Wiedziałam doskonale że kocham Louisa. Ale potrzebuję tego czasu...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam. Tak jak pisałam poprzednio cos ostatnio nie mam weny:( I dlatego taki krótki. Ale postaram się jak najszybciej napisać następny i dłuższy:)
Aha jeszcze jedno. Co się dzieje?! ;o 5 kom pod ostatnim! Wasz rekord to było 7!
To może pod tym będzie 7 kom?:)

sobota, 9 maja 2015

Rozdział 9

*Nessa*

-Zostań.

Stałam jak wyryta. Byłam przekonana że będę musiała wyjść. Odwróciłam się w stronę Louisa i spojrzałam na niego. Jego twarz wyrażała.... nic. 
- Zostań..- wyszeptał jeszcze raz ale z spuszczoną głową. Ja postanowiłam podejść i usiąść na krześle obok łóżka. Ręką złapałam lekko jego podbródek i odwróciłam w moją stronę. 
- Dlaczego mnie zostawiłeś? Dlaczego brałeś udział w wyścigach? Dlaczego jesteś taki agresywny? Co się działo przez te lata?- spytałam się a on wreszcie na mnie spojrzał
-Nie mogłem sobie dopuścić tego żeby ci się coś stało.- powiedział i złapał moją rękę i ją uścisnął delikatnie.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Mój zawód jest niebezpieczny. Gdyby ktokolwiek się o nim dowiedział... To by było źle. Groziło by ci niebezpieczeństwo spotykając się ze mną. Wiem że pewnie chcesz się dowiedzieć o mojej pracy. Przepraszam ale nie mogę ci powiedzieć o tym. Po prostu mi zaufaj...
- Louis jak ja mam ci zaufać jak nie wiem co robisz? 
- Z czasem się dowiesz obiecuję. Ale nie teraz. Nie martw się. Tu mnie nikt nie znajdzie. Tu jesteśmy bezpieczni.
- No dobrze. Tylko mnie nie zostawiaj już. Nie zniosę kolejnego razu..- powiedziałam spuszczając głowę. 
- Obiecuję że cię nie zostawię. Uwierz że mi też było ciężko jak nie było ciebie obok mnie- powiedział i ujął moją twarz jedną ręką. A mi się chciało płakać. Od razu się do niego przytuliłam. Louis odwzajemnił i mnie też mocno przytulił. Łzy już zaczynały wylatywać z moich oczu. Louis to zauważył
- Nie płacz kochanie. Teraz już zawsze będę przy tobie. - powiedział i pocałował mnie w głowę.
-Dziękuję. Wiesz że teraz cię nie puszczę do Holandii?
- Domyślam się. W sumie to się cieszę że zostanę tu na dłużej z tobą.- powiedział i się uśmiechnął.
- Mam pomysł. Może będziesz u nas spał? Ja się tobą będę opiekować i będziemy mieli więcej czasu dla siebie.-powiedziałam. Tak chcę się nim opiekować, wygłupiać, budzić się z myślą że jest obok. Chcę go kochać...
- W sumie to nie jest taki zły pomysł.- powiedział i się do mnie uśmiechnął.- Ale nie chcę ci robić problemu..- powiedział i spuścił głowę
- Ale jaki problem? Ja będę miała z tego przyjemność że będę mogła codziennie się tobą opiekować. Naprawdę żaden problem Lou- powiedziałam i chciałam go pocałować w policzek gdy on w tym samym czasie odwrócił się się i się pocałowaliśmy. Usta miał miękkie, czułam lekki posmak jego krwi na wardze lecz nie przeszkadzało mi to. Po chwili Louis zaczął poruszać swoimi ustami co odwzajemniłam. Językiem polizał moją dolną wargę na co wiedziałam o co chodzi. Otwarłam lekko usta a jego jeżyk dominował z moim. Nagle do pomieszczenia ktoś wszedł a ja szybko od skoczyłam od Louisa. Lekarz patrzał się na nas dziwnie a ja się zarumieniłam.
- Emm, Panienka musi już wyjść. Musimy zbadać pana Tomlinsona.- ja tylko kiwnęłam głową i odwróciłam się do chłopaka.
-  Przyjdę do ciebie jutro.- powiedziałam i wyszłam z pomieszczenia. Zamknęłam drzwi i się o nie oparłam.- O Jezu...- powiedziałam to chyba na głos bo Natalia się skapnęła że wyszłam.
- Co się stało? Dlaczego jesteś taka czerwona?
- Po-pocałowałam się z Louisem..- wyszeptałam a dziewczyna stała i się na mnie patrzyła z wielkimi oczami.
- Żartujesz?!- pisnęła na cały głos a ja ją walnęłam w ramię.
- Zamknij się idiotko!
- Musisz mi o wszystkim powiedzieć w domu!
- Dobrze ale teraz jedziemy do Nialla- powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia.. Musiałam coś załatwić..


- A to za co?!- krzyknął Niall gdy wylałam na niego szklankę miodu. Ups!
- To była kara za to że po nią zadzwoniłeś!- krzyknęłam i machnęłam ręką w stronę Nati.- Ta idiotka zrobiła mi siarę!
- Nie chciałaś wyjść z tego szpitala to musiałem coś zrobić.
- I tak spałam w tym szpitalu.- powiedziałam a Harry cały czas się śmiał.
- Hahaha bardzo śmieszne- powiedział Niall- Idę to zmyć z mojej głowy- powiedział i poszedł w kierunku łazienki.
- Dobra koniec zabawy. Ja będę musiała jechać do domu. Mama się będzie martwić. Nati jedziesz ze mną? Bym ci opowiedziała wszystko.- powiedziałam w kierunku dziewczyny a ona pokiwała głową że tak. - Ok. To Harry pozdrów Nialla po kąpieli.- zaśmiałam się i podeszłam do chłopaka się z nim pożegnać. Przytuliłam go
- Będziemy się dalej przyjaźnić prawda?- zapytał po cichu by Nati nie słyszała.
- Pewnie że tak- powiedziałam i pocałowałam loczka w policzek na co się uśmiechnął. Jeszcze Natalia się z nim pożegnała i mogłyśmy iść do domu..

-Jestem!- krzyknęłam do pomieszczenia a jak na zawołanie mama się pojawiła
- Gdzie ty byłaś?! Wiesz jak ja się martwiłam?
- Najpierw byłam u kolegi a później.. w szpitalu.
- Jak to w szpitalu?! Coś się stało?
- Louis miał wypadek ale już wszystko w porządku.
- To on jest tutaj w Doncaster? Myślałam że jeszcze w Holandii. A to kto?- wskazała na Natalie. Chyba jej poznała
- Mamo to jest Natalia- powiedziałam a mama chwilę się zastanawiała. Po chwili zrobiła duże oczy,
- Natalia? TA Natalia? Boże jak ty się zmieniłaś dziewczyno! Dlaczego się nie odzywałaś?
- Miałyśmy małe komplikacje z Vanessą. Ale już wszystko w porządku- powiedziała grzecznie dziewczyna.
- Mamo idziemy do mojego pokoju.- powiedziałam i pociągnęłam ze sobą rudowłosą dziewczynę.
- Nic się tu nie zmieniło.- powiedziała podczas oglądania mojego pokoju. - Mam coś dla nas!
- Co?- zapytałam zaskoczona. Dziewczyna wyciągnęła z wewnętrznej kieszeni swojej kurtki dużą butelkę która okazała się być.... winem.
- Serio? Wino? Skąd je wzięłaś?
- Zajebałam od Nialla ale cicho - powiedziała a ja wybuchłam śmiechem.

Od 20 minut opowiadam jej o dzisiejszym spotkaniu z Louisem. Oczywiście pomijam o jego pracy.
- O kurwa. No to nieźle.- skomentowała Natalia. Już odbijało nam dość fajnie. Alkohol robi swoje- Kochasz go prawda?
-... Chyba nie- zdecydowanie tak. Kocham go. Nie wyobrażam sobie dnia bez niego. Tego uczucia doznałam kiedy odszedł.
- Nie wkurwiaj mnie bo widzę że go kochasz. On ciebie też. Od dziecka się znacie. Czemu nie chcecie spróbować?
- Boję się. Po prostu się boję. To będzie coś nowego jeśli..- nie dokończyłam bo przerwał mi dzwonek od telefonu. Odebrałam nie patrząc na wyświetlacz
- Halo?
- Tęsknię za tobą- na te słowa momentalnie się uśmiechnęłam. Już wiedziałam kto to jest
- Ja za tobą też Loui
- Piłaś? Bo zazwyczaj tak do mnie mówisz gdy jesteś pijana- zaśmiał się
- No co ty. Tylko jedna lampka wina.
- Ta... jedna. Nie mogę się doczekać kiedy cię zobaczę.
- Ja również
- Kończę. Chciałem tylko cię usłyszeć.
- Miło- uśmiechnęłam się- Pa Louis
- Do zobaczenia myszko.- powiedział i się rozłączył. Myszko.....
- Wiedziałam że się kochacie.- powiedziała rozbawiona Natalia. Podsłuchiwała idiotka
- Wiesz co? Idź w pizdu. Na pewno cię tam przyjmą. - powiedziałam a dziewczyna mnie walnęła w ramię. Teraz mogę powiedzieć że jest dobrze. Odzyskałam moich najlepszych przyjaciół. I poznałam nowych. Teraz mogę powiedzieć że jestem szczęśliwa...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, przepraszam. PRZEPRASZAM PO RAZ KTÓRYŚ
wiem że późno dałam 9 ale teraz i nie mam czasu i nie mam weny coś:(
Oczywiście dziękuję za wasze miłe opinie które dają mi więcej motywacji:)
Dacie radę 7 kom?:)
To naprawdę pomaga jeśli piszecie swoje opinie!


piątek, 1 maja 2015

Rozdział 8

*Nessa*

Niee... To nie może być prawda... Powiedzcie mi że to jakiś durny żart! Może mi się przesłyszało? Przewidziało? Pewnie już wariuję od tej tęsknoty.
- Nessa? Czy to nie Louis?- zapytała cicho Natalia
- D-do -szpppitala. Tterazz- wyszeptałam po cichu roztrzęsiona. Wstałam i od razu pożałowałam tego. Zrobiło mi się słabo ale tym razem złapał mnie Niall.- Gdzie to miejsce jest?!- zapytałam zdenerwowana o miejscu z wypadku.
- Nie daleko stąd. Jakieś 20 minut i będziemy na miejscu. Zawieść cię? - zapytał się Niall a ja miałam ochotę mu przywalić
- Jeszcze się pytasz?!- krzyknęłam do niego i skierowałam się od razu w stronę drzwi.
- Mam jechać z tobą?- zapytała się Nati
- Nie. Zostań tu z Harrym- powiedziałam cicho i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu Nialla.
- Przepraszam. Nie powinnam na ciebie naskakiwać.
- Nic się nie stało. Rozumiem że jesteś zdenerwowana. - powiedział Niall i się słabo do mnie uśmiechnął. Ja się już nie odzywałam. Myślałam cały czas o Louisie. A jeśli znowu go stracę? Na zawsze? Już wolałabym nie spotykać się z Lou i wiedząc że żyje niż spotykać go przy grobie.
Wyobraziłam sobie sytuację jakbym była na pogrzebie Louisa.....

***
- Vanessa? Vanessa!- ktoś krzyczał. Pomału otwierałam oczy by przyzwyczaić się do dziennego światła.
- Co się stało?
- Chyba zemdlałaś. Od 5 minut próbuję cię rozbudzić.- powiedział z ulgą blondyn. Rozejrzałam się i zauważyłam jakiś szpital
- Czy jesteśmy na miejscu?!
- Tak- jedno słowo sprawiło że wyskoczyłam z samochodu jak najszybciej. Pobiegłam w stronę wejścia i od razu do recepcji
- Louis Tomlinson. Miał wypadek- powiedziałam cała zdenerwowana a szuja z recepcji nawet na mnie nie spojrzała tylko grzebała coś w papierkach.
- Aktualnie ma operację. 2 piętro - powiedziała a ja znowu jak najszybciej pobiegłam schodami na 2 piętro. Windą się nie opłacało. Dotarłam na 2 piętro. Był tak wielki chaos. Wszędzie lekarzy biegali tam i z powrotem. Niektórzy nawet mieli krew na swoich fartuchach. A ja tylko stałam i się rozglądałam. Zatrzymałam jednego lekarza.
-Przepraszam co się tu dzieje?
- Przykro mi ale nie mogę teraz za bardzo wytłumaczyć. Próbujemy ratować jednego chłopaka z wypadku samochodowego.- powiedział i pobiegł do sali operacyjnej. Gdy otworzył drzwi umiałam zobaczyć Louisa leżącego na łóżku operacyjnym. Boże co się dzieje?! Aż tak źle?! Gapię się na te drzwi i nagle obok mnie się pojawia Niall.
- Wszystko w porządku?- zapytał a ja podeszłam do ściany i się z niej zsunęłam. Zaczęłam jak małe dziecko płakać. Niall usiadł obok mnie i mnie przytulił. Byłam wdzięczna ale nie tego teraz najbardziej potrzebowałam. Potrzebowałam Louisa.

Już siedzę na tej zimnej podłodze 3 godziny. Jestem wyczerpana. Oczy mam napuchnięte, tusz lekko wysuszył się na moich policzkach. Nagle drzwi od sali operacyjnej otworzyły się i ukazał się w nich lekarz. Ja jak poparzona wstałam.
- Co z nim?
- Z Louisem Tomlinsonem? Pani go zna?
- Jest moim przyjacielem. Proszę mi powiedzieć co z nim?
- Operacja jakimś cudem się udała. To naprawdę nie możliwe po takim ciężkim wypadku żeby człowiek jeszcze przeżył. Miał szczęście. Jednak jego stan jest nienajlepszy. Ma złamaną rękę oraz uszkodzoną czaszkę. Ale proszę się nie martwić to nic złego, z czasem wszystko się zagoi. No i oczywiście nie odbyło się od ran i zadrapań na ciele.- Poczułam niesamowitą ulgę że żyje.
-Czy mogę go zobaczyć?
- Najpierw musimy go zawieść do sali gdzie będzie odpoczywał. Zanim się obudzi minie pewnie dzień lub dwa. Niech pani jedzie do domu i odpocznie. Będzie szansa że jutro się obudzi.
-Nie. Ja nigdzie się stąd nie ruszam.- powiedziałam i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Vanessa lepiej będzie jak odpoczniesz...- nalegał Niall
- Ty jedź Niall. Ja mogę się wyspać na krześle.- powiedziałam a Niall wziął swój telefon o coś na nim wystukał. Szczerze to mnie to nie obchodziło.
- No to decyzja już dla pani dyspozycji.- powiedział lekarz i odszedł.
- Niall jedź. Ja sobie poradzę.
- No dobrze. Widzę że cię nie przekonam. To do zobaczenia- powiedział i mnie przytulił
- Dziękuję Niall- powiedziałam a chłopak się uśmiechnął i poszedł. Ja usiadłam na krześle. Nie wiem czy zasnę ale spróbować zawsze można...

- Ty durniu jeden...- jezu czy można już normalnie pospać?! Otwieram moje zaspane oczy i patrzę kto marudzi.. Zaraz zaraz.... co ona tu robi?!
- Natalia?! Co ty tu robisz? O 23:00 w nocy?
- Przyjechałam po ciebie nie widać?
- Nie gadaj że Niall do ciebie pisał
- Tak. Pisał że nie chcesz się stąd wynieść- no co za kretyn
- Nie potrzebnie przyjeżdżałaś bo ja nie mam zamiaru nigdzie jechać.- powiedziałam i chciałam znowu się ułożyć na krześle ale Nati o dziwo się rozłożyła na 3 łączonych krzesłach.- Co ty robisz?
- A co? Nie widać? Idę spać. Jeśli ty nie jedziesz to ja też nie. Dobranoc- powiedziała i się położyła. Chwilę na nią dziwnie patrzałam ale też postanowiłam się położyć. Jeszcze cicho szepnęłam
- Kretynka
- Upierdolec- słyszałam z ust rudowłosej dziewczyny. Po chwili wybuchłyśmy śmiechem.

Przepraszam bardzo ale dlaczego ja leżę na ziemi?! Z tego co pamiętam to spałam na krzesłach. Zerknęłam w stronę Natalii która była bliska wybuchnięciu jednak nie wytrzymała i ryknęła głośnym śmiechem.
- Weź się uspokój i wytłumacz mi co ja robię na ziemi?!
- Chciałaś się chyba obrócić i się wyjebałaś. Obudził mnie huk i widziałam tylko jak jęczałaś na ziemi.- śmiała się dalej a ja próbowałam z bólem wstać. Nagle pojawił się lekarz ale jak mnie zobaczył to myślałam że ze wstydu się spalę.
- Emm... chciałem tylko przekazać że pan Louis się obudził...- powiedział a ja momentalnie bez bólu wstałam.
- Mogę do niego iść?
- Tak ale delikatnie bo jest jeszcze wyczerpany. - powiedział a ja poszłam w stronę jego sali. Bałam się go zobaczyć. Ale z jednej strony jestem na niego wściekła. Po cichu weszłam do pomieszczenia. Na łóżku leżał Louis. Jak go zobaczyłam myślałam że wyjdę z tej sali. Bolało mnie to jak on wygląda. Cała twarz w siniakach oraz zadrapań. Lewa ręka w gipsie. Ledwo co patrzał. Chyba mnie nie słyszał gdy wchodziłam. Ale jednak miałam ochotę go spoliczkować. Za to co mi zrobił i sobie.
- Louis...- powiedziałam troszkę głośniej. Nie byłam w stanie nic normalnie wypowiedzieć. Chłopak się pomału odwrócił gdy mnie ujrzał jego oczy się bardziej otworzyły.
- Co ty tu robisz?- niby zwykłe pytanie ale zabolało. Zabolało jakim tonem on się zapytał. To nie był ten sam Louis co parę lat temu.
- Wiesz co?! Jesteś cholernym dupkiem! Ja przyjeżdżam, całą noc tu siedzę czekając aż się obudzisz martwię się o ciebie a ty do mnie : Co ty tu robisz?! Co się z tobą kurwa dzieje?! Nielegalne wyścigi?! Mówisz mi że jest u ciebie niebezpiecznie! Zostawiłeś mnie ale jeszcze masz czelność tutaj w Doncaster być wtedy kiedy ja kurwa tęsknie za tobą! I jeszcze jak mi powiedziałeś: kocham cię. Gdybyś mnie kochał nie zrobiłbyś mi takiego świństwa. - skierowałam się w stronę drzwi. Może przesadziłam ale musiałam powiedzieć to co mam na myśli.- Masz wybór. Albo powiesz że mam wyjść i wtedy nigdy mnie nie zobaczysz albo powiesz żebym została.- zatrzymałam się na chwilę przy drzwiach czekając na odpowiedź.
- Vanessa..- wiedziałam co chciał powiedzieć więc już miałam wyjść- Zostań.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam bardzo wiem że miał być tydzień temu ten rozdział ale no wiecie ładowarka się zepsuła:( i nie miałam jak dodać:(
Następny pojawi się w piątek:)
dacie radę 5 komentarzy?:)