Bay....

Bay....

środa, 15 lipca 2015

Rozdział 17

*Nessa*

Obudził mnie lekki powiew wiatru. Zaczęłam się kręcić i rozglądać. Na szczęście nikogo jeszcze nie było na plaży co oznaczało że jest jeszcze wcześnie. Tym razem leżałam bokiem odwrócona od Louisa. Chciałam sprawdzić która godzina ale nie miałam ani zegarka ani telefonu. Pewnie Louis ma w kieszeni. Dobrze że on też leży na boku ale lepiej by było jakby leżał na brzuchu.. Skierowałam swoją dłoń na tylną kieszeń od jeansów. Rzeczywiście tam był. Gdy już miałam zabierać telefon Louis zaczął się kręcić.
- Co ty robisz?- zapytał budząc się
- Chciałam tylko sprawdzić która godzina...
- Czyżby?- zapytał uśmiechając się
- Tak!
- Coś trudno mi uwierzyć
- Louis..
- Dobrze powiedzmy że ci wierzę- powiedział i mnie pocałował w policzek. Następnie sam wyciągnął swój telefon i sprawdził godzinę.- Jest 5:55.
- Moglibyśmy iść do mnie ale moja mama dopiero idzie do pracy o 7:00...
- Ja też nie mam zamiaru iść do mojego domu. Ale i tak będę musiał iść. Muszę się odświeżyć. Ale poczekam z tobą aż twoja mama wyjedzie.
- Dziękuję- chciałam pocałować go w policzek lecz ten się odwrócił tak że moje usta spotkały się z jego ustami. Lekko się uśmiechnął podczas pocałunku i go pogłębił. Czułam jak latały mi motylki w brzuchu. Tak bardzo go kocham.
Nagle nie przerywając czynności się położyłam a Louis jedną ręką się oparł a drugą masował mój policzek. Nagle zabrał rękę i położył ją na moim biodrze. Kierowała się niżej do końca mojej sukienki..
- Tak myślałam że coś ze mną kręcicie!- nagle ktoś krzyknął a ja zabrałam rękę od Louisa i go odepchnęłam. Spojrzałam w stronę osoby która okazała się... Tą starszą panią co nas widziała ostatnio...
- Ale to nie tak...
- Ale co się tłumaczysz tej pani? To jest nasza sprawa więc bylibyśmy wdzięczni jakby pani już się nas nie czepiała.- powiedział nagle zirytowany Louis a pani tylko westchnęła i poszła.
- Louis mógłbyś być milszy dla niej..
- Ale co ja będę się męczyć. To jest tylko nasza sprawa.- powiedział a ja tylko westchnęłam. Ale jak sobie przypomniałam co się działo przed chwilą....
- Podobało ci się co?- zapytał Louis uśmiechając się. Ja wiedziałam o co mu chodzi
- Ale co..
- Ty już wiesz co. Nie martw się dokończymy następnym razem.- powiedział a ja się zarumieniłam. Już mu nie odpowiedziałam ale poczułam że coraz bardziej wiało. Z czasem robiło mi się coraz zimniej. Miałam na sobie sukienkę a na nią tylko małą marynarkę. Zaczęłam się trząść a Louis to zauważył
- Chodźmy do samochodu. Nie mam przy sobie żadnej bluzy. Możemy się z tyłu położyć. - powiedział Louis a ja kiwnęłam głową. Zaskoczył mnie biorąc na ręce. Ja już nic nie mówiłam tylko się przytuliłam do jego piersi. Gdy byliśmy przy samochodzie na chwilę Lou mnie postawił na ziemię, otworzył drzwi i kazał bym weszła. Zrobiłam to a następnie dosiadł się do mnie Lou. Położył się na tylnych siedzeniach a ja przytuliłam się do niego. Aż mi się cieplej zrobiło.
- Co powiesz żebyśmy się trochę przespali? Nie za bardzo się wyspałem na tym piasku - zaśmiał się Lou
- Ja też nie. Chętnie bym jeszcze pospała...

Obudziliśmy się o 10:15. No nieźle. Ale muszę przyznać że w samochodzie jest o wiele wygodniej niż na suchym piasku.
- Moja mama jest już dawno w pracy. Pojechałabym się już odświeżyć.
- Ja też. Jedziemy?- zapytał a ja kiwnęłam głową. Wsiedliśmy do przodu i pojechaliśmy w stronę naszych dom.

- Spotkamy się jeszcze dzisiaj?- zapytałam się go jak byliśmy już na miejscu.
- Jak chcesz
- No pewnie że chcę- powiedziałam i pocałowałam go w policzek- I tak nie mam nic do roboty
- To przyjdę do ciebie jak się już ogarnę
- Dobrze. Czekam- pocałowałam go na pożegnanie i wyszłam z samochodu. Poszłam do domu. Na szczęście drzwi były tym razem otwarte. Mama pewnie wiedziała że nie mam przy sobie klucza. Od razu ściągnęłam szpilki, marynarkę i poszłam pod prysznic. Nawet się nie zorientowałam że wszystko w salonie było wysprzątanie po wczorajszej kolacji. Po prysznicu ubrałam się w luźne ubrania, wysuszyłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Po skończonej czynności postanowiłam iść usiąść do salonu. Louisa jeszcze nie było co się dziwiłam bo zawsze ja dłużej siedziałam w łazience. Może jest zajęty teraz? Postanowiłam jeszcze pół godziny poczekać i do niego napisać jakby nie przyszedł.
Po 20 minutach dostałam od niego sms
Jestem w parku.

Trochę zdziwiła mnie ta treść ale postanowiłam nie czekać dłużej i iść jak najszybciej do parku.
Kiedy byłam na miejscu zaczęłam wszędzie szukać znanej sylwetki. Po kilku sekundach zauważyłam go na jednej z ławek. Łokcie miał oparte na kolanach a dłońmi ciągnął swoje włosy. Coś się stało.
- Louis?- zapytałam po cichu a on spojrzał na mnie i z powrotem opuścił głowę. Usiadłam obok niego.- Co się stało?
- Pokłóciłem się z nim. - wystarczyło że tylko powiedział "z nim" to już wiedziałam o kogo chodzi.- Znowu miał pretensje że do ciebie chodzę. Ja już traciłem panowanie ale natychmiast wyszedłem. Powinienem mu przyjebać.
- Nie Louis. Musisz być silny i panować nad sobą. Pobicie twojego ojczyma pogorszyło by sprawę.
- Następnym razem stracę cierpliwość Nessa. Nie panuję już nad sobą.- powiedział a ja usiadłam na jego kolanach i się do niego przytuliłam.
- Damy radę- powiedziałam i go pocałowałam
- Przepraszam że musiałaś tak długo czekać ale musiałem mieć trochę czasu na uspokojenie się. Tak to bym pewnie i na ciebie nakrzyczał...
- Nie no rozumiem Louis spokojnie..
- Po prostu się martwię że przez swoją złość mogę ciebie skrzywdzić. Oczywiście nigdy bym cię nie uderzył.
- Wiem. Louis nic nie jadłam od rana. Zjemy coś?
- Pewnie. Ja też nic nie jadłem. A tu gdzieś jest jakaś mała knajpka.- powiedział i postanowiliśmy iść. Kupiliśmy sobie gofry z polewą. Po zjedzeniu postanowiliśmy iść do mojego domu tak po prostu posiedzieć.
- Włącz tv a ja pójdę po coś do picia.- powiedziałam gdy już byliśmy w domu. Poszłam do kuchni i nalałam do szklanek sok pomarańczowy. Był to ulubiony sok Lou. Gdy wróciłam do salonu, telewizor był już włączony a Louis za to rozłożył się cały na kanapie. Postawiłam szklanki na stolik i złożyłam ręce na piersi.
- Co?
- Zamierzasz tak leżeć?
- A coś ci to przeszkadza ?- zapytał Louis uśmiechając się. A ja już wiedziałam co może go zdenerwować
- A nie. W każdej chwili mogę usiąść na fotelu.- powiedziałam i usiadłam na fotel. Oparłam się bokiem o niego a nogi dałam na drugą stronę oparcia. I jak gdyby nic zaczęłam oglądać tv. Raz zerknęłam na niego to minę miał bezcenną. Już się nie uśmiechał tylko patrzał się na mnie z szeroko otwartymi oczami. Z trudem powstrzymywałam śmiech. Ale ku mojemu zaskoczeniu Louis powiedział
- Dobrze.- i również zaczął oglądać telewizję. Czuję że zaczyna się niezła zabawa...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

przepraszam że tak długo czekaliście! Wróciłam kilka dni temu do domu i przez te dni nie miałam zbytnio weny bardzo przepraszam!
ale to nie koniec
możecie mnie za to znienawidzić ale trudno
jutro znowu jadę... i tym razem chyba rozdziału nie będzie około 2 tygodnie... co za ironia losu c'nie? ;D
wybaczcie:( koocham was! ;*

sobota, 4 lipca 2015

Rozdział 16

*Vanessa*

Obudziłam się będąc w łóżku. Z tego co wiem to zasnęłam w samochodzie wracając z kina. Rozglądnęłam się a po chwili skapnęłam się że leżę na klacie Lou. Jeszcze że był bez koszulki.. Z tego co wiem to też mnie przebrał w piżamę. Drugi raz. Spojrzałam na jego twarz. Wyglądał uroczo jak spał. Jego włosy stały w różne strony świata. Były w całkowitym nieładzie. Zaczęłam palcami jeździć po jego wytatuowanych torsie. Nagle Lou zaczął mruczeć i obracać głową. Ja wystraszona od razu zabrałam rękę lecz po chwili Louis dalej z zamkniętymi oczami złapał moją dłoń i skierował na swój brzuch. Skapnęłam o co mu chodzi i się szeroko uśmiechnęłam. Kontynuowałam swoją czynność.
- Takie poranki mógłbym mieć codziennie- powiedział otwierając oczy- Dzień dobry- pocałował mnie
- Dzień dobry. A czy ja ci pozwoliłam żebyś spał ze mną?- zapytałam poważnym tonem
- Teraz jesteś moja więc logiczne że będziesz spała ze mną- powiedział również poważnie a po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
-Idę zrobić nam śniadanie- powiedziałam i poszłam do kuchni. Postanowiłam na zwykłe tosty. Po moim ostatnim "gotowaniu" nie mam zamiaru piec naleśniki. Na myśl o ostatnim zdarzeniu uśmiechnęłam się. Kiedy zaczęłam "dekorować" nasze gotowe tosty ktoś mnie przytulił w talii. Ja już wiem kto
- Głodny?
- Mmm..- mruczał całując moją szyję.
- To siadaj.- odepchnęłam go tyłkiem i podałam na stół talerz z tostami. Usiadłam i spojrzałam na Lou który zdziwiony na mnie patrzył.
- Co?
- Nic... tylko myślałem że lubisz kiedy ci tak robię.- usiadł razem ze mną i zaczął jeść
- Lubię tylko byłam głodna i chciałam zjeść- zaśmiałam się a Lou po mnie.- Wiesz że musimy powiedzieć naszym rodzicom o naszym związku?
- Wiem, wspominałaś już. Może zrobimy to na jakiejś wspólnej kolacji? Coś wymyślimy spokojnie.
- Może dzisiaj? Tutaj. Twoi rodzice są w Doncaster?
- Tak. Są w domu.
- No to jak moja mama wróci z pracy to zaprosimy też twoich rodziców. Co ty na to?
- Nie mam nic przeciwko- uśmiechnął się a wtedy ktoś wszedł do kuchni. Mama
- Hej mamo mam pytanie!
- Słucham?
- Idziesz gdzieś jeszcze?
- Tak muszę wrócić do biura bo zapomniałam papierów. A co?
- O której będziesz w domu?
-No tak o 19:00. Czemu pytasz? Śpieszę się Vanessa.
- No bo chciałabym z Louisem dla ciebie i rodziców Lou zrobić wspólną kolację. Co ty na to?
- No dobrze. A jest jakaś okazja do tego?- zapytała a ja spojrzałam na Louisa który patrzał na mnie trochę zestresowany
- Emmm tak ale to powiemy na kolacji... Idź już po się spóźnisz..
- No dobrze.. To do zobaczenia na kolacji!
-Pa... - odetchnęłam z ulgą kiedy wyszła z domu.
- No to teraz zostali moi rodzice. Jak się ubiorę to pójdę do nich się zapytać.
- Ok. Louis nie będzie problemu jak zobaczymy się już na kolacji? Chciałabym iść na zakupy. Muszę coś kupić na tą kolację. I też dla siebie jakiś strój..
- W porządku. I tak będę musiał już wrócić do domu. Ale że z powrotem wprowadzić. Już za dużo tu śpię. Ale spokojnie będę codziennie przychodzić- nie powiem że trochę smutno mi się zrobiło że już nie będę mogła się budzić obok Louisa.
- No dobrze...
- Wybacz ale muszę- pocałował mnie w policzek- Pozwolisz że teraz ja pójdę pierwszy pod prysznic?
- Tak jasne. Ja w ten czas pozmywam naczynia.

Louis pół godziny temu wyszedł już  z domu. Ma mi dać znać jak z jego rodzicami. A ja czekam na Nati którą udało mi się namówić na zakupy. Właśnie zadzwonił do drzwi. Poszłam otworzyć.
- Heeej!- przytuliłam się do przyjaciółki a ona do mnie.
- Cześć. Gotowa?
- Tak.- powiedziałam i poszłyśmy do jej samochodu. Zamierzałyśmy jechać do galerii w centrum miasta.
- To co chcesz kupić i na jaką okazję?
- Najpierw skoczymy do sklepu spożywczego bo potrzebuję na kolację a później jakiś strój dla mnie. Dzisiaj z Louisem chcemy powiedzieć naszym rodzicom że jesteśmy razem.
- Aha... Taka okazja...
- Jesteś jeszcze zła?
- Na Lou owszem. Ale martwię się o ciebie. Jeśli znowu cię zostawi znowu będziesz cierpieć. Nie znoszę widoku ciebie zapłakanej.
- Nie zostawi mnie... Kochamy się i myślę że Louis nie zrobi już takiego świństwa..
- No ja też.- po naszej rozmowie jechałyśmy w ciszy. Była trochę niezręczna ale nie narzekałam.

W sklepie spożywczym już byłyśmy teraz idziemy do galerii. Weszłyśmy do jednego z sklepów z ubraniami. Natalia pomagała mi wybrać jakąś sukienkę. W jednej chwili znalazła piękny zestaw. Przymierzyłam go i cieszyłam się jeszcze bardziej gdy był w moim rozmiarze. Postanowiłam go kupić.
- Wyglądałaś ślicznie w tej sukience. - powiedziała Natalia i się do mnie uśmiechnęła.
- Dziękuję. Dziękuję też że mi poradziłaś
- Nie ma sprawy. To do zobaczenia
- Pa Nati- pocałowałam ją w policzek i wyszłam z samochodu, Weszłam do domu i postanowiłam sprawdzić ile czasu mam na przygotowanie. Przy okazji zauważyłam sms od Lou.

Przyjdziemy przed 19:00 :):*

Czyli jednak się zgodzili. Była godzina 15:30 więc postanowiłam już pomału szykować potrawy. Miałam sporo w planach więc lepiej by było jakbym już zaczynała.

Jest już 17:30, jedzenie przygotowane na blacie i w piekarniku. Tym razem postanowiłam się za siebie zabrać. Poszłam do łazienki zrobić szybki prysznic. Następnie ubrałam mój zestaw, zrobiłam lekki makijaż i polokowałam końcówki moich włosów. Przejrzałam się w lustrze i byłam zadowolona z mojego wyglądu.
- Nessa! Jestem!- krzyknęła mama a ja zeszłam do niej. - Wyglądasz ślicznie córeczko- pocałowała mnie w policzek a ja podziękowałam. W tym samym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam a w nich pojawili się państwo Tomlinson i Louis..
- Dobry wieczór. Zapraszam do salonu- pokazałam gestem ręki by weszli a oni się ze mną przywitali
- Dobry wieczór Vanessa. Dziękujemy za zaproszenie.- powiedziała mama od chłopaka i poszła wraz ze swoim mężem do salonu. Gdy już poszli Louis nagle mnie złapał za rękę, odwrócił mnie w jego stronę i mnie pocałował.
- Wyglądasz pięknie... Seksownie..- szeptał do mojego ucha
- L-Louis.. Nie jesteśmy sami.
- No dobrze dobrze.- puścił mnie a ja się mu przyglądnęłam. Miał na sobie czarne rurki i białą koszulę. Wyglądał w niej seksownie...
- Zrób zdjęcie wystarczy na dłużej- nagle palnął Louis a ja dałam się przyłapać gapiąc się na niego. Uśmiechnął się chytrze a ja go palnęłam w ramię. Gdy dotarliśmy do salonu już wszyscy siedzieli na miejscach. Ja z Lou poszłam do kuchni po jedzenie. Podaliśmy na stół kurczaka z warzywami, pieczone ziemniaki , 5 rodzajów sałatek oraz jakieś przekąski. Po tym usiedliśmy z Louisem naprzeciwko rodziców Louisa. Czułam się trochę niekomfortowo.
- No to życzę smacznego.- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Wszyscy zaczęliśmy spożywać kolacje. Po zjedzeniu posiłku mama od mojego chłopaka powiedziała
- Vanessa jedzenie jest po prostu wyborne! Koniecznie musisz mi przepis podać.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się ale wiedziałam już do czego się szykujemy. Louis jakby był w moich myślach złapał mnie pod stołem za rękę i się do mnie uśmiechnął
- Chcielibyśmy wam coś powiedzieć..- zaczął
- Chcemy powiedzieć wam że oficjalnie jesteśmy parą..
- No i chcieliśmy też przeprosić za nasze zachowanie ostatnio..- dokończył Lou a nasze mamy szeroko się uśmiechnęły i skierowały się do nas by nas przytulić i pogratulować. Jednak i tak jeszcze miałam obawę. Bałam się reakcji ojczyma od Louisa. Chwilę się nam przyglądał ale miałam wrażenie że nie był zadowolony z naszego związku...
- Louis czy to dobry pomysł się związywać z tą dziewczyną?- tak myślałam że nic z tego nie wyniknie...
- Ta dziewczyna ma imię. I tak to jest dobry pomysł. - odpowiedział szorstko Louis. Coś czuję że nie będzie to spokojna rozmowa...
- Ale wiesz że musisz wracać za nie długo do pracy? Wtedy nie będziesz i ty szczęśliwy ani ona.
- Powiedziałem ci kurwa że ona ma imię.- powiedział Louis zaciskając zęby. Zaczęłam jego dłoń głaskać licząc że się tym uspokoi. Na marne.- A po za tym to mam zamiar już się zwolnić z pracy i przeprowadzić tutaj.
- Bo to jest takie łatwe- zaśmiał się ojczym a Lou ścisnął mocniej moją rękę.
- Słuchaj jestem pełnoletni i mam do tego prawo i nie zachowuj się jakbyś był moim ojcem bo nim nie jesteś i nawet go nie przypominasz. Więc się ode mnie i od Vanessy odpierdol bo ona w szczególności nic złego nie zrobiła.- powiedział Louis jeszcze powstrzymując swój wybuch
- Zawróciła ci w głowie tyle zrobiła.- powiedział a Louis puścił moją rękę, wstał i podszedł do ojczyma. Tym razem się przeraziłam i również wstałam.
- Jeszcze raz coś o niej powiesz to cię kurwa zajebię.- powiedział dźgając go dość mocno w klatkę piersiową. Gdy skończył wyszedł z domu. Wszyscy byli zdziwieni zachowaniem chłopaka
- Przepraszam.- powiedziałam cicho i pobiegłam za nim. Pomimo że miałam buty na obcasach potrafiłam pobiec. Nie powiem też że trochę zaskoczyły mnie słowa Robina. Ale byłam też zaskoczona że Louis od razu na to zareagował. Zauważyłam go przy swoim samochodzie jak się opierał rękami o maskę. Przybliżyłam się i delikatnie położyłam rękę na jego umięśnionych plecach. Jednak od momentalnie odskoczył i kopnął z całej siły kosz sąsiadów. Ja się odsunęłam.
- Co za chuj kurwa! Nigdy kurwa go nie obchodziło jak ja się czuję! On tylko kurwa umie zadowolić moją matkę kasą !- krzyczał dalej coś kopiąc. Postanowiłam go uspokoić niezależnie czy by coś mi zrobił bo wiem że nie zrobił by mi krzywdy.
- Louis proszę uspokój się.- zaczęłam głośniej mówić lecz dalej nie reagował- Louis! - krzyknęłam głośniej i tym razem się zatrzymał. Wrócił do samochodu i się o niego oparł. Jego ramiona szybko wznosiły się i opadały. Delikatnie od tyłu się do niego przytuliłam. Lecz on tylko odepchnął się od maski i skierował się do drzwi samochodu.
- Jedziesz ze mną czy zostajesz?- nie odpowiedziałam tylko od razu wsiadłam na miejsce pasażera. Louis po mnie usiadł przed kierownicą. Nie mówiłam nic ani się nie pytałam gdzie jedziemy. Pozwoliłam mu na czas aby się uspokoił.
Po 10 minutach zorientowałam się że jesteśmy przed plażą na której kiedyś Louis mnie przywiózł. Wysiedliśmy z auta i poszliśmy na plażę. Jednak nie trzymaliśmy się za ręce co mnie martwiło. Usiedliśmy tak po prostu na piasku podziwiając zachód słońca.
- Przepraszam. Przepraszam za to że zniszczyłem kolację, za to że nakrzyczałem i cię odepchnąłem. Przepraszam.
- W porządku. Rozumiem cię. Normalne że tak zareagowałeś.. Dziękuję że stanąłeś po mojej stronie.- powiedziałam cicho a Louis mnie przyciągnął do siebie i przytulił.
- Uwierz że już myślałem że zabiję go na miejscu kiedy tak o tobie mówił.- powiedział a ja się lekko zaśmiałam.- Nie chcę tam wracać
- Ja też nie. Tu mi się bardziej podoba niż wokół naszych rodziców.
- Mi też- uśmiechnął się i się położył. Ja przytuliłam się do jego torsu a po chwili odpłynęliśmy snem...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to taki dłuższy na pożegnanie macie;* Będę tęsknić:(
Kolejny pojawi ... no ponad tydzień minie zanim będzie 17
no to do następnego! <3

środa, 1 lipca 2015

Rozdział 15

*Nessa*

-Możecie mi powiedzieć o co do cholery chodzi?!- byłam zdezorientowana zachowaniem mojej przyjaciółki jak i zdenerwowana.
- Ten dupek sobie na to zasłużył w stu procentach!
- Nawet nie wiem co zrobiłem ale okey- powiedział już trochę zdenerwowany Louis.
- Nie wiesz co zrobiłeś?! Odjechałeś kurwa i nawet dupy ci się nie chciało ruszyć by przynajmniej do niej zadzwonić! Raz w miesiącu przyjechać! Nic kurwa! I ty kurwa masz czelność jeszcze mówić że jesteś niewinny?!
- Tak wiem że spieprzyłem i wiem że jestem chujem ale możemy już to zakończyć? A w sumie ty nie jesteś lepsza. Ty też sobie wyjechałaś do tej pierdolonej Polski. I co mi teraz powiesz? Jeszcze że ty bez pożegnania wyjechałaś. Więc nie bądź taka mądra. - mówił Louis dźgając Natalię palcem w klatkę piersiową. Miałam już tego dosyć
- Koniec! Skończcie to w końcu! Zachowujecie się gorzej niż dzieci! Wszyscy spieprzyliśmy ale jest już dobrze! Nie możemy już z tym skończyć? Nie możecie sobie podać ręce i zakończyć tę wojnę?- zapytałam zirytowana.
- Nie potrafię. Muszę to przemyśleć Nessa. Trzymaj się- powiedziała, pocałowała mnie w policzek na pożegnanie i wyszła. A ja spojrzałam na Louisa który masował swój policzek. Był już nieźle czerwony.
- Chodź dam ci lód.- złapałam Louisa za rękę i pociągnęłam za rękę. Poszłam do zamrażalki i wyciągnęłam z niej woreczek lodu. Podałam Lou, który usiadł na krześle a oparłam się o blat. Nie odzywaliśmy się do siebie przez chwilę. Lou cały czas trzymał lód przy policzku. Czuję się jakbyśmy się pokłócili ale w sumie o nic.
- Zasłużyłem sobie na to.- nagle palnął Louis
- Lou.. Było mineło..
- Ale to nie zmienia faktu że cię zostawiłem.. Powinienem gnić w piekle za to.
- Louis...- powiedziałam cicho i usiadłam na jego kolanach.- Nie wiń się już za to. Znienawidziłabym cię wtedy jakbyś mnie znowu zostawił. Ale teraz cię kocham i dawno ci wybaczyłam ten wyjazd- powiedziałam i go pocałowałam.
- Jesteś za dobra dla mnie.
- Zamknij się bo do kolekcji przywalę w twój drugi policzek- zagroziłam mu a po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
- Co robimy?- zapytał Louis po chwili
- Poszłabym do kina..
- Sprawdzę zaraz w internecie co dzisiaj leci i możemy jechać.
- Okey, to ja pójdę się naszykować.- powiedziałam i poszłam do łazienki.

- Znalazłeś coś?- zapytałam po chwili
- Co powiesz na drugą część "3 metry nad niebem"? "Tylko ciebie chcę"
- Taaak! Chodźmy na to! O której się zaczyna?
- Za niecałą godzinę. Czyli powinniśmy się pomału zbierać.- powiedział i Louis i tak jak stwierdził wyszliśmy z domu do samochodu. Jechaliśmy jakieś 20 minut. Weszliśmy do "Cinemy", kupiliśmy popcorn i zajęliśmy nasze miejsca zamówione w internecie. byliśmy sami w przed ostatnim rzędzie. Reszta siedziała całkiem z przodu.
Przez prawie cały film Louis mi coś komentował na ucho. Niekiedy zdarzało mi się zaśmiać przez co zwracali nam uwagę. Lecz kiedy była dość zboczona sytuacja w łazience w filmie to Lou przeszedł samego siebie.
- Eee tam. Ja bym cię tak pieprzył że byś przez tydzień nie umiała chodzić.- natychmiast się zarumieniłam. Lecz Louis nie zamierzał kończyć- Tak byś wołała moje imię że nawet sąsie..
- Proszę natychmiast wyjść z sali.- powiedział do nas ochroniarz. A ja jeszcze bardziej się zawstydziłam
- Ale co my takiego robimy?- zaśmiał się Louis
- Cały czas się śmiejecie i gadacie. Wszyscy mają tego dość więc proszę wyjść.
- Jak sobie pan  życzy- powiedział rozbawiony Lou wziął mnie za rękę i skierowaliśmy się do wyjścia,- Miłego seansu. - powiedział Lou i wyszliśmy. Gdy byliśmy w samochodzie spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
- Ten gościu był chory.- śmiał się dalej Louis
- Gdyby nie te twoje zboczone myśli to byśmy dalej tam siedzieli.
- Ale i tak wiem że kiedyś tak będzie tak jak ci mówiłem- powiedział Lou a ja się mocno zarumieniłam
- Jedźmy już do domu.- powiedziałam cicho. Byłam już wykończona. Później już całkowicie odpłynęłam...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka miśki!:) ten rozdział jest z dedykacją dla jednej z moich czytelniczek Iwony! ;**
i odwołuję z tym pisaniem kiedy mam dać kolejne rozdziały bo się nie wyrobię xD
następny pojawi się w sobotę:) ponieważ w niedziele wyjeżdżam do siostry, rozdziału nie będzie ponad tydzień ;/ wytrzymacie! ;*
komentować :)