Bay....

Bay....

wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział 14

Przeczytaj notkę pod rozdziałem!

*Nessa*

Obudziłam się w dość fajnym humorze. Gdy przypomniała mi się sytuacja z wczoraj od razu się uśmiechnęłam. Odwróciłam się w drugą stronę lecz Louisa nie było obok mnie. Z tego co wiem to zasypiał ze mną. Spojrzałam na zegarek i była godzina 9:30. Jak na Lou to za wcześnie. Może jest w toalecie? A jeśli to były.... znowu jakieś pożegnalne słowa?  Nie nie mógł coś takiego zrobić...
Od razu poszłam do łazienki które się znajdowały naprzeciwko mnie. Zapukałam lecz nikogo nie słyszałam. Weszłam do środka i tak nikogo nie było. Spanikowana poszłam do pokoju Louisa. W nim również go nie było ale też nie było jego torby. Łzy zaczęły się zbierać do moich oczu.  Już kompletnie zrozpaczona pobiegłam schodami na dół i skierowałam się najpierw do salonu. Też go tam nie było.
- Louis?!- zaczęłam już nieźle panikować i pobiegłam do kuchni. Stał tam. Stał sobie po prostu przy blacie popijając kawę. Odwrócił się w moją stronę. A ja westchnęłam głośno.
- Wszystko w porządku?- zapytał zdezorientowany i odłożył kubek z kawą. A ja cała zapłakana pobiegłam do niego, złapałam dwiema rękami jego twarz i go pocałowałam. Lou był nieco zdziwiony ale odwzajemnił pocałunek i mnie objął w talii. Znowu mogłam poczuć smak jego ust. Nasze języki toczyły ze sobą walkę. W ten gest dawaliśmy sobie tęsknotę, pragnienie jak i miłość. Wiedziałam już w tej chwili że nie możemy być przyjaciółmi. Z czasem pragniemy siebie coraz bardziej niż się tego spodziewaliśmy. To jest silniejsze od nas. Po chwili Louis mnie podniósł a ja oplotłam nogami jego talię. On złapał mnie za pośladki i skierował na blat. Stanął między moimi nogami a swoje ręce postawił po obydwóch stronach mojego ciała. Musieliśmy przerwać naszą czynność ponieważ brakło nam już powietrza. Oparłam swoje czoło o jego. Nasze klatki piersiowe się unosiły i opadały.
- Co się stało? Dlaczego płakałaś?- zapytał Louis gdy doszliśmy do siebie
- Myślałam że wyjechałeś. Po wczorajszym..
- Nie mógłbym tego zrobić. Znienawidził bym siebie za to.
- To dlaczego nie ma twojej torby w twoim pokoju?
- Jest w łazience bo ubrania dawałem do kosza na pranie. I została tam.
- Nie strasz mnie tak- powiedziałam i się do niego przytuliłam
- Wybacz. Nie wiedziałem że tak zareagujesz na moje zniknięcie z łóżka. Nessa?
- Tak?
- Czy.. chciałabyś.. .. być moja? Znaczy się moją dziewczyną?- zapytał a ja spojrzałam w jego oczy w których był lęk przed moją odpowiedzią.
- Tak Louis. Chcę być twoją dziewczyną. Chcę być twoja- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Louis momentalnie się uśmiechnął pokazując swoje białe zęby, złapał mnie w talii i zaczął kręcić wokół osi.
- Kocham cię. Kocham cię. Kocham cię!- krzyczał Louis dalej mnie kręcąc a ja się śmiałam. Po chwili się zatrzymał
- Też cię kocham- powiedziałam i go pocałowałam.- A tak po za tym to czemu tak szybko wstałeś?
- No bo... zastanawiałem się właśnie jak cię zapytać o związek...- powiedział zawstydzony a ja go pocałowałam
- Idę zrobić prysznic. - powiedziałam i chciałam już iść do łazienki
- Miałabyś coś przeciwko gdybym do ciebie dołączył?- zapytał poruszając zabawnie brwiami
- Tak. Chcę go sama wziąć- powiedziałam i posłałam mu całusa. Od razu poszłam do łazienki.

Odświeżona i przeprana poszłam szukać mojego chłopaka. To tak pięknie brzmi. On jest mój, ja jestem jego. Kochamy się i to uczucie jest najpiękniejsze jakie doznałam. Gdyby ktoś mi mówił jeszcze 2 miesiące temu że kiedyś będziemy razem wyśmiałabym go. No właśnie... Tak potraktowałam moją mamę i mamę Lou... Co ja narobiłam
Nagle moje przemyślenia przerwało ukłucie w biodrach. Okazało się że Louis mnie dźgnął.
- Louis! Nie strasz mnie tak.
- Wybacz- powiedział, pocałował mnie i przytulił.- O czym myślisz?
- Wiesz że musimy powiedzieć o tym naszym rodzicom?
- Tak wiem. Przejmujesz się tym?
- Nie.. Tylko że wyśmiałam nasze mamy kiedy mówimy wtedy o nas... Głupio się czuję..
- Hej... Nie przejmuj się. Zrozumieją to. A jeśli nie to wtedy ja wkroczę do akcji. Będę przy tobie i z tobą to załatwię. Nie martw się.-powiedział a ja go przytuliłam.
- Dziękuję. Co dzisiaj robimy?
- Dzisiaj chciałbym zostać cały dzień z tobą w domu. Bo i tak twojej mamy nie ma więc mamy czas dla siebie.
- Mhm podoba mi się ten pomysł.
- Mi też... Jest tyle żeby które mógłbym z tobą robić..- mówił całując moją szyję a ja się orientowałam o co mu chodzi.
- Zapomnij- powiedziałam i wyrwałam się z jego ucisku. Zaczęłam biegać a Louis mnie gonił. Niestety ja byłam wolniejsza i Louis mnie szybko złapał. Popchnął mnie na kanapę i zaczął łaskotać.
- Nie przeszkadzam?- nagle ktoś nam przeszkodził a ja wystraszona walnęłam niechcący chłopaka w szczękę.
- Boże Lou przepraszam- szybko mówiłam i pocałowałam jego usta.
- W porządku- zaśmiał się
- Ekhem.- znowu nam ktoś przeszkodził i wtedy zerknęłam kto to był. Co tutaj robi Natalia?!
- Nati? Co cię tu sprowadza?- zapytałam i zeskoczyłam z kanapy a za mną Lou.
- Pukałam do drzwi i słyszałam wasze śmiechy więc weszłam bo drzwi były otwarte.
- Aha.... Chcesz coś do picia? - zapytałam lekko zdziwiona całą sytuacją
- Nie dzięki. Ja tylko na chwilę. Mam rozumieć że jesteście razem?- zapytała Nati patrząc surowo na Louisa. Wiedziałam że nie była zadowolona.
- No tak...
- Aham. Dobrze więc życzę szczęścia. Już wam nie przeszkadzam.- miała już się skierować do drzwi ale jeszcze się zatrzymała- Aha jeszcze jedno.- powiedziała, podeszła do chłopaka i go uderzyła z liścia. Louis zaczął masować swój policzek.
- Natalia! - krzyknęłam lekko zdezorientowana.
- Wybacz Nessa, musiałam to zrobić. Do zobaczenia
- Stój! Nigdzie nie idziesz!- zatrzymałam ją - Możecie mi powiedzieć o co do cholery chodzi?!

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wybaczcie że dość długo nie było rozdziału;(
Ale z tego powodu że są wakacje mam taki pomysł ^^ w komentarzach możecie mi pisać kiedy chcecie następne rozdziały;) czas do pisania dajecie mi minimalnie 1 dzień;)
komentować też czy rozdział się podoba;)

piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział 13

*Nessa*
- Mów.- powiedziałam a chłopak westchnął głośno. Jednak po chwili zaczął mówić.
- Przyjaźniłem się kiedyś ze Sparks'em. Byliśmy najlepszymi kumplami. Do czasu kiedy wpakował się w gówno z długami. Nie miał jak zapłacić i szukał pracy. Aż w końcu znalazł jedną lecz to nie była zwykła praca. Ten zawód jest niebezpieczny. Nie potrafił sam w niej sprawować dlatego poprosił o to mnie. Zgodziłem się. W końcu był moim przyjacielem. Podpisaliśmy dokumenty na wtargnięcie tego wszystkiego. Domyślam się że chcesz wiedzieć jaka to jest praca. Wybacz ale nie mogę ci o tym powiedzieć. Nie teraz.
- Jak nie teraz to kiedy Louis? Będziesz czekał do momentu aż sama się dowiem od kogoś? Skąd mam wiedzieć czy nie jesteś gwałcicielem? Tak to zrozumiałam gdy Sparks powiedział na mnie " nowa dziwka".- zatkało go. Ale byłam ciekawa jak mi się z tego wytłumaczy.
- On myślał że jesteś kolejną dziewczyną na parę dni a później zostawić. Jeśli mam być szczery to taki byłem. Chodziłem po klubach i szukałem jakiś dziewczyn na odprężenie i... zapomnienie..
- Zapomnienie o czym?
- O tobie...- zaraz... o mnie?!
- Jak to o mnie?
- Strasznie za tobą tęskniłem Nessa... Rwało mnie od środka bym do ciebie napisał cokolwiek. Takim sposobem się uspokajałem... Ale od kąt nasza przyjaźń się odnowiła skończyłem z tym naprawdę..- byłam nieźle zaskoczona. Nigdy bym się nie spodziewała że Lou wykorzystuje dziewczyny po to by o mnie zapomnieć...
- Ale jeśli chodzi o pracę to nie gwałcę dziewczyny. One same się do mnie kleiły.
- A to powiedz dlaczego już się nie przyjaźnicie?- gdy się o to zapytałam Louis od razu posmutniał
- 2 lata po wyjeździe od Doncaster znalazłem dziewczynę. Miała na imię Nathalia. Spotykaliśmy się do czasu aż się w niej zakochałem. Ona również się zakochała i zostaliśmy parą. Lecz nie na długo. Pewnego dnia się z nią umówiłem u niej. Jednak gdy dotarłem do jej domu znalazłem ją w salonie... z zakrwawionym brzuchem. Dowiedziałem się że Sparks ją zabił... Wtedy go znienawidziłem z całego serca..- gdy to słuchałam zrobiło mi się żal Louisa. Od razu do niego podeszłam i go mocno przytuliłam. Chłopak to odwzajemnił widocznie poczuł ulgę że się go nie boję. Po to prawda. Louis po prostu nienawidził osobę która zabiła jego miłość. Stąd ta agresja.
- Tak bardzo cię przepraszam Vanessa..
- Ciii- powiedziałam i głaskałam go po głowie gdy on bezbronnie tulił się do mojego brzucha. Nie przeszkadzało mi to. On musiał wiedzieć że nie zamierzam go zostawiać samego z tym wszystkim.
- Wybaczysz mi?- zapytał patrząc się w moje oczy
- Dawno ci wybaczyłam Louis.- powiedziałam i się lekko uśmiechnęłam. Chłopak odwzajemnił to i zaczął się do mnie zbliżać. Nasze twarze dzieliły milimetry...
- Vanessa wróciłam !- nagle moja mama wparowała do pokoju a ja z Louisem wystraszenie zlecieliśmy z łóżka i wylądowaliśmy na ziemi. Zaczęliśmy się śmiać.
- Em wybaczcie że tak nagle wam przeszkodziłam...
- Nie nic się nie stało..- powiedziałam uspokajając się i wycierając łzę ze śmiechu.
- To ja będę w kuchni. Zrobię wam kolację. - już kolacja?! Nie dawno był poranek kiedy byliśmy na spacerze..
- Vanessa... Możemy już wstać?- zapytał rozbawiony Lou ponieważ ja na nim cały czas siedziałam.
- Emm.. wybacz- wstałam szybko i się oczywiście musiałam zarumienić..
- Uwielbiam gdy się rumienisz- powiedział i mnie pocałował w czerwony policzek.
- Emm no to co robimy?
- Może jakiś film obejrzymy?- zapytał
- Pewnie. To ja idę film wybrać a ty włącz laptop.- tak jak powiedziałam poszłam po film na płytę. Wybrałam "Paranormal Activity"
- Znowu horrorek?- zapytał rozbawiony Louis a ja przytaknęłam. Usiedliśmy na moim łóżku opierając się o ścianę a laptop leżał na stoliku przed nami.

Jesteśmy w połowie filmu. Podczas oglądania zdążyliśmy zjeść kolację przyniesioną przez moją mamę. Mnie film bardzo zaciekawił i oglądałam go z zainteresowaniem lecz Louisa bardziej obchodziłam ja. Od początku filmu się mi przygląda i bawi się moimi włosami.
Gdy film się skończył była godzina 21:00. Nie powiem że film był też nieco straszny ale nie tak bardzo jak ten co oglądaliśmy w kinie.
- Bardzo się nudziłeś? - zapytałam rozbawiona
- Nie.. Twój widok nigdy nie jest nudny.. raczej pociągający- powiedział a ja się zarumieniłam ..- Słyszałem że dzisiaj w nocy też mają być burze.-powiedział ja się wystraszyłam.
- Czy... mógłbyś dzisiaj ze mną zostać ?- zapytałam zawstydzona
- Pewnie że tak.- uśmiechnął się
- Dziękuję. Pozwolisz żebym poszła pierwsza do łazienki się umyć?
- Pewnie.- powiedział a ja poszłam do szafy po moją piżamę i do łazienki. Zrobiłam sobie gorący prysznic, przebrałam się i wyszłam do pokoju. Louis leżał na moim łóżku i nawet nie zauważył że przyszłam bo był zajęty telefonem.
- Możesz iść.- powiedziałam a wtedy Louis się zorientował że jestem
- Już id...ę....- za jąkał się i zaczął mnie lustrować wzrokiem. Byłam w krótkich spodenkach i czarnym topie... Kiedy oblizał swoją dolną wargę zarumieniłam się. - Emm.. idę.- ocknął się i poszedł do łazienki przy okazji po drodze dał mi klapsa w tyłek na co podskoczyłam
-Musiałem to zrobić- powiedział uśmiechając się i poszedł. A ja zdezorientowana poszłam się położyć na plecy na łóżko. ...

Nagle znowu obudził mnie grzmot. Od razu podskoczyłam siadając i oddychając głęboko. Szybko rozejrzałam się po pokoju i nagle poczułam ulgę widząc Louisa obok mnie. Od razu mnie przytulił.
- Jestem tu. Nie bój się. - powiedział głaszcząc mnie po plecach i całując w głowę. Poczułam się spokojniejsza lecz dalej się bałam.
- Przepraszam że zasnęłam wtedy...
- Nie masz za co przepraszać. Byłaś zmęczona rozumiem to. - powiedział a ja się wtuliłam w jego tors. Zauważyłam że był bez koszulki na co się lekko zarumieniłam. Zaczęłam ręką jeździć po jego wyrzeźbionym brzuchu.
-Jesteś piękna- nagle powiedział Louis a ja się bardziej zarumieniłam.
- Dziękuję- powiedziałam i się uśmiechnęłam do niego. Odwzajemnił to i się zaczął zbliżać. Nasze twarze były jeszcze bliżej niż ostatnio.... I stało się. Pocałował mnie. Ale odwzajemniłam. Od dawna marzyłam o tym. O jego ustach znajdujących się na moich. Czułam jeszcze lekki posmak jego miętowej pasty do zębów. Językiem polizał moją dolną wargę. Rozszerzyłam usta a jego język wtargnął do środka. Rywalizowaliśmy dając temu nasze uczucia. Było to przyjemność, pożądanie ale najważniejsze to miłość.
- Kocham cię - powiedział między pocałunkami
- Kocham cię- odpowiedziałam tym samym. To była nasza chwila. Nie obchodziło mnie że była noc, że była burza. Dzięki Louisowi się nie bałam. Byłam tu z nim. Kocham go a on mnie. To się liczy.
- Jestem zmęczona..- powiedziałam gdy skończyliśmy się całować. Oparłam swoje czoło o jego
- Ja też. Idziemy się położyć?- zapytał a ja kiwnęłam głową. Położyłam się bokiem a po chwili poczułam rękę oplatającą moją talię. Burza nieco ucichła a ja pomału odpływałam. Lecz po chwili usłyszałam jego słowa
- Kocham cię Vanessa

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to macie tu 13 ;*

niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 12

*Nessa*

-Ooo czyżby pan Tomlinson miał nową zdobycz?
 Zdziwiona pytaniem najpierw spojrzałam na Louisa któremu od razu wszystkie mięśnie się napięły oraz mocniej ścisnął moją rękę. Nie powiem że trochę bolało. Odwróciłam się wraz z chłopakiem w stronę osoby która się nas czepiała. Był to wysoki blondyn który może też był przystojny ale nie pobijał Lou. Uśmiechał się złośliwie a następnie wzrokiem powędrował na mnie.
- Czego chcesz Sparks?- zapytał zimno Lou. Widać że był wkurzony. przyznam że trochę się przestraszyłam.
- Nie spinaj tak Tomlinson bo ci żyłka pęknie. Czy to zbrodnia by poznać nową dziwkę mojego przyjaciela?- zaśmiał się a Louis mocniej ścisnął moją rękę na co jęknęłam. Nie powiem też że słowa tego faceta mnie zaskoczyły oraz trochę zraniły.
- Louis... To boli..- wyszeptałam cicho a Louis od razu puścił moją rękę i skierował się w stronę drugiej osoby. Złapał go mocno za koszulkę a ja przerażona stałam jak wyryta i słuchałam co mówi Lou
- Słuchaj. Jeszcze raz nazwiesz ją dziwką to rozpierdolę tą twoją spierdoloną mordę. Więc kurwa siedź cicho i nie pokazuj mi się na oczy.- powiedział groźnie a następnie puścił go i podszedł do mnie lecz jeszcze Sparks coś dodał
- Tak szybko mnie się nie pozbędziesz- powiedział cicho lecz doskonale wiedziałam że Louis to usłyszał i szybko do niego podbiegł i go uderzył z pięści.  Sparks złapał się za zakrwawiony nos i zaczął się bić z Lou. Ja przerażona nie potrafiłam ich rozdzielić to pobiegłam poprosić o pomoc innego faceta około 40- stki i ich rozdzielił.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem Tomlinson! Pamiętaj!
- Spierdalaj - powiedział wnerwiony Louis. Złapał za nadgarstek i pociągnął abym już szła. Przez to nie zdążyłam nawet podziękować panu który mi pomógł. Louis mocno mnie ciągnął w drogę domu. Ręką coraz bardziej mnie piekła.
- Louis..- powiedziałam lecz nie zareagował.- Louis!- powiedziałam głośniej lecz dalej nie zareagował. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Nie tylko z bólu ale też z zachowania przyjaciela. Nigdy go nie widziałam w takim stanie. Zaczęłam się bać czy też mi może coś zrobić. Już mam mętlik w głowie od tego bo dalej nie rozluźniał uścisku. Zaczęłam się po prostu już go bać. Jeszcze to zdanie: Czy to zbrodnia by poznać nową dziwkę mojego przyjaciela? Dziwkę? Nową? O co w tym zdaniu chodziło?! Przecież Lou nie jest taki... Przynajmniej nie był.
Gdy już weszliśmy do domu Louis mnie puścił a ja od razu pobiegłam do mojego pokoju. Louisowi się to chyba nie spodobało bo zaczął mnie gonić lecz nie zdążył i szybko się zamknęłam na kluczyk w moimi pokoju. Louis zaczął się dobijać do drzwi a ja wystraszona z ulgą zjechałam plecami po drzwiach.
- Vanessa otwórz! Otwieraj kurwa te drzwi! Przecież nic ci nie zrobię do kurwy!- ostatni raz walnął pięścią w drzwi i słyszałam że też zjechał w dół o moje drzwi. Zaczęłam płakać lecz nie słyszalnie by Louis nic nie słyszał. Byłam kompletnie zaskoczona zachowaniem Lou. Jak też zawiedziona...

Już chyba od godziny tak siedzę. Louis również nie zmienił swojego miejsca. Postanowiłam stanąć i otworzył drzwi. Louis lekko się zachwiał do tyłu bo pewnie spał. Od razu stanął gdy mnie ujrzał. Chciał do mnie podejść lecz ja szybko zawróciłam do tyłu.
- Usiądź.. Opatrzę cię..- powiedziałam cicho i poszłam do łazienki po apteczkę. Gdy wróciłam do pokoju Louis już siedział spokojnie na łóżku. Stanęłam przed nim i zaczęłam obserwować jego poobijaną twarz. Miał siniaka pod prawym okiem, kolejne rozcięcie na wardze, na lewej brwi również a z jego nosa leciała wyschnięta krew. No to nieźle się urządziłeś Tomlinson.
Gdyby nie ta sytuacja w parku to bym normalnie usiadła na jego kolanach ale tego nie zrobię. Obawiam się że coś mi zrobi. Chciałam już zacząć swoją robotę lecz chłopak chyba zauważył że się boję i mnie z siłą postawił na swoich kolanach tak że siedziałam na nim okrakiem. Nie powiem że trochę się wzdrygnęłam na ten gest. Zajęłam się jego twarzą.
- Przepraszam...  Nie panowałem nad sobą. Nie chcę żebyś się mnie bała... Wszystko co wytłumaczę tylko wybacz mi...- widziałam że żałował. Ale będzie musiał poczekać na moje zaufanie... Bez słowa chciałam wstać lecz on mnie z powrotem pociągnął na kolana.
- Spójrz na mnie.- powiedział lecz ja dalej nie patrzałam. Po chwili delikatnie poczułam jak o mój podbródek kieruje tak bym na niego spojrzała. W końcu się odważyłam.
- Nie wiem..- odpowiedziałam cicho
- Nie zrobię ci krzywdy. Nie wybaczyłbym sobie gdybym ci coś zrobił. Naprawdę przepraszam...
- Wisisz mi wyjaśnienia za dzisiaj.- powiedziałam szybko i poszłam do łazienki odnieść apteczkę. Gdy wróciłam do pokoju, usiadłam na moim fotelu
- Mów.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jest oczekiwana 12! :) Komentować miśki !! <3

niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 11

Dwa tygodnie później

*Nessa*

Dzisiaj jest dzień w którym ma wyjść Lou ze szpitala. Nawet sobie nie wyobrażacie jaka jestem podekscytowana! Oczywiście codziennie odwiedzałam Louisa, nie było dnia bym nie przyszła. Przez te dwa tygodnie Louis chodził na rehabilitację przez co już jest sprawny fizycznie. Jednak posiada jeszcze pare małych siniaków. Postanowiliśmy z Louisem że będzie u mnie "mieszkał" przez jakiś czas. Do czasu gdy całkowicie wyzdrowieje. Od czasu gdy mi powiedział że mnie kocha nie wspominaliśmy już o tym. Jednak ja jestem coraz bliżej do podjęcia decyzji..

Właśnie czekam przed wejściem do szpitala na chłopaka. Umówiliśmy się że ja będę tutaj czekać a Lou szybko się spakuje, wypisze i wyjdzie. No ale coś mu to długo trwa bo czekam na niego już 15 minut....
Nagle ktoś mi zakrył oczy a ja wystraszona podskoczyłam. Przysięgam... zabiję!
-Louis? - zapytałam a ten ktoś jak nie inny jak Lou odkrył moje oczy. Uśmiechał się od ucha do ucha.
-To dla ciebie- powiedział i podarował mi piękny bukiet żółtych tulipanów. Jeszcze pamiętał jakie są moje ulubione kwiaty.....
- Louis... Są piękne, dziękuję- powiedziałam i go przytuliłam. Następnie pocałowałam w policzek.- Gdzie idziemy?
- Jeśli to nie problem to chciałbym torby zanieść do twojego domu a później byśmy gdzieś wyszli.
- Fajny pomysł- uśmiechnęłam się i skierowaliśmy się w stronę samochodu mojej mamy. Pożyczyłam. Jakieś dwa lata temu zdałam prawko. Oczywiście wszystkiego musiałam się sama uczyć bo Lou nie było.... No ale już nie wracajmy do tego.
Tak jak ustaliliśmy.  Pojechaliśmy do domu.
-Jesteśmy! - krzyknęłam już w pomieszczeniu. Po chwili mama się pojawiła.
-Z kim jesteś? Louis?- mama była zaskoczona ponieważ nie wspominałam jej o wypadku i o tym że Lou ma u nas spać.
- Dzień dobry pani- powiedział uprzejmie chłopak na co mama odpowiedziała
- Mamo Louis miał mały wypadek samochodowy. Będzie u nas mieszkał przez kilka dni. Zaopiekuję się nim.
- Wypadek? Louis to coś poważnego?
- Nie. Ale spokojnie już jestem w miarę zdrowy. Czuję jeszcze lekki ból w żebrach ale powinno przejść po kilku dniach.
- Przynajmniej tyle... Możesz zostać ile chcesz. Czuj się jak w dimu- powiedziała moja mama i się uśmiechnęła
- Dziękuję bardzo.
- My pójdziemy tylko bagaże zanieść i wychodzimy.- powiedziałam, złapałam Louisa za rękę i poszliśmy w stronę pokoju gdzie zawsze nocują nasi goście. Teraz będzie to pokój Louisa.

- To gdzie idziemy?- zapytałam wychodząc z domu.
- Co powiesz na kino?
- Fajny pomysł. A co leci?
- Może być horror? Poltergeist?
- Jasne- powiedziałam i skierowaliśmy się w stronę samochodu. Kino od nas było gdzieś 25 kilometrów stąd więc trochę droga potrwa.

Właśnie wychodzimy z budynku. Nie powiem że film był i ciekawy i przerażający. Co chwilę podskakiwałam na tym fotelu a Louis się śmiał. To się nazywa przyjaźń nie?
- Jak się podobał film?- zapytał Lou
- Fajny...
- No ale dreszczyk był prawda?- uśmiechnął się szeroko
- Nie....
- Tak...
- A weź się zamknij- powiedziałam i palnęłam go w ramię. Od razu poszłam w stronę samochodu.
Za mną Louis
- Oj no nie obrażaj się. Po prostu ten film był zabawny a nie straszny- śmieje się
- Albo skończysz o tym gadać albo wyrzucę cię z domu!- zagroziłam palcem a chłopak od razu wrócił do kierownicy i odjechaliśmy...

Gdzie ja jestem? Dlaczego ja na czymś leżę, na czymś miękkim, pachnącym perfumami zamiast na czymś twardym ? Otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą twarz Louisa. Musiałam chyba zasnąć. Niósł mnie na rękach po schodach. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Byłam za słaba i wykończona...
- Śpij maleńka... - wyszeptał i pocałował mnie w czoło gdy ja znowu odpadałam...

Obudził mnie głośny grzmot. Od razu usiadłam ze strachu. Chciałam włączyć lampką znajdującą się na szafce obok łóżka jednak nie było prądu. Byłam przerażona. Nienawidzę burzy. Od dziecka się jej bałam. Aż do dziś.
Godzina w moim telefonie wskazywała 2:50. Zarąbiście. Zawsze podczas burzy pisałam do Louisa a on mnie uspokajał swoimi tekstami. Tego teraz potrzebuję. Jak najszybciej napisałam sms'a do niego. Byłam zbyt wystraszona by iść do jego pokoju.
Louis?

Czekałam z niecierpliwością na odpowiedź. Jednak zamiast tego ktoś otworzył drzwi a w nich pojawił się Louis. Podszedł do mnie i mnie przytulił. 
- Nie bój się. Jestem przy tobie.- powiedział i mnie pocałował w głowę a ja całą drżąca wtuliłam się w jego ciało.- Chcesz się położyć?- zapytał a ja kiwnęłam głową twierdząco. Louis oparł się o ścianę na której była ułożona poduszka i mnie zaciągnął do siebie tak że leżałam placami na jego brzuchu. Przykrył nas kołdrą a ja czułam się bezpieczniejsza.  Strzeliło dość mocno piorunem a ja cała poskoczyłam. Natomiast Louis mnie jeszcze bardziej przytulił.
- Dziękuję- wyszeptałam po cichu
- Spróbuj zasnąć. Zostanę tu z tobą. Obiecuję.

Całkowicie się nie wyspałam. Obudziłam się o 6:30. Jednak było mi wygodnie ponieważ leżałam dalej na Louisie.  Spojrzałam na niego a on sobie uroczo spał. Dalej mnie obejmował swoimi silnymi dłoniami. Próbowałam się delikatnie wyrwać z jego uścisku. Dopiero po 5 minutach mi się udało.
Postanowiłam iść od razu do kuchni zrobić nam śniadanie. Postawiłam na naleśniki z bitą śmietaną i truskawkami. W kuchni przy robieniu posiłku włączyłam mój telefon w którym leciały piosenki. Gdy leciała ta nutka zaczęłam ruszać biodrami. Uwielbiałam tą piosenkę. Przy mieszaniu składników zaczęłam bardziej tańczyć.
-Poranny ptaszek?- ktoś zapytał a ja podskoczyłam ze strachu i od razu się odwróciłam. Louis. Który teraz stoi uśmiecha się zadziornie i przygryza dolną wargę. A ja? Czerwona jak burak
- J-ja robiłam śniadanie....- powiedziałam a Louis podszedł do mnie i wyszeptał
- Jesteś seksowna jak tak tańczysz- no dzięki! Jeszcze bardziej spaliłam buraka a Lou to zauważył i zachichotał. Ja zażenowana spojrzałam na swoje nogi i coś zauważyłam.... Dlaczego ja jestem w piżamie jak poszłam spać w moich ubraniach? Pamiętam tylko że Lou mnie niósł do pokoju.... Nie... Tylko nie to
- Louis? Czy ty mnie przebrałeś ?
- Nie martw się. Nie widziałem dużo. Bieliznę ci zostawiłem- pomimo tego ostatniego zdania jeszcze mocniej się zarumieniłam. I faktycznie miałam na sobie wczorajszą bieliznę. - Co robisz dobrego?
- Naleśniki...- powiedziałam a przed sobą zaważyłam paczkę mąki. Postanowiłam się zemścić. Wzięłam mąkę i wysypałam część na twarz Louisa. Był całkowicie zaskoczony a ja byłam bliska do wybuchnięcia śmiechu. Zaczęłam się oddalać aż do momentu kiedy całkowicie uciekłam z kuchni. Lecz za długo nie pobiegłam ponieważ poczułam silne ręce na mojej talii. Chłopak mnie odwrócił i sam mnie ubrudził mąką.
-Louis! Zabiję cię za to!
- Trzeba było mnie nie brudzić. - zaśmiał się cały czas trzymając mnie w talii. Spojrzałam w jego tęczówki. Chwilę tak na siebie patrzyliśmy dopóki nie poczułam zapachu spalenizny...
- Naleśniki!- krzyknęłam i od razu pobiegłam w stronę kuchni. W całej kuchni panował dym. Jak najszybciej wyłączyłam gaz i otworzyłam okno.
- Ty kretynie! - krzyknęłam w stronę chłopaka który widocznie był rozbawiony tą sytuacją.
- Nie trzeba było bawić się mąką. Zostaw to ja posprzątam. Ty idź się umyj.- powiedział a ja zła skierowałam się w stronę łazienki lecz najpierw Lou mnie zatrzymał szybkim całusem w policzek
- Przepraszam.
- Daruj sobie.- powiedziałam i poszłam dalej do łazienki. Byłam zła bo chciałam nam zrobić śniadanie ale nie bo zachciało mu się mnie denerwować a ja musiałam tknąć tej cholernej mąki!
Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w czarny crop top, jasne jeansy oraz miętowe vansy. Zrobiłam z włosów "kucyka " oraz lekki makijaż. Gdy wyszłam poszłam do kuchni sprawdzić jak tam z Lou. O dziwo kuchnia była cała czysta. Już nie śmierdziało dymem tylko miłym, lawendowym zapachem. A na stole znalazła się tacka na której znajdowały się sandwiche z owocami, kakao oraz pokrojone truskawki z bitą śmietaną. A przy tacce była karteczka:

Przepraszam mała:)
Jeśli mnie jeszcze lubisz to czekam na górze ;D :)
Smacznego:*

Byłam mile zaskoczona. Nie potrafiłam się dłużej na niego gniewać. Usiadłam przy stoliku i zaczęłam spożywać przepyszne śniadanie. 
Po ukończonym posiłku poszłam na górę do pokoju Louisa. Zapukałam lekko i weszłam do środka. Zauważyłam jak chłopak siedział na łóżku i robił coś na telefonie.Też był już przebrany i odświeżony. Gdy mnie zauważył od razu zostawił telefon i do mnie podszedł
- To znaczy że mnie jeszcze lubisz?- zrobił smutną minkę a ja się zaśmiałam i go przytuliłam. 
- Tak. Dziękuję za pyszne śniadanie- powiedziałam i go pocałowałam w policzek.- Idziemy gdzieś dzisiaj? 
- Co powiesz na spacer a później na lody? 
- Zgadzam się- uśmiechnęłam się i poszłam z chłopakiem po najpotrzebniejsze rzeczy. Następnie wyszliśmy na zewnątrz. Postanowiliśmy iść najpierw do parku. W jednej chwili nasze ręce się zetknęły. Spojrzałam na nie i zauważyłam że Louis je złączył. Nie protestowałam bo mi się to spodobało. Było to całkiem miłe uczucie. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Louis to odwzajemnił. Jednak długo tak nie pochodziliśmy ponieważ ktoś musiał nam przerwać....
- Ooo czyżby pan Tomlinson miał kolejną zdobycz?
.....

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wreszcie udało mi się napisać dłuższy ! 
Następny rozdział też się pojawi w następnym tygodniu :*