Bay....

Bay....

wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział 14

Przeczytaj notkę pod rozdziałem!

*Nessa*

Obudziłam się w dość fajnym humorze. Gdy przypomniała mi się sytuacja z wczoraj od razu się uśmiechnęłam. Odwróciłam się w drugą stronę lecz Louisa nie było obok mnie. Z tego co wiem to zasypiał ze mną. Spojrzałam na zegarek i była godzina 9:30. Jak na Lou to za wcześnie. Może jest w toalecie? A jeśli to były.... znowu jakieś pożegnalne słowa?  Nie nie mógł coś takiego zrobić...
Od razu poszłam do łazienki które się znajdowały naprzeciwko mnie. Zapukałam lecz nikogo nie słyszałam. Weszłam do środka i tak nikogo nie było. Spanikowana poszłam do pokoju Louisa. W nim również go nie było ale też nie było jego torby. Łzy zaczęły się zbierać do moich oczu.  Już kompletnie zrozpaczona pobiegłam schodami na dół i skierowałam się najpierw do salonu. Też go tam nie było.
- Louis?!- zaczęłam już nieźle panikować i pobiegłam do kuchni. Stał tam. Stał sobie po prostu przy blacie popijając kawę. Odwrócił się w moją stronę. A ja westchnęłam głośno.
- Wszystko w porządku?- zapytał zdezorientowany i odłożył kubek z kawą. A ja cała zapłakana pobiegłam do niego, złapałam dwiema rękami jego twarz i go pocałowałam. Lou był nieco zdziwiony ale odwzajemnił pocałunek i mnie objął w talii. Znowu mogłam poczuć smak jego ust. Nasze języki toczyły ze sobą walkę. W ten gest dawaliśmy sobie tęsknotę, pragnienie jak i miłość. Wiedziałam już w tej chwili że nie możemy być przyjaciółmi. Z czasem pragniemy siebie coraz bardziej niż się tego spodziewaliśmy. To jest silniejsze od nas. Po chwili Louis mnie podniósł a ja oplotłam nogami jego talię. On złapał mnie za pośladki i skierował na blat. Stanął między moimi nogami a swoje ręce postawił po obydwóch stronach mojego ciała. Musieliśmy przerwać naszą czynność ponieważ brakło nam już powietrza. Oparłam swoje czoło o jego. Nasze klatki piersiowe się unosiły i opadały.
- Co się stało? Dlaczego płakałaś?- zapytał Louis gdy doszliśmy do siebie
- Myślałam że wyjechałeś. Po wczorajszym..
- Nie mógłbym tego zrobić. Znienawidził bym siebie za to.
- To dlaczego nie ma twojej torby w twoim pokoju?
- Jest w łazience bo ubrania dawałem do kosza na pranie. I została tam.
- Nie strasz mnie tak- powiedziałam i się do niego przytuliłam
- Wybacz. Nie wiedziałem że tak zareagujesz na moje zniknięcie z łóżka. Nessa?
- Tak?
- Czy.. chciałabyś.. .. być moja? Znaczy się moją dziewczyną?- zapytał a ja spojrzałam w jego oczy w których był lęk przed moją odpowiedzią.
- Tak Louis. Chcę być twoją dziewczyną. Chcę być twoja- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Louis momentalnie się uśmiechnął pokazując swoje białe zęby, złapał mnie w talii i zaczął kręcić wokół osi.
- Kocham cię. Kocham cię. Kocham cię!- krzyczał Louis dalej mnie kręcąc a ja się śmiałam. Po chwili się zatrzymał
- Też cię kocham- powiedziałam i go pocałowałam.- A tak po za tym to czemu tak szybko wstałeś?
- No bo... zastanawiałem się właśnie jak cię zapytać o związek...- powiedział zawstydzony a ja go pocałowałam
- Idę zrobić prysznic. - powiedziałam i chciałam już iść do łazienki
- Miałabyś coś przeciwko gdybym do ciebie dołączył?- zapytał poruszając zabawnie brwiami
- Tak. Chcę go sama wziąć- powiedziałam i posłałam mu całusa. Od razu poszłam do łazienki.

Odświeżona i przeprana poszłam szukać mojego chłopaka. To tak pięknie brzmi. On jest mój, ja jestem jego. Kochamy się i to uczucie jest najpiękniejsze jakie doznałam. Gdyby ktoś mi mówił jeszcze 2 miesiące temu że kiedyś będziemy razem wyśmiałabym go. No właśnie... Tak potraktowałam moją mamę i mamę Lou... Co ja narobiłam
Nagle moje przemyślenia przerwało ukłucie w biodrach. Okazało się że Louis mnie dźgnął.
- Louis! Nie strasz mnie tak.
- Wybacz- powiedział, pocałował mnie i przytulił.- O czym myślisz?
- Wiesz że musimy powiedzieć o tym naszym rodzicom?
- Tak wiem. Przejmujesz się tym?
- Nie.. Tylko że wyśmiałam nasze mamy kiedy mówimy wtedy o nas... Głupio się czuję..
- Hej... Nie przejmuj się. Zrozumieją to. A jeśli nie to wtedy ja wkroczę do akcji. Będę przy tobie i z tobą to załatwię. Nie martw się.-powiedział a ja go przytuliłam.
- Dziękuję. Co dzisiaj robimy?
- Dzisiaj chciałbym zostać cały dzień z tobą w domu. Bo i tak twojej mamy nie ma więc mamy czas dla siebie.
- Mhm podoba mi się ten pomysł.
- Mi też... Jest tyle żeby które mógłbym z tobą robić..- mówił całując moją szyję a ja się orientowałam o co mu chodzi.
- Zapomnij- powiedziałam i wyrwałam się z jego ucisku. Zaczęłam biegać a Louis mnie gonił. Niestety ja byłam wolniejsza i Louis mnie szybko złapał. Popchnął mnie na kanapę i zaczął łaskotać.
- Nie przeszkadzam?- nagle ktoś nam przeszkodził a ja wystraszona walnęłam niechcący chłopaka w szczękę.
- Boże Lou przepraszam- szybko mówiłam i pocałowałam jego usta.
- W porządku- zaśmiał się
- Ekhem.- znowu nam ktoś przeszkodził i wtedy zerknęłam kto to był. Co tutaj robi Natalia?!
- Nati? Co cię tu sprowadza?- zapytałam i zeskoczyłam z kanapy a za mną Lou.
- Pukałam do drzwi i słyszałam wasze śmiechy więc weszłam bo drzwi były otwarte.
- Aha.... Chcesz coś do picia? - zapytałam lekko zdziwiona całą sytuacją
- Nie dzięki. Ja tylko na chwilę. Mam rozumieć że jesteście razem?- zapytała Nati patrząc surowo na Louisa. Wiedziałam że nie była zadowolona.
- No tak...
- Aham. Dobrze więc życzę szczęścia. Już wam nie przeszkadzam.- miała już się skierować do drzwi ale jeszcze się zatrzymała- Aha jeszcze jedno.- powiedziała, podeszła do chłopaka i go uderzyła z liścia. Louis zaczął masować swój policzek.
- Natalia! - krzyknęłam lekko zdezorientowana.
- Wybacz Nessa, musiałam to zrobić. Do zobaczenia
- Stój! Nigdzie nie idziesz!- zatrzymałam ją - Możecie mi powiedzieć o co do cholery chodzi?!

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wybaczcie że dość długo nie było rozdziału;(
Ale z tego powodu że są wakacje mam taki pomysł ^^ w komentarzach możecie mi pisać kiedy chcecie następne rozdziały;) czas do pisania dajecie mi minimalnie 1 dzień;)
komentować też czy rozdział się podoba;)

2 komentarze: