Bay....

Bay....

niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział 5

2 tygodnie później

*Nessa*

Tak minęły już 2 tygodnie. Ja chodzę dalej do szkoły z Harrym. A co z Lou? Dzwonił dużo razy do mnie ale ja nie odbierałam. Nie miałam ochoty na razie z nim gadać. A co z Harrym? Przyjaźnimy się. Naprawdę świetny z niego przyjaciel. I te jego loczkiiii! Uwielbiam się nimi bawić a on zawsze się denerwuje.

Właśnie stoję przed szkołą i czekam na Hazze. Nie musiałam długo czekać.
- Cześć!- przywitał się i mnie przytulił
- No heeej- zaczęłam ciągnąć jego loczki
- Bo stąd pójdę- powiedział poważnie a ja od razu zabrałam rękę za plecy. Za to chłopak uśmiechnął się zwycięsko.
Siedzimy czekając na nauczyciela z matematyki. Nagle Michael który siedział przed nami zabrał mój zeszyt. Westchnęłam a Harry wstał i chciał dojść do chłopaka ale potknął się o swój plecak i rypnął na ziemię. Wszyscy zaczęli się śmiać.... A ja chyba najgłośniej. Do sali wszedł nauczyciel. Patrzył się na loczka jak na jakiegoś kretyna...
- Eee... panie Styles co pan wyprawia?
- Leżę nie widać?! A zapomniałbym... Bo przecież staruchy z 60-tą na karku to już nie mają takich dobrych narządów słuchu, czy widzenia. Nie chciał by pan iść już na emeryturę? Bardzo było by mi miło...- nie dokończył bo matematyk się wkurzył
- Styles! Do dyrektora! Natychmiast!
-Bardzo chętnie. Słyszałem że jest gejem. Zaproponuję mu pana. Na pewno będziecie mieć gorącą noc.- Harry dopowiedział a ja coraz bardziej się śmiałam. Oczywiście starałam się jak najciszej. Harry stanął i wyszedł z sali. Ukradkiem napisałam do niego sms

Co ci odbiło? xD

Długo nie musiałam czekać. Niemal od razu dostałam od niego wiadomość

Nie wiem. Ale miałem z tego niezły ubaw :D

Oj Harry uwierz że ja też...

Czekam pod szkołą na Harrego. Musiał zostać u dyrektora aż do końca lekcji. 
- Kurwa nigdy więcej z nim nie zostaje sam na sam!- ktoś za mną krzyknął a ja się przestraszyłam. Odwróciłam się i zobaczyłam.... Harrego który miał włosy w nieładzie. koszulę pogniecioną,... CO SIĘ TAM DZIAŁO?!
-Harry uspokój się. Co się stało?
- Kurwa wiedziałem że jest pedałem ale że do takiego stopnia?! On mnie tam chyba zgwałcić chciał!- słuchałam go z wielkimi oczami,. Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
-No i co się śmiejesz?! Jak byś zareagowała gdyby cię ktoś macał po TYCH miejscach?!- zapytał się wkurzony a ja jeszcze bardziej wybuchłam. Szczerze mówiąc to się nie dziwię że dyrektor się tak na niego napalił. Harry jest mega przystojny. Niech się nie dziwi. 
Chłopak odprowadził mnie do domu. W domu zastałam mamę ubierająca płaszcz.
- Cześć. Gdzieś idziesz?
- Tak do sklepu po coś na kolacje. Nie czekaj na mnie. Będę tak za godzinę. - powiedziała szybko i wyszła. Ja postanowiłam odgrzać obiad który mama zostawiła na blacie. Po zjedzonym obiedzie poszłam do salonu oglądnąć TV. Był piątek więc kto normalny w ten dzień się uczy?!
Już tak z pół godziny siedzę przed tym telewizorem. Pomału mi się nudzi. Chciałam iść po telefon by zadzwonić po Harrego ale przeszkodził mi dzwonek do drzwi. Nikogo się nie spodziewałam. Mama chyba wzięła kluczyki do drzwi. Otworzyłam a przede mną stał..... Louis?! Był zdenerwowany... a ja cała zdezorientowana
- Nie chciałaś mnie słuchać to teraz to zrobisz!- powiedział i mnie przywarł do ściany. Moje ręce trzymał nade mną. 
-Słuchaj. To że się z tobą nie pożegnałem to nie znaczy że mam cię w dupie. Boję się widoku jak cierpisz. Płaczesz, jesteś smutna. Bo cholernie mi na tobie zależy. A doskonale wiem że jak będziemy się rozstawać to będziesz cierpieć. A ja tego nie chcę. Przeze mnie tylko cierpisz. Ja też cierpię.- powiedział rozluźniając ucisk na rękach. Zabrał je i jedną pogładził mój policzek.- Musimy z tym skończyć. Musimy o sobie zapomnieć Vanessa...- nie... nie wierzę że on to powiedział... 
- Louis.... nie..nie możesz tego zrobić- byłam bliska zemdlenia. Łzy mi już cisnęły się do oczu. - Nie możesz tak po prostu o mnie zapomnieć. Nie możesz odejść z mojego życia. Louis! Nie możesz! Tym sposobem będzie jeszcze gorzej nie rozumiesz tego?!
- Nessa... ja nie prowadzę bezpiecznego, szczęśliwego życia..
- Co chcesz mi przez to powiedzieć?
- Nie ważne... kiedyś się dowiesz. Teraz nie mogę ci powiedzieć.
-Louis proszę cię co się dzieję do cholery?! Ja już psychicznie nie wytrzymuję! Raz jesteś troskliwy raz niebezpieczny i tajemniczy! Ja się zaczynam ciebie bać człowieku!- krzyknęłam ostatnie zdanie a Louis od razu na mnie spojrzał.
- Vanessa nigdy bym ci nie zrobił krzywdy...
- Nie?! A to co się przed chwilą stało to co to było?!- krzyknęłam i pokazałam mu nadgarstki na których były już siniaki.
- Bardzo cię przepraszam..- zbliżał się do mnie ale ja się odsunęłam- Dlatego wolę żebyśmy już się nie spotykali..
- Louis... co się z tobą dzieję? Nie jesteś tym samym chłopakiem który się o mnie troszczył, przytulał, wygłupiał. śmiał się.
-Przepraszam.. Nie potrafię.. Sobą tylko ci robię krzywdę.- powiedział i skierował się do drzwi.- A ja nie mogę krzywdzić osobę którą kocham.... Kocham cię Vanessa... Żegnaj.- wyszedł. Zsunęłam się po ścianie. Kocham cię Vanessa. On mnie kocha... Louis mnie kocha..... Nie mogę pozwolić mu tak po prostu odejść... Nie mogę! Wyszłam z domu jak najszybciej i biegłam w różne strony świata.

Godzinę później 
Nie ma go. Straciłam go. Znowu. Być może teraz na zawsze.  Już nigdy go nie spotkam. Nie przytulę go. Nie pocałuję w policzek. Nie będę się śmiała z jego żartów. Nie będę się z nim wygłupiać. Nie rozpłynę się w jego pięknych tęczówkach. Nie pójdziemy RAZEM do NASZEGO parku. Już nigdy! NIGDY! Właśnie chodzę sobie po jakimś lesie. Tak zgubiłam się. Nawet nie mam ze sobą telefonu. Mądre nie? Już jestem słaba, oczy opuchnięte od płaczu. Nie raz leżałam na ziemi z powodu potknięcia się czy po prostu osłabienia.  Teraz byłam na granicy wytrzymania. Klękłam na kolanach i zaczęłam krzyczeć
- Louis co się z tobą dzieję?! Gdzie jesteś?! - płakałam. Tak bardzo cierpiałam. A najgorsze jest to że..
-Ja ciebie też kocham Louis...- szepnęłam... Tak też kocham Louisa...
Zaczęło mi się ciemno robić. Słyszałam jakieś krzyki.
- Vanessa?! Vanessa wytrzymaj jeszcze trochę! Zaraz przyjedzie karetka! Vanessa nie poddawaj się..- problem w tym że ja się już poddałam..
- Harry... Przepraszam...- szepnęłam i odpłynęłam......

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Proszę o to rozdział 5:)
Następny pojawi się w piątek!
3 komentarze=Następny rozdział 
KOMENTARZ=MOTYWACJA

PS. co myślicie na tym czy nie założyć aska specjalnie na te opowiadanie?:)




1 komentarz: