Bay....

Bay....

sobota, 4 lipca 2015

Rozdział 16

*Vanessa*

Obudziłam się będąc w łóżku. Z tego co wiem to zasnęłam w samochodzie wracając z kina. Rozglądnęłam się a po chwili skapnęłam się że leżę na klacie Lou. Jeszcze że był bez koszulki.. Z tego co wiem to też mnie przebrał w piżamę. Drugi raz. Spojrzałam na jego twarz. Wyglądał uroczo jak spał. Jego włosy stały w różne strony świata. Były w całkowitym nieładzie. Zaczęłam palcami jeździć po jego wytatuowanych torsie. Nagle Lou zaczął mruczeć i obracać głową. Ja wystraszona od razu zabrałam rękę lecz po chwili Louis dalej z zamkniętymi oczami złapał moją dłoń i skierował na swój brzuch. Skapnęłam o co mu chodzi i się szeroko uśmiechnęłam. Kontynuowałam swoją czynność.
- Takie poranki mógłbym mieć codziennie- powiedział otwierając oczy- Dzień dobry- pocałował mnie
- Dzień dobry. A czy ja ci pozwoliłam żebyś spał ze mną?- zapytałam poważnym tonem
- Teraz jesteś moja więc logiczne że będziesz spała ze mną- powiedział również poważnie a po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
-Idę zrobić nam śniadanie- powiedziałam i poszłam do kuchni. Postanowiłam na zwykłe tosty. Po moim ostatnim "gotowaniu" nie mam zamiaru piec naleśniki. Na myśl o ostatnim zdarzeniu uśmiechnęłam się. Kiedy zaczęłam "dekorować" nasze gotowe tosty ktoś mnie przytulił w talii. Ja już wiem kto
- Głodny?
- Mmm..- mruczał całując moją szyję.
- To siadaj.- odepchnęłam go tyłkiem i podałam na stół talerz z tostami. Usiadłam i spojrzałam na Lou który zdziwiony na mnie patrzył.
- Co?
- Nic... tylko myślałem że lubisz kiedy ci tak robię.- usiadł razem ze mną i zaczął jeść
- Lubię tylko byłam głodna i chciałam zjeść- zaśmiałam się a Lou po mnie.- Wiesz że musimy powiedzieć naszym rodzicom o naszym związku?
- Wiem, wspominałaś już. Może zrobimy to na jakiejś wspólnej kolacji? Coś wymyślimy spokojnie.
- Może dzisiaj? Tutaj. Twoi rodzice są w Doncaster?
- Tak. Są w domu.
- No to jak moja mama wróci z pracy to zaprosimy też twoich rodziców. Co ty na to?
- Nie mam nic przeciwko- uśmiechnął się a wtedy ktoś wszedł do kuchni. Mama
- Hej mamo mam pytanie!
- Słucham?
- Idziesz gdzieś jeszcze?
- Tak muszę wrócić do biura bo zapomniałam papierów. A co?
- O której będziesz w domu?
-No tak o 19:00. Czemu pytasz? Śpieszę się Vanessa.
- No bo chciałabym z Louisem dla ciebie i rodziców Lou zrobić wspólną kolację. Co ty na to?
- No dobrze. A jest jakaś okazja do tego?- zapytała a ja spojrzałam na Louisa który patrzał na mnie trochę zestresowany
- Emmm tak ale to powiemy na kolacji... Idź już po się spóźnisz..
- No dobrze.. To do zobaczenia na kolacji!
-Pa... - odetchnęłam z ulgą kiedy wyszła z domu.
- No to teraz zostali moi rodzice. Jak się ubiorę to pójdę do nich się zapytać.
- Ok. Louis nie będzie problemu jak zobaczymy się już na kolacji? Chciałabym iść na zakupy. Muszę coś kupić na tą kolację. I też dla siebie jakiś strój..
- W porządku. I tak będę musiał już wrócić do domu. Ale że z powrotem wprowadzić. Już za dużo tu śpię. Ale spokojnie będę codziennie przychodzić- nie powiem że trochę smutno mi się zrobiło że już nie będę mogła się budzić obok Louisa.
- No dobrze...
- Wybacz ale muszę- pocałował mnie w policzek- Pozwolisz że teraz ja pójdę pierwszy pod prysznic?
- Tak jasne. Ja w ten czas pozmywam naczynia.

Louis pół godziny temu wyszedł już  z domu. Ma mi dać znać jak z jego rodzicami. A ja czekam na Nati którą udało mi się namówić na zakupy. Właśnie zadzwonił do drzwi. Poszłam otworzyć.
- Heeej!- przytuliłam się do przyjaciółki a ona do mnie.
- Cześć. Gotowa?
- Tak.- powiedziałam i poszłyśmy do jej samochodu. Zamierzałyśmy jechać do galerii w centrum miasta.
- To co chcesz kupić i na jaką okazję?
- Najpierw skoczymy do sklepu spożywczego bo potrzebuję na kolację a później jakiś strój dla mnie. Dzisiaj z Louisem chcemy powiedzieć naszym rodzicom że jesteśmy razem.
- Aha... Taka okazja...
- Jesteś jeszcze zła?
- Na Lou owszem. Ale martwię się o ciebie. Jeśli znowu cię zostawi znowu będziesz cierpieć. Nie znoszę widoku ciebie zapłakanej.
- Nie zostawi mnie... Kochamy się i myślę że Louis nie zrobi już takiego świństwa..
- No ja też.- po naszej rozmowie jechałyśmy w ciszy. Była trochę niezręczna ale nie narzekałam.

W sklepie spożywczym już byłyśmy teraz idziemy do galerii. Weszłyśmy do jednego z sklepów z ubraniami. Natalia pomagała mi wybrać jakąś sukienkę. W jednej chwili znalazła piękny zestaw. Przymierzyłam go i cieszyłam się jeszcze bardziej gdy był w moim rozmiarze. Postanowiłam go kupić.
- Wyglądałaś ślicznie w tej sukience. - powiedziała Natalia i się do mnie uśmiechnęła.
- Dziękuję. Dziękuję też że mi poradziłaś
- Nie ma sprawy. To do zobaczenia
- Pa Nati- pocałowałam ją w policzek i wyszłam z samochodu, Weszłam do domu i postanowiłam sprawdzić ile czasu mam na przygotowanie. Przy okazji zauważyłam sms od Lou.

Przyjdziemy przed 19:00 :):*

Czyli jednak się zgodzili. Była godzina 15:30 więc postanowiłam już pomału szykować potrawy. Miałam sporo w planach więc lepiej by było jakbym już zaczynała.

Jest już 17:30, jedzenie przygotowane na blacie i w piekarniku. Tym razem postanowiłam się za siebie zabrać. Poszłam do łazienki zrobić szybki prysznic. Następnie ubrałam mój zestaw, zrobiłam lekki makijaż i polokowałam końcówki moich włosów. Przejrzałam się w lustrze i byłam zadowolona z mojego wyglądu.
- Nessa! Jestem!- krzyknęła mama a ja zeszłam do niej. - Wyglądasz ślicznie córeczko- pocałowała mnie w policzek a ja podziękowałam. W tym samym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam a w nich pojawili się państwo Tomlinson i Louis..
- Dobry wieczór. Zapraszam do salonu- pokazałam gestem ręki by weszli a oni się ze mną przywitali
- Dobry wieczór Vanessa. Dziękujemy za zaproszenie.- powiedziała mama od chłopaka i poszła wraz ze swoim mężem do salonu. Gdy już poszli Louis nagle mnie złapał za rękę, odwrócił mnie w jego stronę i mnie pocałował.
- Wyglądasz pięknie... Seksownie..- szeptał do mojego ucha
- L-Louis.. Nie jesteśmy sami.
- No dobrze dobrze.- puścił mnie a ja się mu przyglądnęłam. Miał na sobie czarne rurki i białą koszulę. Wyglądał w niej seksownie...
- Zrób zdjęcie wystarczy na dłużej- nagle palnął Louis a ja dałam się przyłapać gapiąc się na niego. Uśmiechnął się chytrze a ja go palnęłam w ramię. Gdy dotarliśmy do salonu już wszyscy siedzieli na miejscach. Ja z Lou poszłam do kuchni po jedzenie. Podaliśmy na stół kurczaka z warzywami, pieczone ziemniaki , 5 rodzajów sałatek oraz jakieś przekąski. Po tym usiedliśmy z Louisem naprzeciwko rodziców Louisa. Czułam się trochę niekomfortowo.
- No to życzę smacznego.- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Wszyscy zaczęliśmy spożywać kolacje. Po zjedzeniu posiłku mama od mojego chłopaka powiedziała
- Vanessa jedzenie jest po prostu wyborne! Koniecznie musisz mi przepis podać.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się ale wiedziałam już do czego się szykujemy. Louis jakby był w moich myślach złapał mnie pod stołem za rękę i się do mnie uśmiechnął
- Chcielibyśmy wam coś powiedzieć..- zaczął
- Chcemy powiedzieć wam że oficjalnie jesteśmy parą..
- No i chcieliśmy też przeprosić za nasze zachowanie ostatnio..- dokończył Lou a nasze mamy szeroko się uśmiechnęły i skierowały się do nas by nas przytulić i pogratulować. Jednak i tak jeszcze miałam obawę. Bałam się reakcji ojczyma od Louisa. Chwilę się nam przyglądał ale miałam wrażenie że nie był zadowolony z naszego związku...
- Louis czy to dobry pomysł się związywać z tą dziewczyną?- tak myślałam że nic z tego nie wyniknie...
- Ta dziewczyna ma imię. I tak to jest dobry pomysł. - odpowiedział szorstko Louis. Coś czuję że nie będzie to spokojna rozmowa...
- Ale wiesz że musisz wracać za nie długo do pracy? Wtedy nie będziesz i ty szczęśliwy ani ona.
- Powiedziałem ci kurwa że ona ma imię.- powiedział Louis zaciskając zęby. Zaczęłam jego dłoń głaskać licząc że się tym uspokoi. Na marne.- A po za tym to mam zamiar już się zwolnić z pracy i przeprowadzić tutaj.
- Bo to jest takie łatwe- zaśmiał się ojczym a Lou ścisnął mocniej moją rękę.
- Słuchaj jestem pełnoletni i mam do tego prawo i nie zachowuj się jakbyś był moim ojcem bo nim nie jesteś i nawet go nie przypominasz. Więc się ode mnie i od Vanessy odpierdol bo ona w szczególności nic złego nie zrobiła.- powiedział Louis jeszcze powstrzymując swój wybuch
- Zawróciła ci w głowie tyle zrobiła.- powiedział a Louis puścił moją rękę, wstał i podszedł do ojczyma. Tym razem się przeraziłam i również wstałam.
- Jeszcze raz coś o niej powiesz to cię kurwa zajebię.- powiedział dźgając go dość mocno w klatkę piersiową. Gdy skończył wyszedł z domu. Wszyscy byli zdziwieni zachowaniem chłopaka
- Przepraszam.- powiedziałam cicho i pobiegłam za nim. Pomimo że miałam buty na obcasach potrafiłam pobiec. Nie powiem też że trochę zaskoczyły mnie słowa Robina. Ale byłam też zaskoczona że Louis od razu na to zareagował. Zauważyłam go przy swoim samochodzie jak się opierał rękami o maskę. Przybliżyłam się i delikatnie położyłam rękę na jego umięśnionych plecach. Jednak od momentalnie odskoczył i kopnął z całej siły kosz sąsiadów. Ja się odsunęłam.
- Co za chuj kurwa! Nigdy kurwa go nie obchodziło jak ja się czuję! On tylko kurwa umie zadowolić moją matkę kasą !- krzyczał dalej coś kopiąc. Postanowiłam go uspokoić niezależnie czy by coś mi zrobił bo wiem że nie zrobił by mi krzywdy.
- Louis proszę uspokój się.- zaczęłam głośniej mówić lecz dalej nie reagował- Louis! - krzyknęłam głośniej i tym razem się zatrzymał. Wrócił do samochodu i się o niego oparł. Jego ramiona szybko wznosiły się i opadały. Delikatnie od tyłu się do niego przytuliłam. Lecz on tylko odepchnął się od maski i skierował się do drzwi samochodu.
- Jedziesz ze mną czy zostajesz?- nie odpowiedziałam tylko od razu wsiadłam na miejsce pasażera. Louis po mnie usiadł przed kierownicą. Nie mówiłam nic ani się nie pytałam gdzie jedziemy. Pozwoliłam mu na czas aby się uspokoił.
Po 10 minutach zorientowałam się że jesteśmy przed plażą na której kiedyś Louis mnie przywiózł. Wysiedliśmy z auta i poszliśmy na plażę. Jednak nie trzymaliśmy się za ręce co mnie martwiło. Usiedliśmy tak po prostu na piasku podziwiając zachód słońca.
- Przepraszam. Przepraszam za to że zniszczyłem kolację, za to że nakrzyczałem i cię odepchnąłem. Przepraszam.
- W porządku. Rozumiem cię. Normalne że tak zareagowałeś.. Dziękuję że stanąłeś po mojej stronie.- powiedziałam cicho a Louis mnie przyciągnął do siebie i przytulił.
- Uwierz że już myślałem że zabiję go na miejscu kiedy tak o tobie mówił.- powiedział a ja się lekko zaśmiałam.- Nie chcę tam wracać
- Ja też nie. Tu mi się bardziej podoba niż wokół naszych rodziców.
- Mi też- uśmiechnął się i się położył. Ja przytuliłam się do jego torsu a po chwili odpłynęliśmy snem...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to taki dłuższy na pożegnanie macie;* Będę tęsknić:(
Kolejny pojawi ... no ponad tydzień minie zanim będzie 17
no to do następnego! <3

4 komentarze:

  1. Jejku jak ty zajebiście piszesz *-* Meeega *-* Czekam z niecierpliwośnią na nexta :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam misiek na kolejny rozdział ;*
    Udanych wakacji!
    Pozdrawiam gorąco, Natalia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku przeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały i stwierdzam że jest boski <3
    Czekam na next <3
    Udanych wakacji zyczę :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział wspaniały
    Czekam na nexta
    Kocham i życzę weny
    :)

    OdpowiedzUsuń