I missed so much
Bay....
środa, 30 września 2015
Pytanie dla was
Hej wam:) Bardzo przepraszam że tak długo nie ma rozdziału ale naprawdę mam każdy weekend zawalony i nie mam czasu napisać rozdziału:( i mam pytanie, bo zauważyłam że jest was mniej tutaj i pytam się czy jest jeszcze ktoś kto by chciał żebym dalej kontynuowała opowiadanie? Będę pisać, nie ma problemu tylko mówię że nie mam aktualnie czasu;/ mam nadzieję że zrozumiecie i czekam na waszą odpowiedź:))
piątek, 11 września 2015
Rozdział 21
*Nessa*
Minęło dwa dni a ja dalej nie mam kontaktu z Lou. Tak, jest mi to potrzebne ale to nie oznacza też że za nim cholernie tęsknię. Brakuję mi tych naszych wygłupów, przytulanek, choćby i tego nienormalnego macania. Na pewno to nie jest nasz koniec. Po prostu musimy od siebie odpocząć.
Żeby tak o nim nie rozmyślać postanowiłam wrócić do szkoły. Oooo bardzo ją zaniedbałam. Ale mam prawo nie chodzić do niej. Jestem dorosła i moja decyzja. Ale nie idę do niej tylko dla tego że muszę się uczyć. Muszę się spotkać ze znajomymi. Uciec od problemów, sprzeczek. Tęskniłam też za moimi wygłupami z Harrym na lekcjach. Albo jak sobie przypomnę wypadek z dyrektorem... Od razu wybuchłam śmiechem.
Właśnie jest wieczór a ja pakowałam torbę na jutro do szkoły. Odruchowo spojrzałam na okno gdzie już słońce zachodziło. Piękny widok i szczerze mówiąc pierwszy raz w życiu to widzę. Usiadłam na parapecie i podziwiałam widoki. Nagle ze swojego domu wyszedł Louis. Zdziwiłam się ale go bacznie obserwowałam. Usiadł sobie na krawężniku i odpalił papierosa. To Louis pali? Myślałam że się dalej tym brzydzi.
Nie powiem że strasznie seksownie wyglądało jak się zaciągnął i wypuścił dym. Jednak po chwili przypomniałam sobie co mi powiedział jeszcze 3 dni temu. Odwróciłam się patrząc na ścianę i wzdychając. Kiedy powróciłam wzrokiem do Lou, patrzał się na mnie. Chwilę na siebie patrzyliśmy. Nagle lekko się uśmiechnął. Wtedy cała złość przeszła. Miałam ochotę tam do niego pobiec i go po prostu przytulić i powiedzieć jak bardzo go kocham.
Już chciałam odwzajemnić uśmiech gdy nagle zrobiła się burza i głośno huknęło. Ze strachu zleciałam z parapetu uderzając się ręką o grzejnik.
- Ała...- jęknęłam łapiąc się za bolące miejsce. Oczywiście sączyła się krew z nadgarstka. Pewnie musiałam zahaczyć o ostre końcówki kaloryfera. Poszłam do kuchni po apteczkę. Zaczęłam wodą utlenioną czyścić na co syknęłam z bólu. Owinęłam bandażem i wróciłam do pokoju. Nagle za wibrował mój telefon. Zdziwiłam się co na nim widziałam
Minęło dwa dni a ja dalej nie mam kontaktu z Lou. Tak, jest mi to potrzebne ale to nie oznacza też że za nim cholernie tęsknię. Brakuję mi tych naszych wygłupów, przytulanek, choćby i tego nienormalnego macania. Na pewno to nie jest nasz koniec. Po prostu musimy od siebie odpocząć.
Żeby tak o nim nie rozmyślać postanowiłam wrócić do szkoły. Oooo bardzo ją zaniedbałam. Ale mam prawo nie chodzić do niej. Jestem dorosła i moja decyzja. Ale nie idę do niej tylko dla tego że muszę się uczyć. Muszę się spotkać ze znajomymi. Uciec od problemów, sprzeczek. Tęskniłam też za moimi wygłupami z Harrym na lekcjach. Albo jak sobie przypomnę wypadek z dyrektorem... Od razu wybuchłam śmiechem.
Właśnie jest wieczór a ja pakowałam torbę na jutro do szkoły. Odruchowo spojrzałam na okno gdzie już słońce zachodziło. Piękny widok i szczerze mówiąc pierwszy raz w życiu to widzę. Usiadłam na parapecie i podziwiałam widoki. Nagle ze swojego domu wyszedł Louis. Zdziwiłam się ale go bacznie obserwowałam. Usiadł sobie na krawężniku i odpalił papierosa. To Louis pali? Myślałam że się dalej tym brzydzi.
Nie powiem że strasznie seksownie wyglądało jak się zaciągnął i wypuścił dym. Jednak po chwili przypomniałam sobie co mi powiedział jeszcze 3 dni temu. Odwróciłam się patrząc na ścianę i wzdychając. Kiedy powróciłam wzrokiem do Lou, patrzał się na mnie. Chwilę na siebie patrzyliśmy. Nagle lekko się uśmiechnął. Wtedy cała złość przeszła. Miałam ochotę tam do niego pobiec i go po prostu przytulić i powiedzieć jak bardzo go kocham.
Już chciałam odwzajemnić uśmiech gdy nagle zrobiła się burza i głośno huknęło. Ze strachu zleciałam z parapetu uderzając się ręką o grzejnik.
- Ała...- jęknęłam łapiąc się za bolące miejsce. Oczywiście sączyła się krew z nadgarstka. Pewnie musiałam zahaczyć o ostre końcówki kaloryfera. Poszłam do kuchni po apteczkę. Zaczęłam wodą utlenioną czyścić na co syknęłam z bólu. Owinęłam bandażem i wróciłam do pokoju. Nagle za wibrował mój telefon. Zdziwiłam się co na nim widziałam
Nic ci nie jest?
To była wiadomość od Louisa. Od razu poczułam ciepło w środku gdy to przeczytałam
Nie, tylko zharatałam rękę;)
Już potem nie odpisał. Poszłam się szybko umyć by jak najszybciej być w łóżku. Byłam przerażona burzą a najgorsze jest to że nie ma przy mnie Louisa.
Przykryłam się kołdrą pod samą szyję i próbowałam zasnąć. Na marne. Nagle mój telefon nagle za wibrował
Pieprzony budzik! Już zapomniałam jak to jest wstawać o 6:00 rano. Chwiejnym krokiem poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic na rozbudzenie i się przebrałam w luźne ciuchy. Włosy spięłam w luźny kucyk i poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Zostałam tam mamę..
- Co ty tutaj robisz o 7:00 rano ? - zapytała zdziwiona. Pewnie też zapomniała jak to było kiedy chodziłam do szkoły.
- Idę do szkoły- powiedziałam zwyczajnie gryząc kawałek jabłka.
- Ccco? Ty nagle idziesz do szkoły? Wszystko w porządku?- zapytała zmartwiona a ja złapałam plecak i skierowałam się w stronę drzwi
- Tak tak. Do zobaczenia- wyszłam i szłam w stronę szkoły. Nic nie było w porządku. Tęskniłam za pewnym chłopakiem o błękitnych oczach który od małego był moim przyjacielem a teraz nagle stał się moim chłopakiem.
Od razu gdy przekroczyłam próg szkoły wszyscy się popatrzeli na mnie. No taaak. Przecież to ta laska która wagaruję na ostatnim roku i chleje na imprezach. Zignorowałam spojrzenia i skierowałam się do tablicy gdzie były wywieszone plany lekcji. Tak. Zapomniałam swojego planu.
Skierowałam się do klasy od fizyki gdzie powinien być Harry. Zauważyłam go stojącego ode mnie tyłem i rozmawiając z jakąś dziewczyną. Podeszłam do niego po cichu i zakryłam jego oczy.
- Zgadnij kto to- wyszeptałam a Harry złapał moje ręce i się odwrócił. Był zaskoczony i szczęśliwy
- Nessa!- krzyknął i mnie przytulił kręcąc wokół osi.- Od kiedy ty do cholery do szkoły chodzisz?!
- No tak jakoś wyszło że od dzisiaj- uśmiechnęłam się
- Aaa.... Masz kontakt z Louisem ?- zapytał krępując się a ja pomimo że zrobiło mi się smutno to uśmiechnęłam się blado
- Nie... Tylko wczoraj pisaliśmy ale to nic wielkiego...- i w tym momencie zadzwonił dzwonek a Harry już nie kontynuował tematu.
Ogólnie dzień w szkole nie był najgorszy. Nie było dużo śmiechu ale mogłam uciec od zmartwień, nerwów.
Właśnie odrabiam zadanie domowe z matematyki które nie jest za łatwe. Jednak po 15 minutach udaje mi się je zrobić. Spakowałam plecak na jutro i poszłam się przebrać w piżamę. Kiedy już wróciłam do pokoju, postanowiłam się od razu położyć.
- Vanessa! Zejdź na dół!- jak na zawołanie musiała moja mama mnie zawołać o 23:00 w nocy. Pewnie.
Zeszłam na dół gdzie moja mama stała przy schodach
- O co chodzi?
*Louis*
- Louis zejdź na chwilę!- właśnie oglądałem Tv w moim pokoju kiedy nagle mama mnie zawoła. Zszedłem oczywiście i od razu się zapytałem o co jej chodzi
- No co jest?- zapytałem zwyczajnie. Nie mam zamiaru być miły. Oczywiście też nie chcę być wredny dla mojej rodzicielki ale jakoś dla mnie straciło to sens. Zawsze Ona mnie pouczała jakim mam być. Teraz nie.
- Dzwoniłam do pani Hudgens i zaprosiłam ją i Vanessę do nas jutro na kolację. Chciałabym żeby już wszystko między nami było w porządku. Bo co prawda ostatnia nasza kolacja nie przyjęła się dobrze...- jutro ma do nas przyjść Nessa? Moja Nessa? Tak po prostu? Może chcę się pogodzić? Porozmawiać? Muszę ją przeprosić. Może to będzie odpowiedni moment...
Louis ale jesteś głupi... Przecież logiczne że nie przyjdzie. Sprawiłem jej ból i muszę to naprawić.
- No to fajnie ale ja nie zamierzam w niej uczestniczyć.
- Dlaczego? Louis to dla nas ważne...- spojrzałem na nią i widziałem że naprawdę to dla niej ważne.
- Dobrze. Ale jeśli jej nie będzie, to wychodzę.
1 dzień później
*Vanessa*
Byłam dzisiaj w szkole. Nie było nic wyjątkowego pomimo że mieliśmy wf rano i było zimno i musiałam się przeziębić.
Lecz nie tym się martwię teraz. Boję się co do tej kolacji. Już wczoraj mamie powiedziałam że nie idę. Nie tylko dlatego że jestem chora ale też dlatego bo się boję z nim spotkać. Obawiam się że będzie Louisowi przykro ale strach panuję nade mną kontrolę.
- Na pewno nie chcesz iść? Choćby na chwilę?- pytała moja mama chyba 7 raz. Na szczęście już wychodzi bo bym szlaku dostała.
- Mamo źle się czuję. Idź. Baw się dobrze- uśmiechnęłam się i pożegnałam z rodzicielką. Wróciłam do pokoju w zamiarach odrobienia zadania z dzisiaj.
Minęło 20 minut a nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo ale poszłam otworzyć, Zamarłam widząc kto stoi naprzeciwko mnie
- Co ty tu robisz?
- Próbuję cię odzyskać- odpowiedział...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ale mnie wena wzięła przez ten tydzień ;D To chyba najdłuższy rozdział tutaj ;o
Chciałam przeprosić za to że tak długo nie było rozdziału ale jestem aktualnie w takiej klasie gdzie już trzeba zaglądać do książek w weekend ;//
I dziękuję za aż 6 komentarzy pod 20 rozdziałem! <3
To może teraz też dacie radę 6 komentarzy? ;))
Przykryłam się kołdrą pod samą szyję i próbowałam zasnąć. Na marne. Nagle mój telefon nagle za wibrował
Spójrz przez okno
Oczywiście to był Lou ale byłam zdziwiona treścią wiadomości. Wyskoczyłam z łóżka i zerknęłam przez okno. Zauważyłam siedzącego Louisa w swoim pokoju przy oknie robiącego coś na telefonie. Zerknął na mnie a wtedy kolejna wiadomość przyszła
Posiedzę tu jakiś czas a ty możesz spokojnie zasnąć:)
Po przeczytaniu tej wiadomości w moich oczach pojawiły się łzy. Łzy szczęścia. Naprawdę mogłam na niego polegać. Zna mnie jak nikt i wie że tylko dzięki niemu mogłam się uspokoić. Spojrzałam na niego i wyszeptałam po cichu " dziękuję ". Louis tylko się uśmiechnął a ja spokojniejsza położyłam się śniąc o moim szczęściu...
Pieprzony budzik! Już zapomniałam jak to jest wstawać o 6:00 rano. Chwiejnym krokiem poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic na rozbudzenie i się przebrałam w luźne ciuchy. Włosy spięłam w luźny kucyk i poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Zostałam tam mamę..
- Co ty tutaj robisz o 7:00 rano ? - zapytała zdziwiona. Pewnie też zapomniała jak to było kiedy chodziłam do szkoły.
- Idę do szkoły- powiedziałam zwyczajnie gryząc kawałek jabłka.
- Ccco? Ty nagle idziesz do szkoły? Wszystko w porządku?- zapytała zmartwiona a ja złapałam plecak i skierowałam się w stronę drzwi
- Tak tak. Do zobaczenia- wyszłam i szłam w stronę szkoły. Nic nie było w porządku. Tęskniłam za pewnym chłopakiem o błękitnych oczach który od małego był moim przyjacielem a teraz nagle stał się moim chłopakiem.
Od razu gdy przekroczyłam próg szkoły wszyscy się popatrzeli na mnie. No taaak. Przecież to ta laska która wagaruję na ostatnim roku i chleje na imprezach. Zignorowałam spojrzenia i skierowałam się do tablicy gdzie były wywieszone plany lekcji. Tak. Zapomniałam swojego planu.
Skierowałam się do klasy od fizyki gdzie powinien być Harry. Zauważyłam go stojącego ode mnie tyłem i rozmawiając z jakąś dziewczyną. Podeszłam do niego po cichu i zakryłam jego oczy.
- Zgadnij kto to- wyszeptałam a Harry złapał moje ręce i się odwrócił. Był zaskoczony i szczęśliwy
- Nessa!- krzyknął i mnie przytulił kręcąc wokół osi.- Od kiedy ty do cholery do szkoły chodzisz?!
- No tak jakoś wyszło że od dzisiaj- uśmiechnęłam się
- Aaa.... Masz kontakt z Louisem ?- zapytał krępując się a ja pomimo że zrobiło mi się smutno to uśmiechnęłam się blado
- Nie... Tylko wczoraj pisaliśmy ale to nic wielkiego...- i w tym momencie zadzwonił dzwonek a Harry już nie kontynuował tematu.
Ogólnie dzień w szkole nie był najgorszy. Nie było dużo śmiechu ale mogłam uciec od zmartwień, nerwów.
Właśnie odrabiam zadanie domowe z matematyki które nie jest za łatwe. Jednak po 15 minutach udaje mi się je zrobić. Spakowałam plecak na jutro i poszłam się przebrać w piżamę. Kiedy już wróciłam do pokoju, postanowiłam się od razu położyć.
- Vanessa! Zejdź na dół!- jak na zawołanie musiała moja mama mnie zawołać o 23:00 w nocy. Pewnie.
Zeszłam na dół gdzie moja mama stała przy schodach
- O co chodzi?
*Louis*
- Louis zejdź na chwilę!- właśnie oglądałem Tv w moim pokoju kiedy nagle mama mnie zawoła. Zszedłem oczywiście i od razu się zapytałem o co jej chodzi
- No co jest?- zapytałem zwyczajnie. Nie mam zamiaru być miły. Oczywiście też nie chcę być wredny dla mojej rodzicielki ale jakoś dla mnie straciło to sens. Zawsze Ona mnie pouczała jakim mam być. Teraz nie.
- Dzwoniłam do pani Hudgens i zaprosiłam ją i Vanessę do nas jutro na kolację. Chciałabym żeby już wszystko między nami było w porządku. Bo co prawda ostatnia nasza kolacja nie przyjęła się dobrze...- jutro ma do nas przyjść Nessa? Moja Nessa? Tak po prostu? Może chcę się pogodzić? Porozmawiać? Muszę ją przeprosić. Może to będzie odpowiedni moment...
Louis ale jesteś głupi... Przecież logiczne że nie przyjdzie. Sprawiłem jej ból i muszę to naprawić.
- No to fajnie ale ja nie zamierzam w niej uczestniczyć.
- Dlaczego? Louis to dla nas ważne...- spojrzałem na nią i widziałem że naprawdę to dla niej ważne.
- Dobrze. Ale jeśli jej nie będzie, to wychodzę.
1 dzień później
*Vanessa*
Byłam dzisiaj w szkole. Nie było nic wyjątkowego pomimo że mieliśmy wf rano i było zimno i musiałam się przeziębić.
Lecz nie tym się martwię teraz. Boję się co do tej kolacji. Już wczoraj mamie powiedziałam że nie idę. Nie tylko dlatego że jestem chora ale też dlatego bo się boję z nim spotkać. Obawiam się że będzie Louisowi przykro ale strach panuję nade mną kontrolę.
- Na pewno nie chcesz iść? Choćby na chwilę?- pytała moja mama chyba 7 raz. Na szczęście już wychodzi bo bym szlaku dostała.
- Mamo źle się czuję. Idź. Baw się dobrze- uśmiechnęłam się i pożegnałam z rodzicielką. Wróciłam do pokoju w zamiarach odrobienia zadania z dzisiaj.
Minęło 20 minut a nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo ale poszłam otworzyć, Zamarłam widząc kto stoi naprzeciwko mnie
- Co ty tu robisz?
- Próbuję cię odzyskać- odpowiedział...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ale mnie wena wzięła przez ten tydzień ;D To chyba najdłuższy rozdział tutaj ;o
Chciałam przeprosić za to że tak długo nie było rozdziału ale jestem aktualnie w takiej klasie gdzie już trzeba zaglądać do książek w weekend ;//
I dziękuję za aż 6 komentarzy pod 20 rozdziałem! <3
To może teraz też dacie radę 6 komentarzy? ;))
wtorek, 25 sierpnia 2015
Rozdział 20
Przeczytaj notkę pod rozdziałem
*Louis*
Obudziłem się na kanapie. Problem w tym że na cudzej kanapie. Oparłem się na łokciach i próbowałem rozpoznać w czyim domu jestem. Na marne. Po chwili zaczęła mnie cholernie głowa boleć. Wstałem i chciałem iść do kuchni lecz zrobiło mi się niedobrze więc usiadłem z powrotem. Złapałem się za bolącą głowę i jeszcze raz się rozejrzałem. Wszędzie na podłodze leżały kubki, butelki po alkoholu. Bałagan, kac - czyli była impreza.
Zdziwiło mnie to że nie było obok mnie Vanessy. To nie wróżyło nic dobrego. Nagle poczułem lodowatą ciecz na głowie.
- Nosz kurwa!- krzyknąłem na cały głos i się odwróciłem. Zobaczyłem wściekłą Natalię z szklanką w ręku.
- Powinnam ci jeszcze raz przyjebać ty popaprańcu.- wysyczała i poszła do kuchni. Pobiegłem za nią.
- A niby za co?- naprawdę nie wiem co się stało tej nocy i mnie to wkurwia. Jeszcze że nie ma ze mną Nessy.
- Weź mnie nie rozśmieszaj! A niby dlaczego nie ma z tobą "twojej" dziewczyny?- zrobiła cudzysłów przy słowie "twojej" co mnie niepokoiło. Próbowałem sobie przypomnieć. Coś mi przyszło z kłótnią. Tak, pokłóciłem się z Vanessą i próbowałem ją nazwać...
- Ja pierdole...- wyszeptałem i złapałem się za głowę.
- Lepiej? Lepiej ci kurwa?! Czy ty zdajesz sobie w jakim była stanie gdy wychodziła?! Ty dupku straciłeś rozum żeby ją nazwać dziwką?!
- Nie nazwałem jej tak
- Ale chciałeś- i tu mnie miała. Rzeczywiście chciałem się w ten sposób wyżyć. Byłem wkurwiony za to że byłą z Harrym. po prostu pierdolona zazdrość pełniła nade mną kontrolę. Teraz czuję się jak gówno. Bardziej boli mnie świadomość że cierpi przeze mną niż ból głowy.
- Ty sukinsynu ! - nagle ktoś krzyknął i się na mnie rzucił. Złapał mnie za koszulę i przycisnął do ściany. Spojrzałem na... pierdolonego Stylesa
- Już gorzej zjebanym nie można być!- krzyczał dalej a ja go odepchnąłem.
- Harry uspokój się!- pociągnęła ze sobą Harrego a ja poprawiłem koszulkę
- Co się tu do cholery dzieję?- zapytał zaspany Niall
- Dobra wiem że spieprzyłem sprawę. No cholera jasna...- wszyscy nagle ucichli a ja skierowałem się w stronę drzwi.
- Gdzie się wybierasz?- zapytała Natalia i mnie zatrzymała
- Jak to gdzie? Do niej.
- Powinieneś dać jej czas.
- Nagle będziesz mi radziła?
- Nie o to chodzi. Jesteś dla niej ważny. Widzę że jest naprawdę szczęśliwa z tobą ale teraz potrzebuje czasu. Musi to przemyśleć. Jeśli chcesz ją odzyskać to daj jej ochłonąć.- ona ma rację. Powinienem jej dać czas do namysłu.
- No dobra. To w takim razie pomogę wam posprzątać.
godzina później
*Nessa*
Obudziłam się o 10:55 z kacem jak zwykle. Od razu po przebudzeniu przypomniałam sobie wczorajszą kłótnię z Louisem. Okey rozumiem że był pijany ale dobrze wiedział co mówi. Nie powiem też że mnie zabolało. Rozejrzałam się po pokoju. Na stoliku leżała pusta butelka po winie. A na podłodze rozwalały się moje szpilki. Po chwili zorientowałam się że obok mnie siedzi Natalia.
- Co tu robisz?- zapytałam
- Przyszłam zobaczyć jak się czujesz. I dowiedzieć co się dokładnie stało. Jeśli oczywiście chcesz o tym mówić.
- Tak. Chcę.. Mogę tylko najpierw się przebrać i umyć? - zaśmiałam się lekko by poprawić humor. Na marne.
- Jasne. Idź. Poczekam- uśmiechnęła się lekko a ja pobiegłam do łazienki.
- To opowiadaj.- zachęciła mnie po tym jak się już umyłam- Wiem tylko że chciał cię nazwać...- Widziałam że było to dla niej krępujące.
- Tak. Chciał mnie nazwać dziwką. - opowiedziałam przyjaciółce wszystko od spotkania z Harrym w kuchni. Od fragmentu gdzie Lou był już pijany widziałam że Nati była zła.
- Dzisiaj go obudziłam szklanką lodowatej wody- powiedziała po chwili a ja się zaśmiałam - Na początku nie pamiętał co się w ogóle stało ale sobie przypomniał. Był załamany. Później Harry się na niego rzucił ale na szczęście nic nikomu się nie stało. Lou chciał do ciebie iść ale go powstrzymałam. Powiedziałam że potrzebujesz czasu.- wytłumaczyła mi przyjaciółka a mi dopiero teraz zaczęły zbierać się łzy.
- Dziękuję.... Nie jestem dla niego ważna..
- Dlaczego tak myślisz?
- Powiedział że się zabawiał z innymi kiedy mnie zostawił...
- Nie bądź na mnie zła ale coś mi się wydaję że on kłamie. Znam go na tyle dobrze że nie byłby w stanie z innymi się pieprzyć kochając ciebie. Nie mógłby tego zrobić po wyznaniu ci miłości. Te całą aferę zrobił ze złości. Był zazdrosny o ciebie Nessa. Od kiedy widziałam jego minę po przypomnieniu sobie tej sytuacji widziałam już że jesteś dla niego ważna. - powiedziała mi ze skruchą Natalia a ja się bardziej rozpłakałam. Przyjaciółka od razu mnie przytuliła.
- Nie martw się. Jeszcze będzie cię błagał na kolanach o przebaczenie.
- Pomimo tych słów wypowiedzianych przez niego... Kocham go.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Już 20 rozdział ! Kochani bardzo dziękuję tym którzy są ze mną aż do teraz! Dziękuję za opinie, wyświetlenia za wszystko!
Ale też trochę się zawiodłam bo jednak nie było 4 komentarzy pod 19 rozdziałem:(
I dopiero teraz odkryłam że w ustawieniach miałam dostępne tylko komentarze od użytkowników.
Tak więc od anonima również będę wdzięczna za opinię:) Możecie się podpisywać:)
Teraz dacie radę?:)
4 kom = next
piątek, 14 sierpnia 2015
Info + podziękowania
Cześć wam!
Rozdziału 20 nie będzie przez ponad tydzień w tego powodu że jadę jutro na moje ostatnie wakacje :(
No i za 2 tygodnie już szkoła. Znowuuuu
Tak więc rozdziały od września będą się pojawiały raz w tygodniu może nawet i na 2 tygodnie i najczęściej w weekendy.
No a teraz chciałabym bardzo wam podziękować ( już dawno powinnam to zrobić ) za ponad 5 000 wyświetleń! No i oczywiście za wasze miłe komentarze które mega motywują <3
Bardzo dziękuję i kooocham ! <3
sobota, 8 sierpnia 2015
Rozdział 19
*Nessa*
Po niecałych 15 minutach byliśmy na miejscu. Oczywiście podczas drogi cały czas Louis mi zwracał uwagę ta temat jego samochodu a ja miałam po prostu frajdę.
- Nigdy więcej nie dam ci moich kluczyków.- powiedział a ja się zaśmiałam.
- Nie było aż tak źle.
- No nie było. Było koszmarnie.
- Daj spokój i chodź.- powiedziałam i wyskoczyłam z samochodu. Dom Nialla już był zaludniony. Musiałam dosyć dalej zaparkować bo nie było miejsca wokół domu. Już nawet z tego miejsca słyszałam głośną muzykę. Bez słowa kierowaliśmy się do domu trzymając się za ręce. Niby nic ale taki mały gest rozszarpuje mnie od środka z radości. Gdy weszliśmy do pomieszczenia owinął mnie znajomy zapach. Alkohol, papierosy, pot. Powtórka z rozrywki.
- Idę poszukać Natalię i resztę. Idziesz ze mną?- zapytałam
- No przecież cię nie zostawię tutaj.- powiedział i mocniej mnie złapał za rękę. Ale wiedziałam o co mu chodzi. Mroził każdego faceta wzrokiem jak zobaczył że się na mnie gapią. Tak więc bawi mnie jego zachowanie.
- No oczywiście.- prychnęłam i zaczęłam go ciągnąć po całym domu. Dość długo nie umiałam ich odszukać. Dopiero gdy dotarliśmy do podwórka gdzie również znajdowali się ludzie oraz basen. Niall to ma se dobrze.
Zauważyłam ich siedzących przy małym stoliku.
- Czeeść!- krzyknęłam w ich stronę. Wszyscy się przywitali i mnie uściskali
- To jest Louis. Pewnie część go pamięta.
- Niall- przedstawił się jedynie bo reszta go znała. Czyli Harry i Natalia.
- Louis.- odpowiedział krótko Lou.
- Dobra ja nie wiem jak wy ale ja idę się zabawić- powiedział Niall i poszedł do domu. Jakoś dziwnie się zachowuje.
- Siadajcie- powiedziała Nati a następnie usiedliśmy.
- Co jest Niallowi ? -zapytałam po cichu Natalię.
- Pokłóciliśmy się.- odpowiedziała smutno
- Jeśli mogę zapytać to o co?
- O nas..- od tego momentu rozszerzyłam oczy
- O was?
- Powiedziałam mu że coś do niego czuję a on to przyjął obojętnie. Wkurzyło mnie to i zaczęłam na niego krzyczeć. No i skończyło się na ostrej kłótni...
- Nie przejmuj się. Jeszcze będzie cię prosił na kolanach o przebaczenie- przytuliłam ją a ona tylko westchnęła.
- Nessa? możemy porozmawiać?- zapytał nagle Harry a mnie aż wzięło sumienie za to że nie zwróciłam nawet na niego uwagi.
- Pewnie. A wy powinniście sobie coś wytłumaczyć.- skierowałam się do Natalii i Louisa który nie był zbytnio zadowolony.Chciałam by w końcu się pogodzili. Wstałam i poszłam z Harrym do kuchni gdzie nie było prawie nikogo. Lecz nie przeszkadzało nam to bo wszyscy byli pijani.
- Mogę w końcu się przytulić nie obawiając się że twój chłoptaś mnie zabije?- zaśmiał się Harry a ja go od razu przytuliłam.
- Tęskniłam za tobą
-Ja za tobą bardziej.
- Jak romantycznie.- nagle jak na zawołanie pojawił się Louis. Był wkurzony
- Co ty tu robisz? Powinieneś zostać z Nati.- powiedziałam spokojnie
- To już nie mogę sobie coś do picia wziąć ? A tak w ogóle nie wiedziałem że w akurat będziecie w kuchni. No ale już idę. Już towarzystwo tej całej Natalii jest lepsze niż wasze.- odpowiedział mi Louis szorstko. Nie powiem że mnie zabolały jego słowa
- Powinieneś uważać na słowa.- powiedział Harry
- A ty na siebie. Nie będę cię drugi raz pijanego ciągnąć do domu.- powiedział Louis i odszedł. Nie podobało mi się jego zachowanie. Był zazdrosny. Ale niby o kogo? O Harrego?
- Przepraszam za niego- powiedziałam smutno
- To nie twoja wina. To on powinien teraz cię przepraszać.
- Coś w niego wstąpiło...
- Ej powiedziałem już. To nie twoja wina. Nie wiń się za to że zachował się jak dupek.
-Wybacz...- po chwili zorientowałam się co powiedziałam i się zaśmiałam.
- Cała ty- dodał jedynie i się uśmiechnął
- Wracamy? Obawiam się że Louis jeszcze Natalii coś dopowie.
- Wiesz jaka Natalia jest. Ona tam sobie i z Louisem poradzi.- miał racje. Natalia ma swój charakterek. Mogłaby każdego powalić swoją bezczelnością.
Gdy wróciliśmy zauważyłam tylko Natalię.
- Gdzie jest Louis? Coś się stało?- zapytałam trochę zestresowana
- Wrócił tu wkurwiony to nawet nie można się zapytać co się stało bo kurwa dupek już fochy strzela. Nie wytrzymał i gdzieś poszedł.
- Jezu mieliście się pogodzić a nie znowu pokłócić.- jęknęłam niezadowolona i weszłam do środka go szukać. Jeśli wyszedł to chyba go zabiję. Nie będę umiała jak wrócić do domu. W końcu to z nim przyjechałam. Postanowiłam zadzwonić do niego. Włączyła się sekretarka. No pewnie, teraz ode mnie nie będzie odbierał. Bo co ? Bo się przytuliłam z Harrym? Wielkie mi rzeczy.
W końcu go znalazłam w jakimś zakątku z jakąś.... dziewczyną. Pomimo że "tylko" rozmawiali to ciśnienie od razu mi podskoczyło. Szybkim krokiem do niego podeszłam. [ WŁĄCZ ]
- Co to miało być? Najpierw robisz jakieś sceny zazdrości i jesteś dla mnie niemiły a teraz gadasz z jakąś dziewczyną jakby nic się nie stało?- na początek próbowałam być spokojna. Na marne.
- A to ty możesz się miziać z chłopakami a ja to już nawet rozmawiać nie mogę?- był pijany. Od razu poczułam nieprzyjemny zapach alkoholu.
- Nie miziałam się z nim. To już nie mogę normalnie się przywitać z przyjacielem?!
- A skąd wiesz czy ona też nie jest moją przyjaciółką co?!- coraz bardziej podnosił głos. Ale nie bałam się go. Tylko z czasem coraz bardziej mnie denerwował
- Nic się kurwa nie obchodzi! Nawet cię nie obchodziło jak mnie zostawiłeś dwa razy. Gówno cię obchodziło jak się czułam! A Harry przynajmniej przy mnie był przez ten czas! A ty? Pewnie się zabawiałeś z każdą lepszą co?!
- A żebyś kurwa wiedziała! Jak nie ty to inne. A myślisz że ty jesteś lepsza ode mnie? Ty to kurwa do pierwszego lepszego lecisz się pocieszać jak jakaś ....
- No dokończ to! - krzyknęłam w jego stronę. Nie zareagował.- Dokończ to teraz kurwa! Wyżyj się na mnie!- krzyczałam dalej. Postanowiłam odejść. Miałam tego serdecznie dosyć.
- Vanessa nie miałem tego na myśli...- zaczął mnie gonić a ja zbliżałam się do wyjścia.
- W dupie teraz mam co miałeś na myśli. Teraz idź do tej dziwki. No już ! Na co kurwa czekasz?! - krzyknęłam ostatecznie i wyszłam.
- Vanessa!- tym razem to była Nati- Co się stało?
- Nic takiego
- Przecież widzę. Co ci ten dupek zrobił?
- Wracaj tam. Ja już wychodzę.
- Nessa co się dzieje?
- Jutro ci wytłumaczę tylko błagam przynieś mi jakąś butle wina, czegokolwiek...- poprosiłam a Nati pobiegła do domu. Dziwiłam się że jeszcze nie pękłam i się nie poryczałam. Po chwili Natalia mi dała całą butelkę czerwonego wina.
- Dziękuję.
- Może Harry by cię podwiózł?
- Nie. Chcę się sama przejść. Idź Nati. Idź się bawić.- uśmiechnęłam się do niej słabo a ona mnie przytuliła.
- Uważaj na siebie- powiedziała a ja już poszłam w inną stronę. Otworzyłam butelkę i i przyłożyłam do ust. Tego właśnie teraz potrzebuję. Być sama i się upić. Ściągnęłam szpilki i zostawiłam je na chodniku. Nie obchodziło mnie to że już pewnie je nie odzyskam. Dopiero gdy straciłam z moich oczu dom Nialla zaczęłam płakać. Jak on mógł... Jak on mógł tak o mnie pomyśleć... I jeszcze takie coś mi prosto w oczy powiedzieć..Jak nie ty to inne... To ty kurwa do pierwszego lepszego lecisz się pocieszać jak jakaś... Dziwka, szmata, kurwa? Pewnie.
Wiedziałam że był pijany. Ale nawet to co? Powiedział mi to prosto w oczy a jutro pewnie nie będzie nic pamiętał.
Już chyba tak z godzinę chodzę po nie wiadomo czym. Jestem pijana w trzy dupy a butelka już mi się skończyła. Próbuję trafić do domu ale coś mi się nie udaje.
- Kurwa- przeklęłam kiedy się potknęłam i poleciałam na kolanach. Jak nie spodnie to i kolana zryte. Zajebiście. Właśnie mój... no chyba były powiedział że jestem dziwką a ja się wyjebałam i zgubiłam. I jestem zajebiście pijana.
Nagle zaczął mój telefon dzwonić. Ledwo wyczytałam imię Natalii. Odebrałam
- Na-natliana ?
- Jezu Nessa jesteś pijana...
- I co? Jest zajebaściwe
- Gdzie jesteś?
- Ja się dziwię że ty jeszcze nie jesteś pijana...
- To był zły pomysł się zostawić samą.. Gdzie jesteś?
- Chyba zbliżam się do domu... A co ten chuj robi?- pomimo że byłam na niego cholernie wściekła chciałam wiedzieć co po tym wszystkim robi.
- Siedzi na kanapie i dalej chleje. Jest pijany w trzy dupy.- oo co za zbieg okoliczności...
- Idę do domu...
- Idź i uważaj na siebie. Do zobaczenia Nessa.- po tych słowach się rozłączyłam i na moje szczęście drzwi były otwarte więc weszłam jak najciszej. Jednak po chwili ktoś zaświecił światło w salonie. Mama.
- Gdzie byłaś?- zapytała
- Na imprezie. Mówiłam ci przecież.
- Jest 2 w nocy dziewczyno. Martwiłam się o ciebie. Jak ty tu trafiłaś?
- Gówno mnie obchodzi godzina. Jestem pełnoletnia a teraz dobranoc- po tych słowach chwiejnym krokiem poszłam do mojego pokoju. Nawet nie szłam do łazienki. Od razu rzuciłam się na łóżko i zasnęłam...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Od razu dziękuję za te 4 komentarze! <3 Mam nadzieję że mnie nie zabijecie za ten rozdział xD kocham was ;*
Po niecałych 15 minutach byliśmy na miejscu. Oczywiście podczas drogi cały czas Louis mi zwracał uwagę ta temat jego samochodu a ja miałam po prostu frajdę.
- Nigdy więcej nie dam ci moich kluczyków.- powiedział a ja się zaśmiałam.
- Nie było aż tak źle.
- No nie było. Było koszmarnie.
- Daj spokój i chodź.- powiedziałam i wyskoczyłam z samochodu. Dom Nialla już był zaludniony. Musiałam dosyć dalej zaparkować bo nie było miejsca wokół domu. Już nawet z tego miejsca słyszałam głośną muzykę. Bez słowa kierowaliśmy się do domu trzymając się za ręce. Niby nic ale taki mały gest rozszarpuje mnie od środka z radości. Gdy weszliśmy do pomieszczenia owinął mnie znajomy zapach. Alkohol, papierosy, pot. Powtórka z rozrywki.
- Idę poszukać Natalię i resztę. Idziesz ze mną?- zapytałam
- No przecież cię nie zostawię tutaj.- powiedział i mocniej mnie złapał za rękę. Ale wiedziałam o co mu chodzi. Mroził każdego faceta wzrokiem jak zobaczył że się na mnie gapią. Tak więc bawi mnie jego zachowanie.
- No oczywiście.- prychnęłam i zaczęłam go ciągnąć po całym domu. Dość długo nie umiałam ich odszukać. Dopiero gdy dotarliśmy do podwórka gdzie również znajdowali się ludzie oraz basen. Niall to ma se dobrze.
Zauważyłam ich siedzących przy małym stoliku.
- Czeeść!- krzyknęłam w ich stronę. Wszyscy się przywitali i mnie uściskali
- To jest Louis. Pewnie część go pamięta.
- Niall- przedstawił się jedynie bo reszta go znała. Czyli Harry i Natalia.
- Louis.- odpowiedział krótko Lou.
- Dobra ja nie wiem jak wy ale ja idę się zabawić- powiedział Niall i poszedł do domu. Jakoś dziwnie się zachowuje.
- Siadajcie- powiedziała Nati a następnie usiedliśmy.
- Co jest Niallowi ? -zapytałam po cichu Natalię.
- Pokłóciliśmy się.- odpowiedziała smutno
- Jeśli mogę zapytać to o co?
- O nas..- od tego momentu rozszerzyłam oczy
- O was?
- Powiedziałam mu że coś do niego czuję a on to przyjął obojętnie. Wkurzyło mnie to i zaczęłam na niego krzyczeć. No i skończyło się na ostrej kłótni...
- Nie przejmuj się. Jeszcze będzie cię prosił na kolanach o przebaczenie- przytuliłam ją a ona tylko westchnęła.
- Nessa? możemy porozmawiać?- zapytał nagle Harry a mnie aż wzięło sumienie za to że nie zwróciłam nawet na niego uwagi.
- Pewnie. A wy powinniście sobie coś wytłumaczyć.- skierowałam się do Natalii i Louisa który nie był zbytnio zadowolony.Chciałam by w końcu się pogodzili. Wstałam i poszłam z Harrym do kuchni gdzie nie było prawie nikogo. Lecz nie przeszkadzało nam to bo wszyscy byli pijani.
- Mogę w końcu się przytulić nie obawiając się że twój chłoptaś mnie zabije?- zaśmiał się Harry a ja go od razu przytuliłam.
- Tęskniłam za tobą
-Ja za tobą bardziej.
- Jak romantycznie.- nagle jak na zawołanie pojawił się Louis. Był wkurzony
- Co ty tu robisz? Powinieneś zostać z Nati.- powiedziałam spokojnie
- To już nie mogę sobie coś do picia wziąć ? A tak w ogóle nie wiedziałem że w akurat będziecie w kuchni. No ale już idę. Już towarzystwo tej całej Natalii jest lepsze niż wasze.- odpowiedział mi Louis szorstko. Nie powiem że mnie zabolały jego słowa
- Powinieneś uważać na słowa.- powiedział Harry
- A ty na siebie. Nie będę cię drugi raz pijanego ciągnąć do domu.- powiedział Louis i odszedł. Nie podobało mi się jego zachowanie. Był zazdrosny. Ale niby o kogo? O Harrego?
- Przepraszam za niego- powiedziałam smutno
- To nie twoja wina. To on powinien teraz cię przepraszać.
- Coś w niego wstąpiło...
- Ej powiedziałem już. To nie twoja wina. Nie wiń się za to że zachował się jak dupek.
-Wybacz...- po chwili zorientowałam się co powiedziałam i się zaśmiałam.
- Cała ty- dodał jedynie i się uśmiechnął
- Wracamy? Obawiam się że Louis jeszcze Natalii coś dopowie.
- Wiesz jaka Natalia jest. Ona tam sobie i z Louisem poradzi.- miał racje. Natalia ma swój charakterek. Mogłaby każdego powalić swoją bezczelnością.
Gdy wróciliśmy zauważyłam tylko Natalię.
- Gdzie jest Louis? Coś się stało?- zapytałam trochę zestresowana
- Wrócił tu wkurwiony to nawet nie można się zapytać co się stało bo kurwa dupek już fochy strzela. Nie wytrzymał i gdzieś poszedł.
- Jezu mieliście się pogodzić a nie znowu pokłócić.- jęknęłam niezadowolona i weszłam do środka go szukać. Jeśli wyszedł to chyba go zabiję. Nie będę umiała jak wrócić do domu. W końcu to z nim przyjechałam. Postanowiłam zadzwonić do niego. Włączyła się sekretarka. No pewnie, teraz ode mnie nie będzie odbierał. Bo co ? Bo się przytuliłam z Harrym? Wielkie mi rzeczy.
W końcu go znalazłam w jakimś zakątku z jakąś.... dziewczyną. Pomimo że "tylko" rozmawiali to ciśnienie od razu mi podskoczyło. Szybkim krokiem do niego podeszłam. [ WŁĄCZ ]
- Co to miało być? Najpierw robisz jakieś sceny zazdrości i jesteś dla mnie niemiły a teraz gadasz z jakąś dziewczyną jakby nic się nie stało?- na początek próbowałam być spokojna. Na marne.
- A to ty możesz się miziać z chłopakami a ja to już nawet rozmawiać nie mogę?- był pijany. Od razu poczułam nieprzyjemny zapach alkoholu.
- Nie miziałam się z nim. To już nie mogę normalnie się przywitać z przyjacielem?!
- A skąd wiesz czy ona też nie jest moją przyjaciółką co?!- coraz bardziej podnosił głos. Ale nie bałam się go. Tylko z czasem coraz bardziej mnie denerwował
- Nic się kurwa nie obchodzi! Nawet cię nie obchodziło jak mnie zostawiłeś dwa razy. Gówno cię obchodziło jak się czułam! A Harry przynajmniej przy mnie był przez ten czas! A ty? Pewnie się zabawiałeś z każdą lepszą co?!
- A żebyś kurwa wiedziała! Jak nie ty to inne. A myślisz że ty jesteś lepsza ode mnie? Ty to kurwa do pierwszego lepszego lecisz się pocieszać jak jakaś ....
- No dokończ to! - krzyknęłam w jego stronę. Nie zareagował.- Dokończ to teraz kurwa! Wyżyj się na mnie!- krzyczałam dalej. Postanowiłam odejść. Miałam tego serdecznie dosyć.
- Vanessa nie miałem tego na myśli...- zaczął mnie gonić a ja zbliżałam się do wyjścia.
- W dupie teraz mam co miałeś na myśli. Teraz idź do tej dziwki. No już ! Na co kurwa czekasz?! - krzyknęłam ostatecznie i wyszłam.
- Vanessa!- tym razem to była Nati- Co się stało?
- Nic takiego
- Przecież widzę. Co ci ten dupek zrobił?
- Wracaj tam. Ja już wychodzę.
- Nessa co się dzieje?
- Jutro ci wytłumaczę tylko błagam przynieś mi jakąś butle wina, czegokolwiek...- poprosiłam a Nati pobiegła do domu. Dziwiłam się że jeszcze nie pękłam i się nie poryczałam. Po chwili Natalia mi dała całą butelkę czerwonego wina.
- Dziękuję.
- Może Harry by cię podwiózł?
- Nie. Chcę się sama przejść. Idź Nati. Idź się bawić.- uśmiechnęłam się do niej słabo a ona mnie przytuliła.
- Uważaj na siebie- powiedziała a ja już poszłam w inną stronę. Otworzyłam butelkę i i przyłożyłam do ust. Tego właśnie teraz potrzebuję. Być sama i się upić. Ściągnęłam szpilki i zostawiłam je na chodniku. Nie obchodziło mnie to że już pewnie je nie odzyskam. Dopiero gdy straciłam z moich oczu dom Nialla zaczęłam płakać. Jak on mógł... Jak on mógł tak o mnie pomyśleć... I jeszcze takie coś mi prosto w oczy powiedzieć..Jak nie ty to inne... To ty kurwa do pierwszego lepszego lecisz się pocieszać jak jakaś... Dziwka, szmata, kurwa? Pewnie.
Wiedziałam że był pijany. Ale nawet to co? Powiedział mi to prosto w oczy a jutro pewnie nie będzie nic pamiętał.
Już chyba tak z godzinę chodzę po nie wiadomo czym. Jestem pijana w trzy dupy a butelka już mi się skończyła. Próbuję trafić do domu ale coś mi się nie udaje.
- Kurwa- przeklęłam kiedy się potknęłam i poleciałam na kolanach. Jak nie spodnie to i kolana zryte. Zajebiście. Właśnie mój... no chyba były powiedział że jestem dziwką a ja się wyjebałam i zgubiłam. I jestem zajebiście pijana.
Nagle zaczął mój telefon dzwonić. Ledwo wyczytałam imię Natalii. Odebrałam
- Na-natliana ?
- Jezu Nessa jesteś pijana...
- I co? Jest zajebaściwe
- Gdzie jesteś?
- Ja się dziwię że ty jeszcze nie jesteś pijana...
- To był zły pomysł się zostawić samą.. Gdzie jesteś?
- Chyba zbliżam się do domu... A co ten chuj robi?- pomimo że byłam na niego cholernie wściekła chciałam wiedzieć co po tym wszystkim robi.
- Siedzi na kanapie i dalej chleje. Jest pijany w trzy dupy.- oo co za zbieg okoliczności...
- Idę do domu...
- Idź i uważaj na siebie. Do zobaczenia Nessa.- po tych słowach się rozłączyłam i na moje szczęście drzwi były otwarte więc weszłam jak najciszej. Jednak po chwili ktoś zaświecił światło w salonie. Mama.
- Gdzie byłaś?- zapytała
- Na imprezie. Mówiłam ci przecież.
- Jest 2 w nocy dziewczyno. Martwiłam się o ciebie. Jak ty tu trafiłaś?
- Gówno mnie obchodzi godzina. Jestem pełnoletnia a teraz dobranoc- po tych słowach chwiejnym krokiem poszłam do mojego pokoju. Nawet nie szłam do łazienki. Od razu rzuciłam się na łóżko i zasnęłam...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Od razu dziękuję za te 4 komentarze! <3 Mam nadzieję że mnie nie zabijecie za ten rozdział xD kocham was ;*
4 KOM = NEXT
sobota, 1 sierpnia 2015
Rozdział 18
*Vanessa*
Siedzimy na swoich miejscach już chyba z pół godziny. Kątem oka widziałam że Louis mi się co chwilę przyglądał. Już pomału mnie to męczyło. Postanowiłam dłużej nie czekać. Oblizałam swoje wargi a następnie przegryzłam swoją wargę.
- Dosyć tego.- powiedział surowo Louis i wstał. Zanim się obejrzałam chłopak wziął mnie na ręce i położył na kanapie. Usiadł na mnie okrakiem a moje ręce trzymał jedną ręką nad moją głową. Nie powiem że była zaskoczona ale podobało mi się.
- Ładnie to tak? Doprowadzać mnie do szaleństwa? - zapytał Louis całując mnie w szyję
- Wiem tylko że było warto..
- Ze mną zawsze jest warto...- dokończył i mnie pocałował. Puścił moje dłonie a ja mogłam je włożyć pod jego koszulkę. Zmieniliśmy pozycję siedząc. Ściągnęłam koszulkę Louisa. Postanowiłam usiąść okrakiem na Louisa. On to samo co ja ściągnął moją koszulkę. Zaczął mnie całować po szyi lekko ssąc moją skórę. Lekko pojękiwałam i w końcu poczułam jak jego dłoń próbowała ściągnąć mój stanik. Lecz jak na złość przerwał nam mój telefon.
- Louis..
- Może poczekać..
- A jeśli to coś ważnego?- zapytałam i wstałam. Szybko ubrałam koszulkę i pobiegłam po telefon do kuchni. Usłyszałam jeszcze ciche "Kurwa" od Lou. W sumie ja też nie byłam zadowolona gdy nam ktoś przeszkodził. Ale nie dawało by mi spokoju nie odbierając. Na wyświetlaczu pojawiło się imię : Harry. Odebrałam od razu.
- Harry?
- No już myślałem że zmarłaś. Co tak cicho u ciebie?
- Wybacz ale tyle się u mnie działo...
- No opowiadaj mała
- Za dużo gadania... Może się spotkamy?
- No właśnie nie dzwonię bez powodu bo moglibyśmy się dzisiaj spotkać u Nialla? Ma dzisiaj imprezę. Może wpadniesz? Będzie też Natalia.
- W sumie czemu nie. Mogę ze sobą kogoś zabrać?...
- Chłopak?- zapytał uśmiechając się. Może i go nie widzę ale znam go na tyle dobrze i wiem że się uśmiecha.
- Tak.. Właściwie to Louis...
- Ten Louis?
- Tak..
- Vanessa.. Nie pamiętasz co było kiedy on cię zostawił? Skąd wiesz że nie popełni tego samego błędu?
- Harry on mnie już nie zostawi. Wiem to. Kocha mnie a ja jego. Musisz to zaakceptować.
- Po prostu się o ciebie martwię.
- Jest w porządku Harry. Więc mogę z nim przyjść?
- No tak... To i tak impreza Nialla a on lubi jak jest więcej ludzi.
- Dziękuję. O której się zaczyna?
- Możecie przyjechać o 20:00. Pamiętasz gdzie Niall mieszka nie?
- Tak tak- zaśmiałam się- To do zobaczenia.
- Pa Nessa.- rozłączyłam się i się odwróciłam a przede mną nagle stanął Louis. Wystraszył mnie..
- Kto to był ?- zapytał zbliżając się do mnie. Ja chciałam się cofnąć lecz trafiłam na blat
- Harry..
- Ten Harry?- zaśmiał się mrucząc mi do ucha
- Tak..
- Co chciał?
- Dzisiaj impreza...
- I chcesz na nią iść prawda?.,
- Z tobą..Pójdziesz?
- No oczywiście. Nie mogę cię przecież zostawić takiej na imprezie gdy kręci się wokół ciebie gromadka facetów.
- Zazdrosny?- zapytałam i go odepchnęłam a ten się tylko zaśmiał
- O ciebie zawsze- powiedział a ja przewróciłam oczami. - O której jest ta cała impreza?
- O 20:00..
- Będę musiał znowu wrócił to jego zjebanego domu...
- Mogę iść z tobą
- O nie zapomnij. Niby po co tam pójdziesz ze mną?
- Wezmę rzeczy i u ciebie się przebiorę.
- Jesteś tego pewna?
- Tak jestem. - uśmiechnęłam się do niego a Lou odwzajemnił.
- Cieszę się- powiedział i pocałował mnie. Odwzajemniłam to lecz przerwałam po chwili bo wiedziałam jak to się skończy.
- Czemu przerwałaś?- no serio Louis?!
- Bo wiem jak to się skończy. Skończy się na tym że będziemy się obmacywać, rozbierzemy się aż ktoś nam przerwie.- powiedziałam a po chwili się zorientowałam co powiedziałam... Zarumieniłam się gdy sobie przypomniałam co przed chwilą robiliśmy na kanapie. O kurwa
- A nie podobało ci się?- uśmiechnął się
- Podobało... Ale za każdym razem ktoś nam przeszkadza...- powiedziałam i znowu się zarumieniłam. Czy ja nie umiem normalnie czegoś przy nim powiedzieć?!
- Wiem i mnie też to wkurwia ale znajdzie się taki moment że sprawię że będziesz czuła się jak w niebie- powiedział Louis uśmiechając się a ty jeszcze bardziej spaliłaś buraka.
- Zrobiłam się głodna. Zamówimy pizze?
- Ja stawiam- powiedział od razu Lou i zadzwonił do Pizzerii.
Po zjedzeniu pizzy nie robiliśmy nic szczególnego. Oglądaliśmy przeważnie telewizję. Teraz szukam jakiegoś stroju na imprezę do Nialla. Ciekawe czy mnie pamięta..
- Już? Czekam na ciebie 15 minut.- marudził Louis
- No już idę.- spakowałam ostatnie potrzebne rzeczy do torby i wyszłam z Louisem. Jednak w tym samym czasie przyjechała moja mama z pracy...
- Cześć mamo..
- Cześć córeczko..
- Dzień dobry... Ja chciałem przeprosić za moje wczorajsze zachowanie...- przeprosił Louis. Ale widziałam że był skrępowany
- Nic się nie stało... Nie przejmuj się.. Gdzie idziecie?
- Do Louisa a później na imprezę do kolegi.- odpowiedziałam
- No to bawcie się dobrze. Do zobaczenia- pożegnała nas mama a my poszliśmy w stronę domu mojego chłopaka. Bez pukania Louis wszedł trzymając mnie za rękę. Kiedy mieliśmy od razu iść na górę do pokoju Lou zauważyłam jego rodziców w salonie. Zdążyłam powiedzieć tylko ciche "dzień dobry" jego mamie. Ojczym nawet nie zwrócił na nas uwagi. W sumie to dobrze bo to by się fajnie nie skończyło.
- Jestem z ciebie dumna- powiedziałam gdy weszliśmy do jego pokoju i go pocałowałam.
- Niby dlaczego?
- Umiałeś się opanować. Cieszę się że po prostu go ignorujesz nie wybuchając przy tym
- Nie wybuchłem tym razem bo siedział cicho.- zaśmiał się lekko a ja przewróciłam oczami.- Łazienkę masz wolną ja się tutaj tylko przebiorę.
- Dziękuję- pocałowałam go w policzek i pobiegłam w stronę łazienki. Przebrałam się w mój zestaw, zrobiłam makijaż oraz wyprostowałam moje włosy. Gdy wróciłam do pokoju Louis też był gotowy. Miał na sobie jeansy, czarny T-shirt oraz conversy. Niby zwyczajnie ale wyglądał nieziemsko.
- Gotowy?- zapytałam a Louis się mi przyglądał. Podszedł do mnie i powiedział
- Wyglądasz strasznie seksownie..
- Nie mogłabym tego samego powiedzieć o tobie- powiedziałam i klepnęłam go w tyłek.
- Bardzo śmieszne- powiedział Louis i poszliśmy od razu stronę wyjścia. Skierowaliśmy do jego samochodu i już Louis chciał usiąść za kierownice ale go powstrzymałam
- Louis może ja poprowadzę? Ty chyba nigdy nie byłeś u Nialla.
- Nawet nie wiem kto to jest ale spoko. Dobra masz kluczyki ale jak mi rozbijesz samochód to przysięgam że będzie kara.- powiedział grożąc mi a ja zabrałam od niego kluczyki.
- Będziemy się świetnie bawić!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No w końcu skończyłam 18! ;D Nie złośćcie się na mnie:( Teraz będą się częściej rozdziały pokazywać:)
A tak w ogóle słyszałyście nowy singiel Drag Me Down od chłopaków. Co o niej myślicie? Moim zdaniem jest po prostu cudowna! <3
I z tego powodu że znowu coś mi nie komentujecie zrobimy tak :
Siedzimy na swoich miejscach już chyba z pół godziny. Kątem oka widziałam że Louis mi się co chwilę przyglądał. Już pomału mnie to męczyło. Postanowiłam dłużej nie czekać. Oblizałam swoje wargi a następnie przegryzłam swoją wargę.
- Dosyć tego.- powiedział surowo Louis i wstał. Zanim się obejrzałam chłopak wziął mnie na ręce i położył na kanapie. Usiadł na mnie okrakiem a moje ręce trzymał jedną ręką nad moją głową. Nie powiem że była zaskoczona ale podobało mi się.
- Ładnie to tak? Doprowadzać mnie do szaleństwa? - zapytał Louis całując mnie w szyję
- Wiem tylko że było warto..
- Ze mną zawsze jest warto...- dokończył i mnie pocałował. Puścił moje dłonie a ja mogłam je włożyć pod jego koszulkę. Zmieniliśmy pozycję siedząc. Ściągnęłam koszulkę Louisa. Postanowiłam usiąść okrakiem na Louisa. On to samo co ja ściągnął moją koszulkę. Zaczął mnie całować po szyi lekko ssąc moją skórę. Lekko pojękiwałam i w końcu poczułam jak jego dłoń próbowała ściągnąć mój stanik. Lecz jak na złość przerwał nam mój telefon.
- Louis..
- Może poczekać..
- A jeśli to coś ważnego?- zapytałam i wstałam. Szybko ubrałam koszulkę i pobiegłam po telefon do kuchni. Usłyszałam jeszcze ciche "Kurwa" od Lou. W sumie ja też nie byłam zadowolona gdy nam ktoś przeszkodził. Ale nie dawało by mi spokoju nie odbierając. Na wyświetlaczu pojawiło się imię : Harry. Odebrałam od razu.
- Harry?
- No już myślałem że zmarłaś. Co tak cicho u ciebie?
- Wybacz ale tyle się u mnie działo...
- No opowiadaj mała
- Za dużo gadania... Może się spotkamy?
- No właśnie nie dzwonię bez powodu bo moglibyśmy się dzisiaj spotkać u Nialla? Ma dzisiaj imprezę. Może wpadniesz? Będzie też Natalia.
- W sumie czemu nie. Mogę ze sobą kogoś zabrać?...
- Chłopak?- zapytał uśmiechając się. Może i go nie widzę ale znam go na tyle dobrze i wiem że się uśmiecha.
- Tak.. Właściwie to Louis...
- Ten Louis?
- Tak..
- Vanessa.. Nie pamiętasz co było kiedy on cię zostawił? Skąd wiesz że nie popełni tego samego błędu?
- Harry on mnie już nie zostawi. Wiem to. Kocha mnie a ja jego. Musisz to zaakceptować.
- Po prostu się o ciebie martwię.
- Jest w porządku Harry. Więc mogę z nim przyjść?
- No tak... To i tak impreza Nialla a on lubi jak jest więcej ludzi.
- Dziękuję. O której się zaczyna?
- Możecie przyjechać o 20:00. Pamiętasz gdzie Niall mieszka nie?
- Tak tak- zaśmiałam się- To do zobaczenia.
- Pa Nessa.- rozłączyłam się i się odwróciłam a przede mną nagle stanął Louis. Wystraszył mnie..
- Kto to był ?- zapytał zbliżając się do mnie. Ja chciałam się cofnąć lecz trafiłam na blat
- Harry..
- Ten Harry?- zaśmiał się mrucząc mi do ucha
- Tak..
- Co chciał?
- Dzisiaj impreza...
- I chcesz na nią iść prawda?.,
- Z tobą..Pójdziesz?
- No oczywiście. Nie mogę cię przecież zostawić takiej na imprezie gdy kręci się wokół ciebie gromadka facetów.
- Zazdrosny?- zapytałam i go odepchnęłam a ten się tylko zaśmiał
- O ciebie zawsze- powiedział a ja przewróciłam oczami. - O której jest ta cała impreza?
- O 20:00..
- Będę musiał znowu wrócił to jego zjebanego domu...
- Mogę iść z tobą
- O nie zapomnij. Niby po co tam pójdziesz ze mną?
- Wezmę rzeczy i u ciebie się przebiorę.
- Jesteś tego pewna?
- Tak jestem. - uśmiechnęłam się do niego a Lou odwzajemnił.
- Cieszę się- powiedział i pocałował mnie. Odwzajemniłam to lecz przerwałam po chwili bo wiedziałam jak to się skończy.
- Czemu przerwałaś?- no serio Louis?!
- Bo wiem jak to się skończy. Skończy się na tym że będziemy się obmacywać, rozbierzemy się aż ktoś nam przerwie.- powiedziałam a po chwili się zorientowałam co powiedziałam... Zarumieniłam się gdy sobie przypomniałam co przed chwilą robiliśmy na kanapie. O kurwa
- A nie podobało ci się?- uśmiechnął się
- Podobało... Ale za każdym razem ktoś nam przeszkadza...- powiedziałam i znowu się zarumieniłam. Czy ja nie umiem normalnie czegoś przy nim powiedzieć?!
- Wiem i mnie też to wkurwia ale znajdzie się taki moment że sprawię że będziesz czuła się jak w niebie- powiedział Louis uśmiechając się a ty jeszcze bardziej spaliłaś buraka.
- Zrobiłam się głodna. Zamówimy pizze?
- Ja stawiam- powiedział od razu Lou i zadzwonił do Pizzerii.
Po zjedzeniu pizzy nie robiliśmy nic szczególnego. Oglądaliśmy przeważnie telewizję. Teraz szukam jakiegoś stroju na imprezę do Nialla. Ciekawe czy mnie pamięta..
- Już? Czekam na ciebie 15 minut.- marudził Louis
- No już idę.- spakowałam ostatnie potrzebne rzeczy do torby i wyszłam z Louisem. Jednak w tym samym czasie przyjechała moja mama z pracy...
- Cześć mamo..
- Cześć córeczko..
- Dzień dobry... Ja chciałem przeprosić za moje wczorajsze zachowanie...- przeprosił Louis. Ale widziałam że był skrępowany
- Nic się nie stało... Nie przejmuj się.. Gdzie idziecie?
- Do Louisa a później na imprezę do kolegi.- odpowiedziałam
- No to bawcie się dobrze. Do zobaczenia- pożegnała nas mama a my poszliśmy w stronę domu mojego chłopaka. Bez pukania Louis wszedł trzymając mnie za rękę. Kiedy mieliśmy od razu iść na górę do pokoju Lou zauważyłam jego rodziców w salonie. Zdążyłam powiedzieć tylko ciche "dzień dobry" jego mamie. Ojczym nawet nie zwrócił na nas uwagi. W sumie to dobrze bo to by się fajnie nie skończyło.
- Jestem z ciebie dumna- powiedziałam gdy weszliśmy do jego pokoju i go pocałowałam.
- Niby dlaczego?
- Umiałeś się opanować. Cieszę się że po prostu go ignorujesz nie wybuchając przy tym
- Nie wybuchłem tym razem bo siedział cicho.- zaśmiał się lekko a ja przewróciłam oczami.- Łazienkę masz wolną ja się tutaj tylko przebiorę.
- Dziękuję- pocałowałam go w policzek i pobiegłam w stronę łazienki. Przebrałam się w mój zestaw, zrobiłam makijaż oraz wyprostowałam moje włosy. Gdy wróciłam do pokoju Louis też był gotowy. Miał na sobie jeansy, czarny T-shirt oraz conversy. Niby zwyczajnie ale wyglądał nieziemsko.
- Gotowy?- zapytałam a Louis się mi przyglądał. Podszedł do mnie i powiedział
- Wyglądasz strasznie seksownie..
- Nie mogłabym tego samego powiedzieć o tobie- powiedziałam i klepnęłam go w tyłek.
- Bardzo śmieszne- powiedział Louis i poszliśmy od razu stronę wyjścia. Skierowaliśmy do jego samochodu i już Louis chciał usiąść za kierownice ale go powstrzymałam
- Louis może ja poprowadzę? Ty chyba nigdy nie byłeś u Nialla.
- Nawet nie wiem kto to jest ale spoko. Dobra masz kluczyki ale jak mi rozbijesz samochód to przysięgam że będzie kara.- powiedział grożąc mi a ja zabrałam od niego kluczyki.
- Będziemy się świetnie bawić!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No w końcu skończyłam 18! ;D Nie złośćcie się na mnie:( Teraz będą się częściej rozdziały pokazywać:)
A tak w ogóle słyszałyście nowy singiel Drag Me Down od chłopaków. Co o niej myślicie? Moim zdaniem jest po prostu cudowna! <3
I z tego powodu że znowu coś mi nie komentujecie zrobimy tak :
3 KOM = NEXT
Dacie radę? ;)
środa, 15 lipca 2015
Rozdział 17
*Nessa*
Obudził mnie lekki powiew wiatru. Zaczęłam się kręcić i rozglądać. Na szczęście nikogo jeszcze nie było na plaży co oznaczało że jest jeszcze wcześnie. Tym razem leżałam bokiem odwrócona od Louisa. Chciałam sprawdzić która godzina ale nie miałam ani zegarka ani telefonu. Pewnie Louis ma w kieszeni. Dobrze że on też leży na boku ale lepiej by było jakby leżał na brzuchu.. Skierowałam swoją dłoń na tylną kieszeń od jeansów. Rzeczywiście tam był. Gdy już miałam zabierać telefon Louis zaczął się kręcić.
- Co ty robisz?- zapytał budząc się
- Chciałam tylko sprawdzić która godzina...
- Czyżby?- zapytał uśmiechając się
- Tak!
- Coś trudno mi uwierzyć
- Louis..
- Dobrze powiedzmy że ci wierzę- powiedział i mnie pocałował w policzek. Następnie sam wyciągnął swój telefon i sprawdził godzinę.- Jest 5:55.
- Moglibyśmy iść do mnie ale moja mama dopiero idzie do pracy o 7:00...
- Ja też nie mam zamiaru iść do mojego domu. Ale i tak będę musiał iść. Muszę się odświeżyć. Ale poczekam z tobą aż twoja mama wyjedzie.
- Dziękuję- chciałam pocałować go w policzek lecz ten się odwrócił tak że moje usta spotkały się z jego ustami. Lekko się uśmiechnął podczas pocałunku i go pogłębił. Czułam jak latały mi motylki w brzuchu. Tak bardzo go kocham.
Nagle nie przerywając czynności się położyłam a Louis jedną ręką się oparł a drugą masował mój policzek. Nagle zabrał rękę i położył ją na moim biodrze. Kierowała się niżej do końca mojej sukienki..
- Tak myślałam że coś ze mną kręcicie!- nagle ktoś krzyknął a ja zabrałam rękę od Louisa i go odepchnęłam. Spojrzałam w stronę osoby która okazała się... Tą starszą panią co nas widziała ostatnio...
- Ale to nie tak...
- Ale co się tłumaczysz tej pani? To jest nasza sprawa więc bylibyśmy wdzięczni jakby pani już się nas nie czepiała.- powiedział nagle zirytowany Louis a pani tylko westchnęła i poszła.
- Louis mógłbyś być milszy dla niej..
- Ale co ja będę się męczyć. To jest tylko nasza sprawa.- powiedział a ja tylko westchnęłam. Ale jak sobie przypomniałam co się działo przed chwilą....
- Podobało ci się co?- zapytał Louis uśmiechając się. Ja wiedziałam o co mu chodzi
- Ale co..
- Ty już wiesz co. Nie martw się dokończymy następnym razem.- powiedział a ja się zarumieniłam. Już mu nie odpowiedziałam ale poczułam że coraz bardziej wiało. Z czasem robiło mi się coraz zimniej. Miałam na sobie sukienkę a na nią tylko małą marynarkę. Zaczęłam się trząść a Louis to zauważył
- Chodźmy do samochodu. Nie mam przy sobie żadnej bluzy. Możemy się z tyłu położyć. - powiedział Louis a ja kiwnęłam głową. Zaskoczył mnie biorąc na ręce. Ja już nic nie mówiłam tylko się przytuliłam do jego piersi. Gdy byliśmy przy samochodzie na chwilę Lou mnie postawił na ziemię, otworzył drzwi i kazał bym weszła. Zrobiłam to a następnie dosiadł się do mnie Lou. Położył się na tylnych siedzeniach a ja przytuliłam się do niego. Aż mi się cieplej zrobiło.
- Co powiesz żebyśmy się trochę przespali? Nie za bardzo się wyspałem na tym piasku - zaśmiał się Lou
- Ja też nie. Chętnie bym jeszcze pospała...
Obudziliśmy się o 10:15. No nieźle. Ale muszę przyznać że w samochodzie jest o wiele wygodniej niż na suchym piasku.
- Moja mama jest już dawno w pracy. Pojechałabym się już odświeżyć.
- Ja też. Jedziemy?- zapytał a ja kiwnęłam głową. Wsiedliśmy do przodu i pojechaliśmy w stronę naszych dom.
- Spotkamy się jeszcze dzisiaj?- zapytałam się go jak byliśmy już na miejscu.
- Jak chcesz
- No pewnie że chcę- powiedziałam i pocałowałam go w policzek- I tak nie mam nic do roboty
- To przyjdę do ciebie jak się już ogarnę
- Dobrze. Czekam- pocałowałam go na pożegnanie i wyszłam z samochodu. Poszłam do domu. Na szczęście drzwi były tym razem otwarte. Mama pewnie wiedziała że nie mam przy sobie klucza. Od razu ściągnęłam szpilki, marynarkę i poszłam pod prysznic. Nawet się nie zorientowałam że wszystko w salonie było wysprzątanie po wczorajszej kolacji. Po prysznicu ubrałam się w luźne ubrania, wysuszyłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Po skończonej czynności postanowiłam iść usiąść do salonu. Louisa jeszcze nie było co się dziwiłam bo zawsze ja dłużej siedziałam w łazience. Może jest zajęty teraz? Postanowiłam jeszcze pół godziny poczekać i do niego napisać jakby nie przyszedł.
Po 20 minutach dostałam od niego sms
Trochę zdziwiła mnie ta treść ale postanowiłam nie czekać dłużej i iść jak najszybciej do parku.
Kiedy byłam na miejscu zaczęłam wszędzie szukać znanej sylwetki. Po kilku sekundach zauważyłam go na jednej z ławek. Łokcie miał oparte na kolanach a dłońmi ciągnął swoje włosy. Coś się stało.
- Louis?- zapytałam po cichu a on spojrzał na mnie i z powrotem opuścił głowę. Usiadłam obok niego.- Co się stało?
- Pokłóciłem się z nim. - wystarczyło że tylko powiedział "z nim" to już wiedziałam o kogo chodzi.- Znowu miał pretensje że do ciebie chodzę. Ja już traciłem panowanie ale natychmiast wyszedłem. Powinienem mu przyjebać.
- Nie Louis. Musisz być silny i panować nad sobą. Pobicie twojego ojczyma pogorszyło by sprawę.
- Następnym razem stracę cierpliwość Nessa. Nie panuję już nad sobą.- powiedział a ja usiadłam na jego kolanach i się do niego przytuliłam.
- Damy radę- powiedziałam i go pocałowałam
- Przepraszam że musiałaś tak długo czekać ale musiałem mieć trochę czasu na uspokojenie się. Tak to bym pewnie i na ciebie nakrzyczał...
- Nie no rozumiem Louis spokojnie..
- Po prostu się martwię że przez swoją złość mogę ciebie skrzywdzić. Oczywiście nigdy bym cię nie uderzył.
- Wiem. Louis nic nie jadłam od rana. Zjemy coś?
- Pewnie. Ja też nic nie jadłem. A tu gdzieś jest jakaś mała knajpka.- powiedział i postanowiliśmy iść. Kupiliśmy sobie gofry z polewą. Po zjedzeniu postanowiliśmy iść do mojego domu tak po prostu posiedzieć.
- Włącz tv a ja pójdę po coś do picia.- powiedziałam gdy już byliśmy w domu. Poszłam do kuchni i nalałam do szklanek sok pomarańczowy. Był to ulubiony sok Lou. Gdy wróciłam do salonu, telewizor był już włączony a Louis za to rozłożył się cały na kanapie. Postawiłam szklanki na stolik i złożyłam ręce na piersi.
- Co?
- Zamierzasz tak leżeć?
- A coś ci to przeszkadza ?- zapytał Louis uśmiechając się. A ja już wiedziałam co może go zdenerwować
- A nie. W każdej chwili mogę usiąść na fotelu.- powiedziałam i usiadłam na fotel. Oparłam się bokiem o niego a nogi dałam na drugą stronę oparcia. I jak gdyby nic zaczęłam oglądać tv. Raz zerknęłam na niego to minę miał bezcenną. Już się nie uśmiechał tylko patrzał się na mnie z szeroko otwartymi oczami. Z trudem powstrzymywałam śmiech. Ale ku mojemu zaskoczeniu Louis powiedział
- Dobrze.- i również zaczął oglądać telewizję. Czuję że zaczyna się niezła zabawa...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
przepraszam że tak długo czekaliście! Wróciłam kilka dni temu do domu i przez te dni nie miałam zbytnio weny bardzo przepraszam!
ale to nie koniec
możecie mnie za to znienawidzić ale trudno
jutro znowu jadę... i tym razem chyba rozdziału nie będzie około 2 tygodnie... co za ironia losu c'nie? ;D
wybaczcie:( koocham was! ;*
Obudził mnie lekki powiew wiatru. Zaczęłam się kręcić i rozglądać. Na szczęście nikogo jeszcze nie było na plaży co oznaczało że jest jeszcze wcześnie. Tym razem leżałam bokiem odwrócona od Louisa. Chciałam sprawdzić która godzina ale nie miałam ani zegarka ani telefonu. Pewnie Louis ma w kieszeni. Dobrze że on też leży na boku ale lepiej by było jakby leżał na brzuchu.. Skierowałam swoją dłoń na tylną kieszeń od jeansów. Rzeczywiście tam był. Gdy już miałam zabierać telefon Louis zaczął się kręcić.
- Co ty robisz?- zapytał budząc się
- Chciałam tylko sprawdzić która godzina...
- Czyżby?- zapytał uśmiechając się
- Tak!
- Coś trudno mi uwierzyć
- Louis..
- Dobrze powiedzmy że ci wierzę- powiedział i mnie pocałował w policzek. Następnie sam wyciągnął swój telefon i sprawdził godzinę.- Jest 5:55.
- Moglibyśmy iść do mnie ale moja mama dopiero idzie do pracy o 7:00...
- Ja też nie mam zamiaru iść do mojego domu. Ale i tak będę musiał iść. Muszę się odświeżyć. Ale poczekam z tobą aż twoja mama wyjedzie.
- Dziękuję- chciałam pocałować go w policzek lecz ten się odwrócił tak że moje usta spotkały się z jego ustami. Lekko się uśmiechnął podczas pocałunku i go pogłębił. Czułam jak latały mi motylki w brzuchu. Tak bardzo go kocham.
Nagle nie przerywając czynności się położyłam a Louis jedną ręką się oparł a drugą masował mój policzek. Nagle zabrał rękę i położył ją na moim biodrze. Kierowała się niżej do końca mojej sukienki..
- Tak myślałam że coś ze mną kręcicie!- nagle ktoś krzyknął a ja zabrałam rękę od Louisa i go odepchnęłam. Spojrzałam w stronę osoby która okazała się... Tą starszą panią co nas widziała ostatnio...
- Ale to nie tak...
- Ale co się tłumaczysz tej pani? To jest nasza sprawa więc bylibyśmy wdzięczni jakby pani już się nas nie czepiała.- powiedział nagle zirytowany Louis a pani tylko westchnęła i poszła.
- Louis mógłbyś być milszy dla niej..
- Ale co ja będę się męczyć. To jest tylko nasza sprawa.- powiedział a ja tylko westchnęłam. Ale jak sobie przypomniałam co się działo przed chwilą....
- Podobało ci się co?- zapytał Louis uśmiechając się. Ja wiedziałam o co mu chodzi
- Ale co..
- Ty już wiesz co. Nie martw się dokończymy następnym razem.- powiedział a ja się zarumieniłam. Już mu nie odpowiedziałam ale poczułam że coraz bardziej wiało. Z czasem robiło mi się coraz zimniej. Miałam na sobie sukienkę a na nią tylko małą marynarkę. Zaczęłam się trząść a Louis to zauważył
- Chodźmy do samochodu. Nie mam przy sobie żadnej bluzy. Możemy się z tyłu położyć. - powiedział Louis a ja kiwnęłam głową. Zaskoczył mnie biorąc na ręce. Ja już nic nie mówiłam tylko się przytuliłam do jego piersi. Gdy byliśmy przy samochodzie na chwilę Lou mnie postawił na ziemię, otworzył drzwi i kazał bym weszła. Zrobiłam to a następnie dosiadł się do mnie Lou. Położył się na tylnych siedzeniach a ja przytuliłam się do niego. Aż mi się cieplej zrobiło.
- Co powiesz żebyśmy się trochę przespali? Nie za bardzo się wyspałem na tym piasku - zaśmiał się Lou
- Ja też nie. Chętnie bym jeszcze pospała...
Obudziliśmy się o 10:15. No nieźle. Ale muszę przyznać że w samochodzie jest o wiele wygodniej niż na suchym piasku.
- Moja mama jest już dawno w pracy. Pojechałabym się już odświeżyć.
- Ja też. Jedziemy?- zapytał a ja kiwnęłam głową. Wsiedliśmy do przodu i pojechaliśmy w stronę naszych dom.
- Spotkamy się jeszcze dzisiaj?- zapytałam się go jak byliśmy już na miejscu.
- Jak chcesz
- No pewnie że chcę- powiedziałam i pocałowałam go w policzek- I tak nie mam nic do roboty
- To przyjdę do ciebie jak się już ogarnę
- Dobrze. Czekam- pocałowałam go na pożegnanie i wyszłam z samochodu. Poszłam do domu. Na szczęście drzwi były tym razem otwarte. Mama pewnie wiedziała że nie mam przy sobie klucza. Od razu ściągnęłam szpilki, marynarkę i poszłam pod prysznic. Nawet się nie zorientowałam że wszystko w salonie było wysprzątanie po wczorajszej kolacji. Po prysznicu ubrałam się w luźne ubrania, wysuszyłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Po skończonej czynności postanowiłam iść usiąść do salonu. Louisa jeszcze nie było co się dziwiłam bo zawsze ja dłużej siedziałam w łazience. Może jest zajęty teraz? Postanowiłam jeszcze pół godziny poczekać i do niego napisać jakby nie przyszedł.
Po 20 minutach dostałam od niego sms
Jestem w parku.
Kiedy byłam na miejscu zaczęłam wszędzie szukać znanej sylwetki. Po kilku sekundach zauważyłam go na jednej z ławek. Łokcie miał oparte na kolanach a dłońmi ciągnął swoje włosy. Coś się stało.
- Louis?- zapytałam po cichu a on spojrzał na mnie i z powrotem opuścił głowę. Usiadłam obok niego.- Co się stało?
- Pokłóciłem się z nim. - wystarczyło że tylko powiedział "z nim" to już wiedziałam o kogo chodzi.- Znowu miał pretensje że do ciebie chodzę. Ja już traciłem panowanie ale natychmiast wyszedłem. Powinienem mu przyjebać.
- Nie Louis. Musisz być silny i panować nad sobą. Pobicie twojego ojczyma pogorszyło by sprawę.
- Następnym razem stracę cierpliwość Nessa. Nie panuję już nad sobą.- powiedział a ja usiadłam na jego kolanach i się do niego przytuliłam.
- Damy radę- powiedziałam i go pocałowałam
- Przepraszam że musiałaś tak długo czekać ale musiałem mieć trochę czasu na uspokojenie się. Tak to bym pewnie i na ciebie nakrzyczał...
- Nie no rozumiem Louis spokojnie..
- Po prostu się martwię że przez swoją złość mogę ciebie skrzywdzić. Oczywiście nigdy bym cię nie uderzył.
- Wiem. Louis nic nie jadłam od rana. Zjemy coś?
- Pewnie. Ja też nic nie jadłem. A tu gdzieś jest jakaś mała knajpka.- powiedział i postanowiliśmy iść. Kupiliśmy sobie gofry z polewą. Po zjedzeniu postanowiliśmy iść do mojego domu tak po prostu posiedzieć.
- Włącz tv a ja pójdę po coś do picia.- powiedziałam gdy już byliśmy w domu. Poszłam do kuchni i nalałam do szklanek sok pomarańczowy. Był to ulubiony sok Lou. Gdy wróciłam do salonu, telewizor był już włączony a Louis za to rozłożył się cały na kanapie. Postawiłam szklanki na stolik i złożyłam ręce na piersi.
- Co?
- Zamierzasz tak leżeć?
- A coś ci to przeszkadza ?- zapytał Louis uśmiechając się. A ja już wiedziałam co może go zdenerwować
- A nie. W każdej chwili mogę usiąść na fotelu.- powiedziałam i usiadłam na fotel. Oparłam się bokiem o niego a nogi dałam na drugą stronę oparcia. I jak gdyby nic zaczęłam oglądać tv. Raz zerknęłam na niego to minę miał bezcenną. Już się nie uśmiechał tylko patrzał się na mnie z szeroko otwartymi oczami. Z trudem powstrzymywałam śmiech. Ale ku mojemu zaskoczeniu Louis powiedział
- Dobrze.- i również zaczął oglądać telewizję. Czuję że zaczyna się niezła zabawa...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
przepraszam że tak długo czekaliście! Wróciłam kilka dni temu do domu i przez te dni nie miałam zbytnio weny bardzo przepraszam!
ale to nie koniec
możecie mnie za to znienawidzić ale trudno
jutro znowu jadę... i tym razem chyba rozdziału nie będzie około 2 tygodnie... co za ironia losu c'nie? ;D
wybaczcie:( koocham was! ;*
Subskrybuj:
Posty (Atom)