Bay....
środa, 30 września 2015
Pytanie dla was
Hej wam:) Bardzo przepraszam że tak długo nie ma rozdziału ale naprawdę mam każdy weekend zawalony i nie mam czasu napisać rozdziału:( i mam pytanie, bo zauważyłam że jest was mniej tutaj i pytam się czy jest jeszcze ktoś kto by chciał żebym dalej kontynuowała opowiadanie? Będę pisać, nie ma problemu tylko mówię że nie mam aktualnie czasu;/ mam nadzieję że zrozumiecie i czekam na waszą odpowiedź:))
piątek, 11 września 2015
Rozdział 21
*Nessa*
Minęło dwa dni a ja dalej nie mam kontaktu z Lou. Tak, jest mi to potrzebne ale to nie oznacza też że za nim cholernie tęsknię. Brakuję mi tych naszych wygłupów, przytulanek, choćby i tego nienormalnego macania. Na pewno to nie jest nasz koniec. Po prostu musimy od siebie odpocząć.
Żeby tak o nim nie rozmyślać postanowiłam wrócić do szkoły. Oooo bardzo ją zaniedbałam. Ale mam prawo nie chodzić do niej. Jestem dorosła i moja decyzja. Ale nie idę do niej tylko dla tego że muszę się uczyć. Muszę się spotkać ze znajomymi. Uciec od problemów, sprzeczek. Tęskniłam też za moimi wygłupami z Harrym na lekcjach. Albo jak sobie przypomnę wypadek z dyrektorem... Od razu wybuchłam śmiechem.
Właśnie jest wieczór a ja pakowałam torbę na jutro do szkoły. Odruchowo spojrzałam na okno gdzie już słońce zachodziło. Piękny widok i szczerze mówiąc pierwszy raz w życiu to widzę. Usiadłam na parapecie i podziwiałam widoki. Nagle ze swojego domu wyszedł Louis. Zdziwiłam się ale go bacznie obserwowałam. Usiadł sobie na krawężniku i odpalił papierosa. To Louis pali? Myślałam że się dalej tym brzydzi.
Nie powiem że strasznie seksownie wyglądało jak się zaciągnął i wypuścił dym. Jednak po chwili przypomniałam sobie co mi powiedział jeszcze 3 dni temu. Odwróciłam się patrząc na ścianę i wzdychając. Kiedy powróciłam wzrokiem do Lou, patrzał się na mnie. Chwilę na siebie patrzyliśmy. Nagle lekko się uśmiechnął. Wtedy cała złość przeszła. Miałam ochotę tam do niego pobiec i go po prostu przytulić i powiedzieć jak bardzo go kocham.
Już chciałam odwzajemnić uśmiech gdy nagle zrobiła się burza i głośno huknęło. Ze strachu zleciałam z parapetu uderzając się ręką o grzejnik.
- Ała...- jęknęłam łapiąc się za bolące miejsce. Oczywiście sączyła się krew z nadgarstka. Pewnie musiałam zahaczyć o ostre końcówki kaloryfera. Poszłam do kuchni po apteczkę. Zaczęłam wodą utlenioną czyścić na co syknęłam z bólu. Owinęłam bandażem i wróciłam do pokoju. Nagle za wibrował mój telefon. Zdziwiłam się co na nim widziałam
Minęło dwa dni a ja dalej nie mam kontaktu z Lou. Tak, jest mi to potrzebne ale to nie oznacza też że za nim cholernie tęsknię. Brakuję mi tych naszych wygłupów, przytulanek, choćby i tego nienormalnego macania. Na pewno to nie jest nasz koniec. Po prostu musimy od siebie odpocząć.
Żeby tak o nim nie rozmyślać postanowiłam wrócić do szkoły. Oooo bardzo ją zaniedbałam. Ale mam prawo nie chodzić do niej. Jestem dorosła i moja decyzja. Ale nie idę do niej tylko dla tego że muszę się uczyć. Muszę się spotkać ze znajomymi. Uciec od problemów, sprzeczek. Tęskniłam też za moimi wygłupami z Harrym na lekcjach. Albo jak sobie przypomnę wypadek z dyrektorem... Od razu wybuchłam śmiechem.
Właśnie jest wieczór a ja pakowałam torbę na jutro do szkoły. Odruchowo spojrzałam na okno gdzie już słońce zachodziło. Piękny widok i szczerze mówiąc pierwszy raz w życiu to widzę. Usiadłam na parapecie i podziwiałam widoki. Nagle ze swojego domu wyszedł Louis. Zdziwiłam się ale go bacznie obserwowałam. Usiadł sobie na krawężniku i odpalił papierosa. To Louis pali? Myślałam że się dalej tym brzydzi.
Nie powiem że strasznie seksownie wyglądało jak się zaciągnął i wypuścił dym. Jednak po chwili przypomniałam sobie co mi powiedział jeszcze 3 dni temu. Odwróciłam się patrząc na ścianę i wzdychając. Kiedy powróciłam wzrokiem do Lou, patrzał się na mnie. Chwilę na siebie patrzyliśmy. Nagle lekko się uśmiechnął. Wtedy cała złość przeszła. Miałam ochotę tam do niego pobiec i go po prostu przytulić i powiedzieć jak bardzo go kocham.
Już chciałam odwzajemnić uśmiech gdy nagle zrobiła się burza i głośno huknęło. Ze strachu zleciałam z parapetu uderzając się ręką o grzejnik.
- Ała...- jęknęłam łapiąc się za bolące miejsce. Oczywiście sączyła się krew z nadgarstka. Pewnie musiałam zahaczyć o ostre końcówki kaloryfera. Poszłam do kuchni po apteczkę. Zaczęłam wodą utlenioną czyścić na co syknęłam z bólu. Owinęłam bandażem i wróciłam do pokoju. Nagle za wibrował mój telefon. Zdziwiłam się co na nim widziałam
Nic ci nie jest?
To była wiadomość od Louisa. Od razu poczułam ciepło w środku gdy to przeczytałam
Nie, tylko zharatałam rękę;)
Już potem nie odpisał. Poszłam się szybko umyć by jak najszybciej być w łóżku. Byłam przerażona burzą a najgorsze jest to że nie ma przy mnie Louisa.
Przykryłam się kołdrą pod samą szyję i próbowałam zasnąć. Na marne. Nagle mój telefon nagle za wibrował
Pieprzony budzik! Już zapomniałam jak to jest wstawać o 6:00 rano. Chwiejnym krokiem poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic na rozbudzenie i się przebrałam w luźne ciuchy. Włosy spięłam w luźny kucyk i poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Zostałam tam mamę..
- Co ty tutaj robisz o 7:00 rano ? - zapytała zdziwiona. Pewnie też zapomniała jak to było kiedy chodziłam do szkoły.
- Idę do szkoły- powiedziałam zwyczajnie gryząc kawałek jabłka.
- Ccco? Ty nagle idziesz do szkoły? Wszystko w porządku?- zapytała zmartwiona a ja złapałam plecak i skierowałam się w stronę drzwi
- Tak tak. Do zobaczenia- wyszłam i szłam w stronę szkoły. Nic nie było w porządku. Tęskniłam za pewnym chłopakiem o błękitnych oczach który od małego był moim przyjacielem a teraz nagle stał się moim chłopakiem.
Od razu gdy przekroczyłam próg szkoły wszyscy się popatrzeli na mnie. No taaak. Przecież to ta laska która wagaruję na ostatnim roku i chleje na imprezach. Zignorowałam spojrzenia i skierowałam się do tablicy gdzie były wywieszone plany lekcji. Tak. Zapomniałam swojego planu.
Skierowałam się do klasy od fizyki gdzie powinien być Harry. Zauważyłam go stojącego ode mnie tyłem i rozmawiając z jakąś dziewczyną. Podeszłam do niego po cichu i zakryłam jego oczy.
- Zgadnij kto to- wyszeptałam a Harry złapał moje ręce i się odwrócił. Był zaskoczony i szczęśliwy
- Nessa!- krzyknął i mnie przytulił kręcąc wokół osi.- Od kiedy ty do cholery do szkoły chodzisz?!
- No tak jakoś wyszło że od dzisiaj- uśmiechnęłam się
- Aaa.... Masz kontakt z Louisem ?- zapytał krępując się a ja pomimo że zrobiło mi się smutno to uśmiechnęłam się blado
- Nie... Tylko wczoraj pisaliśmy ale to nic wielkiego...- i w tym momencie zadzwonił dzwonek a Harry już nie kontynuował tematu.
Ogólnie dzień w szkole nie był najgorszy. Nie było dużo śmiechu ale mogłam uciec od zmartwień, nerwów.
Właśnie odrabiam zadanie domowe z matematyki które nie jest za łatwe. Jednak po 15 minutach udaje mi się je zrobić. Spakowałam plecak na jutro i poszłam się przebrać w piżamę. Kiedy już wróciłam do pokoju, postanowiłam się od razu położyć.
- Vanessa! Zejdź na dół!- jak na zawołanie musiała moja mama mnie zawołać o 23:00 w nocy. Pewnie.
Zeszłam na dół gdzie moja mama stała przy schodach
- O co chodzi?
*Louis*
- Louis zejdź na chwilę!- właśnie oglądałem Tv w moim pokoju kiedy nagle mama mnie zawoła. Zszedłem oczywiście i od razu się zapytałem o co jej chodzi
- No co jest?- zapytałem zwyczajnie. Nie mam zamiaru być miły. Oczywiście też nie chcę być wredny dla mojej rodzicielki ale jakoś dla mnie straciło to sens. Zawsze Ona mnie pouczała jakim mam być. Teraz nie.
- Dzwoniłam do pani Hudgens i zaprosiłam ją i Vanessę do nas jutro na kolację. Chciałabym żeby już wszystko między nami było w porządku. Bo co prawda ostatnia nasza kolacja nie przyjęła się dobrze...- jutro ma do nas przyjść Nessa? Moja Nessa? Tak po prostu? Może chcę się pogodzić? Porozmawiać? Muszę ją przeprosić. Może to będzie odpowiedni moment...
Louis ale jesteś głupi... Przecież logiczne że nie przyjdzie. Sprawiłem jej ból i muszę to naprawić.
- No to fajnie ale ja nie zamierzam w niej uczestniczyć.
- Dlaczego? Louis to dla nas ważne...- spojrzałem na nią i widziałem że naprawdę to dla niej ważne.
- Dobrze. Ale jeśli jej nie będzie, to wychodzę.
1 dzień później
*Vanessa*
Byłam dzisiaj w szkole. Nie było nic wyjątkowego pomimo że mieliśmy wf rano i było zimno i musiałam się przeziębić.
Lecz nie tym się martwię teraz. Boję się co do tej kolacji. Już wczoraj mamie powiedziałam że nie idę. Nie tylko dlatego że jestem chora ale też dlatego bo się boję z nim spotkać. Obawiam się że będzie Louisowi przykro ale strach panuję nade mną kontrolę.
- Na pewno nie chcesz iść? Choćby na chwilę?- pytała moja mama chyba 7 raz. Na szczęście już wychodzi bo bym szlaku dostała.
- Mamo źle się czuję. Idź. Baw się dobrze- uśmiechnęłam się i pożegnałam z rodzicielką. Wróciłam do pokoju w zamiarach odrobienia zadania z dzisiaj.
Minęło 20 minut a nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo ale poszłam otworzyć, Zamarłam widząc kto stoi naprzeciwko mnie
- Co ty tu robisz?
- Próbuję cię odzyskać- odpowiedział...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ale mnie wena wzięła przez ten tydzień ;D To chyba najdłuższy rozdział tutaj ;o
Chciałam przeprosić za to że tak długo nie było rozdziału ale jestem aktualnie w takiej klasie gdzie już trzeba zaglądać do książek w weekend ;//
I dziękuję za aż 6 komentarzy pod 20 rozdziałem! <3
To może teraz też dacie radę 6 komentarzy? ;))
Przykryłam się kołdrą pod samą szyję i próbowałam zasnąć. Na marne. Nagle mój telefon nagle za wibrował
Spójrz przez okno
Oczywiście to był Lou ale byłam zdziwiona treścią wiadomości. Wyskoczyłam z łóżka i zerknęłam przez okno. Zauważyłam siedzącego Louisa w swoim pokoju przy oknie robiącego coś na telefonie. Zerknął na mnie a wtedy kolejna wiadomość przyszła
Posiedzę tu jakiś czas a ty możesz spokojnie zasnąć:)
Po przeczytaniu tej wiadomości w moich oczach pojawiły się łzy. Łzy szczęścia. Naprawdę mogłam na niego polegać. Zna mnie jak nikt i wie że tylko dzięki niemu mogłam się uspokoić. Spojrzałam na niego i wyszeptałam po cichu " dziękuję ". Louis tylko się uśmiechnął a ja spokojniejsza położyłam się śniąc o moim szczęściu...
Pieprzony budzik! Już zapomniałam jak to jest wstawać o 6:00 rano. Chwiejnym krokiem poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic na rozbudzenie i się przebrałam w luźne ciuchy. Włosy spięłam w luźny kucyk i poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Zostałam tam mamę..
- Co ty tutaj robisz o 7:00 rano ? - zapytała zdziwiona. Pewnie też zapomniała jak to było kiedy chodziłam do szkoły.
- Idę do szkoły- powiedziałam zwyczajnie gryząc kawałek jabłka.
- Ccco? Ty nagle idziesz do szkoły? Wszystko w porządku?- zapytała zmartwiona a ja złapałam plecak i skierowałam się w stronę drzwi
- Tak tak. Do zobaczenia- wyszłam i szłam w stronę szkoły. Nic nie było w porządku. Tęskniłam za pewnym chłopakiem o błękitnych oczach który od małego był moim przyjacielem a teraz nagle stał się moim chłopakiem.
Od razu gdy przekroczyłam próg szkoły wszyscy się popatrzeli na mnie. No taaak. Przecież to ta laska która wagaruję na ostatnim roku i chleje na imprezach. Zignorowałam spojrzenia i skierowałam się do tablicy gdzie były wywieszone plany lekcji. Tak. Zapomniałam swojego planu.
Skierowałam się do klasy od fizyki gdzie powinien być Harry. Zauważyłam go stojącego ode mnie tyłem i rozmawiając z jakąś dziewczyną. Podeszłam do niego po cichu i zakryłam jego oczy.
- Zgadnij kto to- wyszeptałam a Harry złapał moje ręce i się odwrócił. Był zaskoczony i szczęśliwy
- Nessa!- krzyknął i mnie przytulił kręcąc wokół osi.- Od kiedy ty do cholery do szkoły chodzisz?!
- No tak jakoś wyszło że od dzisiaj- uśmiechnęłam się
- Aaa.... Masz kontakt z Louisem ?- zapytał krępując się a ja pomimo że zrobiło mi się smutno to uśmiechnęłam się blado
- Nie... Tylko wczoraj pisaliśmy ale to nic wielkiego...- i w tym momencie zadzwonił dzwonek a Harry już nie kontynuował tematu.
Ogólnie dzień w szkole nie był najgorszy. Nie było dużo śmiechu ale mogłam uciec od zmartwień, nerwów.
Właśnie odrabiam zadanie domowe z matematyki które nie jest za łatwe. Jednak po 15 minutach udaje mi się je zrobić. Spakowałam plecak na jutro i poszłam się przebrać w piżamę. Kiedy już wróciłam do pokoju, postanowiłam się od razu położyć.
- Vanessa! Zejdź na dół!- jak na zawołanie musiała moja mama mnie zawołać o 23:00 w nocy. Pewnie.
Zeszłam na dół gdzie moja mama stała przy schodach
- O co chodzi?
*Louis*
- Louis zejdź na chwilę!- właśnie oglądałem Tv w moim pokoju kiedy nagle mama mnie zawoła. Zszedłem oczywiście i od razu się zapytałem o co jej chodzi
- No co jest?- zapytałem zwyczajnie. Nie mam zamiaru być miły. Oczywiście też nie chcę być wredny dla mojej rodzicielki ale jakoś dla mnie straciło to sens. Zawsze Ona mnie pouczała jakim mam być. Teraz nie.
- Dzwoniłam do pani Hudgens i zaprosiłam ją i Vanessę do nas jutro na kolację. Chciałabym żeby już wszystko między nami było w porządku. Bo co prawda ostatnia nasza kolacja nie przyjęła się dobrze...- jutro ma do nas przyjść Nessa? Moja Nessa? Tak po prostu? Może chcę się pogodzić? Porozmawiać? Muszę ją przeprosić. Może to będzie odpowiedni moment...
Louis ale jesteś głupi... Przecież logiczne że nie przyjdzie. Sprawiłem jej ból i muszę to naprawić.
- No to fajnie ale ja nie zamierzam w niej uczestniczyć.
- Dlaczego? Louis to dla nas ważne...- spojrzałem na nią i widziałem że naprawdę to dla niej ważne.
- Dobrze. Ale jeśli jej nie będzie, to wychodzę.
1 dzień później
*Vanessa*
Byłam dzisiaj w szkole. Nie było nic wyjątkowego pomimo że mieliśmy wf rano i było zimno i musiałam się przeziębić.
Lecz nie tym się martwię teraz. Boję się co do tej kolacji. Już wczoraj mamie powiedziałam że nie idę. Nie tylko dlatego że jestem chora ale też dlatego bo się boję z nim spotkać. Obawiam się że będzie Louisowi przykro ale strach panuję nade mną kontrolę.
- Na pewno nie chcesz iść? Choćby na chwilę?- pytała moja mama chyba 7 raz. Na szczęście już wychodzi bo bym szlaku dostała.
- Mamo źle się czuję. Idź. Baw się dobrze- uśmiechnęłam się i pożegnałam z rodzicielką. Wróciłam do pokoju w zamiarach odrobienia zadania z dzisiaj.
Minęło 20 minut a nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo ale poszłam otworzyć, Zamarłam widząc kto stoi naprzeciwko mnie
- Co ty tu robisz?
- Próbuję cię odzyskać- odpowiedział...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ale mnie wena wzięła przez ten tydzień ;D To chyba najdłuższy rozdział tutaj ;o
Chciałam przeprosić za to że tak długo nie było rozdziału ale jestem aktualnie w takiej klasie gdzie już trzeba zaglądać do książek w weekend ;//
I dziękuję za aż 6 komentarzy pod 20 rozdziałem! <3
To może teraz też dacie radę 6 komentarzy? ;))
wtorek, 25 sierpnia 2015
Rozdział 20
Przeczytaj notkę pod rozdziałem
*Louis*
Obudziłem się na kanapie. Problem w tym że na cudzej kanapie. Oparłem się na łokciach i próbowałem rozpoznać w czyim domu jestem. Na marne. Po chwili zaczęła mnie cholernie głowa boleć. Wstałem i chciałem iść do kuchni lecz zrobiło mi się niedobrze więc usiadłem z powrotem. Złapałem się za bolącą głowę i jeszcze raz się rozejrzałem. Wszędzie na podłodze leżały kubki, butelki po alkoholu. Bałagan, kac - czyli była impreza.
Zdziwiło mnie to że nie było obok mnie Vanessy. To nie wróżyło nic dobrego. Nagle poczułem lodowatą ciecz na głowie.
- Nosz kurwa!- krzyknąłem na cały głos i się odwróciłem. Zobaczyłem wściekłą Natalię z szklanką w ręku.
- Powinnam ci jeszcze raz przyjebać ty popaprańcu.- wysyczała i poszła do kuchni. Pobiegłem za nią.
- A niby za co?- naprawdę nie wiem co się stało tej nocy i mnie to wkurwia. Jeszcze że nie ma ze mną Nessy.
- Weź mnie nie rozśmieszaj! A niby dlaczego nie ma z tobą "twojej" dziewczyny?- zrobiła cudzysłów przy słowie "twojej" co mnie niepokoiło. Próbowałem sobie przypomnieć. Coś mi przyszło z kłótnią. Tak, pokłóciłem się z Vanessą i próbowałem ją nazwać...
- Ja pierdole...- wyszeptałem i złapałem się za głowę.
- Lepiej? Lepiej ci kurwa?! Czy ty zdajesz sobie w jakim była stanie gdy wychodziła?! Ty dupku straciłeś rozum żeby ją nazwać dziwką?!
- Nie nazwałem jej tak
- Ale chciałeś- i tu mnie miała. Rzeczywiście chciałem się w ten sposób wyżyć. Byłem wkurwiony za to że byłą z Harrym. po prostu pierdolona zazdrość pełniła nade mną kontrolę. Teraz czuję się jak gówno. Bardziej boli mnie świadomość że cierpi przeze mną niż ból głowy.
- Ty sukinsynu ! - nagle ktoś krzyknął i się na mnie rzucił. Złapał mnie za koszulę i przycisnął do ściany. Spojrzałem na... pierdolonego Stylesa
- Już gorzej zjebanym nie można być!- krzyczał dalej a ja go odepchnąłem.
- Harry uspokój się!- pociągnęła ze sobą Harrego a ja poprawiłem koszulkę
- Co się tu do cholery dzieję?- zapytał zaspany Niall
- Dobra wiem że spieprzyłem sprawę. No cholera jasna...- wszyscy nagle ucichli a ja skierowałem się w stronę drzwi.
- Gdzie się wybierasz?- zapytała Natalia i mnie zatrzymała
- Jak to gdzie? Do niej.
- Powinieneś dać jej czas.
- Nagle będziesz mi radziła?
- Nie o to chodzi. Jesteś dla niej ważny. Widzę że jest naprawdę szczęśliwa z tobą ale teraz potrzebuje czasu. Musi to przemyśleć. Jeśli chcesz ją odzyskać to daj jej ochłonąć.- ona ma rację. Powinienem jej dać czas do namysłu.
- No dobra. To w takim razie pomogę wam posprzątać.
godzina później
*Nessa*
Obudziłam się o 10:55 z kacem jak zwykle. Od razu po przebudzeniu przypomniałam sobie wczorajszą kłótnię z Louisem. Okey rozumiem że był pijany ale dobrze wiedział co mówi. Nie powiem też że mnie zabolało. Rozejrzałam się po pokoju. Na stoliku leżała pusta butelka po winie. A na podłodze rozwalały się moje szpilki. Po chwili zorientowałam się że obok mnie siedzi Natalia.
- Co tu robisz?- zapytałam
- Przyszłam zobaczyć jak się czujesz. I dowiedzieć co się dokładnie stało. Jeśli oczywiście chcesz o tym mówić.
- Tak. Chcę.. Mogę tylko najpierw się przebrać i umyć? - zaśmiałam się lekko by poprawić humor. Na marne.
- Jasne. Idź. Poczekam- uśmiechnęła się lekko a ja pobiegłam do łazienki.
- To opowiadaj.- zachęciła mnie po tym jak się już umyłam- Wiem tylko że chciał cię nazwać...- Widziałam że było to dla niej krępujące.
- Tak. Chciał mnie nazwać dziwką. - opowiedziałam przyjaciółce wszystko od spotkania z Harrym w kuchni. Od fragmentu gdzie Lou był już pijany widziałam że Nati była zła.
- Dzisiaj go obudziłam szklanką lodowatej wody- powiedziała po chwili a ja się zaśmiałam - Na początku nie pamiętał co się w ogóle stało ale sobie przypomniał. Był załamany. Później Harry się na niego rzucił ale na szczęście nic nikomu się nie stało. Lou chciał do ciebie iść ale go powstrzymałam. Powiedziałam że potrzebujesz czasu.- wytłumaczyła mi przyjaciółka a mi dopiero teraz zaczęły zbierać się łzy.
- Dziękuję.... Nie jestem dla niego ważna..
- Dlaczego tak myślisz?
- Powiedział że się zabawiał z innymi kiedy mnie zostawił...
- Nie bądź na mnie zła ale coś mi się wydaję że on kłamie. Znam go na tyle dobrze że nie byłby w stanie z innymi się pieprzyć kochając ciebie. Nie mógłby tego zrobić po wyznaniu ci miłości. Te całą aferę zrobił ze złości. Był zazdrosny o ciebie Nessa. Od kiedy widziałam jego minę po przypomnieniu sobie tej sytuacji widziałam już że jesteś dla niego ważna. - powiedziała mi ze skruchą Natalia a ja się bardziej rozpłakałam. Przyjaciółka od razu mnie przytuliła.
- Nie martw się. Jeszcze będzie cię błagał na kolanach o przebaczenie.
- Pomimo tych słów wypowiedzianych przez niego... Kocham go.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Już 20 rozdział ! Kochani bardzo dziękuję tym którzy są ze mną aż do teraz! Dziękuję za opinie, wyświetlenia za wszystko!
Ale też trochę się zawiodłam bo jednak nie było 4 komentarzy pod 19 rozdziałem:(
I dopiero teraz odkryłam że w ustawieniach miałam dostępne tylko komentarze od użytkowników.
Tak więc od anonima również będę wdzięczna za opinię:) Możecie się podpisywać:)
Teraz dacie radę?:)
4 kom = next
piątek, 14 sierpnia 2015
Info + podziękowania
Cześć wam!
Rozdziału 20 nie będzie przez ponad tydzień w tego powodu że jadę jutro na moje ostatnie wakacje :(
No i za 2 tygodnie już szkoła. Znowuuuu
Tak więc rozdziały od września będą się pojawiały raz w tygodniu może nawet i na 2 tygodnie i najczęściej w weekendy.
No a teraz chciałabym bardzo wam podziękować ( już dawno powinnam to zrobić ) za ponad 5 000 wyświetleń! No i oczywiście za wasze miłe komentarze które mega motywują <3
Bardzo dziękuję i kooocham ! <3
sobota, 8 sierpnia 2015
Rozdział 19
*Nessa*
Po niecałych 15 minutach byliśmy na miejscu. Oczywiście podczas drogi cały czas Louis mi zwracał uwagę ta temat jego samochodu a ja miałam po prostu frajdę.
- Nigdy więcej nie dam ci moich kluczyków.- powiedział a ja się zaśmiałam.
- Nie było aż tak źle.
- No nie było. Było koszmarnie.
- Daj spokój i chodź.- powiedziałam i wyskoczyłam z samochodu. Dom Nialla już był zaludniony. Musiałam dosyć dalej zaparkować bo nie było miejsca wokół domu. Już nawet z tego miejsca słyszałam głośną muzykę. Bez słowa kierowaliśmy się do domu trzymając się za ręce. Niby nic ale taki mały gest rozszarpuje mnie od środka z radości. Gdy weszliśmy do pomieszczenia owinął mnie znajomy zapach. Alkohol, papierosy, pot. Powtórka z rozrywki.
- Idę poszukać Natalię i resztę. Idziesz ze mną?- zapytałam
- No przecież cię nie zostawię tutaj.- powiedział i mocniej mnie złapał za rękę. Ale wiedziałam o co mu chodzi. Mroził każdego faceta wzrokiem jak zobaczył że się na mnie gapią. Tak więc bawi mnie jego zachowanie.
- No oczywiście.- prychnęłam i zaczęłam go ciągnąć po całym domu. Dość długo nie umiałam ich odszukać. Dopiero gdy dotarliśmy do podwórka gdzie również znajdowali się ludzie oraz basen. Niall to ma se dobrze.
Zauważyłam ich siedzących przy małym stoliku.
- Czeeść!- krzyknęłam w ich stronę. Wszyscy się przywitali i mnie uściskali
- To jest Louis. Pewnie część go pamięta.
- Niall- przedstawił się jedynie bo reszta go znała. Czyli Harry i Natalia.
- Louis.- odpowiedział krótko Lou.
- Dobra ja nie wiem jak wy ale ja idę się zabawić- powiedział Niall i poszedł do domu. Jakoś dziwnie się zachowuje.
- Siadajcie- powiedziała Nati a następnie usiedliśmy.
- Co jest Niallowi ? -zapytałam po cichu Natalię.
- Pokłóciliśmy się.- odpowiedziała smutno
- Jeśli mogę zapytać to o co?
- O nas..- od tego momentu rozszerzyłam oczy
- O was?
- Powiedziałam mu że coś do niego czuję a on to przyjął obojętnie. Wkurzyło mnie to i zaczęłam na niego krzyczeć. No i skończyło się na ostrej kłótni...
- Nie przejmuj się. Jeszcze będzie cię prosił na kolanach o przebaczenie- przytuliłam ją a ona tylko westchnęła.
- Nessa? możemy porozmawiać?- zapytał nagle Harry a mnie aż wzięło sumienie za to że nie zwróciłam nawet na niego uwagi.
- Pewnie. A wy powinniście sobie coś wytłumaczyć.- skierowałam się do Natalii i Louisa który nie był zbytnio zadowolony.Chciałam by w końcu się pogodzili. Wstałam i poszłam z Harrym do kuchni gdzie nie było prawie nikogo. Lecz nie przeszkadzało nam to bo wszyscy byli pijani.
- Mogę w końcu się przytulić nie obawiając się że twój chłoptaś mnie zabije?- zaśmiał się Harry a ja go od razu przytuliłam.
- Tęskniłam za tobą
-Ja za tobą bardziej.
- Jak romantycznie.- nagle jak na zawołanie pojawił się Louis. Był wkurzony
- Co ty tu robisz? Powinieneś zostać z Nati.- powiedziałam spokojnie
- To już nie mogę sobie coś do picia wziąć ? A tak w ogóle nie wiedziałem że w akurat będziecie w kuchni. No ale już idę. Już towarzystwo tej całej Natalii jest lepsze niż wasze.- odpowiedział mi Louis szorstko. Nie powiem że mnie zabolały jego słowa
- Powinieneś uważać na słowa.- powiedział Harry
- A ty na siebie. Nie będę cię drugi raz pijanego ciągnąć do domu.- powiedział Louis i odszedł. Nie podobało mi się jego zachowanie. Był zazdrosny. Ale niby o kogo? O Harrego?
- Przepraszam za niego- powiedziałam smutno
- To nie twoja wina. To on powinien teraz cię przepraszać.
- Coś w niego wstąpiło...
- Ej powiedziałem już. To nie twoja wina. Nie wiń się za to że zachował się jak dupek.
-Wybacz...- po chwili zorientowałam się co powiedziałam i się zaśmiałam.
- Cała ty- dodał jedynie i się uśmiechnął
- Wracamy? Obawiam się że Louis jeszcze Natalii coś dopowie.
- Wiesz jaka Natalia jest. Ona tam sobie i z Louisem poradzi.- miał racje. Natalia ma swój charakterek. Mogłaby każdego powalić swoją bezczelnością.
Gdy wróciliśmy zauważyłam tylko Natalię.
- Gdzie jest Louis? Coś się stało?- zapytałam trochę zestresowana
- Wrócił tu wkurwiony to nawet nie można się zapytać co się stało bo kurwa dupek już fochy strzela. Nie wytrzymał i gdzieś poszedł.
- Jezu mieliście się pogodzić a nie znowu pokłócić.- jęknęłam niezadowolona i weszłam do środka go szukać. Jeśli wyszedł to chyba go zabiję. Nie będę umiała jak wrócić do domu. W końcu to z nim przyjechałam. Postanowiłam zadzwonić do niego. Włączyła się sekretarka. No pewnie, teraz ode mnie nie będzie odbierał. Bo co ? Bo się przytuliłam z Harrym? Wielkie mi rzeczy.
W końcu go znalazłam w jakimś zakątku z jakąś.... dziewczyną. Pomimo że "tylko" rozmawiali to ciśnienie od razu mi podskoczyło. Szybkim krokiem do niego podeszłam. [ WŁĄCZ ]
- Co to miało być? Najpierw robisz jakieś sceny zazdrości i jesteś dla mnie niemiły a teraz gadasz z jakąś dziewczyną jakby nic się nie stało?- na początek próbowałam być spokojna. Na marne.
- A to ty możesz się miziać z chłopakami a ja to już nawet rozmawiać nie mogę?- był pijany. Od razu poczułam nieprzyjemny zapach alkoholu.
- Nie miziałam się z nim. To już nie mogę normalnie się przywitać z przyjacielem?!
- A skąd wiesz czy ona też nie jest moją przyjaciółką co?!- coraz bardziej podnosił głos. Ale nie bałam się go. Tylko z czasem coraz bardziej mnie denerwował
- Nic się kurwa nie obchodzi! Nawet cię nie obchodziło jak mnie zostawiłeś dwa razy. Gówno cię obchodziło jak się czułam! A Harry przynajmniej przy mnie był przez ten czas! A ty? Pewnie się zabawiałeś z każdą lepszą co?!
- A żebyś kurwa wiedziała! Jak nie ty to inne. A myślisz że ty jesteś lepsza ode mnie? Ty to kurwa do pierwszego lepszego lecisz się pocieszać jak jakaś ....
- No dokończ to! - krzyknęłam w jego stronę. Nie zareagował.- Dokończ to teraz kurwa! Wyżyj się na mnie!- krzyczałam dalej. Postanowiłam odejść. Miałam tego serdecznie dosyć.
- Vanessa nie miałem tego na myśli...- zaczął mnie gonić a ja zbliżałam się do wyjścia.
- W dupie teraz mam co miałeś na myśli. Teraz idź do tej dziwki. No już ! Na co kurwa czekasz?! - krzyknęłam ostatecznie i wyszłam.
- Vanessa!- tym razem to była Nati- Co się stało?
- Nic takiego
- Przecież widzę. Co ci ten dupek zrobił?
- Wracaj tam. Ja już wychodzę.
- Nessa co się dzieje?
- Jutro ci wytłumaczę tylko błagam przynieś mi jakąś butle wina, czegokolwiek...- poprosiłam a Nati pobiegła do domu. Dziwiłam się że jeszcze nie pękłam i się nie poryczałam. Po chwili Natalia mi dała całą butelkę czerwonego wina.
- Dziękuję.
- Może Harry by cię podwiózł?
- Nie. Chcę się sama przejść. Idź Nati. Idź się bawić.- uśmiechnęłam się do niej słabo a ona mnie przytuliła.
- Uważaj na siebie- powiedziała a ja już poszłam w inną stronę. Otworzyłam butelkę i i przyłożyłam do ust. Tego właśnie teraz potrzebuję. Być sama i się upić. Ściągnęłam szpilki i zostawiłam je na chodniku. Nie obchodziło mnie to że już pewnie je nie odzyskam. Dopiero gdy straciłam z moich oczu dom Nialla zaczęłam płakać. Jak on mógł... Jak on mógł tak o mnie pomyśleć... I jeszcze takie coś mi prosto w oczy powiedzieć..Jak nie ty to inne... To ty kurwa do pierwszego lepszego lecisz się pocieszać jak jakaś... Dziwka, szmata, kurwa? Pewnie.
Wiedziałam że był pijany. Ale nawet to co? Powiedział mi to prosto w oczy a jutro pewnie nie będzie nic pamiętał.
Już chyba tak z godzinę chodzę po nie wiadomo czym. Jestem pijana w trzy dupy a butelka już mi się skończyła. Próbuję trafić do domu ale coś mi się nie udaje.
- Kurwa- przeklęłam kiedy się potknęłam i poleciałam na kolanach. Jak nie spodnie to i kolana zryte. Zajebiście. Właśnie mój... no chyba były powiedział że jestem dziwką a ja się wyjebałam i zgubiłam. I jestem zajebiście pijana.
Nagle zaczął mój telefon dzwonić. Ledwo wyczytałam imię Natalii. Odebrałam
- Na-natliana ?
- Jezu Nessa jesteś pijana...
- I co? Jest zajebaściwe
- Gdzie jesteś?
- Ja się dziwię że ty jeszcze nie jesteś pijana...
- To był zły pomysł się zostawić samą.. Gdzie jesteś?
- Chyba zbliżam się do domu... A co ten chuj robi?- pomimo że byłam na niego cholernie wściekła chciałam wiedzieć co po tym wszystkim robi.
- Siedzi na kanapie i dalej chleje. Jest pijany w trzy dupy.- oo co za zbieg okoliczności...
- Idę do domu...
- Idź i uważaj na siebie. Do zobaczenia Nessa.- po tych słowach się rozłączyłam i na moje szczęście drzwi były otwarte więc weszłam jak najciszej. Jednak po chwili ktoś zaświecił światło w salonie. Mama.
- Gdzie byłaś?- zapytała
- Na imprezie. Mówiłam ci przecież.
- Jest 2 w nocy dziewczyno. Martwiłam się o ciebie. Jak ty tu trafiłaś?
- Gówno mnie obchodzi godzina. Jestem pełnoletnia a teraz dobranoc- po tych słowach chwiejnym krokiem poszłam do mojego pokoju. Nawet nie szłam do łazienki. Od razu rzuciłam się na łóżko i zasnęłam...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Od razu dziękuję za te 4 komentarze! <3 Mam nadzieję że mnie nie zabijecie za ten rozdział xD kocham was ;*
Po niecałych 15 minutach byliśmy na miejscu. Oczywiście podczas drogi cały czas Louis mi zwracał uwagę ta temat jego samochodu a ja miałam po prostu frajdę.
- Nigdy więcej nie dam ci moich kluczyków.- powiedział a ja się zaśmiałam.
- Nie było aż tak źle.
- No nie było. Było koszmarnie.
- Daj spokój i chodź.- powiedziałam i wyskoczyłam z samochodu. Dom Nialla już był zaludniony. Musiałam dosyć dalej zaparkować bo nie było miejsca wokół domu. Już nawet z tego miejsca słyszałam głośną muzykę. Bez słowa kierowaliśmy się do domu trzymając się za ręce. Niby nic ale taki mały gest rozszarpuje mnie od środka z radości. Gdy weszliśmy do pomieszczenia owinął mnie znajomy zapach. Alkohol, papierosy, pot. Powtórka z rozrywki.
- Idę poszukać Natalię i resztę. Idziesz ze mną?- zapytałam
- No przecież cię nie zostawię tutaj.- powiedział i mocniej mnie złapał za rękę. Ale wiedziałam o co mu chodzi. Mroził każdego faceta wzrokiem jak zobaczył że się na mnie gapią. Tak więc bawi mnie jego zachowanie.
- No oczywiście.- prychnęłam i zaczęłam go ciągnąć po całym domu. Dość długo nie umiałam ich odszukać. Dopiero gdy dotarliśmy do podwórka gdzie również znajdowali się ludzie oraz basen. Niall to ma se dobrze.
Zauważyłam ich siedzących przy małym stoliku.
- Czeeść!- krzyknęłam w ich stronę. Wszyscy się przywitali i mnie uściskali
- To jest Louis. Pewnie część go pamięta.
- Niall- przedstawił się jedynie bo reszta go znała. Czyli Harry i Natalia.
- Louis.- odpowiedział krótko Lou.
- Dobra ja nie wiem jak wy ale ja idę się zabawić- powiedział Niall i poszedł do domu. Jakoś dziwnie się zachowuje.
- Siadajcie- powiedziała Nati a następnie usiedliśmy.
- Co jest Niallowi ? -zapytałam po cichu Natalię.
- Pokłóciliśmy się.- odpowiedziała smutno
- Jeśli mogę zapytać to o co?
- O nas..- od tego momentu rozszerzyłam oczy
- O was?
- Powiedziałam mu że coś do niego czuję a on to przyjął obojętnie. Wkurzyło mnie to i zaczęłam na niego krzyczeć. No i skończyło się na ostrej kłótni...
- Nie przejmuj się. Jeszcze będzie cię prosił na kolanach o przebaczenie- przytuliłam ją a ona tylko westchnęła.
- Nessa? możemy porozmawiać?- zapytał nagle Harry a mnie aż wzięło sumienie za to że nie zwróciłam nawet na niego uwagi.
- Pewnie. A wy powinniście sobie coś wytłumaczyć.- skierowałam się do Natalii i Louisa który nie był zbytnio zadowolony.Chciałam by w końcu się pogodzili. Wstałam i poszłam z Harrym do kuchni gdzie nie było prawie nikogo. Lecz nie przeszkadzało nam to bo wszyscy byli pijani.
- Mogę w końcu się przytulić nie obawiając się że twój chłoptaś mnie zabije?- zaśmiał się Harry a ja go od razu przytuliłam.
- Tęskniłam za tobą
-Ja za tobą bardziej.
- Jak romantycznie.- nagle jak na zawołanie pojawił się Louis. Był wkurzony
- Co ty tu robisz? Powinieneś zostać z Nati.- powiedziałam spokojnie
- To już nie mogę sobie coś do picia wziąć ? A tak w ogóle nie wiedziałem że w akurat będziecie w kuchni. No ale już idę. Już towarzystwo tej całej Natalii jest lepsze niż wasze.- odpowiedział mi Louis szorstko. Nie powiem że mnie zabolały jego słowa
- Powinieneś uważać na słowa.- powiedział Harry
- A ty na siebie. Nie będę cię drugi raz pijanego ciągnąć do domu.- powiedział Louis i odszedł. Nie podobało mi się jego zachowanie. Był zazdrosny. Ale niby o kogo? O Harrego?
- Przepraszam za niego- powiedziałam smutno
- To nie twoja wina. To on powinien teraz cię przepraszać.
- Coś w niego wstąpiło...
- Ej powiedziałem już. To nie twoja wina. Nie wiń się za to że zachował się jak dupek.
-Wybacz...- po chwili zorientowałam się co powiedziałam i się zaśmiałam.
- Cała ty- dodał jedynie i się uśmiechnął
- Wracamy? Obawiam się że Louis jeszcze Natalii coś dopowie.
- Wiesz jaka Natalia jest. Ona tam sobie i z Louisem poradzi.- miał racje. Natalia ma swój charakterek. Mogłaby każdego powalić swoją bezczelnością.
Gdy wróciliśmy zauważyłam tylko Natalię.
- Gdzie jest Louis? Coś się stało?- zapytałam trochę zestresowana
- Wrócił tu wkurwiony to nawet nie można się zapytać co się stało bo kurwa dupek już fochy strzela. Nie wytrzymał i gdzieś poszedł.
- Jezu mieliście się pogodzić a nie znowu pokłócić.- jęknęłam niezadowolona i weszłam do środka go szukać. Jeśli wyszedł to chyba go zabiję. Nie będę umiała jak wrócić do domu. W końcu to z nim przyjechałam. Postanowiłam zadzwonić do niego. Włączyła się sekretarka. No pewnie, teraz ode mnie nie będzie odbierał. Bo co ? Bo się przytuliłam z Harrym? Wielkie mi rzeczy.
W końcu go znalazłam w jakimś zakątku z jakąś.... dziewczyną. Pomimo że "tylko" rozmawiali to ciśnienie od razu mi podskoczyło. Szybkim krokiem do niego podeszłam. [ WŁĄCZ ]
- Co to miało być? Najpierw robisz jakieś sceny zazdrości i jesteś dla mnie niemiły a teraz gadasz z jakąś dziewczyną jakby nic się nie stało?- na początek próbowałam być spokojna. Na marne.
- A to ty możesz się miziać z chłopakami a ja to już nawet rozmawiać nie mogę?- był pijany. Od razu poczułam nieprzyjemny zapach alkoholu.
- Nie miziałam się z nim. To już nie mogę normalnie się przywitać z przyjacielem?!
- A skąd wiesz czy ona też nie jest moją przyjaciółką co?!- coraz bardziej podnosił głos. Ale nie bałam się go. Tylko z czasem coraz bardziej mnie denerwował
- Nic się kurwa nie obchodzi! Nawet cię nie obchodziło jak mnie zostawiłeś dwa razy. Gówno cię obchodziło jak się czułam! A Harry przynajmniej przy mnie był przez ten czas! A ty? Pewnie się zabawiałeś z każdą lepszą co?!
- A żebyś kurwa wiedziała! Jak nie ty to inne. A myślisz że ty jesteś lepsza ode mnie? Ty to kurwa do pierwszego lepszego lecisz się pocieszać jak jakaś ....
- No dokończ to! - krzyknęłam w jego stronę. Nie zareagował.- Dokończ to teraz kurwa! Wyżyj się na mnie!- krzyczałam dalej. Postanowiłam odejść. Miałam tego serdecznie dosyć.
- Vanessa nie miałem tego na myśli...- zaczął mnie gonić a ja zbliżałam się do wyjścia.
- W dupie teraz mam co miałeś na myśli. Teraz idź do tej dziwki. No już ! Na co kurwa czekasz?! - krzyknęłam ostatecznie i wyszłam.
- Vanessa!- tym razem to była Nati- Co się stało?
- Nic takiego
- Przecież widzę. Co ci ten dupek zrobił?
- Wracaj tam. Ja już wychodzę.
- Nessa co się dzieje?
- Jutro ci wytłumaczę tylko błagam przynieś mi jakąś butle wina, czegokolwiek...- poprosiłam a Nati pobiegła do domu. Dziwiłam się że jeszcze nie pękłam i się nie poryczałam. Po chwili Natalia mi dała całą butelkę czerwonego wina.
- Dziękuję.
- Może Harry by cię podwiózł?
- Nie. Chcę się sama przejść. Idź Nati. Idź się bawić.- uśmiechnęłam się do niej słabo a ona mnie przytuliła.
- Uważaj na siebie- powiedziała a ja już poszłam w inną stronę. Otworzyłam butelkę i i przyłożyłam do ust. Tego właśnie teraz potrzebuję. Być sama i się upić. Ściągnęłam szpilki i zostawiłam je na chodniku. Nie obchodziło mnie to że już pewnie je nie odzyskam. Dopiero gdy straciłam z moich oczu dom Nialla zaczęłam płakać. Jak on mógł... Jak on mógł tak o mnie pomyśleć... I jeszcze takie coś mi prosto w oczy powiedzieć..Jak nie ty to inne... To ty kurwa do pierwszego lepszego lecisz się pocieszać jak jakaś... Dziwka, szmata, kurwa? Pewnie.
Wiedziałam że był pijany. Ale nawet to co? Powiedział mi to prosto w oczy a jutro pewnie nie będzie nic pamiętał.
Już chyba tak z godzinę chodzę po nie wiadomo czym. Jestem pijana w trzy dupy a butelka już mi się skończyła. Próbuję trafić do domu ale coś mi się nie udaje.
- Kurwa- przeklęłam kiedy się potknęłam i poleciałam na kolanach. Jak nie spodnie to i kolana zryte. Zajebiście. Właśnie mój... no chyba były powiedział że jestem dziwką a ja się wyjebałam i zgubiłam. I jestem zajebiście pijana.
Nagle zaczął mój telefon dzwonić. Ledwo wyczytałam imię Natalii. Odebrałam
- Na-natliana ?
- Jezu Nessa jesteś pijana...
- I co? Jest zajebaściwe
- Gdzie jesteś?
- Ja się dziwię że ty jeszcze nie jesteś pijana...
- To był zły pomysł się zostawić samą.. Gdzie jesteś?
- Chyba zbliżam się do domu... A co ten chuj robi?- pomimo że byłam na niego cholernie wściekła chciałam wiedzieć co po tym wszystkim robi.
- Siedzi na kanapie i dalej chleje. Jest pijany w trzy dupy.- oo co za zbieg okoliczności...
- Idę do domu...
- Idź i uważaj na siebie. Do zobaczenia Nessa.- po tych słowach się rozłączyłam i na moje szczęście drzwi były otwarte więc weszłam jak najciszej. Jednak po chwili ktoś zaświecił światło w salonie. Mama.
- Gdzie byłaś?- zapytała
- Na imprezie. Mówiłam ci przecież.
- Jest 2 w nocy dziewczyno. Martwiłam się o ciebie. Jak ty tu trafiłaś?
- Gówno mnie obchodzi godzina. Jestem pełnoletnia a teraz dobranoc- po tych słowach chwiejnym krokiem poszłam do mojego pokoju. Nawet nie szłam do łazienki. Od razu rzuciłam się na łóżko i zasnęłam...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Od razu dziękuję za te 4 komentarze! <3 Mam nadzieję że mnie nie zabijecie za ten rozdział xD kocham was ;*
4 KOM = NEXT
sobota, 1 sierpnia 2015
Rozdział 18
*Vanessa*
Siedzimy na swoich miejscach już chyba z pół godziny. Kątem oka widziałam że Louis mi się co chwilę przyglądał. Już pomału mnie to męczyło. Postanowiłam dłużej nie czekać. Oblizałam swoje wargi a następnie przegryzłam swoją wargę.
- Dosyć tego.- powiedział surowo Louis i wstał. Zanim się obejrzałam chłopak wziął mnie na ręce i położył na kanapie. Usiadł na mnie okrakiem a moje ręce trzymał jedną ręką nad moją głową. Nie powiem że była zaskoczona ale podobało mi się.
- Ładnie to tak? Doprowadzać mnie do szaleństwa? - zapytał Louis całując mnie w szyję
- Wiem tylko że było warto..
- Ze mną zawsze jest warto...- dokończył i mnie pocałował. Puścił moje dłonie a ja mogłam je włożyć pod jego koszulkę. Zmieniliśmy pozycję siedząc. Ściągnęłam koszulkę Louisa. Postanowiłam usiąść okrakiem na Louisa. On to samo co ja ściągnął moją koszulkę. Zaczął mnie całować po szyi lekko ssąc moją skórę. Lekko pojękiwałam i w końcu poczułam jak jego dłoń próbowała ściągnąć mój stanik. Lecz jak na złość przerwał nam mój telefon.
- Louis..
- Może poczekać..
- A jeśli to coś ważnego?- zapytałam i wstałam. Szybko ubrałam koszulkę i pobiegłam po telefon do kuchni. Usłyszałam jeszcze ciche "Kurwa" od Lou. W sumie ja też nie byłam zadowolona gdy nam ktoś przeszkodził. Ale nie dawało by mi spokoju nie odbierając. Na wyświetlaczu pojawiło się imię : Harry. Odebrałam od razu.
- Harry?
- No już myślałem że zmarłaś. Co tak cicho u ciebie?
- Wybacz ale tyle się u mnie działo...
- No opowiadaj mała
- Za dużo gadania... Może się spotkamy?
- No właśnie nie dzwonię bez powodu bo moglibyśmy się dzisiaj spotkać u Nialla? Ma dzisiaj imprezę. Może wpadniesz? Będzie też Natalia.
- W sumie czemu nie. Mogę ze sobą kogoś zabrać?...
- Chłopak?- zapytał uśmiechając się. Może i go nie widzę ale znam go na tyle dobrze i wiem że się uśmiecha.
- Tak.. Właściwie to Louis...
- Ten Louis?
- Tak..
- Vanessa.. Nie pamiętasz co było kiedy on cię zostawił? Skąd wiesz że nie popełni tego samego błędu?
- Harry on mnie już nie zostawi. Wiem to. Kocha mnie a ja jego. Musisz to zaakceptować.
- Po prostu się o ciebie martwię.
- Jest w porządku Harry. Więc mogę z nim przyjść?
- No tak... To i tak impreza Nialla a on lubi jak jest więcej ludzi.
- Dziękuję. O której się zaczyna?
- Możecie przyjechać o 20:00. Pamiętasz gdzie Niall mieszka nie?
- Tak tak- zaśmiałam się- To do zobaczenia.
- Pa Nessa.- rozłączyłam się i się odwróciłam a przede mną nagle stanął Louis. Wystraszył mnie..
- Kto to był ?- zapytał zbliżając się do mnie. Ja chciałam się cofnąć lecz trafiłam na blat
- Harry..
- Ten Harry?- zaśmiał się mrucząc mi do ucha
- Tak..
- Co chciał?
- Dzisiaj impreza...
- I chcesz na nią iść prawda?.,
- Z tobą..Pójdziesz?
- No oczywiście. Nie mogę cię przecież zostawić takiej na imprezie gdy kręci się wokół ciebie gromadka facetów.
- Zazdrosny?- zapytałam i go odepchnęłam a ten się tylko zaśmiał
- O ciebie zawsze- powiedział a ja przewróciłam oczami. - O której jest ta cała impreza?
- O 20:00..
- Będę musiał znowu wrócił to jego zjebanego domu...
- Mogę iść z tobą
- O nie zapomnij. Niby po co tam pójdziesz ze mną?
- Wezmę rzeczy i u ciebie się przebiorę.
- Jesteś tego pewna?
- Tak jestem. - uśmiechnęłam się do niego a Lou odwzajemnił.
- Cieszę się- powiedział i pocałował mnie. Odwzajemniłam to lecz przerwałam po chwili bo wiedziałam jak to się skończy.
- Czemu przerwałaś?- no serio Louis?!
- Bo wiem jak to się skończy. Skończy się na tym że będziemy się obmacywać, rozbierzemy się aż ktoś nam przerwie.- powiedziałam a po chwili się zorientowałam co powiedziałam... Zarumieniłam się gdy sobie przypomniałam co przed chwilą robiliśmy na kanapie. O kurwa
- A nie podobało ci się?- uśmiechnął się
- Podobało... Ale za każdym razem ktoś nam przeszkadza...- powiedziałam i znowu się zarumieniłam. Czy ja nie umiem normalnie czegoś przy nim powiedzieć?!
- Wiem i mnie też to wkurwia ale znajdzie się taki moment że sprawię że będziesz czuła się jak w niebie- powiedział Louis uśmiechając się a ty jeszcze bardziej spaliłaś buraka.
- Zrobiłam się głodna. Zamówimy pizze?
- Ja stawiam- powiedział od razu Lou i zadzwonił do Pizzerii.
Po zjedzeniu pizzy nie robiliśmy nic szczególnego. Oglądaliśmy przeważnie telewizję. Teraz szukam jakiegoś stroju na imprezę do Nialla. Ciekawe czy mnie pamięta..
- Już? Czekam na ciebie 15 minut.- marudził Louis
- No już idę.- spakowałam ostatnie potrzebne rzeczy do torby i wyszłam z Louisem. Jednak w tym samym czasie przyjechała moja mama z pracy...
- Cześć mamo..
- Cześć córeczko..
- Dzień dobry... Ja chciałem przeprosić za moje wczorajsze zachowanie...- przeprosił Louis. Ale widziałam że był skrępowany
- Nic się nie stało... Nie przejmuj się.. Gdzie idziecie?
- Do Louisa a później na imprezę do kolegi.- odpowiedziałam
- No to bawcie się dobrze. Do zobaczenia- pożegnała nas mama a my poszliśmy w stronę domu mojego chłopaka. Bez pukania Louis wszedł trzymając mnie za rękę. Kiedy mieliśmy od razu iść na górę do pokoju Lou zauważyłam jego rodziców w salonie. Zdążyłam powiedzieć tylko ciche "dzień dobry" jego mamie. Ojczym nawet nie zwrócił na nas uwagi. W sumie to dobrze bo to by się fajnie nie skończyło.
- Jestem z ciebie dumna- powiedziałam gdy weszliśmy do jego pokoju i go pocałowałam.
- Niby dlaczego?
- Umiałeś się opanować. Cieszę się że po prostu go ignorujesz nie wybuchając przy tym
- Nie wybuchłem tym razem bo siedział cicho.- zaśmiał się lekko a ja przewróciłam oczami.- Łazienkę masz wolną ja się tutaj tylko przebiorę.
- Dziękuję- pocałowałam go w policzek i pobiegłam w stronę łazienki. Przebrałam się w mój zestaw, zrobiłam makijaż oraz wyprostowałam moje włosy. Gdy wróciłam do pokoju Louis też był gotowy. Miał na sobie jeansy, czarny T-shirt oraz conversy. Niby zwyczajnie ale wyglądał nieziemsko.
- Gotowy?- zapytałam a Louis się mi przyglądał. Podszedł do mnie i powiedział
- Wyglądasz strasznie seksownie..
- Nie mogłabym tego samego powiedzieć o tobie- powiedziałam i klepnęłam go w tyłek.
- Bardzo śmieszne- powiedział Louis i poszliśmy od razu stronę wyjścia. Skierowaliśmy do jego samochodu i już Louis chciał usiąść za kierownice ale go powstrzymałam
- Louis może ja poprowadzę? Ty chyba nigdy nie byłeś u Nialla.
- Nawet nie wiem kto to jest ale spoko. Dobra masz kluczyki ale jak mi rozbijesz samochód to przysięgam że będzie kara.- powiedział grożąc mi a ja zabrałam od niego kluczyki.
- Będziemy się świetnie bawić!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No w końcu skończyłam 18! ;D Nie złośćcie się na mnie:( Teraz będą się częściej rozdziały pokazywać:)
A tak w ogóle słyszałyście nowy singiel Drag Me Down od chłopaków. Co o niej myślicie? Moim zdaniem jest po prostu cudowna! <3
I z tego powodu że znowu coś mi nie komentujecie zrobimy tak :
Siedzimy na swoich miejscach już chyba z pół godziny. Kątem oka widziałam że Louis mi się co chwilę przyglądał. Już pomału mnie to męczyło. Postanowiłam dłużej nie czekać. Oblizałam swoje wargi a następnie przegryzłam swoją wargę.
- Dosyć tego.- powiedział surowo Louis i wstał. Zanim się obejrzałam chłopak wziął mnie na ręce i położył na kanapie. Usiadł na mnie okrakiem a moje ręce trzymał jedną ręką nad moją głową. Nie powiem że była zaskoczona ale podobało mi się.
- Ładnie to tak? Doprowadzać mnie do szaleństwa? - zapytał Louis całując mnie w szyję
- Wiem tylko że było warto..
- Ze mną zawsze jest warto...- dokończył i mnie pocałował. Puścił moje dłonie a ja mogłam je włożyć pod jego koszulkę. Zmieniliśmy pozycję siedząc. Ściągnęłam koszulkę Louisa. Postanowiłam usiąść okrakiem na Louisa. On to samo co ja ściągnął moją koszulkę. Zaczął mnie całować po szyi lekko ssąc moją skórę. Lekko pojękiwałam i w końcu poczułam jak jego dłoń próbowała ściągnąć mój stanik. Lecz jak na złość przerwał nam mój telefon.
- Louis..
- Może poczekać..
- A jeśli to coś ważnego?- zapytałam i wstałam. Szybko ubrałam koszulkę i pobiegłam po telefon do kuchni. Usłyszałam jeszcze ciche "Kurwa" od Lou. W sumie ja też nie byłam zadowolona gdy nam ktoś przeszkodził. Ale nie dawało by mi spokoju nie odbierając. Na wyświetlaczu pojawiło się imię : Harry. Odebrałam od razu.
- Harry?
- No już myślałem że zmarłaś. Co tak cicho u ciebie?
- Wybacz ale tyle się u mnie działo...
- No opowiadaj mała
- Za dużo gadania... Może się spotkamy?
- No właśnie nie dzwonię bez powodu bo moglibyśmy się dzisiaj spotkać u Nialla? Ma dzisiaj imprezę. Może wpadniesz? Będzie też Natalia.
- W sumie czemu nie. Mogę ze sobą kogoś zabrać?...
- Chłopak?- zapytał uśmiechając się. Może i go nie widzę ale znam go na tyle dobrze i wiem że się uśmiecha.
- Tak.. Właściwie to Louis...
- Ten Louis?
- Tak..
- Vanessa.. Nie pamiętasz co było kiedy on cię zostawił? Skąd wiesz że nie popełni tego samego błędu?
- Harry on mnie już nie zostawi. Wiem to. Kocha mnie a ja jego. Musisz to zaakceptować.
- Po prostu się o ciebie martwię.
- Jest w porządku Harry. Więc mogę z nim przyjść?
- No tak... To i tak impreza Nialla a on lubi jak jest więcej ludzi.
- Dziękuję. O której się zaczyna?
- Możecie przyjechać o 20:00. Pamiętasz gdzie Niall mieszka nie?
- Tak tak- zaśmiałam się- To do zobaczenia.
- Pa Nessa.- rozłączyłam się i się odwróciłam a przede mną nagle stanął Louis. Wystraszył mnie..
- Kto to był ?- zapytał zbliżając się do mnie. Ja chciałam się cofnąć lecz trafiłam na blat
- Harry..
- Ten Harry?- zaśmiał się mrucząc mi do ucha
- Tak..
- Co chciał?
- Dzisiaj impreza...
- I chcesz na nią iść prawda?.,
- Z tobą..Pójdziesz?
- No oczywiście. Nie mogę cię przecież zostawić takiej na imprezie gdy kręci się wokół ciebie gromadka facetów.
- Zazdrosny?- zapytałam i go odepchnęłam a ten się tylko zaśmiał
- O ciebie zawsze- powiedział a ja przewróciłam oczami. - O której jest ta cała impreza?
- O 20:00..
- Będę musiał znowu wrócił to jego zjebanego domu...
- Mogę iść z tobą
- O nie zapomnij. Niby po co tam pójdziesz ze mną?
- Wezmę rzeczy i u ciebie się przebiorę.
- Jesteś tego pewna?
- Tak jestem. - uśmiechnęłam się do niego a Lou odwzajemnił.
- Cieszę się- powiedział i pocałował mnie. Odwzajemniłam to lecz przerwałam po chwili bo wiedziałam jak to się skończy.
- Czemu przerwałaś?- no serio Louis?!
- Bo wiem jak to się skończy. Skończy się na tym że będziemy się obmacywać, rozbierzemy się aż ktoś nam przerwie.- powiedziałam a po chwili się zorientowałam co powiedziałam... Zarumieniłam się gdy sobie przypomniałam co przed chwilą robiliśmy na kanapie. O kurwa
- A nie podobało ci się?- uśmiechnął się
- Podobało... Ale za każdym razem ktoś nam przeszkadza...- powiedziałam i znowu się zarumieniłam. Czy ja nie umiem normalnie czegoś przy nim powiedzieć?!
- Wiem i mnie też to wkurwia ale znajdzie się taki moment że sprawię że będziesz czuła się jak w niebie- powiedział Louis uśmiechając się a ty jeszcze bardziej spaliłaś buraka.
- Zrobiłam się głodna. Zamówimy pizze?
- Ja stawiam- powiedział od razu Lou i zadzwonił do Pizzerii.
Po zjedzeniu pizzy nie robiliśmy nic szczególnego. Oglądaliśmy przeważnie telewizję. Teraz szukam jakiegoś stroju na imprezę do Nialla. Ciekawe czy mnie pamięta..
- Już? Czekam na ciebie 15 minut.- marudził Louis
- No już idę.- spakowałam ostatnie potrzebne rzeczy do torby i wyszłam z Louisem. Jednak w tym samym czasie przyjechała moja mama z pracy...
- Cześć mamo..
- Cześć córeczko..
- Dzień dobry... Ja chciałem przeprosić za moje wczorajsze zachowanie...- przeprosił Louis. Ale widziałam że był skrępowany
- Nic się nie stało... Nie przejmuj się.. Gdzie idziecie?
- Do Louisa a później na imprezę do kolegi.- odpowiedziałam
- No to bawcie się dobrze. Do zobaczenia- pożegnała nas mama a my poszliśmy w stronę domu mojego chłopaka. Bez pukania Louis wszedł trzymając mnie za rękę. Kiedy mieliśmy od razu iść na górę do pokoju Lou zauważyłam jego rodziców w salonie. Zdążyłam powiedzieć tylko ciche "dzień dobry" jego mamie. Ojczym nawet nie zwrócił na nas uwagi. W sumie to dobrze bo to by się fajnie nie skończyło.
- Jestem z ciebie dumna- powiedziałam gdy weszliśmy do jego pokoju i go pocałowałam.
- Niby dlaczego?
- Umiałeś się opanować. Cieszę się że po prostu go ignorujesz nie wybuchając przy tym
- Nie wybuchłem tym razem bo siedział cicho.- zaśmiał się lekko a ja przewróciłam oczami.- Łazienkę masz wolną ja się tutaj tylko przebiorę.
- Dziękuję- pocałowałam go w policzek i pobiegłam w stronę łazienki. Przebrałam się w mój zestaw, zrobiłam makijaż oraz wyprostowałam moje włosy. Gdy wróciłam do pokoju Louis też był gotowy. Miał na sobie jeansy, czarny T-shirt oraz conversy. Niby zwyczajnie ale wyglądał nieziemsko.
- Gotowy?- zapytałam a Louis się mi przyglądał. Podszedł do mnie i powiedział
- Wyglądasz strasznie seksownie..
- Nie mogłabym tego samego powiedzieć o tobie- powiedziałam i klepnęłam go w tyłek.
- Bardzo śmieszne- powiedział Louis i poszliśmy od razu stronę wyjścia. Skierowaliśmy do jego samochodu i już Louis chciał usiąść za kierownice ale go powstrzymałam
- Louis może ja poprowadzę? Ty chyba nigdy nie byłeś u Nialla.
- Nawet nie wiem kto to jest ale spoko. Dobra masz kluczyki ale jak mi rozbijesz samochód to przysięgam że będzie kara.- powiedział grożąc mi a ja zabrałam od niego kluczyki.
- Będziemy się świetnie bawić!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No w końcu skończyłam 18! ;D Nie złośćcie się na mnie:( Teraz będą się częściej rozdziały pokazywać:)
A tak w ogóle słyszałyście nowy singiel Drag Me Down od chłopaków. Co o niej myślicie? Moim zdaniem jest po prostu cudowna! <3
I z tego powodu że znowu coś mi nie komentujecie zrobimy tak :
3 KOM = NEXT
Dacie radę? ;)
środa, 15 lipca 2015
Rozdział 17
*Nessa*
Obudził mnie lekki powiew wiatru. Zaczęłam się kręcić i rozglądać. Na szczęście nikogo jeszcze nie było na plaży co oznaczało że jest jeszcze wcześnie. Tym razem leżałam bokiem odwrócona od Louisa. Chciałam sprawdzić która godzina ale nie miałam ani zegarka ani telefonu. Pewnie Louis ma w kieszeni. Dobrze że on też leży na boku ale lepiej by było jakby leżał na brzuchu.. Skierowałam swoją dłoń na tylną kieszeń od jeansów. Rzeczywiście tam był. Gdy już miałam zabierać telefon Louis zaczął się kręcić.
- Co ty robisz?- zapytał budząc się
- Chciałam tylko sprawdzić która godzina...
- Czyżby?- zapytał uśmiechając się
- Tak!
- Coś trudno mi uwierzyć
- Louis..
- Dobrze powiedzmy że ci wierzę- powiedział i mnie pocałował w policzek. Następnie sam wyciągnął swój telefon i sprawdził godzinę.- Jest 5:55.
- Moglibyśmy iść do mnie ale moja mama dopiero idzie do pracy o 7:00...
- Ja też nie mam zamiaru iść do mojego domu. Ale i tak będę musiał iść. Muszę się odświeżyć. Ale poczekam z tobą aż twoja mama wyjedzie.
- Dziękuję- chciałam pocałować go w policzek lecz ten się odwrócił tak że moje usta spotkały się z jego ustami. Lekko się uśmiechnął podczas pocałunku i go pogłębił. Czułam jak latały mi motylki w brzuchu. Tak bardzo go kocham.
Nagle nie przerywając czynności się położyłam a Louis jedną ręką się oparł a drugą masował mój policzek. Nagle zabrał rękę i położył ją na moim biodrze. Kierowała się niżej do końca mojej sukienki..
- Tak myślałam że coś ze mną kręcicie!- nagle ktoś krzyknął a ja zabrałam rękę od Louisa i go odepchnęłam. Spojrzałam w stronę osoby która okazała się... Tą starszą panią co nas widziała ostatnio...
- Ale to nie tak...
- Ale co się tłumaczysz tej pani? To jest nasza sprawa więc bylibyśmy wdzięczni jakby pani już się nas nie czepiała.- powiedział nagle zirytowany Louis a pani tylko westchnęła i poszła.
- Louis mógłbyś być milszy dla niej..
- Ale co ja będę się męczyć. To jest tylko nasza sprawa.- powiedział a ja tylko westchnęłam. Ale jak sobie przypomniałam co się działo przed chwilą....
- Podobało ci się co?- zapytał Louis uśmiechając się. Ja wiedziałam o co mu chodzi
- Ale co..
- Ty już wiesz co. Nie martw się dokończymy następnym razem.- powiedział a ja się zarumieniłam. Już mu nie odpowiedziałam ale poczułam że coraz bardziej wiało. Z czasem robiło mi się coraz zimniej. Miałam na sobie sukienkę a na nią tylko małą marynarkę. Zaczęłam się trząść a Louis to zauważył
- Chodźmy do samochodu. Nie mam przy sobie żadnej bluzy. Możemy się z tyłu położyć. - powiedział Louis a ja kiwnęłam głową. Zaskoczył mnie biorąc na ręce. Ja już nic nie mówiłam tylko się przytuliłam do jego piersi. Gdy byliśmy przy samochodzie na chwilę Lou mnie postawił na ziemię, otworzył drzwi i kazał bym weszła. Zrobiłam to a następnie dosiadł się do mnie Lou. Położył się na tylnych siedzeniach a ja przytuliłam się do niego. Aż mi się cieplej zrobiło.
- Co powiesz żebyśmy się trochę przespali? Nie za bardzo się wyspałem na tym piasku - zaśmiał się Lou
- Ja też nie. Chętnie bym jeszcze pospała...
Obudziliśmy się o 10:15. No nieźle. Ale muszę przyznać że w samochodzie jest o wiele wygodniej niż na suchym piasku.
- Moja mama jest już dawno w pracy. Pojechałabym się już odświeżyć.
- Ja też. Jedziemy?- zapytał a ja kiwnęłam głową. Wsiedliśmy do przodu i pojechaliśmy w stronę naszych dom.
- Spotkamy się jeszcze dzisiaj?- zapytałam się go jak byliśmy już na miejscu.
- Jak chcesz
- No pewnie że chcę- powiedziałam i pocałowałam go w policzek- I tak nie mam nic do roboty
- To przyjdę do ciebie jak się już ogarnę
- Dobrze. Czekam- pocałowałam go na pożegnanie i wyszłam z samochodu. Poszłam do domu. Na szczęście drzwi były tym razem otwarte. Mama pewnie wiedziała że nie mam przy sobie klucza. Od razu ściągnęłam szpilki, marynarkę i poszłam pod prysznic. Nawet się nie zorientowałam że wszystko w salonie było wysprzątanie po wczorajszej kolacji. Po prysznicu ubrałam się w luźne ubrania, wysuszyłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Po skończonej czynności postanowiłam iść usiąść do salonu. Louisa jeszcze nie było co się dziwiłam bo zawsze ja dłużej siedziałam w łazience. Może jest zajęty teraz? Postanowiłam jeszcze pół godziny poczekać i do niego napisać jakby nie przyszedł.
Po 20 minutach dostałam od niego sms
Trochę zdziwiła mnie ta treść ale postanowiłam nie czekać dłużej i iść jak najszybciej do parku.
Kiedy byłam na miejscu zaczęłam wszędzie szukać znanej sylwetki. Po kilku sekundach zauważyłam go na jednej z ławek. Łokcie miał oparte na kolanach a dłońmi ciągnął swoje włosy. Coś się stało.
- Louis?- zapytałam po cichu a on spojrzał na mnie i z powrotem opuścił głowę. Usiadłam obok niego.- Co się stało?
- Pokłóciłem się z nim. - wystarczyło że tylko powiedział "z nim" to już wiedziałam o kogo chodzi.- Znowu miał pretensje że do ciebie chodzę. Ja już traciłem panowanie ale natychmiast wyszedłem. Powinienem mu przyjebać.
- Nie Louis. Musisz być silny i panować nad sobą. Pobicie twojego ojczyma pogorszyło by sprawę.
- Następnym razem stracę cierpliwość Nessa. Nie panuję już nad sobą.- powiedział a ja usiadłam na jego kolanach i się do niego przytuliłam.
- Damy radę- powiedziałam i go pocałowałam
- Przepraszam że musiałaś tak długo czekać ale musiałem mieć trochę czasu na uspokojenie się. Tak to bym pewnie i na ciebie nakrzyczał...
- Nie no rozumiem Louis spokojnie..
- Po prostu się martwię że przez swoją złość mogę ciebie skrzywdzić. Oczywiście nigdy bym cię nie uderzył.
- Wiem. Louis nic nie jadłam od rana. Zjemy coś?
- Pewnie. Ja też nic nie jadłem. A tu gdzieś jest jakaś mała knajpka.- powiedział i postanowiliśmy iść. Kupiliśmy sobie gofry z polewą. Po zjedzeniu postanowiliśmy iść do mojego domu tak po prostu posiedzieć.
- Włącz tv a ja pójdę po coś do picia.- powiedziałam gdy już byliśmy w domu. Poszłam do kuchni i nalałam do szklanek sok pomarańczowy. Był to ulubiony sok Lou. Gdy wróciłam do salonu, telewizor był już włączony a Louis za to rozłożył się cały na kanapie. Postawiłam szklanki na stolik i złożyłam ręce na piersi.
- Co?
- Zamierzasz tak leżeć?
- A coś ci to przeszkadza ?- zapytał Louis uśmiechając się. A ja już wiedziałam co może go zdenerwować
- A nie. W każdej chwili mogę usiąść na fotelu.- powiedziałam i usiadłam na fotel. Oparłam się bokiem o niego a nogi dałam na drugą stronę oparcia. I jak gdyby nic zaczęłam oglądać tv. Raz zerknęłam na niego to minę miał bezcenną. Już się nie uśmiechał tylko patrzał się na mnie z szeroko otwartymi oczami. Z trudem powstrzymywałam śmiech. Ale ku mojemu zaskoczeniu Louis powiedział
- Dobrze.- i również zaczął oglądać telewizję. Czuję że zaczyna się niezła zabawa...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
przepraszam że tak długo czekaliście! Wróciłam kilka dni temu do domu i przez te dni nie miałam zbytnio weny bardzo przepraszam!
ale to nie koniec
możecie mnie za to znienawidzić ale trudno
jutro znowu jadę... i tym razem chyba rozdziału nie będzie około 2 tygodnie... co za ironia losu c'nie? ;D
wybaczcie:( koocham was! ;*
Obudził mnie lekki powiew wiatru. Zaczęłam się kręcić i rozglądać. Na szczęście nikogo jeszcze nie było na plaży co oznaczało że jest jeszcze wcześnie. Tym razem leżałam bokiem odwrócona od Louisa. Chciałam sprawdzić która godzina ale nie miałam ani zegarka ani telefonu. Pewnie Louis ma w kieszeni. Dobrze że on też leży na boku ale lepiej by było jakby leżał na brzuchu.. Skierowałam swoją dłoń na tylną kieszeń od jeansów. Rzeczywiście tam był. Gdy już miałam zabierać telefon Louis zaczął się kręcić.
- Co ty robisz?- zapytał budząc się
- Chciałam tylko sprawdzić która godzina...
- Czyżby?- zapytał uśmiechając się
- Tak!
- Coś trudno mi uwierzyć
- Louis..
- Dobrze powiedzmy że ci wierzę- powiedział i mnie pocałował w policzek. Następnie sam wyciągnął swój telefon i sprawdził godzinę.- Jest 5:55.
- Moglibyśmy iść do mnie ale moja mama dopiero idzie do pracy o 7:00...
- Ja też nie mam zamiaru iść do mojego domu. Ale i tak będę musiał iść. Muszę się odświeżyć. Ale poczekam z tobą aż twoja mama wyjedzie.
- Dziękuję- chciałam pocałować go w policzek lecz ten się odwrócił tak że moje usta spotkały się z jego ustami. Lekko się uśmiechnął podczas pocałunku i go pogłębił. Czułam jak latały mi motylki w brzuchu. Tak bardzo go kocham.
Nagle nie przerywając czynności się położyłam a Louis jedną ręką się oparł a drugą masował mój policzek. Nagle zabrał rękę i położył ją na moim biodrze. Kierowała się niżej do końca mojej sukienki..
- Tak myślałam że coś ze mną kręcicie!- nagle ktoś krzyknął a ja zabrałam rękę od Louisa i go odepchnęłam. Spojrzałam w stronę osoby która okazała się... Tą starszą panią co nas widziała ostatnio...
- Ale to nie tak...
- Ale co się tłumaczysz tej pani? To jest nasza sprawa więc bylibyśmy wdzięczni jakby pani już się nas nie czepiała.- powiedział nagle zirytowany Louis a pani tylko westchnęła i poszła.
- Louis mógłbyś być milszy dla niej..
- Ale co ja będę się męczyć. To jest tylko nasza sprawa.- powiedział a ja tylko westchnęłam. Ale jak sobie przypomniałam co się działo przed chwilą....
- Podobało ci się co?- zapytał Louis uśmiechając się. Ja wiedziałam o co mu chodzi
- Ale co..
- Ty już wiesz co. Nie martw się dokończymy następnym razem.- powiedział a ja się zarumieniłam. Już mu nie odpowiedziałam ale poczułam że coraz bardziej wiało. Z czasem robiło mi się coraz zimniej. Miałam na sobie sukienkę a na nią tylko małą marynarkę. Zaczęłam się trząść a Louis to zauważył
- Chodźmy do samochodu. Nie mam przy sobie żadnej bluzy. Możemy się z tyłu położyć. - powiedział Louis a ja kiwnęłam głową. Zaskoczył mnie biorąc na ręce. Ja już nic nie mówiłam tylko się przytuliłam do jego piersi. Gdy byliśmy przy samochodzie na chwilę Lou mnie postawił na ziemię, otworzył drzwi i kazał bym weszła. Zrobiłam to a następnie dosiadł się do mnie Lou. Położył się na tylnych siedzeniach a ja przytuliłam się do niego. Aż mi się cieplej zrobiło.
- Co powiesz żebyśmy się trochę przespali? Nie za bardzo się wyspałem na tym piasku - zaśmiał się Lou
- Ja też nie. Chętnie bym jeszcze pospała...
Obudziliśmy się o 10:15. No nieźle. Ale muszę przyznać że w samochodzie jest o wiele wygodniej niż na suchym piasku.
- Moja mama jest już dawno w pracy. Pojechałabym się już odświeżyć.
- Ja też. Jedziemy?- zapytał a ja kiwnęłam głową. Wsiedliśmy do przodu i pojechaliśmy w stronę naszych dom.
- Spotkamy się jeszcze dzisiaj?- zapytałam się go jak byliśmy już na miejscu.
- Jak chcesz
- No pewnie że chcę- powiedziałam i pocałowałam go w policzek- I tak nie mam nic do roboty
- To przyjdę do ciebie jak się już ogarnę
- Dobrze. Czekam- pocałowałam go na pożegnanie i wyszłam z samochodu. Poszłam do domu. Na szczęście drzwi były tym razem otwarte. Mama pewnie wiedziała że nie mam przy sobie klucza. Od razu ściągnęłam szpilki, marynarkę i poszłam pod prysznic. Nawet się nie zorientowałam że wszystko w salonie było wysprzątanie po wczorajszej kolacji. Po prysznicu ubrałam się w luźne ubrania, wysuszyłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Po skończonej czynności postanowiłam iść usiąść do salonu. Louisa jeszcze nie było co się dziwiłam bo zawsze ja dłużej siedziałam w łazience. Może jest zajęty teraz? Postanowiłam jeszcze pół godziny poczekać i do niego napisać jakby nie przyszedł.
Po 20 minutach dostałam od niego sms
Jestem w parku.
Kiedy byłam na miejscu zaczęłam wszędzie szukać znanej sylwetki. Po kilku sekundach zauważyłam go na jednej z ławek. Łokcie miał oparte na kolanach a dłońmi ciągnął swoje włosy. Coś się stało.
- Louis?- zapytałam po cichu a on spojrzał na mnie i z powrotem opuścił głowę. Usiadłam obok niego.- Co się stało?
- Pokłóciłem się z nim. - wystarczyło że tylko powiedział "z nim" to już wiedziałam o kogo chodzi.- Znowu miał pretensje że do ciebie chodzę. Ja już traciłem panowanie ale natychmiast wyszedłem. Powinienem mu przyjebać.
- Nie Louis. Musisz być silny i panować nad sobą. Pobicie twojego ojczyma pogorszyło by sprawę.
- Następnym razem stracę cierpliwość Nessa. Nie panuję już nad sobą.- powiedział a ja usiadłam na jego kolanach i się do niego przytuliłam.
- Damy radę- powiedziałam i go pocałowałam
- Przepraszam że musiałaś tak długo czekać ale musiałem mieć trochę czasu na uspokojenie się. Tak to bym pewnie i na ciebie nakrzyczał...
- Nie no rozumiem Louis spokojnie..
- Po prostu się martwię że przez swoją złość mogę ciebie skrzywdzić. Oczywiście nigdy bym cię nie uderzył.
- Wiem. Louis nic nie jadłam od rana. Zjemy coś?
- Pewnie. Ja też nic nie jadłem. A tu gdzieś jest jakaś mała knajpka.- powiedział i postanowiliśmy iść. Kupiliśmy sobie gofry z polewą. Po zjedzeniu postanowiliśmy iść do mojego domu tak po prostu posiedzieć.
- Włącz tv a ja pójdę po coś do picia.- powiedziałam gdy już byliśmy w domu. Poszłam do kuchni i nalałam do szklanek sok pomarańczowy. Był to ulubiony sok Lou. Gdy wróciłam do salonu, telewizor był już włączony a Louis za to rozłożył się cały na kanapie. Postawiłam szklanki na stolik i złożyłam ręce na piersi.
- Co?
- Zamierzasz tak leżeć?
- A coś ci to przeszkadza ?- zapytał Louis uśmiechając się. A ja już wiedziałam co może go zdenerwować
- A nie. W każdej chwili mogę usiąść na fotelu.- powiedziałam i usiadłam na fotel. Oparłam się bokiem o niego a nogi dałam na drugą stronę oparcia. I jak gdyby nic zaczęłam oglądać tv. Raz zerknęłam na niego to minę miał bezcenną. Już się nie uśmiechał tylko patrzał się na mnie z szeroko otwartymi oczami. Z trudem powstrzymywałam śmiech. Ale ku mojemu zaskoczeniu Louis powiedział
- Dobrze.- i również zaczął oglądać telewizję. Czuję że zaczyna się niezła zabawa...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
przepraszam że tak długo czekaliście! Wróciłam kilka dni temu do domu i przez te dni nie miałam zbytnio weny bardzo przepraszam!
ale to nie koniec
możecie mnie za to znienawidzić ale trudno
jutro znowu jadę... i tym razem chyba rozdziału nie będzie około 2 tygodnie... co za ironia losu c'nie? ;D
wybaczcie:( koocham was! ;*
sobota, 4 lipca 2015
Rozdział 16
*Vanessa*
Obudziłam się będąc w łóżku. Z tego co wiem to zasnęłam w samochodzie wracając z kina. Rozglądnęłam się a po chwili skapnęłam się że leżę na klacie Lou. Jeszcze że był bez koszulki.. Z tego co wiem to też mnie przebrał w piżamę. Drugi raz. Spojrzałam na jego twarz. Wyglądał uroczo jak spał. Jego włosy stały w różne strony świata. Były w całkowitym nieładzie. Zaczęłam palcami jeździć po jego wytatuowanych torsie. Nagle Lou zaczął mruczeć i obracać głową. Ja wystraszona od razu zabrałam rękę lecz po chwili Louis dalej z zamkniętymi oczami złapał moją dłoń i skierował na swój brzuch. Skapnęłam o co mu chodzi i się szeroko uśmiechnęłam. Kontynuowałam swoją czynność.
- Takie poranki mógłbym mieć codziennie- powiedział otwierając oczy- Dzień dobry- pocałował mnie
- Dzień dobry. A czy ja ci pozwoliłam żebyś spał ze mną?- zapytałam poważnym tonem
- Teraz jesteś moja więc logiczne że będziesz spała ze mną- powiedział również poważnie a po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
-Idę zrobić nam śniadanie- powiedziałam i poszłam do kuchni. Postanowiłam na zwykłe tosty. Po moim ostatnim "gotowaniu" nie mam zamiaru piec naleśniki. Na myśl o ostatnim zdarzeniu uśmiechnęłam się. Kiedy zaczęłam "dekorować" nasze gotowe tosty ktoś mnie przytulił w talii. Ja już wiem kto
- Głodny?
- Mmm..- mruczał całując moją szyję.
- To siadaj.- odepchnęłam go tyłkiem i podałam na stół talerz z tostami. Usiadłam i spojrzałam na Lou który zdziwiony na mnie patrzył.
- Co?
- Nic... tylko myślałem że lubisz kiedy ci tak robię.- usiadł razem ze mną i zaczął jeść
- Lubię tylko byłam głodna i chciałam zjeść- zaśmiałam się a Lou po mnie.- Wiesz że musimy powiedzieć naszym rodzicom o naszym związku?
- Wiem, wspominałaś już. Może zrobimy to na jakiejś wspólnej kolacji? Coś wymyślimy spokojnie.
- Może dzisiaj? Tutaj. Twoi rodzice są w Doncaster?
- Tak. Są w domu.
- No to jak moja mama wróci z pracy to zaprosimy też twoich rodziców. Co ty na to?
- Nie mam nic przeciwko- uśmiechnął się a wtedy ktoś wszedł do kuchni. Mama
- Hej mamo mam pytanie!
- Słucham?
- Idziesz gdzieś jeszcze?
- Tak muszę wrócić do biura bo zapomniałam papierów. A co?
- O której będziesz w domu?
-No tak o 19:00. Czemu pytasz? Śpieszę się Vanessa.
- No bo chciałabym z Louisem dla ciebie i rodziców Lou zrobić wspólną kolację. Co ty na to?
- No dobrze. A jest jakaś okazja do tego?- zapytała a ja spojrzałam na Louisa który patrzał na mnie trochę zestresowany
- Emmm tak ale to powiemy na kolacji... Idź już po się spóźnisz..
- No dobrze.. To do zobaczenia na kolacji!
-Pa... - odetchnęłam z ulgą kiedy wyszła z domu.
- No to teraz zostali moi rodzice. Jak się ubiorę to pójdę do nich się zapytać.
- Ok. Louis nie będzie problemu jak zobaczymy się już na kolacji? Chciałabym iść na zakupy. Muszę coś kupić na tą kolację. I też dla siebie jakiś strój..
- W porządku. I tak będę musiał już wrócić do domu. Ale że z powrotem wprowadzić. Już za dużo tu śpię. Ale spokojnie będę codziennie przychodzić- nie powiem że trochę smutno mi się zrobiło że już nie będę mogła się budzić obok Louisa.
- No dobrze...
- Wybacz ale muszę- pocałował mnie w policzek- Pozwolisz że teraz ja pójdę pierwszy pod prysznic?
- Tak jasne. Ja w ten czas pozmywam naczynia.
Louis pół godziny temu wyszedł już z domu. Ma mi dać znać jak z jego rodzicami. A ja czekam na Nati którą udało mi się namówić na zakupy. Właśnie zadzwonił do drzwi. Poszłam otworzyć.
- Heeej!- przytuliłam się do przyjaciółki a ona do mnie.
- Cześć. Gotowa?
- Tak.- powiedziałam i poszłyśmy do jej samochodu. Zamierzałyśmy jechać do galerii w centrum miasta.
- To co chcesz kupić i na jaką okazję?
- Najpierw skoczymy do sklepu spożywczego bo potrzebuję na kolację a później jakiś strój dla mnie. Dzisiaj z Louisem chcemy powiedzieć naszym rodzicom że jesteśmy razem.
- Aha... Taka okazja...
- Jesteś jeszcze zła?
- Na Lou owszem. Ale martwię się o ciebie. Jeśli znowu cię zostawi znowu będziesz cierpieć. Nie znoszę widoku ciebie zapłakanej.
- Nie zostawi mnie... Kochamy się i myślę że Louis nie zrobi już takiego świństwa..
- No ja też.- po naszej rozmowie jechałyśmy w ciszy. Była trochę niezręczna ale nie narzekałam.
W sklepie spożywczym już byłyśmy teraz idziemy do galerii. Weszłyśmy do jednego z sklepów z ubraniami. Natalia pomagała mi wybrać jakąś sukienkę. W jednej chwili znalazła piękny zestaw. Przymierzyłam go i cieszyłam się jeszcze bardziej gdy był w moim rozmiarze. Postanowiłam go kupić.
- Wyglądałaś ślicznie w tej sukience. - powiedziała Natalia i się do mnie uśmiechnęła.
- Dziękuję. Dziękuję też że mi poradziłaś
- Nie ma sprawy. To do zobaczenia
- Pa Nati- pocałowałam ją w policzek i wyszłam z samochodu, Weszłam do domu i postanowiłam sprawdzić ile czasu mam na przygotowanie. Przy okazji zauważyłam sms od Lou.
Obudziłam się będąc w łóżku. Z tego co wiem to zasnęłam w samochodzie wracając z kina. Rozglądnęłam się a po chwili skapnęłam się że leżę na klacie Lou. Jeszcze że był bez koszulki.. Z tego co wiem to też mnie przebrał w piżamę. Drugi raz. Spojrzałam na jego twarz. Wyglądał uroczo jak spał. Jego włosy stały w różne strony świata. Były w całkowitym nieładzie. Zaczęłam palcami jeździć po jego wytatuowanych torsie. Nagle Lou zaczął mruczeć i obracać głową. Ja wystraszona od razu zabrałam rękę lecz po chwili Louis dalej z zamkniętymi oczami złapał moją dłoń i skierował na swój brzuch. Skapnęłam o co mu chodzi i się szeroko uśmiechnęłam. Kontynuowałam swoją czynność.
- Takie poranki mógłbym mieć codziennie- powiedział otwierając oczy- Dzień dobry- pocałował mnie
- Dzień dobry. A czy ja ci pozwoliłam żebyś spał ze mną?- zapytałam poważnym tonem
- Teraz jesteś moja więc logiczne że będziesz spała ze mną- powiedział również poważnie a po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
-Idę zrobić nam śniadanie- powiedziałam i poszłam do kuchni. Postanowiłam na zwykłe tosty. Po moim ostatnim "gotowaniu" nie mam zamiaru piec naleśniki. Na myśl o ostatnim zdarzeniu uśmiechnęłam się. Kiedy zaczęłam "dekorować" nasze gotowe tosty ktoś mnie przytulił w talii. Ja już wiem kto
- Głodny?
- Mmm..- mruczał całując moją szyję.
- To siadaj.- odepchnęłam go tyłkiem i podałam na stół talerz z tostami. Usiadłam i spojrzałam na Lou który zdziwiony na mnie patrzył.
- Co?
- Nic... tylko myślałem że lubisz kiedy ci tak robię.- usiadł razem ze mną i zaczął jeść
- Lubię tylko byłam głodna i chciałam zjeść- zaśmiałam się a Lou po mnie.- Wiesz że musimy powiedzieć naszym rodzicom o naszym związku?
- Wiem, wspominałaś już. Może zrobimy to na jakiejś wspólnej kolacji? Coś wymyślimy spokojnie.
- Może dzisiaj? Tutaj. Twoi rodzice są w Doncaster?
- Tak. Są w domu.
- No to jak moja mama wróci z pracy to zaprosimy też twoich rodziców. Co ty na to?
- Nie mam nic przeciwko- uśmiechnął się a wtedy ktoś wszedł do kuchni. Mama
- Hej mamo mam pytanie!
- Słucham?
- Idziesz gdzieś jeszcze?
- Tak muszę wrócić do biura bo zapomniałam papierów. A co?
- O której będziesz w domu?
-No tak o 19:00. Czemu pytasz? Śpieszę się Vanessa.
- No bo chciałabym z Louisem dla ciebie i rodziców Lou zrobić wspólną kolację. Co ty na to?
- No dobrze. A jest jakaś okazja do tego?- zapytała a ja spojrzałam na Louisa który patrzał na mnie trochę zestresowany
- Emmm tak ale to powiemy na kolacji... Idź już po się spóźnisz..
- No dobrze.. To do zobaczenia na kolacji!
-Pa... - odetchnęłam z ulgą kiedy wyszła z domu.
- No to teraz zostali moi rodzice. Jak się ubiorę to pójdę do nich się zapytać.
- Ok. Louis nie będzie problemu jak zobaczymy się już na kolacji? Chciałabym iść na zakupy. Muszę coś kupić na tą kolację. I też dla siebie jakiś strój..
- W porządku. I tak będę musiał już wrócić do domu. Ale że z powrotem wprowadzić. Już za dużo tu śpię. Ale spokojnie będę codziennie przychodzić- nie powiem że trochę smutno mi się zrobiło że już nie będę mogła się budzić obok Louisa.
- No dobrze...
- Wybacz ale muszę- pocałował mnie w policzek- Pozwolisz że teraz ja pójdę pierwszy pod prysznic?
- Tak jasne. Ja w ten czas pozmywam naczynia.
Louis pół godziny temu wyszedł już z domu. Ma mi dać znać jak z jego rodzicami. A ja czekam na Nati którą udało mi się namówić na zakupy. Właśnie zadzwonił do drzwi. Poszłam otworzyć.
- Heeej!- przytuliłam się do przyjaciółki a ona do mnie.
- Cześć. Gotowa?
- Tak.- powiedziałam i poszłyśmy do jej samochodu. Zamierzałyśmy jechać do galerii w centrum miasta.
- To co chcesz kupić i na jaką okazję?
- Najpierw skoczymy do sklepu spożywczego bo potrzebuję na kolację a później jakiś strój dla mnie. Dzisiaj z Louisem chcemy powiedzieć naszym rodzicom że jesteśmy razem.
- Aha... Taka okazja...
- Jesteś jeszcze zła?
- Na Lou owszem. Ale martwię się o ciebie. Jeśli znowu cię zostawi znowu będziesz cierpieć. Nie znoszę widoku ciebie zapłakanej.
- Nie zostawi mnie... Kochamy się i myślę że Louis nie zrobi już takiego świństwa..
- No ja też.- po naszej rozmowie jechałyśmy w ciszy. Była trochę niezręczna ale nie narzekałam.
W sklepie spożywczym już byłyśmy teraz idziemy do galerii. Weszłyśmy do jednego z sklepów z ubraniami. Natalia pomagała mi wybrać jakąś sukienkę. W jednej chwili znalazła piękny zestaw. Przymierzyłam go i cieszyłam się jeszcze bardziej gdy był w moim rozmiarze. Postanowiłam go kupić.
- Wyglądałaś ślicznie w tej sukience. - powiedziała Natalia i się do mnie uśmiechnęła.
- Dziękuję. Dziękuję też że mi poradziłaś
- Nie ma sprawy. To do zobaczenia
- Pa Nati- pocałowałam ją w policzek i wyszłam z samochodu, Weszłam do domu i postanowiłam sprawdzić ile czasu mam na przygotowanie. Przy okazji zauważyłam sms od Lou.
Przyjdziemy przed 19:00 :):*
Czyli jednak się zgodzili. Była godzina 15:30 więc postanowiłam już pomału szykować potrawy. Miałam sporo w planach więc lepiej by było jakbym już zaczynała.
Jest już 17:30, jedzenie przygotowane na blacie i w piekarniku. Tym razem postanowiłam się za siebie zabrać. Poszłam do łazienki zrobić szybki prysznic. Następnie ubrałam mój zestaw, zrobiłam lekki makijaż i polokowałam końcówki moich włosów. Przejrzałam się w lustrze i byłam zadowolona z mojego wyglądu.
- Nessa! Jestem!- krzyknęła mama a ja zeszłam do niej. - Wyglądasz ślicznie córeczko- pocałowała mnie w policzek a ja podziękowałam. W tym samym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam a w nich pojawili się państwo Tomlinson i Louis..
- Dobry wieczór. Zapraszam do salonu- pokazałam gestem ręki by weszli a oni się ze mną przywitali
- Dobry wieczór Vanessa. Dziękujemy za zaproszenie.- powiedziała mama od chłopaka i poszła wraz ze swoim mężem do salonu. Gdy już poszli Louis nagle mnie złapał za rękę, odwrócił mnie w jego stronę i mnie pocałował.
- Wyglądasz pięknie... Seksownie..- szeptał do mojego ucha
- L-Louis.. Nie jesteśmy sami.
- No dobrze dobrze.- puścił mnie a ja się mu przyglądnęłam. Miał na sobie czarne rurki i białą koszulę. Wyglądał w niej seksownie...
- Zrób zdjęcie wystarczy na dłużej- nagle palnął Louis a ja dałam się przyłapać gapiąc się na niego. Uśmiechnął się chytrze a ja go palnęłam w ramię. Gdy dotarliśmy do salonu już wszyscy siedzieli na miejscach. Ja z Lou poszłam do kuchni po jedzenie. Podaliśmy na stół kurczaka z warzywami, pieczone ziemniaki , 5 rodzajów sałatek oraz jakieś przekąski. Po tym usiedliśmy z Louisem naprzeciwko rodziców Louisa. Czułam się trochę niekomfortowo.
- No to życzę smacznego.- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Wszyscy zaczęliśmy spożywać kolacje. Po zjedzeniu posiłku mama od mojego chłopaka powiedziała
- Vanessa jedzenie jest po prostu wyborne! Koniecznie musisz mi przepis podać.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się ale wiedziałam już do czego się szykujemy. Louis jakby był w moich myślach złapał mnie pod stołem za rękę i się do mnie uśmiechnął
- Chcielibyśmy wam coś powiedzieć..- zaczął
- Chcemy powiedzieć wam że oficjalnie jesteśmy parą..
- No i chcieliśmy też przeprosić za nasze zachowanie ostatnio..- dokończył Lou a nasze mamy szeroko się uśmiechnęły i skierowały się do nas by nas przytulić i pogratulować. Jednak i tak jeszcze miałam obawę. Bałam się reakcji ojczyma od Louisa. Chwilę się nam przyglądał ale miałam wrażenie że nie był zadowolony z naszego związku...
- Louis czy to dobry pomysł się związywać z tą dziewczyną?- tak myślałam że nic z tego nie wyniknie...
- Ta dziewczyna ma imię. I tak to jest dobry pomysł. - odpowiedział szorstko Louis. Coś czuję że nie będzie to spokojna rozmowa...
- Ale wiesz że musisz wracać za nie długo do pracy? Wtedy nie będziesz i ty szczęśliwy ani ona.
- Powiedziałem ci kurwa że ona ma imię.- powiedział Louis zaciskając zęby. Zaczęłam jego dłoń głaskać licząc że się tym uspokoi. Na marne.- A po za tym to mam zamiar już się zwolnić z pracy i przeprowadzić tutaj.
- Bo to jest takie łatwe- zaśmiał się ojczym a Lou ścisnął mocniej moją rękę.
- Słuchaj jestem pełnoletni i mam do tego prawo i nie zachowuj się jakbyś był moim ojcem bo nim nie jesteś i nawet go nie przypominasz. Więc się ode mnie i od Vanessy odpierdol bo ona w szczególności nic złego nie zrobiła.- powiedział Louis jeszcze powstrzymując swój wybuch
- Zawróciła ci w głowie tyle zrobiła.- powiedział a Louis puścił moją rękę, wstał i podszedł do ojczyma. Tym razem się przeraziłam i również wstałam.
- Jeszcze raz coś o niej powiesz to cię kurwa zajebię.- powiedział dźgając go dość mocno w klatkę piersiową. Gdy skończył wyszedł z domu. Wszyscy byli zdziwieni zachowaniem chłopaka
- Przepraszam.- powiedziałam cicho i pobiegłam za nim. Pomimo że miałam buty na obcasach potrafiłam pobiec. Nie powiem też że trochę zaskoczyły mnie słowa Robina. Ale byłam też zaskoczona że Louis od razu na to zareagował. Zauważyłam go przy swoim samochodzie jak się opierał rękami o maskę. Przybliżyłam się i delikatnie położyłam rękę na jego umięśnionych plecach. Jednak od momentalnie odskoczył i kopnął z całej siły kosz sąsiadów. Ja się odsunęłam.
- Co za chuj kurwa! Nigdy kurwa go nie obchodziło jak ja się czuję! On tylko kurwa umie zadowolić moją matkę kasą !- krzyczał dalej coś kopiąc. Postanowiłam go uspokoić niezależnie czy by coś mi zrobił bo wiem że nie zrobił by mi krzywdy.
- Louis proszę uspokój się.- zaczęłam głośniej mówić lecz dalej nie reagował- Louis! - krzyknęłam głośniej i tym razem się zatrzymał. Wrócił do samochodu i się o niego oparł. Jego ramiona szybko wznosiły się i opadały. Delikatnie od tyłu się do niego przytuliłam. Lecz on tylko odepchnął się od maski i skierował się do drzwi samochodu.
- Jedziesz ze mną czy zostajesz?- nie odpowiedziałam tylko od razu wsiadłam na miejsce pasażera. Louis po mnie usiadł przed kierownicą. Nie mówiłam nic ani się nie pytałam gdzie jedziemy. Pozwoliłam mu na czas aby się uspokoił.
Po 10 minutach zorientowałam się że jesteśmy przed plażą na której kiedyś Louis mnie przywiózł. Wysiedliśmy z auta i poszliśmy na plażę. Jednak nie trzymaliśmy się za ręce co mnie martwiło. Usiedliśmy tak po prostu na piasku podziwiając zachód słońca.
- Przepraszam. Przepraszam za to że zniszczyłem kolację, za to że nakrzyczałem i cię odepchnąłem. Przepraszam.
- W porządku. Rozumiem cię. Normalne że tak zareagowałeś.. Dziękuję że stanąłeś po mojej stronie.- powiedziałam cicho a Louis mnie przyciągnął do siebie i przytulił.
- Uwierz że już myślałem że zabiję go na miejscu kiedy tak o tobie mówił.- powiedział a ja się lekko zaśmiałam.- Nie chcę tam wracać
- Ja też nie. Tu mi się bardziej podoba niż wokół naszych rodziców.
- Mi też- uśmiechnął się i się położył. Ja przytuliłam się do jego torsu a po chwili odpłynęliśmy snem...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to taki dłuższy na pożegnanie macie;* Będę tęsknić:(
Kolejny pojawi ... no ponad tydzień minie zanim będzie 17
no to do następnego! <3
- Dobry wieczór. Zapraszam do salonu- pokazałam gestem ręki by weszli a oni się ze mną przywitali
- Dobry wieczór Vanessa. Dziękujemy za zaproszenie.- powiedziała mama od chłopaka i poszła wraz ze swoim mężem do salonu. Gdy już poszli Louis nagle mnie złapał za rękę, odwrócił mnie w jego stronę i mnie pocałował.
- Wyglądasz pięknie... Seksownie..- szeptał do mojego ucha
- L-Louis.. Nie jesteśmy sami.
- No dobrze dobrze.- puścił mnie a ja się mu przyglądnęłam. Miał na sobie czarne rurki i białą koszulę. Wyglądał w niej seksownie...
- Zrób zdjęcie wystarczy na dłużej- nagle palnął Louis a ja dałam się przyłapać gapiąc się na niego. Uśmiechnął się chytrze a ja go palnęłam w ramię. Gdy dotarliśmy do salonu już wszyscy siedzieli na miejscach. Ja z Lou poszłam do kuchni po jedzenie. Podaliśmy na stół kurczaka z warzywami, pieczone ziemniaki , 5 rodzajów sałatek oraz jakieś przekąski. Po tym usiedliśmy z Louisem naprzeciwko rodziców Louisa. Czułam się trochę niekomfortowo.
- No to życzę smacznego.- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Wszyscy zaczęliśmy spożywać kolacje. Po zjedzeniu posiłku mama od mojego chłopaka powiedziała
- Vanessa jedzenie jest po prostu wyborne! Koniecznie musisz mi przepis podać.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się ale wiedziałam już do czego się szykujemy. Louis jakby był w moich myślach złapał mnie pod stołem za rękę i się do mnie uśmiechnął
- Chcielibyśmy wam coś powiedzieć..- zaczął
- Chcemy powiedzieć wam że oficjalnie jesteśmy parą..
- No i chcieliśmy też przeprosić za nasze zachowanie ostatnio..- dokończył Lou a nasze mamy szeroko się uśmiechnęły i skierowały się do nas by nas przytulić i pogratulować. Jednak i tak jeszcze miałam obawę. Bałam się reakcji ojczyma od Louisa. Chwilę się nam przyglądał ale miałam wrażenie że nie był zadowolony z naszego związku...
- Louis czy to dobry pomysł się związywać z tą dziewczyną?- tak myślałam że nic z tego nie wyniknie...
- Ta dziewczyna ma imię. I tak to jest dobry pomysł. - odpowiedział szorstko Louis. Coś czuję że nie będzie to spokojna rozmowa...
- Ale wiesz że musisz wracać za nie długo do pracy? Wtedy nie będziesz i ty szczęśliwy ani ona.
- Powiedziałem ci kurwa że ona ma imię.- powiedział Louis zaciskając zęby. Zaczęłam jego dłoń głaskać licząc że się tym uspokoi. Na marne.- A po za tym to mam zamiar już się zwolnić z pracy i przeprowadzić tutaj.
- Bo to jest takie łatwe- zaśmiał się ojczym a Lou ścisnął mocniej moją rękę.
- Słuchaj jestem pełnoletni i mam do tego prawo i nie zachowuj się jakbyś był moim ojcem bo nim nie jesteś i nawet go nie przypominasz. Więc się ode mnie i od Vanessy odpierdol bo ona w szczególności nic złego nie zrobiła.- powiedział Louis jeszcze powstrzymując swój wybuch
- Zawróciła ci w głowie tyle zrobiła.- powiedział a Louis puścił moją rękę, wstał i podszedł do ojczyma. Tym razem się przeraziłam i również wstałam.
- Jeszcze raz coś o niej powiesz to cię kurwa zajebię.- powiedział dźgając go dość mocno w klatkę piersiową. Gdy skończył wyszedł z domu. Wszyscy byli zdziwieni zachowaniem chłopaka
- Przepraszam.- powiedziałam cicho i pobiegłam za nim. Pomimo że miałam buty na obcasach potrafiłam pobiec. Nie powiem też że trochę zaskoczyły mnie słowa Robina. Ale byłam też zaskoczona że Louis od razu na to zareagował. Zauważyłam go przy swoim samochodzie jak się opierał rękami o maskę. Przybliżyłam się i delikatnie położyłam rękę na jego umięśnionych plecach. Jednak od momentalnie odskoczył i kopnął z całej siły kosz sąsiadów. Ja się odsunęłam.
- Co za chuj kurwa! Nigdy kurwa go nie obchodziło jak ja się czuję! On tylko kurwa umie zadowolić moją matkę kasą !- krzyczał dalej coś kopiąc. Postanowiłam go uspokoić niezależnie czy by coś mi zrobił bo wiem że nie zrobił by mi krzywdy.
- Louis proszę uspokój się.- zaczęłam głośniej mówić lecz dalej nie reagował- Louis! - krzyknęłam głośniej i tym razem się zatrzymał. Wrócił do samochodu i się o niego oparł. Jego ramiona szybko wznosiły się i opadały. Delikatnie od tyłu się do niego przytuliłam. Lecz on tylko odepchnął się od maski i skierował się do drzwi samochodu.
- Jedziesz ze mną czy zostajesz?- nie odpowiedziałam tylko od razu wsiadłam na miejsce pasażera. Louis po mnie usiadł przed kierownicą. Nie mówiłam nic ani się nie pytałam gdzie jedziemy. Pozwoliłam mu na czas aby się uspokoił.
Po 10 minutach zorientowałam się że jesteśmy przed plażą na której kiedyś Louis mnie przywiózł. Wysiedliśmy z auta i poszliśmy na plażę. Jednak nie trzymaliśmy się za ręce co mnie martwiło. Usiedliśmy tak po prostu na piasku podziwiając zachód słońca.
- Przepraszam. Przepraszam za to że zniszczyłem kolację, za to że nakrzyczałem i cię odepchnąłem. Przepraszam.
- W porządku. Rozumiem cię. Normalne że tak zareagowałeś.. Dziękuję że stanąłeś po mojej stronie.- powiedziałam cicho a Louis mnie przyciągnął do siebie i przytulił.
- Uwierz że już myślałem że zabiję go na miejscu kiedy tak o tobie mówił.- powiedział a ja się lekko zaśmiałam.- Nie chcę tam wracać
- Ja też nie. Tu mi się bardziej podoba niż wokół naszych rodziców.
- Mi też- uśmiechnął się i się położył. Ja przytuliłam się do jego torsu a po chwili odpłynęliśmy snem...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to taki dłuższy na pożegnanie macie;* Będę tęsknić:(
Kolejny pojawi ... no ponad tydzień minie zanim będzie 17
no to do następnego! <3
środa, 1 lipca 2015
Rozdział 15
*Nessa*
-Możecie mi powiedzieć o co do cholery chodzi?!- byłam zdezorientowana zachowaniem mojej przyjaciółki jak i zdenerwowana.
- Ten dupek sobie na to zasłużył w stu procentach!
- Nawet nie wiem co zrobiłem ale okey- powiedział już trochę zdenerwowany Louis.
- Nie wiesz co zrobiłeś?! Odjechałeś kurwa i nawet dupy ci się nie chciało ruszyć by przynajmniej do niej zadzwonić! Raz w miesiącu przyjechać! Nic kurwa! I ty kurwa masz czelność jeszcze mówić że jesteś niewinny?!
- Tak wiem że spieprzyłem i wiem że jestem chujem ale możemy już to zakończyć? A w sumie ty nie jesteś lepsza. Ty też sobie wyjechałaś do tej pierdolonej Polski. I co mi teraz powiesz? Jeszcze że ty bez pożegnania wyjechałaś. Więc nie bądź taka mądra. - mówił Louis dźgając Natalię palcem w klatkę piersiową. Miałam już tego dosyć
- Koniec! Skończcie to w końcu! Zachowujecie się gorzej niż dzieci! Wszyscy spieprzyliśmy ale jest już dobrze! Nie możemy już z tym skończyć? Nie możecie sobie podać ręce i zakończyć tę wojnę?- zapytałam zirytowana.
- Nie potrafię. Muszę to przemyśleć Nessa. Trzymaj się- powiedziała, pocałowała mnie w policzek na pożegnanie i wyszła. A ja spojrzałam na Louisa który masował swój policzek. Był już nieźle czerwony.
- Chodź dam ci lód.- złapałam Louisa za rękę i pociągnęłam za rękę. Poszłam do zamrażalki i wyciągnęłam z niej woreczek lodu. Podałam Lou, który usiadł na krześle a oparłam się o blat. Nie odzywaliśmy się do siebie przez chwilę. Lou cały czas trzymał lód przy policzku. Czuję się jakbyśmy się pokłócili ale w sumie o nic.
- Zasłużyłem sobie na to.- nagle palnął Louis
- Lou.. Było mineło..
- Ale to nie zmienia faktu że cię zostawiłem.. Powinienem gnić w piekle za to.
- Louis...- powiedziałam cicho i usiadłam na jego kolanach.- Nie wiń się już za to. Znienawidziłabym cię wtedy jakbyś mnie znowu zostawił. Ale teraz cię kocham i dawno ci wybaczyłam ten wyjazd- powiedziałam i go pocałowałam.
- Jesteś za dobra dla mnie.
- Zamknij się bo do kolekcji przywalę w twój drugi policzek- zagroziłam mu a po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
- Co robimy?- zapytał Louis po chwili
- Poszłabym do kina..
- Sprawdzę zaraz w internecie co dzisiaj leci i możemy jechać.
- Okey, to ja pójdę się naszykować.- powiedziałam i poszłam do łazienki.
- Znalazłeś coś?- zapytałam po chwili
- Co powiesz na drugą część "3 metry nad niebem"? "Tylko ciebie chcę"
- Taaak! Chodźmy na to! O której się zaczyna?
- Za niecałą godzinę. Czyli powinniśmy się pomału zbierać.- powiedział i Louis i tak jak stwierdził wyszliśmy z domu do samochodu. Jechaliśmy jakieś 20 minut. Weszliśmy do "Cinemy", kupiliśmy popcorn i zajęliśmy nasze miejsca zamówione w internecie. byliśmy sami w przed ostatnim rzędzie. Reszta siedziała całkiem z przodu.
Przez prawie cały film Louis mi coś komentował na ucho. Niekiedy zdarzało mi się zaśmiać przez co zwracali nam uwagę. Lecz kiedy była dość zboczona sytuacja w łazience w filmie to Lou przeszedł samego siebie.
- Eee tam. Ja bym cię tak pieprzył że byś przez tydzień nie umiała chodzić.- natychmiast się zarumieniłam. Lecz Louis nie zamierzał kończyć- Tak byś wołała moje imię że nawet sąsie..
- Proszę natychmiast wyjść z sali.- powiedział do nas ochroniarz. A ja jeszcze bardziej się zawstydziłam
- Ale co my takiego robimy?- zaśmiał się Louis
- Cały czas się śmiejecie i gadacie. Wszyscy mają tego dość więc proszę wyjść.
- Jak sobie pan życzy- powiedział rozbawiony Lou wziął mnie za rękę i skierowaliśmy się do wyjścia,- Miłego seansu. - powiedział Lou i wyszliśmy. Gdy byliśmy w samochodzie spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
- Ten gościu był chory.- śmiał się dalej Louis
- Gdyby nie te twoje zboczone myśli to byśmy dalej tam siedzieli.
- Ale i tak wiem że kiedyś tak będzie tak jak ci mówiłem- powiedział Lou a ja się mocno zarumieniłam
- Jedźmy już do domu.- powiedziałam cicho. Byłam już wykończona. Później już całkowicie odpłynęłam...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka miśki!:) ten rozdział jest z dedykacją dla jednej z moich czytelniczek Iwony! ;**
i odwołuję z tym pisaniem kiedy mam dać kolejne rozdziały bo się nie wyrobię xD
następny pojawi się w sobotę:) ponieważ w niedziele wyjeżdżam do siostry, rozdziału nie będzie ponad tydzień ;/ wytrzymacie! ;*
komentować :)
-Możecie mi powiedzieć o co do cholery chodzi?!- byłam zdezorientowana zachowaniem mojej przyjaciółki jak i zdenerwowana.
- Ten dupek sobie na to zasłużył w stu procentach!
- Nawet nie wiem co zrobiłem ale okey- powiedział już trochę zdenerwowany Louis.
- Nie wiesz co zrobiłeś?! Odjechałeś kurwa i nawet dupy ci się nie chciało ruszyć by przynajmniej do niej zadzwonić! Raz w miesiącu przyjechać! Nic kurwa! I ty kurwa masz czelność jeszcze mówić że jesteś niewinny?!
- Tak wiem że spieprzyłem i wiem że jestem chujem ale możemy już to zakończyć? A w sumie ty nie jesteś lepsza. Ty też sobie wyjechałaś do tej pierdolonej Polski. I co mi teraz powiesz? Jeszcze że ty bez pożegnania wyjechałaś. Więc nie bądź taka mądra. - mówił Louis dźgając Natalię palcem w klatkę piersiową. Miałam już tego dosyć
- Koniec! Skończcie to w końcu! Zachowujecie się gorzej niż dzieci! Wszyscy spieprzyliśmy ale jest już dobrze! Nie możemy już z tym skończyć? Nie możecie sobie podać ręce i zakończyć tę wojnę?- zapytałam zirytowana.
- Nie potrafię. Muszę to przemyśleć Nessa. Trzymaj się- powiedziała, pocałowała mnie w policzek na pożegnanie i wyszła. A ja spojrzałam na Louisa który masował swój policzek. Był już nieźle czerwony.
- Chodź dam ci lód.- złapałam Louisa za rękę i pociągnęłam za rękę. Poszłam do zamrażalki i wyciągnęłam z niej woreczek lodu. Podałam Lou, który usiadł na krześle a oparłam się o blat. Nie odzywaliśmy się do siebie przez chwilę. Lou cały czas trzymał lód przy policzku. Czuję się jakbyśmy się pokłócili ale w sumie o nic.
- Zasłużyłem sobie na to.- nagle palnął Louis
- Lou.. Było mineło..
- Ale to nie zmienia faktu że cię zostawiłem.. Powinienem gnić w piekle za to.
- Louis...- powiedziałam cicho i usiadłam na jego kolanach.- Nie wiń się już za to. Znienawidziłabym cię wtedy jakbyś mnie znowu zostawił. Ale teraz cię kocham i dawno ci wybaczyłam ten wyjazd- powiedziałam i go pocałowałam.
- Jesteś za dobra dla mnie.
- Zamknij się bo do kolekcji przywalę w twój drugi policzek- zagroziłam mu a po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
- Co robimy?- zapytał Louis po chwili
- Poszłabym do kina..
- Sprawdzę zaraz w internecie co dzisiaj leci i możemy jechać.
- Okey, to ja pójdę się naszykować.- powiedziałam i poszłam do łazienki.
- Znalazłeś coś?- zapytałam po chwili
- Co powiesz na drugą część "3 metry nad niebem"? "Tylko ciebie chcę"
- Taaak! Chodźmy na to! O której się zaczyna?
- Za niecałą godzinę. Czyli powinniśmy się pomału zbierać.- powiedział i Louis i tak jak stwierdził wyszliśmy z domu do samochodu. Jechaliśmy jakieś 20 minut. Weszliśmy do "Cinemy", kupiliśmy popcorn i zajęliśmy nasze miejsca zamówione w internecie. byliśmy sami w przed ostatnim rzędzie. Reszta siedziała całkiem z przodu.
Przez prawie cały film Louis mi coś komentował na ucho. Niekiedy zdarzało mi się zaśmiać przez co zwracali nam uwagę. Lecz kiedy była dość zboczona sytuacja w łazience w filmie to Lou przeszedł samego siebie.
- Eee tam. Ja bym cię tak pieprzył że byś przez tydzień nie umiała chodzić.- natychmiast się zarumieniłam. Lecz Louis nie zamierzał kończyć- Tak byś wołała moje imię że nawet sąsie..
- Proszę natychmiast wyjść z sali.- powiedział do nas ochroniarz. A ja jeszcze bardziej się zawstydziłam
- Ale co my takiego robimy?- zaśmiał się Louis
- Cały czas się śmiejecie i gadacie. Wszyscy mają tego dość więc proszę wyjść.
- Jak sobie pan życzy- powiedział rozbawiony Lou wziął mnie za rękę i skierowaliśmy się do wyjścia,- Miłego seansu. - powiedział Lou i wyszliśmy. Gdy byliśmy w samochodzie spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
- Ten gościu był chory.- śmiał się dalej Louis
- Gdyby nie te twoje zboczone myśli to byśmy dalej tam siedzieli.
- Ale i tak wiem że kiedyś tak będzie tak jak ci mówiłem- powiedział Lou a ja się mocno zarumieniłam
- Jedźmy już do domu.- powiedziałam cicho. Byłam już wykończona. Później już całkowicie odpłynęłam...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka miśki!:) ten rozdział jest z dedykacją dla jednej z moich czytelniczek Iwony! ;**
i odwołuję z tym pisaniem kiedy mam dać kolejne rozdziały bo się nie wyrobię xD
następny pojawi się w sobotę:) ponieważ w niedziele wyjeżdżam do siostry, rozdziału nie będzie ponad tydzień ;/ wytrzymacie! ;*
komentować :)
wtorek, 30 czerwca 2015
Rozdział 14
Przeczytaj notkę pod rozdziałem!
*Nessa*
Obudziłam się w dość fajnym humorze. Gdy przypomniała mi się sytuacja z wczoraj od razu się uśmiechnęłam. Odwróciłam się w drugą stronę lecz Louisa nie było obok mnie. Z tego co wiem to zasypiał ze mną. Spojrzałam na zegarek i była godzina 9:30. Jak na Lou to za wcześnie. Może jest w toalecie? A jeśli to były.... znowu jakieś pożegnalne słowa? Nie nie mógł coś takiego zrobić...
Od razu poszłam do łazienki które się znajdowały naprzeciwko mnie. Zapukałam lecz nikogo nie słyszałam. Weszłam do środka i tak nikogo nie było. Spanikowana poszłam do pokoju Louisa. W nim również go nie było ale też nie było jego torby. Łzy zaczęły się zbierać do moich oczu. Już kompletnie zrozpaczona pobiegłam schodami na dół i skierowałam się najpierw do salonu. Też go tam nie było.
- Louis?!- zaczęłam już nieźle panikować i pobiegłam do kuchni. Stał tam. Stał sobie po prostu przy blacie popijając kawę. Odwrócił się w moją stronę. A ja westchnęłam głośno.
- Wszystko w porządku?- zapytał zdezorientowany i odłożył kubek z kawą. A ja cała zapłakana pobiegłam do niego, złapałam dwiema rękami jego twarz i go pocałowałam. Lou był nieco zdziwiony ale odwzajemnił pocałunek i mnie objął w talii. Znowu mogłam poczuć smak jego ust. Nasze języki toczyły ze sobą walkę. W ten gest dawaliśmy sobie tęsknotę, pragnienie jak i miłość. Wiedziałam już w tej chwili że nie możemy być przyjaciółmi. Z czasem pragniemy siebie coraz bardziej niż się tego spodziewaliśmy. To jest silniejsze od nas. Po chwili Louis mnie podniósł a ja oplotłam nogami jego talię. On złapał mnie za pośladki i skierował na blat. Stanął między moimi nogami a swoje ręce postawił po obydwóch stronach mojego ciała. Musieliśmy przerwać naszą czynność ponieważ brakło nam już powietrza. Oparłam swoje czoło o jego. Nasze klatki piersiowe się unosiły i opadały.
- Co się stało? Dlaczego płakałaś?- zapytał Louis gdy doszliśmy do siebie
- Myślałam że wyjechałeś. Po wczorajszym..
- Nie mógłbym tego zrobić. Znienawidził bym siebie za to.
- To dlaczego nie ma twojej torby w twoim pokoju?
- Jest w łazience bo ubrania dawałem do kosza na pranie. I została tam.
- Nie strasz mnie tak- powiedziałam i się do niego przytuliłam
- Wybacz. Nie wiedziałem że tak zareagujesz na moje zniknięcie z łóżka. Nessa?
- Tak?
- Czy.. chciałabyś.. .. być moja? Znaczy się moją dziewczyną?- zapytał a ja spojrzałam w jego oczy w których był lęk przed moją odpowiedzią.
- Tak Louis. Chcę być twoją dziewczyną. Chcę być twoja- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Louis momentalnie się uśmiechnął pokazując swoje białe zęby, złapał mnie w talii i zaczął kręcić wokół osi.
- Kocham cię. Kocham cię. Kocham cię!- krzyczał Louis dalej mnie kręcąc a ja się śmiałam. Po chwili się zatrzymał
- Też cię kocham- powiedziałam i go pocałowałam.- A tak po za tym to czemu tak szybko wstałeś?
- No bo... zastanawiałem się właśnie jak cię zapytać o związek...- powiedział zawstydzony a ja go pocałowałam
- Idę zrobić prysznic. - powiedziałam i chciałam już iść do łazienki
- Miałabyś coś przeciwko gdybym do ciebie dołączył?- zapytał poruszając zabawnie brwiami
- Tak. Chcę go sama wziąć- powiedziałam i posłałam mu całusa. Od razu poszłam do łazienki.
Odświeżona i przeprana poszłam szukać mojego chłopaka. To tak pięknie brzmi. On jest mój, ja jestem jego. Kochamy się i to uczucie jest najpiękniejsze jakie doznałam. Gdyby ktoś mi mówił jeszcze 2 miesiące temu że kiedyś będziemy razem wyśmiałabym go. No właśnie... Tak potraktowałam moją mamę i mamę Lou... Co ja narobiłam
Nagle moje przemyślenia przerwało ukłucie w biodrach. Okazało się że Louis mnie dźgnął.
- Louis! Nie strasz mnie tak.
- Wybacz- powiedział, pocałował mnie i przytulił.- O czym myślisz?
- Wiesz że musimy powiedzieć o tym naszym rodzicom?
- Tak wiem. Przejmujesz się tym?
- Nie.. Tylko że wyśmiałam nasze mamy kiedy mówimy wtedy o nas... Głupio się czuję..
- Hej... Nie przejmuj się. Zrozumieją to. A jeśli nie to wtedy ja wkroczę do akcji. Będę przy tobie i z tobą to załatwię. Nie martw się.-powiedział a ja go przytuliłam.
- Dziękuję. Co dzisiaj robimy?
- Dzisiaj chciałbym zostać cały dzień z tobą w domu. Bo i tak twojej mamy nie ma więc mamy czas dla siebie.
- Mhm podoba mi się ten pomysł.
- Mi też... Jest tyle żeby które mógłbym z tobą robić..- mówił całując moją szyję a ja się orientowałam o co mu chodzi.
- Zapomnij- powiedziałam i wyrwałam się z jego ucisku. Zaczęłam biegać a Louis mnie gonił. Niestety ja byłam wolniejsza i Louis mnie szybko złapał. Popchnął mnie na kanapę i zaczął łaskotać.
- Nie przeszkadzam?- nagle ktoś nam przeszkodził a ja wystraszona walnęłam niechcący chłopaka w szczękę.
- Boże Lou przepraszam- szybko mówiłam i pocałowałam jego usta.
- W porządku- zaśmiał się
- Ekhem.- znowu nam ktoś przeszkodził i wtedy zerknęłam kto to był. Co tutaj robi Natalia?!
- Nati? Co cię tu sprowadza?- zapytałam i zeskoczyłam z kanapy a za mną Lou.
- Pukałam do drzwi i słyszałam wasze śmiechy więc weszłam bo drzwi były otwarte.
- Aha.... Chcesz coś do picia? - zapytałam lekko zdziwiona całą sytuacją
- Nie dzięki. Ja tylko na chwilę. Mam rozumieć że jesteście razem?- zapytała Nati patrząc surowo na Louisa. Wiedziałam że nie była zadowolona.
- No tak...
- Aham. Dobrze więc życzę szczęścia. Już wam nie przeszkadzam.- miała już się skierować do drzwi ale jeszcze się zatrzymała- Aha jeszcze jedno.- powiedziała, podeszła do chłopaka i go uderzyła z liścia. Louis zaczął masować swój policzek.
- Natalia! - krzyknęłam lekko zdezorientowana.
- Wybacz Nessa, musiałam to zrobić. Do zobaczenia
- Stój! Nigdzie nie idziesz!- zatrzymałam ją - Możecie mi powiedzieć o co do cholery chodzi?!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wybaczcie że dość długo nie było rozdziału;(
Ale z tego powodu że są wakacje mam taki pomysł ^^ w komentarzach możecie mi pisać kiedy chcecie następne rozdziały;) czas do pisania dajecie mi minimalnie 1 dzień;)
komentować też czy rozdział się podoba;)
*Nessa*
Obudziłam się w dość fajnym humorze. Gdy przypomniała mi się sytuacja z wczoraj od razu się uśmiechnęłam. Odwróciłam się w drugą stronę lecz Louisa nie było obok mnie. Z tego co wiem to zasypiał ze mną. Spojrzałam na zegarek i była godzina 9:30. Jak na Lou to za wcześnie. Może jest w toalecie? A jeśli to były.... znowu jakieś pożegnalne słowa? Nie nie mógł coś takiego zrobić...
Od razu poszłam do łazienki które się znajdowały naprzeciwko mnie. Zapukałam lecz nikogo nie słyszałam. Weszłam do środka i tak nikogo nie było. Spanikowana poszłam do pokoju Louisa. W nim również go nie było ale też nie było jego torby. Łzy zaczęły się zbierać do moich oczu. Już kompletnie zrozpaczona pobiegłam schodami na dół i skierowałam się najpierw do salonu. Też go tam nie było.
- Louis?!- zaczęłam już nieźle panikować i pobiegłam do kuchni. Stał tam. Stał sobie po prostu przy blacie popijając kawę. Odwrócił się w moją stronę. A ja westchnęłam głośno.
- Wszystko w porządku?- zapytał zdezorientowany i odłożył kubek z kawą. A ja cała zapłakana pobiegłam do niego, złapałam dwiema rękami jego twarz i go pocałowałam. Lou był nieco zdziwiony ale odwzajemnił pocałunek i mnie objął w talii. Znowu mogłam poczuć smak jego ust. Nasze języki toczyły ze sobą walkę. W ten gest dawaliśmy sobie tęsknotę, pragnienie jak i miłość. Wiedziałam już w tej chwili że nie możemy być przyjaciółmi. Z czasem pragniemy siebie coraz bardziej niż się tego spodziewaliśmy. To jest silniejsze od nas. Po chwili Louis mnie podniósł a ja oplotłam nogami jego talię. On złapał mnie za pośladki i skierował na blat. Stanął między moimi nogami a swoje ręce postawił po obydwóch stronach mojego ciała. Musieliśmy przerwać naszą czynność ponieważ brakło nam już powietrza. Oparłam swoje czoło o jego. Nasze klatki piersiowe się unosiły i opadały.
- Co się stało? Dlaczego płakałaś?- zapytał Louis gdy doszliśmy do siebie
- Myślałam że wyjechałeś. Po wczorajszym..
- Nie mógłbym tego zrobić. Znienawidził bym siebie za to.
- To dlaczego nie ma twojej torby w twoim pokoju?
- Jest w łazience bo ubrania dawałem do kosza na pranie. I została tam.
- Nie strasz mnie tak- powiedziałam i się do niego przytuliłam
- Wybacz. Nie wiedziałem że tak zareagujesz na moje zniknięcie z łóżka. Nessa?
- Tak?
- Czy.. chciałabyś.. .. być moja? Znaczy się moją dziewczyną?- zapytał a ja spojrzałam w jego oczy w których był lęk przed moją odpowiedzią.
- Tak Louis. Chcę być twoją dziewczyną. Chcę być twoja- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Louis momentalnie się uśmiechnął pokazując swoje białe zęby, złapał mnie w talii i zaczął kręcić wokół osi.
- Kocham cię. Kocham cię. Kocham cię!- krzyczał Louis dalej mnie kręcąc a ja się śmiałam. Po chwili się zatrzymał
- Też cię kocham- powiedziałam i go pocałowałam.- A tak po za tym to czemu tak szybko wstałeś?
- No bo... zastanawiałem się właśnie jak cię zapytać o związek...- powiedział zawstydzony a ja go pocałowałam
- Idę zrobić prysznic. - powiedziałam i chciałam już iść do łazienki
- Miałabyś coś przeciwko gdybym do ciebie dołączył?- zapytał poruszając zabawnie brwiami
- Tak. Chcę go sama wziąć- powiedziałam i posłałam mu całusa. Od razu poszłam do łazienki.
Odświeżona i przeprana poszłam szukać mojego chłopaka. To tak pięknie brzmi. On jest mój, ja jestem jego. Kochamy się i to uczucie jest najpiękniejsze jakie doznałam. Gdyby ktoś mi mówił jeszcze 2 miesiące temu że kiedyś będziemy razem wyśmiałabym go. No właśnie... Tak potraktowałam moją mamę i mamę Lou... Co ja narobiłam
Nagle moje przemyślenia przerwało ukłucie w biodrach. Okazało się że Louis mnie dźgnął.
- Louis! Nie strasz mnie tak.
- Wybacz- powiedział, pocałował mnie i przytulił.- O czym myślisz?
- Wiesz że musimy powiedzieć o tym naszym rodzicom?
- Tak wiem. Przejmujesz się tym?
- Nie.. Tylko że wyśmiałam nasze mamy kiedy mówimy wtedy o nas... Głupio się czuję..
- Hej... Nie przejmuj się. Zrozumieją to. A jeśli nie to wtedy ja wkroczę do akcji. Będę przy tobie i z tobą to załatwię. Nie martw się.-powiedział a ja go przytuliłam.
- Dziękuję. Co dzisiaj robimy?
- Dzisiaj chciałbym zostać cały dzień z tobą w domu. Bo i tak twojej mamy nie ma więc mamy czas dla siebie.
- Mhm podoba mi się ten pomysł.
- Mi też... Jest tyle żeby które mógłbym z tobą robić..- mówił całując moją szyję a ja się orientowałam o co mu chodzi.
- Zapomnij- powiedziałam i wyrwałam się z jego ucisku. Zaczęłam biegać a Louis mnie gonił. Niestety ja byłam wolniejsza i Louis mnie szybko złapał. Popchnął mnie na kanapę i zaczął łaskotać.
- Nie przeszkadzam?- nagle ktoś nam przeszkodził a ja wystraszona walnęłam niechcący chłopaka w szczękę.
- Boże Lou przepraszam- szybko mówiłam i pocałowałam jego usta.
- W porządku- zaśmiał się
- Ekhem.- znowu nam ktoś przeszkodził i wtedy zerknęłam kto to był. Co tutaj robi Natalia?!
- Nati? Co cię tu sprowadza?- zapytałam i zeskoczyłam z kanapy a za mną Lou.
- Pukałam do drzwi i słyszałam wasze śmiechy więc weszłam bo drzwi były otwarte.
- Aha.... Chcesz coś do picia? - zapytałam lekko zdziwiona całą sytuacją
- Nie dzięki. Ja tylko na chwilę. Mam rozumieć że jesteście razem?- zapytała Nati patrząc surowo na Louisa. Wiedziałam że nie była zadowolona.
- No tak...
- Aham. Dobrze więc życzę szczęścia. Już wam nie przeszkadzam.- miała już się skierować do drzwi ale jeszcze się zatrzymała- Aha jeszcze jedno.- powiedziała, podeszła do chłopaka i go uderzyła z liścia. Louis zaczął masować swój policzek.
- Natalia! - krzyknęłam lekko zdezorientowana.
- Wybacz Nessa, musiałam to zrobić. Do zobaczenia
- Stój! Nigdzie nie idziesz!- zatrzymałam ją - Możecie mi powiedzieć o co do cholery chodzi?!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wybaczcie że dość długo nie było rozdziału;(
Ale z tego powodu że są wakacje mam taki pomysł ^^ w komentarzach możecie mi pisać kiedy chcecie następne rozdziały;) czas do pisania dajecie mi minimalnie 1 dzień;)
komentować też czy rozdział się podoba;)
piątek, 19 czerwca 2015
Rozdział 13
*Nessa*
- Mów.- powiedziałam a chłopak westchnął głośno. Jednak po chwili zaczął mówić.
- Przyjaźniłem się kiedyś ze Sparks'em. Byliśmy najlepszymi kumplami. Do czasu kiedy wpakował się w gówno z długami. Nie miał jak zapłacić i szukał pracy. Aż w końcu znalazł jedną lecz to nie była zwykła praca. Ten zawód jest niebezpieczny. Nie potrafił sam w niej sprawować dlatego poprosił o to mnie. Zgodziłem się. W końcu był moim przyjacielem. Podpisaliśmy dokumenty na wtargnięcie tego wszystkiego. Domyślam się że chcesz wiedzieć jaka to jest praca. Wybacz ale nie mogę ci o tym powiedzieć. Nie teraz.
- Jak nie teraz to kiedy Louis? Będziesz czekał do momentu aż sama się dowiem od kogoś? Skąd mam wiedzieć czy nie jesteś gwałcicielem? Tak to zrozumiałam gdy Sparks powiedział na mnie " nowa dziwka".- zatkało go. Ale byłam ciekawa jak mi się z tego wytłumaczy.
- On myślał że jesteś kolejną dziewczyną na parę dni a później zostawić. Jeśli mam być szczery to taki byłem. Chodziłem po klubach i szukałem jakiś dziewczyn na odprężenie i... zapomnienie..
- Zapomnienie o czym?
- O tobie...- zaraz... o mnie?!
- Jak to o mnie?
- Strasznie za tobą tęskniłem Nessa... Rwało mnie od środka bym do ciebie napisał cokolwiek. Takim sposobem się uspokajałem... Ale od kąt nasza przyjaźń się odnowiła skończyłem z tym naprawdę..- byłam nieźle zaskoczona. Nigdy bym się nie spodziewała że Lou wykorzystuje dziewczyny po to by o mnie zapomnieć...
- Ale jeśli chodzi o pracę to nie gwałcę dziewczyny. One same się do mnie kleiły.
- A to powiedz dlaczego już się nie przyjaźnicie?- gdy się o to zapytałam Louis od razu posmutniał
- 2 lata po wyjeździe od Doncaster znalazłem dziewczynę. Miała na imię Nathalia. Spotykaliśmy się do czasu aż się w niej zakochałem. Ona również się zakochała i zostaliśmy parą. Lecz nie na długo. Pewnego dnia się z nią umówiłem u niej. Jednak gdy dotarłem do jej domu znalazłem ją w salonie... z zakrwawionym brzuchem. Dowiedziałem się że Sparks ją zabił... Wtedy go znienawidziłem z całego serca..- gdy to słuchałam zrobiło mi się żal Louisa. Od razu do niego podeszłam i go mocno przytuliłam. Chłopak to odwzajemnił widocznie poczuł ulgę że się go nie boję. Po to prawda. Louis po prostu nienawidził osobę która zabiła jego miłość. Stąd ta agresja.
- Tak bardzo cię przepraszam Vanessa..
- Ciii- powiedziałam i głaskałam go po głowie gdy on bezbronnie tulił się do mojego brzucha. Nie przeszkadzało mi to. On musiał wiedzieć że nie zamierzam go zostawiać samego z tym wszystkim.
- Wybaczysz mi?- zapytał patrząc się w moje oczy
- Dawno ci wybaczyłam Louis.- powiedziałam i się lekko uśmiechnęłam. Chłopak odwzajemnił to i zaczął się do mnie zbliżać. Nasze twarze dzieliły milimetry...
- Vanessa wróciłam !- nagle moja mama wparowała do pokoju a ja z Louisem wystraszenie zlecieliśmy z łóżka i wylądowaliśmy na ziemi. Zaczęliśmy się śmiać.
- Em wybaczcie że tak nagle wam przeszkodziłam...
- Nie nic się nie stało..- powiedziałam uspokajając się i wycierając łzę ze śmiechu.
- To ja będę w kuchni. Zrobię wam kolację. - już kolacja?! Nie dawno był poranek kiedy byliśmy na spacerze..
- Vanessa... Możemy już wstać?- zapytał rozbawiony Lou ponieważ ja na nim cały czas siedziałam.
- Emm.. wybacz- wstałam szybko i się oczywiście musiałam zarumienić..
- Uwielbiam gdy się rumienisz- powiedział i mnie pocałował w czerwony policzek.
- Emm no to co robimy?
- Może jakiś film obejrzymy?- zapytał
- Pewnie. To ja idę film wybrać a ty włącz laptop.- tak jak powiedziałam poszłam po film na płytę. Wybrałam "Paranormal Activity"
- Znowu horrorek?- zapytał rozbawiony Louis a ja przytaknęłam. Usiedliśmy na moim łóżku opierając się o ścianę a laptop leżał na stoliku przed nami.
Jesteśmy w połowie filmu. Podczas oglądania zdążyliśmy zjeść kolację przyniesioną przez moją mamę. Mnie film bardzo zaciekawił i oglądałam go z zainteresowaniem lecz Louisa bardziej obchodziłam ja. Od początku filmu się mi przygląda i bawi się moimi włosami.
Gdy film się skończył była godzina 21:00. Nie powiem że film był też nieco straszny ale nie tak bardzo jak ten co oglądaliśmy w kinie.
- Bardzo się nudziłeś? - zapytałam rozbawiona
- Nie.. Twój widok nigdy nie jest nudny.. raczej pociągający- powiedział a ja się zarumieniłam ..- Słyszałem że dzisiaj w nocy też mają być burze.-powiedział ja się wystraszyłam.
- Czy... mógłbyś dzisiaj ze mną zostać ?- zapytałam zawstydzona
- Pewnie że tak.- uśmiechnął się
- Dziękuję. Pozwolisz żebym poszła pierwsza do łazienki się umyć?
- Pewnie.- powiedział a ja poszłam do szafy po moją piżamę i do łazienki. Zrobiłam sobie gorący prysznic, przebrałam się i wyszłam do pokoju. Louis leżał na moim łóżku i nawet nie zauważył że przyszłam bo był zajęty telefonem.
- Możesz iść.- powiedziałam a wtedy Louis się zorientował że jestem
- Już id...ę....- za jąkał się i zaczął mnie lustrować wzrokiem. Byłam w krótkich spodenkach i czarnym topie... Kiedy oblizał swoją dolną wargę zarumieniłam się. - Emm.. idę.- ocknął się i poszedł do łazienki przy okazji po drodze dał mi klapsa w tyłek na co podskoczyłam
-Musiałem to zrobić- powiedział uśmiechając się i poszedł. A ja zdezorientowana poszłam się położyć na plecy na łóżko. ...
Nagle znowu obudził mnie grzmot. Od razu podskoczyłam siadając i oddychając głęboko. Szybko rozejrzałam się po pokoju i nagle poczułam ulgę widząc Louisa obok mnie. Od razu mnie przytulił.
- Jestem tu. Nie bój się. - powiedział głaszcząc mnie po plecach i całując w głowę. Poczułam się spokojniejsza lecz dalej się bałam.
- Przepraszam że zasnęłam wtedy...
- Nie masz za co przepraszać. Byłaś zmęczona rozumiem to. - powiedział a ja się wtuliłam w jego tors. Zauważyłam że był bez koszulki na co się lekko zarumieniłam. Zaczęłam ręką jeździć po jego wyrzeźbionym brzuchu.
-Jesteś piękna- nagle powiedział Louis a ja się bardziej zarumieniłam.
- Dziękuję- powiedziałam i się uśmiechnęłam do niego. Odwzajemnił to i się zaczął zbliżać. Nasze twarze były jeszcze bliżej niż ostatnio.... I stało się. Pocałował mnie. Ale odwzajemniłam. Od dawna marzyłam o tym. O jego ustach znajdujących się na moich. Czułam jeszcze lekki posmak jego miętowej pasty do zębów. Językiem polizał moją dolną wargę. Rozszerzyłam usta a jego język wtargnął do środka. Rywalizowaliśmy dając temu nasze uczucia. Było to przyjemność, pożądanie ale najważniejsze to miłość.
- Kocham cię - powiedział między pocałunkami
- Kocham cię- odpowiedziałam tym samym. To była nasza chwila. Nie obchodziło mnie że była noc, że była burza. Dzięki Louisowi się nie bałam. Byłam tu z nim. Kocham go a on mnie. To się liczy.
- Jestem zmęczona..- powiedziałam gdy skończyliśmy się całować. Oparłam swoje czoło o jego
- Ja też. Idziemy się położyć?- zapytał a ja kiwnęłam głową. Położyłam się bokiem a po chwili poczułam rękę oplatającą moją talię. Burza nieco ucichła a ja pomału odpływałam. Lecz po chwili usłyszałam jego słowa
- Kocham cię Vanessa
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to macie tu 13 ;*
- Mów.- powiedziałam a chłopak westchnął głośno. Jednak po chwili zaczął mówić.
- Przyjaźniłem się kiedyś ze Sparks'em. Byliśmy najlepszymi kumplami. Do czasu kiedy wpakował się w gówno z długami. Nie miał jak zapłacić i szukał pracy. Aż w końcu znalazł jedną lecz to nie była zwykła praca. Ten zawód jest niebezpieczny. Nie potrafił sam w niej sprawować dlatego poprosił o to mnie. Zgodziłem się. W końcu był moim przyjacielem. Podpisaliśmy dokumenty na wtargnięcie tego wszystkiego. Domyślam się że chcesz wiedzieć jaka to jest praca. Wybacz ale nie mogę ci o tym powiedzieć. Nie teraz.
- Jak nie teraz to kiedy Louis? Będziesz czekał do momentu aż sama się dowiem od kogoś? Skąd mam wiedzieć czy nie jesteś gwałcicielem? Tak to zrozumiałam gdy Sparks powiedział na mnie " nowa dziwka".- zatkało go. Ale byłam ciekawa jak mi się z tego wytłumaczy.
- On myślał że jesteś kolejną dziewczyną na parę dni a później zostawić. Jeśli mam być szczery to taki byłem. Chodziłem po klubach i szukałem jakiś dziewczyn na odprężenie i... zapomnienie..
- Zapomnienie o czym?
- O tobie...- zaraz... o mnie?!
- Jak to o mnie?
- Strasznie za tobą tęskniłem Nessa... Rwało mnie od środka bym do ciebie napisał cokolwiek. Takim sposobem się uspokajałem... Ale od kąt nasza przyjaźń się odnowiła skończyłem z tym naprawdę..- byłam nieźle zaskoczona. Nigdy bym się nie spodziewała że Lou wykorzystuje dziewczyny po to by o mnie zapomnieć...
- Ale jeśli chodzi o pracę to nie gwałcę dziewczyny. One same się do mnie kleiły.
- A to powiedz dlaczego już się nie przyjaźnicie?- gdy się o to zapytałam Louis od razu posmutniał
- 2 lata po wyjeździe od Doncaster znalazłem dziewczynę. Miała na imię Nathalia. Spotykaliśmy się do czasu aż się w niej zakochałem. Ona również się zakochała i zostaliśmy parą. Lecz nie na długo. Pewnego dnia się z nią umówiłem u niej. Jednak gdy dotarłem do jej domu znalazłem ją w salonie... z zakrwawionym brzuchem. Dowiedziałem się że Sparks ją zabił... Wtedy go znienawidziłem z całego serca..- gdy to słuchałam zrobiło mi się żal Louisa. Od razu do niego podeszłam i go mocno przytuliłam. Chłopak to odwzajemnił widocznie poczuł ulgę że się go nie boję. Po to prawda. Louis po prostu nienawidził osobę która zabiła jego miłość. Stąd ta agresja.
- Tak bardzo cię przepraszam Vanessa..
- Ciii- powiedziałam i głaskałam go po głowie gdy on bezbronnie tulił się do mojego brzucha. Nie przeszkadzało mi to. On musiał wiedzieć że nie zamierzam go zostawiać samego z tym wszystkim.
- Wybaczysz mi?- zapytał patrząc się w moje oczy
- Dawno ci wybaczyłam Louis.- powiedziałam i się lekko uśmiechnęłam. Chłopak odwzajemnił to i zaczął się do mnie zbliżać. Nasze twarze dzieliły milimetry...
- Vanessa wróciłam !- nagle moja mama wparowała do pokoju a ja z Louisem wystraszenie zlecieliśmy z łóżka i wylądowaliśmy na ziemi. Zaczęliśmy się śmiać.
- Em wybaczcie że tak nagle wam przeszkodziłam...
- Nie nic się nie stało..- powiedziałam uspokajając się i wycierając łzę ze śmiechu.
- To ja będę w kuchni. Zrobię wam kolację. - już kolacja?! Nie dawno był poranek kiedy byliśmy na spacerze..
- Vanessa... Możemy już wstać?- zapytał rozbawiony Lou ponieważ ja na nim cały czas siedziałam.
- Emm.. wybacz- wstałam szybko i się oczywiście musiałam zarumienić..
- Uwielbiam gdy się rumienisz- powiedział i mnie pocałował w czerwony policzek.
- Emm no to co robimy?
- Może jakiś film obejrzymy?- zapytał
- Pewnie. To ja idę film wybrać a ty włącz laptop.- tak jak powiedziałam poszłam po film na płytę. Wybrałam "Paranormal Activity"
- Znowu horrorek?- zapytał rozbawiony Louis a ja przytaknęłam. Usiedliśmy na moim łóżku opierając się o ścianę a laptop leżał na stoliku przed nami.
Jesteśmy w połowie filmu. Podczas oglądania zdążyliśmy zjeść kolację przyniesioną przez moją mamę. Mnie film bardzo zaciekawił i oglądałam go z zainteresowaniem lecz Louisa bardziej obchodziłam ja. Od początku filmu się mi przygląda i bawi się moimi włosami.
Gdy film się skończył była godzina 21:00. Nie powiem że film był też nieco straszny ale nie tak bardzo jak ten co oglądaliśmy w kinie.
- Bardzo się nudziłeś? - zapytałam rozbawiona
- Nie.. Twój widok nigdy nie jest nudny.. raczej pociągający- powiedział a ja się zarumieniłam ..- Słyszałem że dzisiaj w nocy też mają być burze.-powiedział ja się wystraszyłam.
- Czy... mógłbyś dzisiaj ze mną zostać ?- zapytałam zawstydzona
- Pewnie że tak.- uśmiechnął się
- Dziękuję. Pozwolisz żebym poszła pierwsza do łazienki się umyć?
- Pewnie.- powiedział a ja poszłam do szafy po moją piżamę i do łazienki. Zrobiłam sobie gorący prysznic, przebrałam się i wyszłam do pokoju. Louis leżał na moim łóżku i nawet nie zauważył że przyszłam bo był zajęty telefonem.
- Możesz iść.- powiedziałam a wtedy Louis się zorientował że jestem
- Już id...ę....- za jąkał się i zaczął mnie lustrować wzrokiem. Byłam w krótkich spodenkach i czarnym topie... Kiedy oblizał swoją dolną wargę zarumieniłam się. - Emm.. idę.- ocknął się i poszedł do łazienki przy okazji po drodze dał mi klapsa w tyłek na co podskoczyłam
-Musiałem to zrobić- powiedział uśmiechając się i poszedł. A ja zdezorientowana poszłam się położyć na plecy na łóżko. ...
Nagle znowu obudził mnie grzmot. Od razu podskoczyłam siadając i oddychając głęboko. Szybko rozejrzałam się po pokoju i nagle poczułam ulgę widząc Louisa obok mnie. Od razu mnie przytulił.
- Jestem tu. Nie bój się. - powiedział głaszcząc mnie po plecach i całując w głowę. Poczułam się spokojniejsza lecz dalej się bałam.
- Przepraszam że zasnęłam wtedy...
- Nie masz za co przepraszać. Byłaś zmęczona rozumiem to. - powiedział a ja się wtuliłam w jego tors. Zauważyłam że był bez koszulki na co się lekko zarumieniłam. Zaczęłam ręką jeździć po jego wyrzeźbionym brzuchu.
-Jesteś piękna- nagle powiedział Louis a ja się bardziej zarumieniłam.
- Dziękuję- powiedziałam i się uśmiechnęłam do niego. Odwzajemnił to i się zaczął zbliżać. Nasze twarze były jeszcze bliżej niż ostatnio.... I stało się. Pocałował mnie. Ale odwzajemniłam. Od dawna marzyłam o tym. O jego ustach znajdujących się na moich. Czułam jeszcze lekki posmak jego miętowej pasty do zębów. Językiem polizał moją dolną wargę. Rozszerzyłam usta a jego język wtargnął do środka. Rywalizowaliśmy dając temu nasze uczucia. Było to przyjemność, pożądanie ale najważniejsze to miłość.
- Kocham cię - powiedział między pocałunkami
- Kocham cię- odpowiedziałam tym samym. To była nasza chwila. Nie obchodziło mnie że była noc, że była burza. Dzięki Louisowi się nie bałam. Byłam tu z nim. Kocham go a on mnie. To się liczy.
- Jestem zmęczona..- powiedziałam gdy skończyliśmy się całować. Oparłam swoje czoło o jego
- Ja też. Idziemy się położyć?- zapytał a ja kiwnęłam głową. Położyłam się bokiem a po chwili poczułam rękę oplatającą moją talię. Burza nieco ucichła a ja pomału odpływałam. Lecz po chwili usłyszałam jego słowa
- Kocham cię Vanessa
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to macie tu 13 ;*
niedziela, 14 czerwca 2015
Rozdział 12
*Nessa*
-Ooo czyżby pan Tomlinson miał nową zdobycz?
Zdziwiona pytaniem najpierw spojrzałam na Louisa któremu od razu wszystkie mięśnie się napięły oraz mocniej ścisnął moją rękę. Nie powiem że trochę bolało. Odwróciłam się wraz z chłopakiem w stronę osoby która się nas czepiała. Był to wysoki blondyn który może też był przystojny ale nie pobijał Lou. Uśmiechał się złośliwie a następnie wzrokiem powędrował na mnie.
- Czego chcesz Sparks?- zapytał zimno Lou. Widać że był wkurzony. przyznam że trochę się przestraszyłam.
- Nie spinaj tak Tomlinson bo ci żyłka pęknie. Czy to zbrodnia by poznać nową dziwkę mojego przyjaciela?- zaśmiał się a Louis mocniej ścisnął moją rękę na co jęknęłam. Nie powiem też że słowa tego faceta mnie zaskoczyły oraz trochę zraniły.
- Louis... To boli..- wyszeptałam cicho a Louis od razu puścił moją rękę i skierował się w stronę drugiej osoby. Złapał go mocno za koszulkę a ja przerażona stałam jak wyryta i słuchałam co mówi Lou
- Słuchaj. Jeszcze raz nazwiesz ją dziwką to rozpierdolę tą twoją spierdoloną mordę. Więc kurwa siedź cicho i nie pokazuj mi się na oczy.- powiedział groźnie a następnie puścił go i podszedł do mnie lecz jeszcze Sparks coś dodał
- Tak szybko mnie się nie pozbędziesz- powiedział cicho lecz doskonale wiedziałam że Louis to usłyszał i szybko do niego podbiegł i go uderzył z pięści. Sparks złapał się za zakrwawiony nos i zaczął się bić z Lou. Ja przerażona nie potrafiłam ich rozdzielić to pobiegłam poprosić o pomoc innego faceta około 40- stki i ich rozdzielił.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem Tomlinson! Pamiętaj!
- Spierdalaj - powiedział wnerwiony Louis. Złapał za nadgarstek i pociągnął abym już szła. Przez to nie zdążyłam nawet podziękować panu który mi pomógł. Louis mocno mnie ciągnął w drogę domu. Ręką coraz bardziej mnie piekła.
- Louis..- powiedziałam lecz nie zareagował.- Louis!- powiedziałam głośniej lecz dalej nie zareagował. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Nie tylko z bólu ale też z zachowania przyjaciela. Nigdy go nie widziałam w takim stanie. Zaczęłam się bać czy też mi może coś zrobić. Już mam mętlik w głowie od tego bo dalej nie rozluźniał uścisku. Zaczęłam się po prostu już go bać. Jeszcze to zdanie: Czy to zbrodnia by poznać nową dziwkę mojego przyjaciela? Dziwkę? Nową? O co w tym zdaniu chodziło?! Przecież Lou nie jest taki... Przynajmniej nie był.
Gdy już weszliśmy do domu Louis mnie puścił a ja od razu pobiegłam do mojego pokoju. Louisowi się to chyba nie spodobało bo zaczął mnie gonić lecz nie zdążył i szybko się zamknęłam na kluczyk w moimi pokoju. Louis zaczął się dobijać do drzwi a ja wystraszona z ulgą zjechałam plecami po drzwiach.
- Vanessa otwórz! Otwieraj kurwa te drzwi! Przecież nic ci nie zrobię do kurwy!- ostatni raz walnął pięścią w drzwi i słyszałam że też zjechał w dół o moje drzwi. Zaczęłam płakać lecz nie słyszalnie by Louis nic nie słyszał. Byłam kompletnie zaskoczona zachowaniem Lou. Jak też zawiedziona...
Już chyba od godziny tak siedzę. Louis również nie zmienił swojego miejsca. Postanowiłam stanąć i otworzył drzwi. Louis lekko się zachwiał do tyłu bo pewnie spał. Od razu stanął gdy mnie ujrzał. Chciał do mnie podejść lecz ja szybko zawróciłam do tyłu.
- Usiądź.. Opatrzę cię..- powiedziałam cicho i poszłam do łazienki po apteczkę. Gdy wróciłam do pokoju Louis już siedział spokojnie na łóżku. Stanęłam przed nim i zaczęłam obserwować jego poobijaną twarz. Miał siniaka pod prawym okiem, kolejne rozcięcie na wardze, na lewej brwi również a z jego nosa leciała wyschnięta krew. No to nieźle się urządziłeś Tomlinson.
Gdyby nie ta sytuacja w parku to bym normalnie usiadła na jego kolanach ale tego nie zrobię. Obawiam się że coś mi zrobi. Chciałam już zacząć swoją robotę lecz chłopak chyba zauważył że się boję i mnie z siłą postawił na swoich kolanach tak że siedziałam na nim okrakiem. Nie powiem że trochę się wzdrygnęłam na ten gest. Zajęłam się jego twarzą.
- Przepraszam... Nie panowałem nad sobą. Nie chcę żebyś się mnie bała... Wszystko co wytłumaczę tylko wybacz mi...- widziałam że żałował. Ale będzie musiał poczekać na moje zaufanie... Bez słowa chciałam wstać lecz on mnie z powrotem pociągnął na kolana.
- Spójrz na mnie.- powiedział lecz ja dalej nie patrzałam. Po chwili delikatnie poczułam jak o mój podbródek kieruje tak bym na niego spojrzała. W końcu się odważyłam.
- Nie wiem..- odpowiedziałam cicho
- Nie zrobię ci krzywdy. Nie wybaczyłbym sobie gdybym ci coś zrobił. Naprawdę przepraszam...
- Wisisz mi wyjaśnienia za dzisiaj.- powiedziałam szybko i poszłam do łazienki odnieść apteczkę. Gdy wróciłam do pokoju, usiadłam na moim fotelu
- Mów.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest oczekiwana 12! :) Komentować miśki !! <3
-Ooo czyżby pan Tomlinson miał nową zdobycz?
Zdziwiona pytaniem najpierw spojrzałam na Louisa któremu od razu wszystkie mięśnie się napięły oraz mocniej ścisnął moją rękę. Nie powiem że trochę bolało. Odwróciłam się wraz z chłopakiem w stronę osoby która się nas czepiała. Był to wysoki blondyn który może też był przystojny ale nie pobijał Lou. Uśmiechał się złośliwie a następnie wzrokiem powędrował na mnie.
- Czego chcesz Sparks?- zapytał zimno Lou. Widać że był wkurzony. przyznam że trochę się przestraszyłam.
- Nie spinaj tak Tomlinson bo ci żyłka pęknie. Czy to zbrodnia by poznać nową dziwkę mojego przyjaciela?- zaśmiał się a Louis mocniej ścisnął moją rękę na co jęknęłam. Nie powiem też że słowa tego faceta mnie zaskoczyły oraz trochę zraniły.
- Louis... To boli..- wyszeptałam cicho a Louis od razu puścił moją rękę i skierował się w stronę drugiej osoby. Złapał go mocno za koszulkę a ja przerażona stałam jak wyryta i słuchałam co mówi Lou
- Słuchaj. Jeszcze raz nazwiesz ją dziwką to rozpierdolę tą twoją spierdoloną mordę. Więc kurwa siedź cicho i nie pokazuj mi się na oczy.- powiedział groźnie a następnie puścił go i podszedł do mnie lecz jeszcze Sparks coś dodał
- Tak szybko mnie się nie pozbędziesz- powiedział cicho lecz doskonale wiedziałam że Louis to usłyszał i szybko do niego podbiegł i go uderzył z pięści. Sparks złapał się za zakrwawiony nos i zaczął się bić z Lou. Ja przerażona nie potrafiłam ich rozdzielić to pobiegłam poprosić o pomoc innego faceta około 40- stki i ich rozdzielił.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem Tomlinson! Pamiętaj!
- Spierdalaj - powiedział wnerwiony Louis. Złapał za nadgarstek i pociągnął abym już szła. Przez to nie zdążyłam nawet podziękować panu który mi pomógł. Louis mocno mnie ciągnął w drogę domu. Ręką coraz bardziej mnie piekła.
- Louis..- powiedziałam lecz nie zareagował.- Louis!- powiedziałam głośniej lecz dalej nie zareagował. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Nie tylko z bólu ale też z zachowania przyjaciela. Nigdy go nie widziałam w takim stanie. Zaczęłam się bać czy też mi może coś zrobić. Już mam mętlik w głowie od tego bo dalej nie rozluźniał uścisku. Zaczęłam się po prostu już go bać. Jeszcze to zdanie: Czy to zbrodnia by poznać nową dziwkę mojego przyjaciela? Dziwkę? Nową? O co w tym zdaniu chodziło?! Przecież Lou nie jest taki... Przynajmniej nie był.
Gdy już weszliśmy do domu Louis mnie puścił a ja od razu pobiegłam do mojego pokoju. Louisowi się to chyba nie spodobało bo zaczął mnie gonić lecz nie zdążył i szybko się zamknęłam na kluczyk w moimi pokoju. Louis zaczął się dobijać do drzwi a ja wystraszona z ulgą zjechałam plecami po drzwiach.
- Vanessa otwórz! Otwieraj kurwa te drzwi! Przecież nic ci nie zrobię do kurwy!- ostatni raz walnął pięścią w drzwi i słyszałam że też zjechał w dół o moje drzwi. Zaczęłam płakać lecz nie słyszalnie by Louis nic nie słyszał. Byłam kompletnie zaskoczona zachowaniem Lou. Jak też zawiedziona...
Już chyba od godziny tak siedzę. Louis również nie zmienił swojego miejsca. Postanowiłam stanąć i otworzył drzwi. Louis lekko się zachwiał do tyłu bo pewnie spał. Od razu stanął gdy mnie ujrzał. Chciał do mnie podejść lecz ja szybko zawróciłam do tyłu.
- Usiądź.. Opatrzę cię..- powiedziałam cicho i poszłam do łazienki po apteczkę. Gdy wróciłam do pokoju Louis już siedział spokojnie na łóżku. Stanęłam przed nim i zaczęłam obserwować jego poobijaną twarz. Miał siniaka pod prawym okiem, kolejne rozcięcie na wardze, na lewej brwi również a z jego nosa leciała wyschnięta krew. No to nieźle się urządziłeś Tomlinson.
Gdyby nie ta sytuacja w parku to bym normalnie usiadła na jego kolanach ale tego nie zrobię. Obawiam się że coś mi zrobi. Chciałam już zacząć swoją robotę lecz chłopak chyba zauważył że się boję i mnie z siłą postawił na swoich kolanach tak że siedziałam na nim okrakiem. Nie powiem że trochę się wzdrygnęłam na ten gest. Zajęłam się jego twarzą.
- Przepraszam... Nie panowałem nad sobą. Nie chcę żebyś się mnie bała... Wszystko co wytłumaczę tylko wybacz mi...- widziałam że żałował. Ale będzie musiał poczekać na moje zaufanie... Bez słowa chciałam wstać lecz on mnie z powrotem pociągnął na kolana.
- Spójrz na mnie.- powiedział lecz ja dalej nie patrzałam. Po chwili delikatnie poczułam jak o mój podbródek kieruje tak bym na niego spojrzała. W końcu się odważyłam.
- Nie wiem..- odpowiedziałam cicho
- Nie zrobię ci krzywdy. Nie wybaczyłbym sobie gdybym ci coś zrobił. Naprawdę przepraszam...
- Wisisz mi wyjaśnienia za dzisiaj.- powiedziałam szybko i poszłam do łazienki odnieść apteczkę. Gdy wróciłam do pokoju, usiadłam na moim fotelu
- Mów.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest oczekiwana 12! :) Komentować miśki !! <3
niedziela, 7 czerwca 2015
Rozdział 11
Dwa tygodnie później
*Nessa*
Dzisiaj jest dzień w którym ma wyjść Lou ze szpitala. Nawet sobie nie wyobrażacie jaka jestem podekscytowana! Oczywiście codziennie odwiedzałam Louisa, nie było dnia bym nie przyszła. Przez te dwa tygodnie Louis chodził na rehabilitację przez co już jest sprawny fizycznie. Jednak posiada jeszcze pare małych siniaków. Postanowiliśmy z Louisem że będzie u mnie "mieszkał" przez jakiś czas. Do czasu gdy całkowicie wyzdrowieje. Od czasu gdy mi powiedział że mnie kocha nie wspominaliśmy już o tym. Jednak ja jestem coraz bliżej do podjęcia decyzji..
Właśnie czekam przed wejściem do szpitala na chłopaka. Umówiliśmy się że ja będę tutaj czekać a Lou szybko się spakuje, wypisze i wyjdzie. No ale coś mu to długo trwa bo czekam na niego już 15 minut....
Nagle ktoś mi zakrył oczy a ja wystraszona podskoczyłam. Przysięgam... zabiję!
-Louis? - zapytałam a ten ktoś jak nie inny jak Lou odkrył moje oczy. Uśmiechał się od ucha do ucha.
-To dla ciebie- powiedział i podarował mi piękny bukiet żółtych tulipanów. Jeszcze pamiętał jakie są moje ulubione kwiaty.....
- Louis... Są piękne, dziękuję- powiedziałam i go przytuliłam. Następnie pocałowałam w policzek.- Gdzie idziemy?
- Jeśli to nie problem to chciałbym torby zanieść do twojego domu a później byśmy gdzieś wyszli.
- Fajny pomysł- uśmiechnęłam się i skierowaliśmy się w stronę samochodu mojej mamy. Pożyczyłam. Jakieś dwa lata temu zdałam prawko. Oczywiście wszystkiego musiałam się sama uczyć bo Lou nie było.... No ale już nie wracajmy do tego.
Tak jak ustaliliśmy. Pojechaliśmy do domu.
-Jesteśmy! - krzyknęłam już w pomieszczeniu. Po chwili mama się pojawiła.
-Z kim jesteś? Louis?- mama była zaskoczona ponieważ nie wspominałam jej o wypadku i o tym że Lou ma u nas spać.
- Dzień dobry pani- powiedział uprzejmie chłopak na co mama odpowiedziała
- Mamo Louis miał mały wypadek samochodowy. Będzie u nas mieszkał przez kilka dni. Zaopiekuję się nim.
- Wypadek? Louis to coś poważnego?
- Nie. Ale spokojnie już jestem w miarę zdrowy. Czuję jeszcze lekki ból w żebrach ale powinno przejść po kilku dniach.
- Przynajmniej tyle... Możesz zostać ile chcesz. Czuj się jak w dimu- powiedziała moja mama i się uśmiechnęła
- Dziękuję bardzo.
- My pójdziemy tylko bagaże zanieść i wychodzimy.- powiedziałam, złapałam Louisa za rękę i poszliśmy w stronę pokoju gdzie zawsze nocują nasi goście. Teraz będzie to pokój Louisa.
- To gdzie idziemy?- zapytałam wychodząc z domu.
- Co powiesz na kino?
- Fajny pomysł. A co leci?
- Może być horror? Poltergeist?
- Jasne- powiedziałam i skierowaliśmy się w stronę samochodu. Kino od nas było gdzieś 25 kilometrów stąd więc trochę droga potrwa.
Właśnie wychodzimy z budynku. Nie powiem że film był i ciekawy i przerażający. Co chwilę podskakiwałam na tym fotelu a Louis się śmiał. To się nazywa przyjaźń nie?
- Jak się podobał film?- zapytał Lou
- Fajny...
- No ale dreszczyk był prawda?- uśmiechnął się szeroko
- Nie....
- Tak...
- A weź się zamknij- powiedziałam i palnęłam go w ramię. Od razu poszłam w stronę samochodu.
Za mną Louis
- Oj no nie obrażaj się. Po prostu ten film był zabawny a nie straszny- śmieje się
- Albo skończysz o tym gadać albo wyrzucę cię z domu!- zagroziłam palcem a chłopak od razu wrócił do kierownicy i odjechaliśmy...
Gdzie ja jestem? Dlaczego ja na czymś leżę, na czymś miękkim, pachnącym perfumami zamiast na czymś twardym ? Otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą twarz Louisa. Musiałam chyba zasnąć. Niósł mnie na rękach po schodach. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Byłam za słaba i wykończona...
- Śpij maleńka... - wyszeptał i pocałował mnie w czoło gdy ja znowu odpadałam...
Obudził mnie głośny grzmot. Od razu usiadłam ze strachu. Chciałam włączyć lampką znajdującą się na szafce obok łóżka jednak nie było prądu. Byłam przerażona. Nienawidzę burzy. Od dziecka się jej bałam. Aż do dziś.
Godzina w moim telefonie wskazywała 2:50. Zarąbiście. Zawsze podczas burzy pisałam do Louisa a on mnie uspokajał swoimi tekstami. Tego teraz potrzebuję. Jak najszybciej napisałam sms'a do niego. Byłam zbyt wystraszona by iść do jego pokoju.
*Nessa*
Dzisiaj jest dzień w którym ma wyjść Lou ze szpitala. Nawet sobie nie wyobrażacie jaka jestem podekscytowana! Oczywiście codziennie odwiedzałam Louisa, nie było dnia bym nie przyszła. Przez te dwa tygodnie Louis chodził na rehabilitację przez co już jest sprawny fizycznie. Jednak posiada jeszcze pare małych siniaków. Postanowiliśmy z Louisem że będzie u mnie "mieszkał" przez jakiś czas. Do czasu gdy całkowicie wyzdrowieje. Od czasu gdy mi powiedział że mnie kocha nie wspominaliśmy już o tym. Jednak ja jestem coraz bliżej do podjęcia decyzji..
Właśnie czekam przed wejściem do szpitala na chłopaka. Umówiliśmy się że ja będę tutaj czekać a Lou szybko się spakuje, wypisze i wyjdzie. No ale coś mu to długo trwa bo czekam na niego już 15 minut....
Nagle ktoś mi zakrył oczy a ja wystraszona podskoczyłam. Przysięgam... zabiję!
-Louis? - zapytałam a ten ktoś jak nie inny jak Lou odkrył moje oczy. Uśmiechał się od ucha do ucha.
-To dla ciebie- powiedział i podarował mi piękny bukiet żółtych tulipanów. Jeszcze pamiętał jakie są moje ulubione kwiaty.....
- Louis... Są piękne, dziękuję- powiedziałam i go przytuliłam. Następnie pocałowałam w policzek.- Gdzie idziemy?
- Jeśli to nie problem to chciałbym torby zanieść do twojego domu a później byśmy gdzieś wyszli.
- Fajny pomysł- uśmiechnęłam się i skierowaliśmy się w stronę samochodu mojej mamy. Pożyczyłam. Jakieś dwa lata temu zdałam prawko. Oczywiście wszystkiego musiałam się sama uczyć bo Lou nie było.... No ale już nie wracajmy do tego.
Tak jak ustaliliśmy. Pojechaliśmy do domu.
-Jesteśmy! - krzyknęłam już w pomieszczeniu. Po chwili mama się pojawiła.
-Z kim jesteś? Louis?- mama była zaskoczona ponieważ nie wspominałam jej o wypadku i o tym że Lou ma u nas spać.
- Dzień dobry pani- powiedział uprzejmie chłopak na co mama odpowiedziała
- Mamo Louis miał mały wypadek samochodowy. Będzie u nas mieszkał przez kilka dni. Zaopiekuję się nim.
- Wypadek? Louis to coś poważnego?
- Nie. Ale spokojnie już jestem w miarę zdrowy. Czuję jeszcze lekki ból w żebrach ale powinno przejść po kilku dniach.
- Przynajmniej tyle... Możesz zostać ile chcesz. Czuj się jak w dimu- powiedziała moja mama i się uśmiechnęła
- Dziękuję bardzo.
- My pójdziemy tylko bagaże zanieść i wychodzimy.- powiedziałam, złapałam Louisa za rękę i poszliśmy w stronę pokoju gdzie zawsze nocują nasi goście. Teraz będzie to pokój Louisa.
- To gdzie idziemy?- zapytałam wychodząc z domu.
- Co powiesz na kino?
- Fajny pomysł. A co leci?
- Może być horror? Poltergeist?
- Jasne- powiedziałam i skierowaliśmy się w stronę samochodu. Kino od nas było gdzieś 25 kilometrów stąd więc trochę droga potrwa.
Właśnie wychodzimy z budynku. Nie powiem że film był i ciekawy i przerażający. Co chwilę podskakiwałam na tym fotelu a Louis się śmiał. To się nazywa przyjaźń nie?
- Jak się podobał film?- zapytał Lou
- Fajny...
- No ale dreszczyk był prawda?- uśmiechnął się szeroko
- Nie....
- Tak...
- A weź się zamknij- powiedziałam i palnęłam go w ramię. Od razu poszłam w stronę samochodu.
Za mną Louis
- Oj no nie obrażaj się. Po prostu ten film był zabawny a nie straszny- śmieje się
- Albo skończysz o tym gadać albo wyrzucę cię z domu!- zagroziłam palcem a chłopak od razu wrócił do kierownicy i odjechaliśmy...
Gdzie ja jestem? Dlaczego ja na czymś leżę, na czymś miękkim, pachnącym perfumami zamiast na czymś twardym ? Otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą twarz Louisa. Musiałam chyba zasnąć. Niósł mnie na rękach po schodach. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Byłam za słaba i wykończona...
- Śpij maleńka... - wyszeptał i pocałował mnie w czoło gdy ja znowu odpadałam...
Obudził mnie głośny grzmot. Od razu usiadłam ze strachu. Chciałam włączyć lampką znajdującą się na szafce obok łóżka jednak nie było prądu. Byłam przerażona. Nienawidzę burzy. Od dziecka się jej bałam. Aż do dziś.
Godzina w moim telefonie wskazywała 2:50. Zarąbiście. Zawsze podczas burzy pisałam do Louisa a on mnie uspokajał swoimi tekstami. Tego teraz potrzebuję. Jak najszybciej napisałam sms'a do niego. Byłam zbyt wystraszona by iść do jego pokoju.
Louis?
Czekałam z niecierpliwością na odpowiedź. Jednak zamiast tego ktoś otworzył drzwi a w nich pojawił się Louis. Podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Nie bój się. Jestem przy tobie.- powiedział i mnie pocałował w głowę a ja całą drżąca wtuliłam się w jego ciało.- Chcesz się położyć?- zapytał a ja kiwnęłam głową twierdząco. Louis oparł się o ścianę na której była ułożona poduszka i mnie zaciągnął do siebie tak że leżałam placami na jego brzuchu. Przykrył nas kołdrą a ja czułam się bezpieczniejsza. Strzeliło dość mocno piorunem a ja cała poskoczyłam. Natomiast Louis mnie jeszcze bardziej przytulił.
- Dziękuję- wyszeptałam po cichu
- Spróbuj zasnąć. Zostanę tu z tobą. Obiecuję.
Całkowicie się nie wyspałam. Obudziłam się o 6:30. Jednak było mi wygodnie ponieważ leżałam dalej na Louisie. Spojrzałam na niego a on sobie uroczo spał. Dalej mnie obejmował swoimi silnymi dłoniami. Próbowałam się delikatnie wyrwać z jego uścisku. Dopiero po 5 minutach mi się udało.
Postanowiłam iść od razu do kuchni zrobić nam śniadanie. Postawiłam na naleśniki z bitą śmietaną i truskawkami. W kuchni przy robieniu posiłku włączyłam mój telefon w którym leciały piosenki. Gdy leciała ta nutka zaczęłam ruszać biodrami. Uwielbiałam tą piosenkę. Przy mieszaniu składników zaczęłam bardziej tańczyć.
-Poranny ptaszek?- ktoś zapytał a ja podskoczyłam ze strachu i od razu się odwróciłam. Louis. Który teraz stoi uśmiecha się zadziornie i przygryza dolną wargę. A ja? Czerwona jak burak
- J-ja robiłam śniadanie....- powiedziałam a Louis podszedł do mnie i wyszeptał
- Jesteś seksowna jak tak tańczysz- no dzięki! Jeszcze bardziej spaliłam buraka a Lou to zauważył i zachichotał. Ja zażenowana spojrzałam na swoje nogi i coś zauważyłam.... Dlaczego ja jestem w piżamie jak poszłam spać w moich ubraniach? Pamiętam tylko że Lou mnie niósł do pokoju.... Nie... Tylko nie to
- Louis? Czy ty mnie przebrałeś ?
- Nie martw się. Nie widziałem dużo. Bieliznę ci zostawiłem- pomimo tego ostatniego zdania jeszcze mocniej się zarumieniłam. I faktycznie miałam na sobie wczorajszą bieliznę. - Co robisz dobrego?
- Naleśniki...- powiedziałam a przed sobą zaważyłam paczkę mąki. Postanowiłam się zemścić. Wzięłam mąkę i wysypałam część na twarz Louisa. Był całkowicie zaskoczony a ja byłam bliska do wybuchnięcia śmiechu. Zaczęłam się oddalać aż do momentu kiedy całkowicie uciekłam z kuchni. Lecz za długo nie pobiegłam ponieważ poczułam silne ręce na mojej talii. Chłopak mnie odwrócił i sam mnie ubrudził mąką.
-Louis! Zabiję cię za to!
- Trzeba było mnie nie brudzić. - zaśmiał się cały czas trzymając mnie w talii. Spojrzałam w jego tęczówki. Chwilę tak na siebie patrzyliśmy dopóki nie poczułam zapachu spalenizny...
- Naleśniki!- krzyknęłam i od razu pobiegłam w stronę kuchni. W całej kuchni panował dym. Jak najszybciej wyłączyłam gaz i otworzyłam okno.
- Ty kretynie! - krzyknęłam w stronę chłopaka który widocznie był rozbawiony tą sytuacją.
- Nie trzeba było bawić się mąką. Zostaw to ja posprzątam. Ty idź się umyj.- powiedział a ja zła skierowałam się w stronę łazienki lecz najpierw Lou mnie zatrzymał szybkim całusem w policzek
- Przepraszam.
- Daruj sobie.- powiedziałam i poszłam dalej do łazienki. Byłam zła bo chciałam nam zrobić śniadanie ale nie bo zachciało mu się mnie denerwować a ja musiałam tknąć tej cholernej mąki!
Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w czarny crop top, jasne jeansy oraz miętowe vansy. Zrobiłam z włosów "kucyka " oraz lekki makijaż. Gdy wyszłam poszłam do kuchni sprawdzić jak tam z Lou. O dziwo kuchnia była cała czysta. Już nie śmierdziało dymem tylko miłym, lawendowym zapachem. A na stole znalazła się tacka na której znajdowały się sandwiche z owocami, kakao oraz pokrojone truskawki z bitą śmietaną. A przy tacce była karteczka:
Całkowicie się nie wyspałam. Obudziłam się o 6:30. Jednak było mi wygodnie ponieważ leżałam dalej na Louisie. Spojrzałam na niego a on sobie uroczo spał. Dalej mnie obejmował swoimi silnymi dłoniami. Próbowałam się delikatnie wyrwać z jego uścisku. Dopiero po 5 minutach mi się udało.
Postanowiłam iść od razu do kuchni zrobić nam śniadanie. Postawiłam na naleśniki z bitą śmietaną i truskawkami. W kuchni przy robieniu posiłku włączyłam mój telefon w którym leciały piosenki. Gdy leciała ta nutka zaczęłam ruszać biodrami. Uwielbiałam tą piosenkę. Przy mieszaniu składników zaczęłam bardziej tańczyć.
-Poranny ptaszek?- ktoś zapytał a ja podskoczyłam ze strachu i od razu się odwróciłam. Louis. Który teraz stoi uśmiecha się zadziornie i przygryza dolną wargę. A ja? Czerwona jak burak
- J-ja robiłam śniadanie....- powiedziałam a Louis podszedł do mnie i wyszeptał
- Jesteś seksowna jak tak tańczysz- no dzięki! Jeszcze bardziej spaliłam buraka a Lou to zauważył i zachichotał. Ja zażenowana spojrzałam na swoje nogi i coś zauważyłam.... Dlaczego ja jestem w piżamie jak poszłam spać w moich ubraniach? Pamiętam tylko że Lou mnie niósł do pokoju.... Nie... Tylko nie to
- Louis? Czy ty mnie przebrałeś ?
- Nie martw się. Nie widziałem dużo. Bieliznę ci zostawiłem- pomimo tego ostatniego zdania jeszcze mocniej się zarumieniłam. I faktycznie miałam na sobie wczorajszą bieliznę. - Co robisz dobrego?
- Naleśniki...- powiedziałam a przed sobą zaważyłam paczkę mąki. Postanowiłam się zemścić. Wzięłam mąkę i wysypałam część na twarz Louisa. Był całkowicie zaskoczony a ja byłam bliska do wybuchnięcia śmiechu. Zaczęłam się oddalać aż do momentu kiedy całkowicie uciekłam z kuchni. Lecz za długo nie pobiegłam ponieważ poczułam silne ręce na mojej talii. Chłopak mnie odwrócił i sam mnie ubrudził mąką.
-Louis! Zabiję cię za to!
- Trzeba było mnie nie brudzić. - zaśmiał się cały czas trzymając mnie w talii. Spojrzałam w jego tęczówki. Chwilę tak na siebie patrzyliśmy dopóki nie poczułam zapachu spalenizny...
- Naleśniki!- krzyknęłam i od razu pobiegłam w stronę kuchni. W całej kuchni panował dym. Jak najszybciej wyłączyłam gaz i otworzyłam okno.
- Ty kretynie! - krzyknęłam w stronę chłopaka który widocznie był rozbawiony tą sytuacją.
- Nie trzeba było bawić się mąką. Zostaw to ja posprzątam. Ty idź się umyj.- powiedział a ja zła skierowałam się w stronę łazienki lecz najpierw Lou mnie zatrzymał szybkim całusem w policzek
- Przepraszam.
- Daruj sobie.- powiedziałam i poszłam dalej do łazienki. Byłam zła bo chciałam nam zrobić śniadanie ale nie bo zachciało mu się mnie denerwować a ja musiałam tknąć tej cholernej mąki!
Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w czarny crop top, jasne jeansy oraz miętowe vansy. Zrobiłam z włosów "kucyka " oraz lekki makijaż. Gdy wyszłam poszłam do kuchni sprawdzić jak tam z Lou. O dziwo kuchnia była cała czysta. Już nie śmierdziało dymem tylko miłym, lawendowym zapachem. A na stole znalazła się tacka na której znajdowały się sandwiche z owocami, kakao oraz pokrojone truskawki z bitą śmietaną. A przy tacce była karteczka:
Przepraszam mała:)
Jeśli mnie jeszcze lubisz to czekam na górze ;D :)
Smacznego:*
Byłam mile zaskoczona. Nie potrafiłam się dłużej na niego gniewać. Usiadłam przy stoliku i zaczęłam spożywać przepyszne śniadanie.
Po ukończonym posiłku poszłam na górę do pokoju Louisa. Zapukałam lekko i weszłam do środka. Zauważyłam jak chłopak siedział na łóżku i robił coś na telefonie.Też był już przebrany i odświeżony. Gdy mnie zauważył od razu zostawił telefon i do mnie podszedł
- To znaczy że mnie jeszcze lubisz?- zrobił smutną minkę a ja się zaśmiałam i go przytuliłam.
- Tak. Dziękuję za pyszne śniadanie- powiedziałam i go pocałowałam w policzek.- Idziemy gdzieś dzisiaj?
- Co powiesz na spacer a później na lody?
- Zgadzam się- uśmiechnęłam się i poszłam z chłopakiem po najpotrzebniejsze rzeczy. Następnie wyszliśmy na zewnątrz. Postanowiliśmy iść najpierw do parku. W jednej chwili nasze ręce się zetknęły. Spojrzałam na nie i zauważyłam że Louis je złączył. Nie protestowałam bo mi się to spodobało. Było to całkiem miłe uczucie. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Louis to odwzajemnił. Jednak długo tak nie pochodziliśmy ponieważ ktoś musiał nam przerwać....
- Ooo czyżby pan Tomlinson miał kolejną zdobycz?
.....
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wreszcie udało mi się napisać dłuższy !
Następny rozdział też się pojawi w następnym tygodniu :*
sobota, 23 maja 2015
Rozdział 10
*Vanessa*
Obudziłam się w dość fajnym humorze. Obok mnie spała Natalia która była rozwalona na całym łóżku z czego się zaśmiałam. Ja nie miałam ochoty tracić ani chwili dłużej i poszłam do łazienki się umyć. Przebrałam się w jasne jeansy z dziurami na kolanach, czarną bluzę oraz vansy. Zrobiłam lekki makijaż, wyprostowałam włosy i byłam gotowa. Gdy wyszłam z łazienki Nati siedziała na łóżku.
- Hejka!- krzyknęłam w jej stronę
- Cześć. Co ty w takim zajebistym humorze ?
- A nie wiem. Tak jakoś
- Mhm. Idziesz do Louisa i jesteś tym podjarana
- Po prostu nie mogę się doczekać kiedy go zobaczę!
- Widzieliście się dopiero wczoraj!
- No i co z tego?! Stęskniłam się za nim i mam zamiar go zobaczyć- uśmiechnęłam się w jej stronę a ona palnęła się w czoło z otwartej dłoni.
- Mogę skorzystać z łazienki?- zapytała a ja kiwnęłam głową twierdząco. Po 20 minutach Natalia była gotowa i postanowiłyśmy iść na spacer a następnie odprowadzić rudowłosą do domu i iść do Lou.
Właśnie idę do sali gdzie leży Louis, Nie mogę się doczekać kiedy go zobaczę! Zapukałam po cichu i weszłam.
- Cześć- powiedziałam uśmiechnięta a kiedy chłopak mnie zobaczył od razu "otworzył" ręce by mnie przytulić. Pobiegłam do niego i się wtuliłam.
-Tęskniłam. Kiedy wyjdziesz z tego szpitala?
- Nie mam pojęcia. Ale myślę że za niedługo... Nessa ja przepraszam za to wczoraj. Za ten pocałunek...
- Spokojnie nic się nie stało- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. W tej samej chwili wszedł lekarz.
- Dzień dobry. Jak się pan czuje?
- Dobrze. Ale jeszcze mnie bolą żebra. - powiedział a ja na niego dziwnie spojrzałam. Nic nie mówił o żebrach- Pękły mi 2 żebra- powiedział po cichu wiedząc że nie rozumiem.
- To normalne. Myślę że pan będzie mógł wyjść ze szpitala co najmniej za 2 tygodnie. Nie jest pan jeszcze przygotowany fizycznie. Będzie musiał pan chodzić codziennie na rehabilitację. To trochę potrwa.
-No dobrze. - powiedział Lou a lekarz wyszedł.- No nie... 2 tygodnie bez ciebie? Nie wytrzymam!
- Louis codziennie będę do ciebie przychodzić spokojnie
- No a szkoła? Nie możesz jej tak po prostu zawalić
- Kochanie ale szkołę to ja mam w dupie- zaśmiałam się a Lou się uśmiechnął
-Lubię kiedy tak do mnie mówisz- powiedział a ja się zarumieniłam.- Kocham cię...- powiedział a ja zaskoczona spojrzałam na niego. Tak wiem że mi to już mówił ale myślałam że mu przeszło.
- Pójdę się przejść...
Musiałam wyjść. Muszę to wszystko przemyśleć. Nie wiem czy jestem gotowa na poważny związek z osobą która może być niebezpieczna. W dodatku od dzieciństwa się przyjaźnimy. Też go kocham. Ale to trochę za szybko...
Wróciłam do szpitala po 20 minutach. Zdarzało się że Lou wysyłaj sms-y i dzwonił. Nie odbierałam.
Weszłam do sali Louisa.
- Vanessa! Martwiłem się o ciebie...- krzyknął z ulgą chłopak. Jednak było widoczne na jego twarzy zmieszanie. - Przepraszam nie powinienem...
-Louis. Nic się nie stało po prostu potrzebuję trochę czasu. Zrozum.- powiedziałam po cichu
- Czekaj czekaj... To znaczy że jakaś szansa jest?
- Tak... Ale nie teraz- powiedziałam a w jego oczach widziałam jakieś iskierki nadziei.
- Mogę liczyć na przytulaska?- zapytał a ja od razu go przytuliłam i pocałowałam w policzek.
Wiedziałam doskonale że kocham Louisa. Ale potrzebuję tego czasu...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam. Tak jak pisałam poprzednio cos ostatnio nie mam weny:( I dlatego taki krótki. Ale postaram się jak najszybciej napisać następny i dłuższy:)
Aha jeszcze jedno. Co się dzieje?! ;o 5 kom pod ostatnim! Wasz rekord to było 7!
To może pod tym będzie 7 kom?:)
Obudziłam się w dość fajnym humorze. Obok mnie spała Natalia która była rozwalona na całym łóżku z czego się zaśmiałam. Ja nie miałam ochoty tracić ani chwili dłużej i poszłam do łazienki się umyć. Przebrałam się w jasne jeansy z dziurami na kolanach, czarną bluzę oraz vansy. Zrobiłam lekki makijaż, wyprostowałam włosy i byłam gotowa. Gdy wyszłam z łazienki Nati siedziała na łóżku.
- Hejka!- krzyknęłam w jej stronę
- Cześć. Co ty w takim zajebistym humorze ?
- A nie wiem. Tak jakoś
- Mhm. Idziesz do Louisa i jesteś tym podjarana
- Po prostu nie mogę się doczekać kiedy go zobaczę!
- Widzieliście się dopiero wczoraj!
- No i co z tego?! Stęskniłam się za nim i mam zamiar go zobaczyć- uśmiechnęłam się w jej stronę a ona palnęła się w czoło z otwartej dłoni.
- Mogę skorzystać z łazienki?- zapytała a ja kiwnęłam głową twierdząco. Po 20 minutach Natalia była gotowa i postanowiłyśmy iść na spacer a następnie odprowadzić rudowłosą do domu i iść do Lou.
Właśnie idę do sali gdzie leży Louis, Nie mogę się doczekać kiedy go zobaczę! Zapukałam po cichu i weszłam.
- Cześć- powiedziałam uśmiechnięta a kiedy chłopak mnie zobaczył od razu "otworzył" ręce by mnie przytulić. Pobiegłam do niego i się wtuliłam.
-Tęskniłam. Kiedy wyjdziesz z tego szpitala?
- Nie mam pojęcia. Ale myślę że za niedługo... Nessa ja przepraszam za to wczoraj. Za ten pocałunek...
- Spokojnie nic się nie stało- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. W tej samej chwili wszedł lekarz.
- Dzień dobry. Jak się pan czuje?
- Dobrze. Ale jeszcze mnie bolą żebra. - powiedział a ja na niego dziwnie spojrzałam. Nic nie mówił o żebrach- Pękły mi 2 żebra- powiedział po cichu wiedząc że nie rozumiem.
- To normalne. Myślę że pan będzie mógł wyjść ze szpitala co najmniej za 2 tygodnie. Nie jest pan jeszcze przygotowany fizycznie. Będzie musiał pan chodzić codziennie na rehabilitację. To trochę potrwa.
-No dobrze. - powiedział Lou a lekarz wyszedł.- No nie... 2 tygodnie bez ciebie? Nie wytrzymam!
- Louis codziennie będę do ciebie przychodzić spokojnie
- No a szkoła? Nie możesz jej tak po prostu zawalić
- Kochanie ale szkołę to ja mam w dupie- zaśmiałam się a Lou się uśmiechnął
-Lubię kiedy tak do mnie mówisz- powiedział a ja się zarumieniłam.- Kocham cię...- powiedział a ja zaskoczona spojrzałam na niego. Tak wiem że mi to już mówił ale myślałam że mu przeszło.
- Pójdę się przejść...
Musiałam wyjść. Muszę to wszystko przemyśleć. Nie wiem czy jestem gotowa na poważny związek z osobą która może być niebezpieczna. W dodatku od dzieciństwa się przyjaźnimy. Też go kocham. Ale to trochę za szybko...
Wróciłam do szpitala po 20 minutach. Zdarzało się że Lou wysyłaj sms-y i dzwonił. Nie odbierałam.
Weszłam do sali Louisa.
- Vanessa! Martwiłem się o ciebie...- krzyknął z ulgą chłopak. Jednak było widoczne na jego twarzy zmieszanie. - Przepraszam nie powinienem...
-Louis. Nic się nie stało po prostu potrzebuję trochę czasu. Zrozum.- powiedziałam po cichu
- Czekaj czekaj... To znaczy że jakaś szansa jest?
- Tak... Ale nie teraz- powiedziałam a w jego oczach widziałam jakieś iskierki nadziei.
- Mogę liczyć na przytulaska?- zapytał a ja od razu go przytuliłam i pocałowałam w policzek.
Wiedziałam doskonale że kocham Louisa. Ale potrzebuję tego czasu...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam. Tak jak pisałam poprzednio cos ostatnio nie mam weny:( I dlatego taki krótki. Ale postaram się jak najszybciej napisać następny i dłuższy:)
Aha jeszcze jedno. Co się dzieje?! ;o 5 kom pod ostatnim! Wasz rekord to było 7!
To może pod tym będzie 7 kom?:)
sobota, 9 maja 2015
Rozdział 9
*Nessa*
-Zostań.
Stałam jak wyryta. Byłam przekonana że będę musiała wyjść. Odwróciłam się w stronę Louisa i spojrzałam na niego. Jego twarz wyrażała.... nic.
- Zostań..- wyszeptał jeszcze raz ale z spuszczoną głową. Ja postanowiłam podejść i usiąść na krześle obok łóżka. Ręką złapałam lekko jego podbródek i odwróciłam w moją stronę.
- Dlaczego mnie zostawiłeś? Dlaczego brałeś udział w wyścigach? Dlaczego jesteś taki agresywny? Co się działo przez te lata?- spytałam się a on wreszcie na mnie spojrzał
-Nie mogłem sobie dopuścić tego żeby ci się coś stało.- powiedział i złapał moją rękę i ją uścisnął delikatnie.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Mój zawód jest niebezpieczny. Gdyby ktokolwiek się o nim dowiedział... To by było źle. Groziło by ci niebezpieczeństwo spotykając się ze mną. Wiem że pewnie chcesz się dowiedzieć o mojej pracy. Przepraszam ale nie mogę ci powiedzieć o tym. Po prostu mi zaufaj...
- Louis jak ja mam ci zaufać jak nie wiem co robisz?
- Z czasem się dowiesz obiecuję. Ale nie teraz. Nie martw się. Tu mnie nikt nie znajdzie. Tu jesteśmy bezpieczni.
- No dobrze. Tylko mnie nie zostawiaj już. Nie zniosę kolejnego razu..- powiedziałam spuszczając głowę.
- Obiecuję że cię nie zostawię. Uwierz że mi też było ciężko jak nie było ciebie obok mnie- powiedział i ujął moją twarz jedną ręką. A mi się chciało płakać. Od razu się do niego przytuliłam. Louis odwzajemnił i mnie też mocno przytulił. Łzy już zaczynały wylatywać z moich oczu. Louis to zauważył
- Nie płacz kochanie. Teraz już zawsze będę przy tobie. - powiedział i pocałował mnie w głowę.
-Dziękuję. Wiesz że teraz cię nie puszczę do Holandii?
- Domyślam się. W sumie to się cieszę że zostanę tu na dłużej z tobą.- powiedział i się uśmiechnął.
- Mam pomysł. Może będziesz u nas spał? Ja się tobą będę opiekować i będziemy mieli więcej czasu dla siebie.-powiedziałam. Tak chcę się nim opiekować, wygłupiać, budzić się z myślą że jest obok. Chcę go kochać...
- W sumie to nie jest taki zły pomysł.- powiedział i się do mnie uśmiechnął.- Ale nie chcę ci robić problemu..- powiedział i spuścił głowę
- Ale jaki problem? Ja będę miała z tego przyjemność że będę mogła codziennie się tobą opiekować. Naprawdę żaden problem Lou- powiedziałam i chciałam go pocałować w policzek gdy on w tym samym czasie odwrócił się się i się pocałowaliśmy. Usta miał miękkie, czułam lekki posmak jego krwi na wardze lecz nie przeszkadzało mi to. Po chwili Louis zaczął poruszać swoimi ustami co odwzajemniłam. Językiem polizał moją dolną wargę na co wiedziałam o co chodzi. Otwarłam lekko usta a jego jeżyk dominował z moim. Nagle do pomieszczenia ktoś wszedł a ja szybko od skoczyłam od Louisa. Lekarz patrzał się na nas dziwnie a ja się zarumieniłam.
- Emm, Panienka musi już wyjść. Musimy zbadać pana Tomlinsona.- ja tylko kiwnęłam głową i odwróciłam się do chłopaka.
- Przyjdę do ciebie jutro.- powiedziałam i wyszłam z pomieszczenia. Zamknęłam drzwi i się o nie oparłam.- O Jezu...- powiedziałam to chyba na głos bo Natalia się skapnęła że wyszłam.
- Co się stało? Dlaczego jesteś taka czerwona?
- Po-pocałowałam się z Louisem..- wyszeptałam a dziewczyna stała i się na mnie patrzyła z wielkimi oczami.
- Żartujesz?!- pisnęła na cały głos a ja ją walnęłam w ramię.
- Zamknij się idiotko!
- Musisz mi o wszystkim powiedzieć w domu!
- Dobrze ale teraz jedziemy do Nialla- powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia.. Musiałam coś załatwić..
- A to za co?!- krzyknął Niall gdy wylałam na niego szklankę miodu. Ups!
- To była kara za to że po nią zadzwoniłeś!- krzyknęłam i machnęłam ręką w stronę Nati.- Ta idiotka zrobiła mi siarę!
- Nie chciałaś wyjść z tego szpitala to musiałem coś zrobić.
- I tak spałam w tym szpitalu.- powiedziałam a Harry cały czas się śmiał.
- Hahaha bardzo śmieszne- powiedział Niall- Idę to zmyć z mojej głowy- powiedział i poszedł w kierunku łazienki.
- Dobra koniec zabawy. Ja będę musiała jechać do domu. Mama się będzie martwić. Nati jedziesz ze mną? Bym ci opowiedziała wszystko.- powiedziałam w kierunku dziewczyny a ona pokiwała głową że tak. - Ok. To Harry pozdrów Nialla po kąpieli.- zaśmiałam się i podeszłam do chłopaka się z nim pożegnać. Przytuliłam go
- Będziemy się dalej przyjaźnić prawda?- zapytał po cichu by Nati nie słyszała.
- Pewnie że tak- powiedziałam i pocałowałam loczka w policzek na co się uśmiechnął. Jeszcze Natalia się z nim pożegnała i mogłyśmy iść do domu..
-Jestem!- krzyknęłam do pomieszczenia a jak na zawołanie mama się pojawiła
- Gdzie ty byłaś?! Wiesz jak ja się martwiłam?
- Najpierw byłam u kolegi a później.. w szpitalu.
- Jak to w szpitalu?! Coś się stało?
- Louis miał wypadek ale już wszystko w porządku.
- To on jest tutaj w Doncaster? Myślałam że jeszcze w Holandii. A to kto?- wskazała na Natalie. Chyba jej poznała
- Mamo to jest Natalia- powiedziałam a mama chwilę się zastanawiała. Po chwili zrobiła duże oczy,
- Natalia? TA Natalia? Boże jak ty się zmieniłaś dziewczyno! Dlaczego się nie odzywałaś?
- Miałyśmy małe komplikacje z Vanessą. Ale już wszystko w porządku- powiedziała grzecznie dziewczyna.
- Mamo idziemy do mojego pokoju.- powiedziałam i pociągnęłam ze sobą rudowłosą dziewczynę.
- Nic się tu nie zmieniło.- powiedziała podczas oglądania mojego pokoju. - Mam coś dla nas!
- Co?- zapytałam zaskoczona. Dziewczyna wyciągnęła z wewnętrznej kieszeni swojej kurtki dużą butelkę która okazała się być.... winem.
- Serio? Wino? Skąd je wzięłaś?
- Zajebałam od Nialla ale cicho - powiedziała a ja wybuchłam śmiechem.
Od 20 minut opowiadam jej o dzisiejszym spotkaniu z Louisem. Oczywiście pomijam o jego pracy.
- O kurwa. No to nieźle.- skomentowała Natalia. Już odbijało nam dość fajnie. Alkohol robi swoje- Kochasz go prawda?
-... Chyba nie- zdecydowanie tak. Kocham go. Nie wyobrażam sobie dnia bez niego. Tego uczucia doznałam kiedy odszedł.
- Nie wkurwiaj mnie bo widzę że go kochasz. On ciebie też. Od dziecka się znacie. Czemu nie chcecie spróbować?
- Boję się. Po prostu się boję. To będzie coś nowego jeśli..- nie dokończyłam bo przerwał mi dzwonek od telefonu. Odebrałam nie patrząc na wyświetlacz
- Halo?
- Tęsknię za tobą- na te słowa momentalnie się uśmiechnęłam. Już wiedziałam kto to jest
- Ja za tobą też Loui
- Piłaś? Bo zazwyczaj tak do mnie mówisz gdy jesteś pijana- zaśmiał się
- No co ty. Tylko jedna lampka wina.
- Ta... jedna. Nie mogę się doczekać kiedy cię zobaczę.
- Ja również
- Kończę. Chciałem tylko cię usłyszeć.
- Miło- uśmiechnęłam się- Pa Louis
- Do zobaczenia myszko.- powiedział i się rozłączył. Myszko.....
- Wiedziałam że się kochacie.- powiedziała rozbawiona Natalia. Podsłuchiwała idiotka
- Wiesz co? Idź w pizdu. Na pewno cię tam przyjmą. - powiedziałam a dziewczyna mnie walnęła w ramię. Teraz mogę powiedzieć że jest dobrze. Odzyskałam moich najlepszych przyjaciół. I poznałam nowych. Teraz mogę powiedzieć że jestem szczęśliwa...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, przepraszam. PRZEPRASZAM PO RAZ KTÓRYŚ
wiem że późno dałam 9 ale teraz i nie mam czasu i nie mam weny coś:(
Oczywiście dziękuję za wasze miłe opinie które dają mi więcej motywacji:)
Dacie radę 7 kom?:)
To naprawdę pomaga jeśli piszecie swoje opinie!
-Dziękuję. Wiesz że teraz cię nie puszczę do Holandii?
- Domyślam się. W sumie to się cieszę że zostanę tu na dłużej z tobą.- powiedział i się uśmiechnął.
- Mam pomysł. Może będziesz u nas spał? Ja się tobą będę opiekować i będziemy mieli więcej czasu dla siebie.-powiedziałam. Tak chcę się nim opiekować, wygłupiać, budzić się z myślą że jest obok. Chcę go kochać...
- W sumie to nie jest taki zły pomysł.- powiedział i się do mnie uśmiechnął.- Ale nie chcę ci robić problemu..- powiedział i spuścił głowę
- Ale jaki problem? Ja będę miała z tego przyjemność że będę mogła codziennie się tobą opiekować. Naprawdę żaden problem Lou- powiedziałam i chciałam go pocałować w policzek gdy on w tym samym czasie odwrócił się się i się pocałowaliśmy. Usta miał miękkie, czułam lekki posmak jego krwi na wardze lecz nie przeszkadzało mi to. Po chwili Louis zaczął poruszać swoimi ustami co odwzajemniłam. Językiem polizał moją dolną wargę na co wiedziałam o co chodzi. Otwarłam lekko usta a jego jeżyk dominował z moim. Nagle do pomieszczenia ktoś wszedł a ja szybko od skoczyłam od Louisa. Lekarz patrzał się na nas dziwnie a ja się zarumieniłam.
- Emm, Panienka musi już wyjść. Musimy zbadać pana Tomlinsona.- ja tylko kiwnęłam głową i odwróciłam się do chłopaka.
- Przyjdę do ciebie jutro.- powiedziałam i wyszłam z pomieszczenia. Zamknęłam drzwi i się o nie oparłam.- O Jezu...- powiedziałam to chyba na głos bo Natalia się skapnęła że wyszłam.
- Co się stało? Dlaczego jesteś taka czerwona?
- Po-pocałowałam się z Louisem..- wyszeptałam a dziewczyna stała i się na mnie patrzyła z wielkimi oczami.
- Żartujesz?!- pisnęła na cały głos a ja ją walnęłam w ramię.
- Zamknij się idiotko!
- Musisz mi o wszystkim powiedzieć w domu!
- Dobrze ale teraz jedziemy do Nialla- powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia.. Musiałam coś załatwić..
- A to za co?!- krzyknął Niall gdy wylałam na niego szklankę miodu. Ups!
- To była kara za to że po nią zadzwoniłeś!- krzyknęłam i machnęłam ręką w stronę Nati.- Ta idiotka zrobiła mi siarę!
- Nie chciałaś wyjść z tego szpitala to musiałem coś zrobić.
- I tak spałam w tym szpitalu.- powiedziałam a Harry cały czas się śmiał.
- Hahaha bardzo śmieszne- powiedział Niall- Idę to zmyć z mojej głowy- powiedział i poszedł w kierunku łazienki.
- Dobra koniec zabawy. Ja będę musiała jechać do domu. Mama się będzie martwić. Nati jedziesz ze mną? Bym ci opowiedziała wszystko.- powiedziałam w kierunku dziewczyny a ona pokiwała głową że tak. - Ok. To Harry pozdrów Nialla po kąpieli.- zaśmiałam się i podeszłam do chłopaka się z nim pożegnać. Przytuliłam go
- Będziemy się dalej przyjaźnić prawda?- zapytał po cichu by Nati nie słyszała.
- Pewnie że tak- powiedziałam i pocałowałam loczka w policzek na co się uśmiechnął. Jeszcze Natalia się z nim pożegnała i mogłyśmy iść do domu..
-Jestem!- krzyknęłam do pomieszczenia a jak na zawołanie mama się pojawiła
- Gdzie ty byłaś?! Wiesz jak ja się martwiłam?
- Najpierw byłam u kolegi a później.. w szpitalu.
- Jak to w szpitalu?! Coś się stało?
- Louis miał wypadek ale już wszystko w porządku.
- To on jest tutaj w Doncaster? Myślałam że jeszcze w Holandii. A to kto?- wskazała na Natalie. Chyba jej poznała
- Mamo to jest Natalia- powiedziałam a mama chwilę się zastanawiała. Po chwili zrobiła duże oczy,
- Natalia? TA Natalia? Boże jak ty się zmieniłaś dziewczyno! Dlaczego się nie odzywałaś?
- Miałyśmy małe komplikacje z Vanessą. Ale już wszystko w porządku- powiedziała grzecznie dziewczyna.
- Mamo idziemy do mojego pokoju.- powiedziałam i pociągnęłam ze sobą rudowłosą dziewczynę.
- Nic się tu nie zmieniło.- powiedziała podczas oglądania mojego pokoju. - Mam coś dla nas!
- Co?- zapytałam zaskoczona. Dziewczyna wyciągnęła z wewnętrznej kieszeni swojej kurtki dużą butelkę która okazała się być.... winem.
- Serio? Wino? Skąd je wzięłaś?
- Zajebałam od Nialla ale cicho - powiedziała a ja wybuchłam śmiechem.
Od 20 minut opowiadam jej o dzisiejszym spotkaniu z Louisem. Oczywiście pomijam o jego pracy.
- O kurwa. No to nieźle.- skomentowała Natalia. Już odbijało nam dość fajnie. Alkohol robi swoje- Kochasz go prawda?
-... Chyba nie- zdecydowanie tak. Kocham go. Nie wyobrażam sobie dnia bez niego. Tego uczucia doznałam kiedy odszedł.
- Nie wkurwiaj mnie bo widzę że go kochasz. On ciebie też. Od dziecka się znacie. Czemu nie chcecie spróbować?
- Boję się. Po prostu się boję. To będzie coś nowego jeśli..- nie dokończyłam bo przerwał mi dzwonek od telefonu. Odebrałam nie patrząc na wyświetlacz
- Halo?
- Tęsknię za tobą- na te słowa momentalnie się uśmiechnęłam. Już wiedziałam kto to jest
- Ja za tobą też Loui
- Piłaś? Bo zazwyczaj tak do mnie mówisz gdy jesteś pijana- zaśmiał się
- No co ty. Tylko jedna lampka wina.
- Ta... jedna. Nie mogę się doczekać kiedy cię zobaczę.
- Ja również
- Kończę. Chciałem tylko cię usłyszeć.
- Miło- uśmiechnęłam się- Pa Louis
- Do zobaczenia myszko.- powiedział i się rozłączył. Myszko.....
- Wiedziałam że się kochacie.- powiedziała rozbawiona Natalia. Podsłuchiwała idiotka
- Wiesz co? Idź w pizdu. Na pewno cię tam przyjmą. - powiedziałam a dziewczyna mnie walnęła w ramię. Teraz mogę powiedzieć że jest dobrze. Odzyskałam moich najlepszych przyjaciół. I poznałam nowych. Teraz mogę powiedzieć że jestem szczęśliwa...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, przepraszam. PRZEPRASZAM PO RAZ KTÓRYŚ
wiem że późno dałam 9 ale teraz i nie mam czasu i nie mam weny coś:(
Oczywiście dziękuję za wasze miłe opinie które dają mi więcej motywacji:)
Dacie radę 7 kom?:)
To naprawdę pomaga jeśli piszecie swoje opinie!
piątek, 1 maja 2015
Rozdział 8
*Nessa*
Niee... To nie może być prawda... Powiedzcie mi że to jakiś durny żart! Może mi się przesłyszało? Przewidziało? Pewnie już wariuję od tej tęsknoty.
- Nessa? Czy to nie Louis?- zapytała cicho Natalia
- D-do -szpppitala. Tterazz- wyszeptałam po cichu roztrzęsiona. Wstałam i od razu pożałowałam tego. Zrobiło mi się słabo ale tym razem złapał mnie Niall.- Gdzie to miejsce jest?!- zapytałam zdenerwowana o miejscu z wypadku.
- Nie daleko stąd. Jakieś 20 minut i będziemy na miejscu. Zawieść cię? - zapytał się Niall a ja miałam ochotę mu przywalić
- Jeszcze się pytasz?!- krzyknęłam do niego i skierowałam się od razu w stronę drzwi.
- Mam jechać z tobą?- zapytała się Nati
- Nie. Zostań tu z Harrym- powiedziałam cicho i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu Nialla.
- Przepraszam. Nie powinnam na ciebie naskakiwać.
- Nic się nie stało. Rozumiem że jesteś zdenerwowana. - powiedział Niall i się słabo do mnie uśmiechnął. Ja się już nie odzywałam. Myślałam cały czas o Louisie. A jeśli znowu go stracę? Na zawsze? Już wolałabym nie spotykać się z Lou i wiedząc że żyje niż spotykać go przy grobie.
Wyobraziłam sobie sytuację jakbym była na pogrzebie Louisa.....
***
- Vanessa? Vanessa!- ktoś krzyczał. Pomału otwierałam oczy by przyzwyczaić się do dziennego światła.
- Co się stało?
- Chyba zemdlałaś. Od 5 minut próbuję cię rozbudzić.- powiedział z ulgą blondyn. Rozejrzałam się i zauważyłam jakiś szpital
- Czy jesteśmy na miejscu?!
- Tak- jedno słowo sprawiło że wyskoczyłam z samochodu jak najszybciej. Pobiegłam w stronę wejścia i od razu do recepcji
- Louis Tomlinson. Miał wypadek- powiedziałam cała zdenerwowana a szuja z recepcji nawet na mnie nie spojrzała tylko grzebała coś w papierkach.
- Aktualnie ma operację. 2 piętro - powiedziała a ja znowu jak najszybciej pobiegłam schodami na 2 piętro. Windą się nie opłacało. Dotarłam na 2 piętro. Był tak wielki chaos. Wszędzie lekarzy biegali tam i z powrotem. Niektórzy nawet mieli krew na swoich fartuchach. A ja tylko stałam i się rozglądałam. Zatrzymałam jednego lekarza.
-Przepraszam co się tu dzieje?
- Przykro mi ale nie mogę teraz za bardzo wytłumaczyć. Próbujemy ratować jednego chłopaka z wypadku samochodowego.- powiedział i pobiegł do sali operacyjnej. Gdy otworzył drzwi umiałam zobaczyć Louisa leżącego na łóżku operacyjnym. Boże co się dzieje?! Aż tak źle?! Gapię się na te drzwi i nagle obok mnie się pojawia Niall.
- Wszystko w porządku?- zapytał a ja podeszłam do ściany i się z niej zsunęłam. Zaczęłam jak małe dziecko płakać. Niall usiadł obok mnie i mnie przytulił. Byłam wdzięczna ale nie tego teraz najbardziej potrzebowałam. Potrzebowałam Louisa.
Już siedzę na tej zimnej podłodze 3 godziny. Jestem wyczerpana. Oczy mam napuchnięte, tusz lekko wysuszył się na moich policzkach. Nagle drzwi od sali operacyjnej otworzyły się i ukazał się w nich lekarz. Ja jak poparzona wstałam.
- Co z nim?
- Z Louisem Tomlinsonem? Pani go zna?
- Jest moim przyjacielem. Proszę mi powiedzieć co z nim?
- Operacja jakimś cudem się udała. To naprawdę nie możliwe po takim ciężkim wypadku żeby człowiek jeszcze przeżył. Miał szczęście. Jednak jego stan jest nienajlepszy. Ma złamaną rękę oraz uszkodzoną czaszkę. Ale proszę się nie martwić to nic złego, z czasem wszystko się zagoi. No i oczywiście nie odbyło się od ran i zadrapań na ciele.- Poczułam niesamowitą ulgę że żyje.
-Czy mogę go zobaczyć?
- Najpierw musimy go zawieść do sali gdzie będzie odpoczywał. Zanim się obudzi minie pewnie dzień lub dwa. Niech pani jedzie do domu i odpocznie. Będzie szansa że jutro się obudzi.
-Nie. Ja nigdzie się stąd nie ruszam.- powiedziałam i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Vanessa lepiej będzie jak odpoczniesz...- nalegał Niall
- Ty jedź Niall. Ja mogę się wyspać na krześle.- powiedziałam a Niall wziął swój telefon o coś na nim wystukał. Szczerze to mnie to nie obchodziło.
- No to decyzja już dla pani dyspozycji.- powiedział lekarz i odszedł.
- Niall jedź. Ja sobie poradzę.
- No dobrze. Widzę że cię nie przekonam. To do zobaczenia- powiedział i mnie przytulił
- Dziękuję Niall- powiedziałam a chłopak się uśmiechnął i poszedł. Ja usiadłam na krześle. Nie wiem czy zasnę ale spróbować zawsze można...
- Ty durniu jeden...- jezu czy można już normalnie pospać?! Otwieram moje zaspane oczy i patrzę kto marudzi.. Zaraz zaraz.... co ona tu robi?!
- Natalia?! Co ty tu robisz? O 23:00 w nocy?
- Przyjechałam po ciebie nie widać?
- Nie gadaj że Niall do ciebie pisał
- Tak. Pisał że nie chcesz się stąd wynieść- no co za kretyn
- Nie potrzebnie przyjeżdżałaś bo ja nie mam zamiaru nigdzie jechać.- powiedziałam i chciałam znowu się ułożyć na krześle ale Nati o dziwo się rozłożyła na 3 łączonych krzesłach.- Co ty robisz?
- A co? Nie widać? Idę spać. Jeśli ty nie jedziesz to ja też nie. Dobranoc- powiedziała i się położyła. Chwilę na nią dziwnie patrzałam ale też postanowiłam się położyć. Jeszcze cicho szepnęłam
- Kretynka
- Upierdolec- słyszałam z ust rudowłosej dziewczyny. Po chwili wybuchłyśmy śmiechem.
Przepraszam bardzo ale dlaczego ja leżę na ziemi?! Z tego co pamiętam to spałam na krzesłach. Zerknęłam w stronę Natalii która była bliska wybuchnięciu jednak nie wytrzymała i ryknęła głośnym śmiechem.
- Weź się uspokój i wytłumacz mi co ja robię na ziemi?!
- Chciałaś się chyba obrócić i się wyjebałaś. Obudził mnie huk i widziałam tylko jak jęczałaś na ziemi.- śmiała się dalej a ja próbowałam z bólem wstać. Nagle pojawił się lekarz ale jak mnie zobaczył to myślałam że ze wstydu się spalę.
- Emm... chciałem tylko przekazać że pan Louis się obudził...- powiedział a ja momentalnie bez bólu wstałam.
- Mogę do niego iść?
- Tak ale delikatnie bo jest jeszcze wyczerpany. - powiedział a ja poszłam w stronę jego sali. Bałam się go zobaczyć. Ale z jednej strony jestem na niego wściekła. Po cichu weszłam do pomieszczenia. Na łóżku leżał Louis. Jak go zobaczyłam myślałam że wyjdę z tej sali. Bolało mnie to jak on wygląda. Cała twarz w siniakach oraz zadrapań. Lewa ręka w gipsie. Ledwo co patrzał. Chyba mnie nie słyszał gdy wchodziłam. Ale jednak miałam ochotę go spoliczkować. Za to co mi zrobił i sobie.
- Louis...- powiedziałam troszkę głośniej. Nie byłam w stanie nic normalnie wypowiedzieć. Chłopak się pomału odwrócił gdy mnie ujrzał jego oczy się bardziej otworzyły.
- Co ty tu robisz?- niby zwykłe pytanie ale zabolało. Zabolało jakim tonem on się zapytał. To nie był ten sam Louis co parę lat temu.
- Wiesz co?! Jesteś cholernym dupkiem! Ja przyjeżdżam, całą noc tu siedzę czekając aż się obudzisz martwię się o ciebie a ty do mnie : Co ty tu robisz?! Co się z tobą kurwa dzieje?! Nielegalne wyścigi?! Mówisz mi że jest u ciebie niebezpiecznie! Zostawiłeś mnie ale jeszcze masz czelność tutaj w Doncaster być wtedy kiedy ja kurwa tęsknie za tobą! I jeszcze jak mi powiedziałeś: kocham cię. Gdybyś mnie kochał nie zrobiłbyś mi takiego świństwa. - skierowałam się w stronę drzwi. Może przesadziłam ale musiałam powiedzieć to co mam na myśli.- Masz wybór. Albo powiesz że mam wyjść i wtedy nigdy mnie nie zobaczysz albo powiesz żebym została.- zatrzymałam się na chwilę przy drzwiach czekając na odpowiedź.
- Vanessa..- wiedziałam co chciał powiedzieć więc już miałam wyjść- Zostań.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam bardzo wiem że miał być tydzień temu ten rozdział ale no wiecie ładowarka się zepsuła:( i nie miałam jak dodać:(
Następny pojawi się w piątek:)
dacie radę 5 komentarzy?:)
Niee... To nie może być prawda... Powiedzcie mi że to jakiś durny żart! Może mi się przesłyszało? Przewidziało? Pewnie już wariuję od tej tęsknoty.
- Nessa? Czy to nie Louis?- zapytała cicho Natalia
- D-do -szpppitala. Tterazz- wyszeptałam po cichu roztrzęsiona. Wstałam i od razu pożałowałam tego. Zrobiło mi się słabo ale tym razem złapał mnie Niall.- Gdzie to miejsce jest?!- zapytałam zdenerwowana o miejscu z wypadku.
- Nie daleko stąd. Jakieś 20 minut i będziemy na miejscu. Zawieść cię? - zapytał się Niall a ja miałam ochotę mu przywalić
- Jeszcze się pytasz?!- krzyknęłam do niego i skierowałam się od razu w stronę drzwi.
- Mam jechać z tobą?- zapytała się Nati
- Nie. Zostań tu z Harrym- powiedziałam cicho i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu Nialla.
- Przepraszam. Nie powinnam na ciebie naskakiwać.
- Nic się nie stało. Rozumiem że jesteś zdenerwowana. - powiedział Niall i się słabo do mnie uśmiechnął. Ja się już nie odzywałam. Myślałam cały czas o Louisie. A jeśli znowu go stracę? Na zawsze? Już wolałabym nie spotykać się z Lou i wiedząc że żyje niż spotykać go przy grobie.
Wyobraziłam sobie sytuację jakbym była na pogrzebie Louisa.....
***
- Vanessa? Vanessa!- ktoś krzyczał. Pomału otwierałam oczy by przyzwyczaić się do dziennego światła.
- Co się stało?
- Chyba zemdlałaś. Od 5 minut próbuję cię rozbudzić.- powiedział z ulgą blondyn. Rozejrzałam się i zauważyłam jakiś szpital
- Czy jesteśmy na miejscu?!
- Tak- jedno słowo sprawiło że wyskoczyłam z samochodu jak najszybciej. Pobiegłam w stronę wejścia i od razu do recepcji
- Louis Tomlinson. Miał wypadek- powiedziałam cała zdenerwowana a szuja z recepcji nawet na mnie nie spojrzała tylko grzebała coś w papierkach.
- Aktualnie ma operację. 2 piętro - powiedziała a ja znowu jak najszybciej pobiegłam schodami na 2 piętro. Windą się nie opłacało. Dotarłam na 2 piętro. Był tak wielki chaos. Wszędzie lekarzy biegali tam i z powrotem. Niektórzy nawet mieli krew na swoich fartuchach. A ja tylko stałam i się rozglądałam. Zatrzymałam jednego lekarza.
-Przepraszam co się tu dzieje?
- Przykro mi ale nie mogę teraz za bardzo wytłumaczyć. Próbujemy ratować jednego chłopaka z wypadku samochodowego.- powiedział i pobiegł do sali operacyjnej. Gdy otworzył drzwi umiałam zobaczyć Louisa leżącego na łóżku operacyjnym. Boże co się dzieje?! Aż tak źle?! Gapię się na te drzwi i nagle obok mnie się pojawia Niall.
- Wszystko w porządku?- zapytał a ja podeszłam do ściany i się z niej zsunęłam. Zaczęłam jak małe dziecko płakać. Niall usiadł obok mnie i mnie przytulił. Byłam wdzięczna ale nie tego teraz najbardziej potrzebowałam. Potrzebowałam Louisa.
Już siedzę na tej zimnej podłodze 3 godziny. Jestem wyczerpana. Oczy mam napuchnięte, tusz lekko wysuszył się na moich policzkach. Nagle drzwi od sali operacyjnej otworzyły się i ukazał się w nich lekarz. Ja jak poparzona wstałam.
- Co z nim?
- Z Louisem Tomlinsonem? Pani go zna?
- Jest moim przyjacielem. Proszę mi powiedzieć co z nim?
- Operacja jakimś cudem się udała. To naprawdę nie możliwe po takim ciężkim wypadku żeby człowiek jeszcze przeżył. Miał szczęście. Jednak jego stan jest nienajlepszy. Ma złamaną rękę oraz uszkodzoną czaszkę. Ale proszę się nie martwić to nic złego, z czasem wszystko się zagoi. No i oczywiście nie odbyło się od ran i zadrapań na ciele.- Poczułam niesamowitą ulgę że żyje.
-Czy mogę go zobaczyć?
- Najpierw musimy go zawieść do sali gdzie będzie odpoczywał. Zanim się obudzi minie pewnie dzień lub dwa. Niech pani jedzie do domu i odpocznie. Będzie szansa że jutro się obudzi.
-Nie. Ja nigdzie się stąd nie ruszam.- powiedziałam i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Vanessa lepiej będzie jak odpoczniesz...- nalegał Niall
- Ty jedź Niall. Ja mogę się wyspać na krześle.- powiedziałam a Niall wziął swój telefon o coś na nim wystukał. Szczerze to mnie to nie obchodziło.
- No to decyzja już dla pani dyspozycji.- powiedział lekarz i odszedł.
- Niall jedź. Ja sobie poradzę.
- No dobrze. Widzę że cię nie przekonam. To do zobaczenia- powiedział i mnie przytulił
- Dziękuję Niall- powiedziałam a chłopak się uśmiechnął i poszedł. Ja usiadłam na krześle. Nie wiem czy zasnę ale spróbować zawsze można...
- Ty durniu jeden...- jezu czy można już normalnie pospać?! Otwieram moje zaspane oczy i patrzę kto marudzi.. Zaraz zaraz.... co ona tu robi?!
- Natalia?! Co ty tu robisz? O 23:00 w nocy?
- Przyjechałam po ciebie nie widać?
- Nie gadaj że Niall do ciebie pisał
- Tak. Pisał że nie chcesz się stąd wynieść- no co za kretyn
- Nie potrzebnie przyjeżdżałaś bo ja nie mam zamiaru nigdzie jechać.- powiedziałam i chciałam znowu się ułożyć na krześle ale Nati o dziwo się rozłożyła na 3 łączonych krzesłach.- Co ty robisz?
- A co? Nie widać? Idę spać. Jeśli ty nie jedziesz to ja też nie. Dobranoc- powiedziała i się położyła. Chwilę na nią dziwnie patrzałam ale też postanowiłam się położyć. Jeszcze cicho szepnęłam
- Kretynka
- Upierdolec- słyszałam z ust rudowłosej dziewczyny. Po chwili wybuchłyśmy śmiechem.
Przepraszam bardzo ale dlaczego ja leżę na ziemi?! Z tego co pamiętam to spałam na krzesłach. Zerknęłam w stronę Natalii która była bliska wybuchnięciu jednak nie wytrzymała i ryknęła głośnym śmiechem.
- Weź się uspokój i wytłumacz mi co ja robię na ziemi?!
- Chciałaś się chyba obrócić i się wyjebałaś. Obudził mnie huk i widziałam tylko jak jęczałaś na ziemi.- śmiała się dalej a ja próbowałam z bólem wstać. Nagle pojawił się lekarz ale jak mnie zobaczył to myślałam że ze wstydu się spalę.
- Emm... chciałem tylko przekazać że pan Louis się obudził...- powiedział a ja momentalnie bez bólu wstałam.
- Mogę do niego iść?
- Tak ale delikatnie bo jest jeszcze wyczerpany. - powiedział a ja poszłam w stronę jego sali. Bałam się go zobaczyć. Ale z jednej strony jestem na niego wściekła. Po cichu weszłam do pomieszczenia. Na łóżku leżał Louis. Jak go zobaczyłam myślałam że wyjdę z tej sali. Bolało mnie to jak on wygląda. Cała twarz w siniakach oraz zadrapań. Lewa ręka w gipsie. Ledwo co patrzał. Chyba mnie nie słyszał gdy wchodziłam. Ale jednak miałam ochotę go spoliczkować. Za to co mi zrobił i sobie.
- Louis...- powiedziałam troszkę głośniej. Nie byłam w stanie nic normalnie wypowiedzieć. Chłopak się pomału odwrócił gdy mnie ujrzał jego oczy się bardziej otworzyły.
- Co ty tu robisz?- niby zwykłe pytanie ale zabolało. Zabolało jakim tonem on się zapytał. To nie był ten sam Louis co parę lat temu.
- Wiesz co?! Jesteś cholernym dupkiem! Ja przyjeżdżam, całą noc tu siedzę czekając aż się obudzisz martwię się o ciebie a ty do mnie : Co ty tu robisz?! Co się z tobą kurwa dzieje?! Nielegalne wyścigi?! Mówisz mi że jest u ciebie niebezpiecznie! Zostawiłeś mnie ale jeszcze masz czelność tutaj w Doncaster być wtedy kiedy ja kurwa tęsknie za tobą! I jeszcze jak mi powiedziałeś: kocham cię. Gdybyś mnie kochał nie zrobiłbyś mi takiego świństwa. - skierowałam się w stronę drzwi. Może przesadziłam ale musiałam powiedzieć to co mam na myśli.- Masz wybór. Albo powiesz że mam wyjść i wtedy nigdy mnie nie zobaczysz albo powiesz żebym została.- zatrzymałam się na chwilę przy drzwiach czekając na odpowiedź.
- Vanessa..- wiedziałam co chciał powiedzieć więc już miałam wyjść- Zostań.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam bardzo wiem że miał być tydzień temu ten rozdział ale no wiecie ładowarka się zepsuła:( i nie miałam jak dodać:(
Następny pojawi się w piątek:)
dacie radę 5 komentarzy?:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)